2014-10-20

Scenariusze wojenne (1)


Jeszcze rok temu analizy mówiące o możliwości rozpętania przez Federację Rosyjską (i/lub ChRL) konfliktu lokalnego czy światowego z użyciem broni niekonwencjonalnej można było znaleźć niemal wyłącznie na łamach niszowych portali internetowych. Ich autorzy prawie zawsze spychani byli na margines dyskursu lub całkowicie z niego wykluczani jako „zoologiczni antykomuniści” i „prawicowe oszołomy”, jak na przykład Jeffrey Nyquist.

Sowiecka agresja na Ukrainę, a wcześniej próba pacyfikacji niepodległościowych protestów spowodowała „przechylenie wahadła” na drugą stronę. Obecnie praktycznie wszystkie media - od lewa do prawa, od fachowych analiz politologicznych po tabloidy, od mainstreamu do niszowych blogów - pełne są informacji co najmniej o „nowej zimnej wojnie”, ale również o możliwości wywołania przez Moskwę konfliktu na większą niż Ukraina skalę, włącznie z możliwością pełnowymiarowego, światowego konfliktu z użyciem broni nuklearnej.

Doktryna wojenna neosowietów w teorii i praktyce

Punktem, od którego należy wyjść - choć zostało to na łamach tego bloga powiedziane wielokrotnie - jest następujący fakt: Federacja Rosyjska jest kontynuacją Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich, a zatem jej polityka międzynarodowa stawia sobie cele takie same, jak polityka ZSRS. Dotyczy to też polityki bezpieczeństwa i wojskowej, będących funkcjami polityki zagranicznej.

Najważniejszym kierunkiem polityki zagranicznej Moskwy jest stworzenie i wzmocnienie „Bloku Kontynentu”: odbudowa (właściwie reorganizacja) imperium sowieckiego, strategiczny sojusz polityczno-wojskowy z ChRL, neutralizacja Europy oraz wspieranie tzw. „państw zbójeckich”. Kolejnym jest obalenie „jednobiegunowego porządku światowego” pod przywództwem USA i ustanowienie „porządku wielobiegunowego”. W praktyce realizacja tego paradygmatu oznaczałaby, że światowym hegemonem stałby się Blok Kontynentu, składający się z komunistycznych Chin, Rosji Sowieckiej i Europy sfinlandyzowanej przez Moskwę (pod „zarządem” Niemiec).

Polityczno-wojskowe organizacje będące realizacją ambicji Moskwy to Organizacja Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego skupiająca kraje „byłego” ZSRS (oprócz Gruzji i Ukrainy) oraz Szanghajska Organizacja Współpracy skupiająca Federację Rosyjską, ChRL, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan. ODKB to pakt wojskowy, mający skupiać w dalszym ciągu zależne od Moskwy kraje „post” sowieckie. SCO natomiast to organizacja wojskowo-polityczna będąca swego rodzaju kontynuacją Układu Warszawskiego i jednocześnie przeciwwagą dla NATO. Strategia Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej dużo uwagi poświęca działalności Moskwy w ramach grupy: BRICS, będącej niejako ekonomicznym ramieniem Bloku Kontynentalnego. Szanghajska Organizacja Współpracy i grupa BRICS to organizacje, których celem jest umożliwienie Moskwie i Pekinowi wspólnej realizacji regionalnych oraz globalnych ambicji mocarstwowych.

Według oficjalnej doktryny Kremla, wrogami Federacji Rosyjskiej (oraz ChRL) są USA i NATO. Jako zagrożenie postrzegane są też wszelkie próby uzyskania niezależności od wpływów moskiewskich przez republiki wchodzące niegdyś w skład ZSRS.[1]

W celu realizacji wyżej wymienionych priorytetów, Moskwa dopuszcza wszystkie w swoim mniemaniu możliwe środki, włącznie z użyciem siły militarnej wobec jakichkolwiek państw bądź bloków państw uznanych za wrogie, w szczególności chodzi tu o Stany Zjednoczone, pozostałe kraje NATO, ale również kraje „byłej” strefy sowieckiej, uznawane przez kagiebowski reżym na Kremlu za strefę wpływów. Wyżej wymienione kierunki polityki zagranicznej i bezpieczeństwa opisane są między innymi w oficjalnym dokumencie, jakim jest „Strategia Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”. Dokument ten dopuszcza również użycie siły, w tym broni niekonwencjonalnej w obronie interesów Moskwy.

W ostatnich latach w eter poszło wiele wypowiedzi członków neosowieckiego establishmentu - od Żyrinowskiego, poprzez Dugina, a skończywszy na samym towarzyszu generale Szojgu i towarzyszu pułkowniku Putinie - grożące użyciem siły wobec „wragow Rossii”, w tym użyciem broni niekonwencjonalnej.
Armia Rosji Sowieckiej ćwiczy praktycznie bezustannie od roku 2009, a swoją skalą ćwiczenia Sił Zbrojnych FR oraz państw sojuszniczych i satelickich przypominają te organizowane w latach 80. XX wieku. Najgłośniejszym echem w mediach odbiły się ćwiczenia „Zapad 2009” (odbywające się cyklicznie), w których symulowano atak nuklearny na Warszawę połączony z uderzeniem lądowym na Polskę i desantem morskim. Kolejnym przykładem są ćwiczenia „Wostok 2014”, które odbyły się pod koniec września tego roku praktycznie na całym obszarze Dalekiego Wschodu - na Kurylach, na Sachalinie, Kamczatce, Półwyspie Czukockim i Arktyce. Zaangażowane w ćwiczeniach były praktycznie wszystkie związki taktyczne dwóch okręgów wojskowych FR - Centralnego i Wschodniego, a także Flota Pacyficzna. W ćwiczeniach tych uczestniczyli - obok żołnierzy sowieckich - również „goście” z ChRL, Peru, Wenezueli, Korei Północnej, Angoli i Zimbabwe - najważniejsi sojusznicy Moskwy. Według analityków Ośrodka Studiów Wschodnich, za głównych „adresatów” i wrogów uznane zostały Japonia oraz Stany Zjednoczone. Niemalże jednocześnie odbywały się ćwiczenia wojskowe w obwodzie kaliningradzkim, ćwiczenia Strategicznych Wojsk Rakietowych FR (wojska nuklearne) oraz wspólne ćwiczenia sowieckich i chińskich pograniczników.[2]

Pod koniec sierpnia 2014 roku na poligonie Zhurihe w Chinach odbyły się manewry z cyklu „Misja Pokojowa” organizowane przez Szanghajską Organizację Współpracy, które były największymi ćwiczeniami pod egidą tej organizacji, wzięło w nich udział 7 tysięcy żołnierzy państw członkowskich.[3] SCO organizuje ćwiczenia „Misja Pokojowa” od roku 2005. Oficjalnym scenariuszem praktycznie każdych z tych manewrów jest kontrakcja ze strony FR, ChRL i pozostałych państw SCO przeciwko „separatystom” i „terrorystom”, jednak warto zauważyć, że jak na scenariusz działań przeciwpartzanckich i antyterrorystycznych używane są duże ilości wojsk, łącznie z wojskami pancernymi czy lotnictwem strategicznym. Scenariusze kolejnych „Misji Pokojowych” przewidują również użycie broni nuklearnej. Użycie broni nuklearnej przenoszonej za pomocą lotnictwa strategicznego oraz rakiet, prawdopodobnie mającej umożliwić działania wojsk lądowych oraz powietrzno-desantowych symulowano podczas ćwiczeń „Misja Pokojowa 2007”.[4] Ponadto, pod egidą Szanghajskiej Organizacji Współpracy od roku 2012 odbywają się ćwiczenia pod kryptonimem „Morskie Współdziałanie” - wspólne manewry marynarek wojennych Rosji Sowieckiej i komunistycznych Chin. Ani Pekin, ani Moskwa specjalnie nie ukrywają tego, że są one symulacją ataku na uznane za wrogów Japonię, Tajwan czy Filipiny.[5]

Warto przy okazji wspomnieć o tym, że ChRL jest klientem neosowieckiej zbrojeniówki, jak również o niebywałej intensyfikacji wzajemnej współpracy i częstotliwości kontaktów na najwyższych szczeblach władz FR i ChRL. Współpracują ze sobą również służby specjalne obu państw oraz organy koordynujące ich pracę.[6]

Od kilku lat sowieciarze dokonują prowokacji granicznych wobec Zachodu, których szczególne natężenie przypada na czas agresji na Ukrainę, kiedy to sowieckie samoloty wojskowe (również bombowce strategiczne, przeznaczone do przenoszenia broni nuklearnej) zbliżały się do granic bądź przekraczały przestrzeń powietrzną między innymi USA, Kanady, Japonii i Szwecji. Podczas prowokacji ćwiczono między innymi atak powietrzno-jądrowy na Stany Zjednoczone i Kanadę.

Zarówno kagiebowski establishment, jak również media oraz zachodni eksperci zajmujący się bezpieczeństwem i obroną informują o reformie armii Federacji Rosyjskiej, dzięki której do 2020 roku ma ona się unowocześnić tak, by stawić czoła wrogom (domyślnie, w pierwszej kolejności USA).

Kolejnym symptomem, mającym świadczyć o tym, że Rosja Sowiecka przygotowuje się do światowego konfliktu zbrojnego ma być przechodzenie z nowoczesnej wersji NEP-u i popieriestrojkowej fałszywej demokratyzacji do nowoczesnej wersji komunizmu wojennego. Gospodarka przestawiana jest na produkcję wojenną, wyraźnie widać dążenia do etatyzacji biznesu i to nawet prowadzonego przez nomenklaturę, rezygnuje się z importu towarów (nawet tych deficytowych) na rzecz autarkii.[7] Ponadto, Moskwa zrywa lub rewiduje część dotychczasowych więzi z Zachodem i zacieśnia relacje gospodarcze z Chinami i pozostałymi krajami BRICS.

Broń jądrowa - oręż wojny psychologicznej

A może mamy do czynienia nie z przygotowaniami wojennymi, a zakrojoną na szeroką skalę operacją dezinformacyjną, mającą być jednocześnie formą typowo komunistycznego „zarządzania poprzez kryzys” - wewnętrzną i zewnętrzną mobilizacją, mającą przykryć słabość (według niektórych wręcz nieuchronny upadek) państwa czekistów?

Powszechnie wskazuje się na to, że współczesna Rosja Sowiecka to państwo upadłe, Burkina Faso uzbrojona w międzykontynentalne pociski balistyczne z głowicami jądrowymi. To państwo totalnie zdemoralizowane na skutek sowieckiej i neosowieckiej inżynierii społecznej, obok komunistycznych Chin przodujące w ilości zamordowanych nienarodzonych dzieci, w ilości nałogowych alkoholików i narkomanów, przez co czeka je nieuchronna depopulacja. Powszechne są choroby, które na Zachodzie przestały być problemem najpóźniej w połowie XX wieku. Depopulacji Rosji Sowieckiej towarzyszy deslawizacja i derusyfikacja - etniczni, prawosławni Rosjanie staną się w ciągu następnych 50-100 lat mniejszością we własnym kraju, ustępując miejsca muzułmanom i Azjatom. Gospodarka rosyjska to gospodarka upadła na skutek sowieckiego i neosowieckiego szaleństwa oraz nieodrodnej dla tego systemu, powszechnej korupcji. Dodatkowo, tzw. „rewolucja łupkowa” i postępujący spadek cen ropy naftowej oraz gazu ziemnego (plus sankcje ze strony Zachodu w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę) ma uderzyć w główne źródło finansowania czekistowskiego systemu władzy, czyli eksport ropy i gazu i to na tyle dotkliwie, że Gazprom, Rosnieft czy Novatek nie będą w stanie zarobić nawet na siebie.

W tej sytuacji taktyką Moskwy jest „prężenie muskuł” i straszenie Zachodu wojną, w tym z użyciem broni masowego rażenia, wedle wzorca dezinformacji określanego przez Anatolija Golicyna jako „fasada i siła”. Tak sprawę zbrojeń i przygotowań wojennych Rosji Sowieckiej widzi między innymi Aleksander Ścios[8]: armia sowiecka ledwo zdołała przeprowadzić przy pomocy przestarzałego uzbrojenia i sprzętu wojskowego ofensywę przeciw Gruzji. Działania wojenne sowieciarzy cechowały się chaosem w dowodzeniu i niemałymi stratami własnymi, wreszcie - uzyskano pełną kontrolę jedynie nad Abchazją, Osetią Południową i bezpośrednio sąsiadującymi terenami. Podczas ćwiczeń wojskowych w 2009 roku szwankowała nie tylko łączność i dowodzenie, ale okazać się miało, że armia sowiecka nie jest w stanie operować w czasie niekorzystnych warunków pogodowych. Program restrukturyzacji i modernizacji sił zbrojnych FR? Prędzej czy później rozbije się o wszechobecną w korupcję, wojskowy beton, marnotrawstwo i sowiecki burdel. Aleksander Ścios konkluduje swój artykuł następującymi słowami: „Jeśli dzisiejsza Rosja musi imitować mocarstwo i straszyć nas hardą retoryką – oznacza to tylko tyle, że państwo Putina staje się coraz słabsze i jest zmuszone sięgać do arsenału komunistycznych środków. Nic też nie wskazuje, by to państwo było w stanie sprostać globalnemu konfliktowi lub miało dążyć do jego sprowokowania. Taka konfrontacja   przyniosłaby militarną klęskę Rosji i spowodowała utratę jej najważniejszej broni - ekspansywnej sieci intryg i dezinformacji oplatającej współczesny świat. Głosy publicystów i polityków straszących nas wojną z Rosją lub roztaczających wizję rosnącej potęgi militarnej państwa Putina, są dziś ważnym wkładem w rosyjską strategię podstępu i dezinformacji i – choćby nieświadomie, wpisują się w plany Kremla.”[9]

Obserwacja i próba analizy (także historycznej) sytuacji rodzi jednak pytanie - czy Rosja Sowiecka faktycznie jest tylko bliskim upadku kolosem na glinianych nogach? Przede wszystkim, zwolennicy tej tezy patrzą na neokomunistyczny reżym przez pryzmat kryteriów typowych dla świata demoliberalnego, czyli zapewnienia przestrzegania standardów demokratycznych, reguł tzw. „wolnego rynku”, praw człowieka i obywatela. Po drugie, bismarckowski paradygmat mówiący, że „Rosja nie jest ani tak silna, ani tak słaba, na jaką wygląda” jest uniwersalny, tyczy się również sowietów i neosowietów. Po trzecie wreszcie, sowiety/neosowiety zawsze były państwem upadłym, o zdegradowanej moralności, substancji biologicznej i gospodarce, a pomimo to trwają niejako wedle zasady, że „rząd sam się wyżywi”. Przetrwały okres rewolucyjnego i porewolucyjnego głodu, stalinowskich czystek i masowych zbrodni, drugiej wojny światowej i wreszcie - upadku gospodarczego lat 70. i 80, by dokonać transformacji w neosowiety. Poza tym, dość duża część informacji o „słabej i upadłej Rosji” ma swoje źródła w Moskwie.

Możliwe zatem, że mamy (i to praktycznie nieprzerwanie, od 25 lat) do czynienia ze stosowaniem przez Moskwę wzorca dezinformacji określanego przez innego znawcę neokomunizmu, Christophera Story jako „słabość i groźba”.[10] Ma on wywołać wrażenie, jakoby Federacja Rosyjska była państwem z jednej strony słabym, a z drugiej - nieobliczalnym i zdolnym do reakcji nader destrukcyjnej w skutkach.

Niezależnie od faktycznej kondycji Rosji Sowieckiej oraz jej faktycznej zdolności do realizacji swoich interesów metodami militarnymi, cytowany wyżej Aleksander Ścios ma rację twierdząc, iż groźby użycia siły militarnej, sygnały o zbrojeniach oraz działania mogące być odebrane jako przygotowania wojenne są świadomie wykorzystywane przez sowieciarzy jako oręż wojny dezinformacyjnej. Sowieciarze mają w tego rodzaju działaniach blisko sto lat doświadczeń. Władzę w Federacji Rosyjskiej sprawują struktury sowieckiej bezpieki, które są jednocześnie jej największą i (póki co) jedyną realną siłą, potrafiącą w niebywały sposób wpływać na przywódców i tzw. opinię publiczną Zachodu poprzez szeroką gamę „działań aktywnych” - dezinformację, agenturę wpływu oraz różnego rodzaju ruchy rozkładowe i - last but not least - klasyczne szpiegostwo. Ale pamiętać należy, że ci sami czekiści - zajmując najwyższe stanowiska państwowe - trzymają ręce na kodach inicjujących start ICBM-ów… Ścios ma również rację pisząc, iż nieświadomymi rezonatorami takiej dezinformacji są media określane jako „dysydenckie”, „prawicowe” czy nawet „antykomunistyczne”, gdyż nakręcają po prostu spiralę wojennego strachu, mimo faktycznego zamiaru „wstrząśnięcia” pacyfistycznym społeczeństwem i establishmentem. Sowiecka propaganda i dezinformacja przypomina minę, która eksploduje przy każdej próbie rozbrojenia.

Sowieckie straszenie wojną jest taktyką opierającą się na użyciu słabości elit i społeczeństw zachodnich. Europę, a w nieco mniejszym stopniu Amerykę pożera zaraza lewactwa, szeroko pojętego marksizmu kulturowego, działalności środowisk biznesowych robiących interesy z moskiewskim reżymem czekistów oraz agentur wpływu i pospolitych szpionów (przy czym trudno jest pomiędzy nimi wytyczyć wewnętrzne granice) i jakkolwiek czynniki te znacząco osłabiają Zachód, tak wynikają one z panującego systemu demoliberalnego. A istotą demoliberalizmu (czy też realnego liberalizmu) jest relatywizm, permisywizm, skłonność do ciągłych kompromisów, kontraktualizm, wieczne rozdyskutowanie oraz niechęć do podejmowania decyzji. Co za tym idzie, liberalny Zachód cechuje predominacja do układania się z sowietami oraz paniczny wręcz strach przed samą możliwością konfrontacji zbrojnej. Ponadto, w społeczeństwach zachodnich dominuje obraz konfrontacji nuklearnej rodem z lewackich, pacyfistycznych i mniej lub bardziej otwarcie prosowieckich produkcji takich jak „Pojutrze”, „Threads” czy „Ostatni brzeg”.

Zagrożeniem nie jest potencjalna (i dyskusyjna) siła militarna Rosji Sowieckiej, wraz z arsenałem nuklearnym. Prawdziwym i największym zagrożeniem są słabości Zachodu, które sprawiają, iż - jak to określił Michał Bąkowski - zjeżdża on po równi pochyłej wprost w łapy Moskwy, a właściwie osi Moskwa-Pekin.


[3] Shannon Tiezzi, „China hosts largest-ever military drills”: http://thediplomat.com/2014/08/china-hosts-scos-largest-ever-military-drills/
[4] Jeffrey Nyquist, „Niezaprzeczalne przygotowania wojenne Rosji”: http://wydawnictwopodziemne.com/2007/10/09/niezaprzeczalne-przygotowania-wojenne-rosji/
[6] Jaszczur, „Pekin-Moskwa. Sojusz i miraż konfliktu”: http://jaszczur09.blogspot.com/2013/01/pekin-moskwa-sojusz-i-miraz-konfliktu.html
[7] Takiego zdania jest choćby Jurij Felsztyński. „Bolszaja wojna jeszczio wpieriedi”: http://www.kasparov.ru/material.php?id=54101DCC09A4E
[8] Aleksander Ścios, „Rosja - imperium czy potęga mitu?”: http://bezdekretu.blogspot.com/2013/03/rosja-imperium-czy-potega-mitu.html
[9] Ibidem.
[10] Dariusz Rohnka, „Wielkie arrangement”, Wydawnictwo Podziemne, Poznań 2007, s. 49-50