2015-03-15

Kryzys putinowski*. Zmiana władzy czy inscenizacja?



Władimir Putin podobno zniknął. Od 5 marca nie pojawia się ani publicznie, ani w czasie rzeczywistym w mediach. W sowieckich mediach puszczane są materiały archiwalne, a także materiały antydatowane, na przykład ze spotkania z prezydentem Kirgizji, które dopiero ma się odbyć.

W mediach niezależnych od kremlowskich pojawiają się plotki o stanie zdrowia Putina: od wylewu krwi do mózgu, poprzez chorobę nowotworową (rak kręgosłupa, mózgu, trzustki), po kontuzje sportowe czy kolejną operację plastyczną. Krążą też - różnymi kanałami - pogłoski o śmierci Putina. Mówi się też o tym, jakoby miał mieć miejsce wojskowy albo czekistowski pucz, w wyniku którego władzę przejęła - w zależności od analityka wygłaszającego daną spekulację - „partia pokoju” albo „partia wojny”. Ukraińskie media powtarzają plotki o ucieczce Dmitrija Pieskowa do Francji i Władysława Surkowa (neo-sowieckiego ideologa) do ChRL. Z drugiej strony, oficjalne sowieckie serwisy informacyjne cały czas piszą o bieżącej aktywności ludzi władzy.

Na Placu Czerwonym pojawiają się instalacje przypominające scenę koncertową. Jedni mówią, że to przygotowania do pierwszej rocznicy zajęcia Krymu, inni - że to przygotowania do pogrzebu… Na Łubiance (siedziba CzeKi, NKWD, KGB, a teraz FSB) i na Kremlu lądują czarne helikoptery z oznakowaniami wojskowymi (zidentyfikowane rzekomo jako śmigłowce wojsk łączności), na ulicach Moskwy pojawiają się czołgi, ciężarówki piechoty i BTR-y. Płonie Monaster Nowodziewiczy.

Są trzy możliwości tego, co dzieje się faktycznie w Moskwie: (a) zmiana na stanowisku prezydenta FR, (b) Putin faktycznie jest (był?) bardziej lub mniej poważnie chory, (c) mamy do czynienia z dezinformacyjnym teatrem dla wewnętrznej i zewnętrznej gawiedzi.
Przeanalizujmy po kolei każdą z tych opcji.

Scenariusze (a) i (b). Zmiana władzy.

Rządząca Rosją Sowiecką korporacja czekistów zdecydowała o dymisji oraz wymianie obecnego prezydenta-genseka, bo z jakichś powodów się zużył w tej roli. Być może faktycznie z powodu choroby, której konsekwencją może być śmierć lub niezdolność do sprawowania urzędu. Podobna sytuacja miała miejsce po śmierci Stalina i Breżniewa.  

Wszelkie rozważania o tym, z jakich powodów taka decyzja została podjęta, a także o tym, czy następca Putina będzie „lepszy” czy „gorszy” będą uprawnione dopiero wtedy, jeśli scenariusz końca Putina okaże się prawdziwy z trzech powodów. Po pierwsze, nie można przewidzieć przyszłości. Po drugie, operacji kontrolowanej zmiany władzy, czy też kontrolowanego puczu towarzyszy operacja dezinformacyjna mająca na celu właśnie wywołanie u otoczenia tego rodzaju dywagacji i bardziej uwiarygodnia zmianę genseka. Po trzecie to, czy Putina zastąpi Dmitrij Miedwiediew, Siergiej Iwanow (oficer KGB, szef kancelarii prezydenta, były minister obrony) czy Siergiej Szojgu jest sprawą na dłuższą metę drugorzędną, bo - wbrew pozorom i formalnym konstytucyjnym zapisom - neosowiecka, czekistowska dyktatura panująca w FR nie jest dyktaturą personalną.

System władzy w Rosji Sowieckiej przypomina model znany zarówno z ZSRS, jak i z korporacji, ma on jedynie inną formę instytucjonalną niż jego poprzednik, przez co jest również o wiele mniej przejrzysty. Kastą rządzącą w FR są służby specjalne - FSB (wywodząca się z KGB. Faktyczną władzę sprawuje (mniej lub bardziej formalny) twór, który określa się jako „politbiuro” albo „zarząd”, składający się z wysokich stopniem oficerów służb specjalnych, z udziałem osób dopuszczonych do koryta przez czekistowski establishment. Prezydent pełni funkcję „prezesa zarządu” albo „genseka politbiura” - funkcję skądinąd ważną, ale nie dającą władzy absolutnej.

Jeśli zatem obserwujemy kres Putina, to zastąpi go nie kto inny, tylko kolejny czekista, ewentualnie osoba wyznaczona na to stanowisko przez „politbiuro” korporacji czekistów. Czy okaże się „jastrzębiem”, czy „gołębiem”, „twardogłowym” czy też „reformatorem”, również jest bez znaczenia, ponieważ akurat taka będzie „mądrość etapu”; wszystko w tym systemie podporządkowane jest jednemu celowi: sprawowaniu, utrzymaniu i ekspansji władzy przez czekistowski establishment.

Zarówno w przypadku planowanej wymiany genseka, pałacowego puczu czy też choroby Putina, wymiana na stanowisku prezydenta zabezpieczana jest operacją dezinformacyjną taką, jaką właśnie obserwujemy. Ma ona wywołać wrażenie chaosu, tajemniczości oraz niestabilności w kraju prowadzącym wojnę, coraz bardziej agresywną politykę zagraniczną i posiadającym pokaźny arsenał różnego rodzaju BMR.

Scenariusz (c), czyli wielka inscenizacja

Co, jeśli mamy do czynienia z wielopoziomowym przedstawieniem, mającym tylko i wyłącznie zdezinformować otoczenie? Taka opcja jest wręcz najbardziej prawdopodobna.

Jaki mógłby być cel operacji dezinformacyjnej „gdzie jest Putin”? Spójrzmy na komentarze w mediach wszystkich opcji światopoglądowych, we wszystkich krajach, w których istnieje zainteresowanie tym, co dzieje się w Moskwie. Mówi się - jedynie na podstawie strzępów informacji - o puczu dokonanym przez „twardogłowych” wojskowych czy też czekistów, o „puczu prochińskich generałów” (jakby Putin i jego ekipa nie byli dosyć prochińscy i zbrodniczy), o „groźbie przejęcia władzy przez nacjonalistów” itp. Z drugiej strony spekuluje się, że domniemany następca Putina będzie „gołębiem”, „liberałem” i „reformatorem”.

I o to właśnie sowieckim dezinformatorom może chodzić.

Spektakl miałby wywołać u otoczenia (chodzi głównie o USA, UE i Ukrainę) wrażenie chaosu, niestabilności oraz słabości systemu władzy w Rosji Sowieckiej. Poczucia, że państwu bandyckiemu, rządzonemu przez oficerów KGB, a przy tym niestabilnemu należy pobłażać, bo inaczej można zdestabilizować jego wewnętrzną sytuację. Z kolei na rynku wewnętrznym w Rosji Sowieckiej, operacja ma na celu wywołanie tęsknoty za „znikniętym” Wielkim Bratem.

Pełnego bilansu będzie można dokonać dopiero z perspektywy czasu. Być może patrzymy na zasłonę dymną, która zakrywać ma zupełnie inne działania…

*Określenie zapożyczone od Aleksandra Ściosa.