2013-08-26

Odpowiedź na ankietę Wydawnictwa Podziemnego

Poniżej publikuję odpowiedź na III Ankietę Wydawnictwa Podziemnego, opublikowaną na tym portalu 16 lipca 2013 roku. Przy okazji polecam zapoznanie się z pozostałymi odpowiedziami oraz z zawartością całego portalu.

Ilustracja muzyczna: 

Von Thronstahl, Vorwärts, Die Raben Der Endzeit: 


Von Thronstahl, Turn the centuries: 



Von Thronstahl, Self defence or slavery:


***



Trzecia ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko  w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

Błąd ten ma swoje źródło przede wszystkim w powszechnym niezrozumieniu istoty bolszewizmu/komunizmu pośród historyków, politologów, sowietologów, rosjoznawców i sinologów, zarówno tych o orientacji lewicowej (najczęściej prokomunistycznej), jak i prawicowej, konserwatywnej. Tyleż powszechnie, co błędnie sprowadza się istotę komunizmu do ideologii, rzekomo zakładającej cele „pozytywne” – najkrócej mówiąc, sprowadzające się do polepszenia losów danej grupy społecznej („proletariatu”, „klasy robotniczej” itp., itd.) albo mniej czy bardziej abstrakcyjnej „ludzkości”. Co za tym idzie, większość badaczy zjawiska bolszewizmu/komunizmu, nie pojąwszy samej jego istoty, błędnie postrzega także poszczególne etapy jego ewolucji, która z definicji jest dostosowywaniem systemu do zmieniających się warunków i wcale nie musi oznaczać jego upadku.

Badacze o orientacji prawicowej i konserwatywnej wskazują często na sekciarskie: gnostyckie, masońskie, okultystyczne czy wręcz satanistyczne korzenie bolszewizmu. Takie przedstawienie problemu nie jest fałszywe – związki bolszewików z okultystami, wolnomularzami czy satanistami są faktem. Ponadto, jak nauczał Carl Schmitt, „pojęcia polityczne są zeświecczonymi pojęciami teologicznymi” (ale jeśli iść tym właściwym tropem, to bez problemu zrozumiemy, że istotą okultyzmu i satanizmu jest niczym nieograniczona, totalna władza). Ale ten opis zdaje się wyczerpywać jedynie część aspektów zjawiska bolszewizmu/komunizmu, nie poruszając jego istoty, albo robiąc to z reguły dość powierzchownie.

Komunizm (bolszewizm) to metoda zdobycia, sprawowania, utrzymania i sukcesji władzy. Celem i istotą komunizmu jest totalitarna władza i sowietyzacja, czyli inżynieria społeczna mająca za cel wyhodowanie „nowego człowieka”. Najważniejszymi cechami bolszewizmu jako metody sprawowania władzy są: skrajny totalitaryzm – podporządkowanie wszystkiego interesom bolszewickich elit oraz skrajny relatywizm – „dobre” jest to, co im służy, „złe” jest to, co im nie służy i szkodzi, dopuszczalne jest każde działanie służące długofalowym i bieżącym interesom komunizmu. Ideologia komunistyczna, na czele z marksizmem, to przede wszystkim teoria i ideologia władzy. Służy ona określeniu celu komunizmu, którym faktycznie, jeśli dokładnie się przyjrzeć, jest właśnie władza oraz legitymizacji, propagandzie, trzymaniu w ryzach bolszewickich kadr i sowietyzacji. Wystarczy sięgnąć do klasyków – nie tylko Lenina i Stalina, ale przede wszystkim do „dzieł” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, na czele z „Manifestem komunistycznym”. Wyraźnie jest tam napisane, że faktycznym celem komunizmu jest władza komunistów (nie zaś „społeczeństwo bezklasowe”, „wolność”, „równość” itp.) i że w tym celu dozwolone jest użycie wszystkich koniecznych i skutecznych środków, które mogą być dowolnie zmieniane ze względu na dynamikę sytuacji. Jak stwierdził zresztą sam Marks, „ideologia jest kostiumem władzy”.

To, co określane jest w niniejszej ankiecie jako „etap upadły” bolszewizmu, a szerzej w dyskursie politologicznym jako „postkomunizm”, to w istocie neobolszewizm, neokomunizm. Albo „komunizm ukryty”, jeśli przywołać śp. Christophera Story. Komunistyczne struktury władzy zamieniły władzę bezpośrednią na władzę pośrednią i kontrolę totalną na kontrolę strukturalną. Hierarchiczne i scentralizowane struktury partii komunistycznych i bezpieki zamieniono na policentryczne struktury sieciowe, po części ukryte i nieformalne. Kontrola totalna, czyli kontrola nad każdym aspektem życia politycznego, społecznego i jednostkowego została zastąpiona pośrednią i po części zakulisową kontrolą strukturalną, czyli kontrolowaniem jedynie najważniejszych, strategicznych dla funkcjonowania systemu odcinków życia politycznego, społecznego i gospodarczego oraz najważniejszych procesów.

Proces transformacji ustrojowej komunizmu w neokomunizm, proces pieriestrojki, czyli przebudowy komunizmu przebiegał i przebiega inaczej w byłym ZSRS (oraz na terenie wewnętrznego i zewnętrznego imperium sowieckiego), a inaczej w ChRL. Federacja Rosyjska, czyli współczesna inkarnacja i kontynuacja ZSRS reprezentuje typ „komunizmu ukrytego”, gdzie centrum władzy jest struktura sieciowa składająca się z przeobrażonych sowieckich specsłużb, komsomolskiej oligarchii i zdominowanej przez bezpiekę mafii. Ten sam model powiela się w krajach „byłego” sowieckiego imperium wewnętrznego i zewnętrznego, nadal zresztą uzależnionych od moskiewskiej centrali. Natomiast ChRL prowadzi, i to już od śmierci Mao i początków kadencji Denga, politykę bardzo przypominającą leninowski NEP. W komunistycznych krajach peryferyjnych, przedstawianych jako „skanseny” komunizmu (Kuba, Wietnam, Laos, Demokratyczna Republika Kongo, Kongo Brazzavile, Benin, Zimbabwe itd.) dopiero od 2000 roku wprowadza się albo model „pieriestrojki”, albo mniej lub bardziej zmodyfikowany model ChRL-owski.

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy?  Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

Zgodna ze stanem faktycznym jest każda z prób odpowiedzi zawartych w pytaniu. Czy trzeba brać pod uwagę jeszcze inne czynniki? Na pewno dynamikę zmieniających się wydarzeń, która na szczęście znajduje się poza kontrolą czynników decyzyjnych na Kremlu, na Łubiance czy w „Nowym Zakazanym Mieście”. Nie powinno to być jednak powodem do optymizmu: istotą zarówno strategii, jak i taktyki jest ich zmienność i dostosowywanie do zmieniających się warunków.

Wróćmy jeszcze do powiązanego z powyższym pytaniem poprzedniego wątku. Modelowym przykładem splotu długofalowej strategii, bieżącej taktyki bolszewii oraz dynamiki wydarzeń był właśnie proces tzw. transformacji ustrojowej. Anatolij Golicyn czy np. autorzy podziemnej bibuły z czasów pierwszej komuny mylili się w pewnych kwestiach (np. nie utworzono „federacji sowieckiej”, w Polsce nie stacjonuje Armia Czerwona, nawrót totalitaryzmu ma miejsce dopiero teraz itp.), ale były to jedynie szczegóły techniczne. Związek Sowiecki formalnie się rozpadł, komunizm jako ideologia państwowa oficjalnie upadł, ale komuniści zachowali władzę i kontrolę. Zatem to, czy elita bolszewicka nosi nazwę WKP(b), KPZS, KPChL, KGB, FSB czy WSI, czy centrale komunizmu noszą nazwę ZSRS, ChRL czy może Federacja Rosyjska, czy dopuszczany jest (skądinąd ograniczony) pluralizm partyjny i medialny, to kwestie czysto techniczne. W świetle teorii i dotychczasowej praktyki komunizmu/bolszewizmu jest to dostosowanie do danej „mądrości etapu”, do zmieniającej się sytuacji na zewnątrz i wewnątrz. Bolszewickim elitom z różnych przyczyn po prostu przestały być potrzebne, albo „zgrały się”, zewnętrzne formy systemu władzy (w tym także ideologia), treść jednak pozostała taka sama. Jak pokazały ostatnie dwie dekady, przyjęcie przez komunizm demoliberalnych form i procedur, zamiana władzy bezpośredniej na pośrednią i kontroli totalnej na odcinkową czy też wolnego rynku w miejsce etatyzmu, okazało się być o wiele skuteczniejszym i wydajniejszym instrumentem rządzenia i ekspansji. 

3. Trzy etapy i co dalej? Czy etap trzeci spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów daleki? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Najważniejszym ideowym celem bolszewizmu jest władza. Władza zarówno nad wszystkimi aspektami życia w danym państwie, jak i władza nad światem. Cel ten nie został jeszcze spełniony, ale bolszewicy są z każdym rokiem coraz bliżej jego realizacji. Od z górą trzydziestu lat spełniają się chyba wszystkie geopolityczne prognozy Anatolija Golicyna zawarte w dwóch ostatnich rozdziałach „Nowych kłamstw w miejsce starych”, jak i te dotyczące bolszewickiej agresji ideologicznej i sowietyzacji niejako od wewnątrz, przedstawione przez Jurija Bezmienowa.

Być może (mniej więcej od lat 2008-10) mamy do czynienia właśnie z przejściem z „etapu trzeciego” do „etapu czwartego”. Etap trzeci był etapem „komunizmu ukrytego”, cechującego się względnie małą represyjnością (pomijając zbrodnie Rosji Sowieckiej w Czeczenii i czerwonych Chin w Tybecie, Turkiestanie Wschodnim i na własnych, narodzonych i nienarodzonych poddanych) i chaosem w strukturach komunistycznych, jak się okazało z perspektywy czasu, chaosem pozornym. Od kilku lat, przetransformowany komunizm przechodzi do coraz ostrzejszej ofensywy, zarówno na terenach przez siebie opanowanych, jak i na zewnątrz.

Aktualną sytuację należy analizować na dwóch poziomach: pierwszy to poziom geopolityczny, a drugi to stopień, w jakim dane państwa, dane cywilizacje atakowane są rozkładane wewnętrznie przez bolszewizm i torujący mu drogę demoliberalizm (liberalizm realny).

Współczesną kontynuacją bloku komunistycznego jest projekt geopolityczny, który w pewnym uproszczeniu można określić jako „blok eurazjatycki”. Jest to sieć sojuszy oplatająca już bez mała cały świat, którego centrum jest oś Moskwa-Pekin, a peryferiami sojusznicy i wasale Rosji Sowieckiej i ChRL. Organizacyjne formy bloku to polityczno-wojskowa Szanghajska Organizacja Współpracy, gospodarczy sojusz BRIC, Organizacja Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego oraz tworząca się Unia Eurazjatycka mające zreintegrować przestrzeń byłego ZSRS wokół Rosji Sowieckiej. Moskwa i Pekin wykorzystują także do swoich celów grupę G-20 i forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Kolejnymi instrumentami światowej polityki Moskwy i Pekinu są organizacje skupiające neokomunistyczne kraje i ruchy Ameryki Południowej oraz orkiestrowanie grupy państw sponsorujących terroryzm (Iran, Syria, Korea Płn., Birma, Sudan), którą neokonserwatyści określają jako „oś zła”. Celem, a jednocześnie fundamentem projektu eurazjatyckiego jest realizacja mocarstwowych i globalistycznych ambicji Moskwy i Pekinu, a tym samym bolszewizacja świata.

Od lat ’90 decydenci z Moskwy i Pekinu otwarcie deklarują zamiar stworzenia „Nowego Porządku Świata” w oparciu o paradygmat „wielobiegunowości” i… „demokratyzacji stosunków międzynarodowych”. Powinno być oczywiste dla każdego zdrowego na umyśle, że za takimi deklaracjami w rzeczywistości kryje się właśnie zamiar zdominowania świata przez ChRL i Rosję Sowiecką. Kolejnymi przykładami są koncepcje Siergieja Karaganowa i Aleksandra Dugina – czołowych architektów sowieckiej/neosowieckiej geostrategii i polityki zagranicznej. Doktryna Karaganowa przewiduje zjednoczenie Federacji Rosyjskiej, przestrzeni sowieckiej oraz UE w twór o nazwie „Związek Europejski”, a następnie utworzenie „Dyrektoriatu” – światowego „rządu”, składającego się ze Związku Europejskiego, ChRL i USA. Aleksandr Dugin postuluje podział świata na „wielkie przestrzenie” („rosyjsko-eurazjatycką”, „chińską”, „arabo-islamską”, „europejską”, „latynoamerykańską”, „północnoamerykańską”), zredukowanie amerykańskiej aktywności w świecie do roli jednej z „wielkich przestrzeni”, a finalnie – globalną dominację „Uniwersalnego Imperium Eurazjatyckiego”, czyli sojuszu Moskwa-Pekin.

Strategia Rosji Sowieckiej przewiduje reintegrację dawnego imperium sowieckiego (w zasadzie powinno się mówić o utrzymaniu panowania lokalnych komunistyczno-bezpieczniackich elit, mających związki z moskiewską centralą), zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego (które ma pełnić rolę „strefy buforowej” i „pasa transmisyjnego” na Zachód). To krok do celu, jakim jest finlandyzacja Europy Zachodniej, co oznacza uzyskanie przez Moskwę dostępu do Atlantyku. Celem Rosji Sowieckiej jest neutralizacja NATO i rozbicie jedności euroatlantyckiej, by kraje Zachodu były nastawione wobec Rosji Sowieckiej przyjaźnie, a przynajmniej neutralnie, będąc jednocześnie mniej lub bardziej antagonistyczne wobec USA. Utworzenie „neutralnej, socjalistycznej Europy” (pod przewodnictwem Niemiec), ma też umożliwić Rosji Sowieckiej transfer zachodnich technologii (w tym technologii wojskowych i takich, które mogą być używane przez bezpiekę), know-how i pieniędzy. Sowieciarze z Kremla realizują swoją strategię za pomocą całej gamy typowych dla KGB tzw. „środków aktywnych”: ekspansji gospodarczej, wojny ideologicznej, wojny psychologicznej, agentury wpływu, wykorzystywania podmiotów gospodarczych oraz polityków o wspólnych interesach i last but not least „klasycznego” szpiegostwa.

Głównym natomiast celem ekspansji czerwonych Chin jest Azja Południowo-Wschodnia, baseny Pacyfiku Zachodniego i Oceanu Indyjskiego oraz Afryka. Pekin także stosuje „środki aktywne”, jednak w odróżnieniu od sojusznika zza Amuru kładzie nacisk na wojnę ekonomiczną, gdzie głównymi instrumentami są merkantylizm, aspirowanie do roli światowego bankiera, stosowanie niewolniczej siły roboczej, czego konsekwencją jest postępująca dezindustrializacja krajów Zachodu poprzez drenaż kapitału i przenoszenie produkcji na teren ChRL. Ekspansja chrlowskiego biznesu na kraje Zachodu to oczywiście także doskonała metoda eksportu agentury: praktycznie cały chrlowski biznes jest prowadzony przez funkcjonariuszy KPCh, Guoanbu lub III i IV Departamentu ChALW.

Jeżeli zatem na mapie konturowej świata zaznaczymy na czerwono Rosję Sowiecką, ChRL oraz ich sojuszników i wasali, to zobaczymy, że wolny świat (w zasadzie jego resztki), na czele z USA, znajduje się w stanie oblężenia (o którego początkach pisał w poprzedniej ankiecie WP profesor de Carvalho). Zachód jest także podminowany przez struktury faktycznie działające wbrew jego interesom, a służące współczesnemu bolszewizmowi z centralą w Moskwie i Pekinie. Składają się one po pierwsze z regularnych komunistów, lewaków i agentury wpływu, a po drugie z podmiotów, które czerpią finansowy i ekonomiczny interes z paktowania z Sowietami i ChRL a także z demoliberalnych, użytecznych idiotów. Profesor Olavo de Carvalho wskazuje, iż jest to grupa mająca długofalową strategię władzy i współpracy z bolszewikami. Nie tylko na poziomie polityki zagranicznej, ale także realizując politykę konwergencji ze światem komunistycznym.

Jak pisałem wyżej, apogeum ekspansji neobolszewizmu i wycofywania się Zachodu ze swoich dominiów ma miejsce od roku 2008. Wcześniej, od zamachów z 11.09.2001 Moskwa (w pewnym stopniu też Pekin) rozgrywała Zachód kartą sterowanego terroryzmu islamskiego. Wiązanie sił amerykańskich i alianckich w wojnie w Iraku i Afganistanie umożliwiło Moskwie finlandyzację Europy za pomocą Gazpromu, reintegrację obszaru dawnego ZSRS i stawianie się w roli sojusznika Zachodu w walce z islamskim ekstremizmem. ChRL mogła z kolei położyć rękę na irackich złożach ropy naftowej. Kluczowe jednak są dwie kadencje Barracka Obamy, politycznie i genealogicznie związanego z amerykańskimi komunistami, kiedy to Stany Zjednoczone systematycznie wycofują się z własnego imperium zewnętrznego (Europa), oddając pole Moskwie i Pekinowi, a także rozbrajają się. NATO stała się w zasadzie klubem dyskusyjnym (do którego dostęp ma od jakiegoś czasu Moskwa), a według politologa George’a Friedmana, de facto już nie istnieje. Udowodniły to trzy operacje, w których bolszewicy przetestowali gotowość Zachodu na agresję: operacja smoleńska, operacja norweska, a ostatnio zamach w Bostonie (niezbyt spektakularny na tle poprzednich autorstwa islamskich ekstremistów), kolejny szantaż KRL-D i sprawa Edwarda Snowdena. Od 2008 roku, ChRL prowadzi coraz bardziej agresywną politykę w rejonie Oceanu Indyjskiego, Azji Południowej i Wschodniej oraz Pacyfiku.

Obserwujemy także „koincydencję” czasową takiej polityki światowej z wdrażaniem demoliberalnych, a wręcz demobolszewickich rozwiązań w polityce wewnętrznej USA i krajów Europy Zachodniej. „Normą” jest nie tylko dopuszczalność, ale i traktowanie jako „praw człowieka” zboczeń seksualnych (mówi się o legalizacji pedofilii czy zoofilii), mordowania dzieci nienarodzonych czy dobijania chorych i słabych (dopuszczalna jest już „aborcja poporodowa”). A także wtrącania się nie tylko organów państwa, ale i pomiotów pozapaństwowych (np. korporacji – niektóre z nich to de facto „prywatne” państwa bolszewickie) w coraz więcej aspektów życia społecznego i prywatnego ludzi. Ale praprzyczyną „upadku zachodu” i „czerwonego świtu” zdaje się być oświecenie wraz ze swym dziedzictwem, demoliberalizmem. Alexis Carrell stwierdził nie bez racji, że „liberalny burżuj jest starszym bratem bolszewika”. Istotą liberalizmu jest bowiem kompromis, poddawanie wszystkiego regułom demokracji i rynku, kontraktualizm, wieczne rozdyskutowanie i niechęć do podejmowania decyzji, pacyfizm, roszczeniowa koncepcja indywidualizmu i „praw do wszystkiego”. Gdy z drugiej strony, bolszewizm jest prostym jak konstrukcja karabinka AK i równie skutecznym systemem, którego istotą jest władza, z bezwzględnymi i zdeterminowanymi kadrami. Jak powiedział kiedyś Ernst Jünger, „po wegetarianach przychodzą kanibale”…

Wróćmy jednak do koncepcji Karaganowa i Dugina, których w żadnym wypadku nie można traktować jako czekistowskich dowcipów po spożyciu napojów wysokoenergetycznych: na chwilę obecną mamy do czynienia ze spełnianiem się tych właśnie koncepcji geostrategicznych. Obserwujemy kształtowanie się „nowego porządku świata” z podziałem na strefy: „rosyjsko-eurazjatycką” i „chińską” (złączone polityczno-wojskowo-gospodarczym sojuszem Moskwa-Pekin), „europejską” (sfinlandyzowaną przez Moskwę), „latynoamerykańską” (we władzy promoskiewskich i propekińskich komunistów), „afrykańską” (de facto kolonia ChRL) i „amerykańską”, ograniczoną terytorialnie do kontynentu północnoamerykańskiego. Koncepcja ta jest podzielana przez globalistyczne (lewackie, liberalne i bolszewickie) elity z Zachodu, np. koncepcje Henry’ego Kissingera czy Zbigniewa Brzezińskiego.

Jakie są perspektywy na przyszłość? Być może bolszewicki, sino-sowiecki „Nowy Porządek Światowy” z osią Moskwa-Pekin jako hegemonem i satelickimi „wielkimi przestrzeniami” (w tym – amerykańską i europejską, w różnym zakresie opanowanymi przez liberałów i bolszewików) to tendencja trwała. Być może bolszewicy z Kremla/Łubianki i Zhongnanhai będą utrzymywać ją tak, jak to czyniły dotychczas za pomocą kombinacji wojny ideologicznej, ekonomicznej, „Proxy Wars” i terroru na ograniczoną skalę.

Nie wolno jednak wykluczać scenariusza wojennego. Czekistowscy decydenci z Moskwy i partyjno-wojskowo-bezpieczniaccy aparatczycy z Pekinu mogą mieć zamiar „dobicia” upadającego i dogorywającego Zachodu. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym np. terroryści islamscy czy „prawicowi” dokonują zamachów w USA za pomocą broni masowego rażenia, na skutek których następuje chaos i bezhołowie. Następnie, Rada Bezpieczeństwa i Zgromadzenie Ogólne ONZ, zdominowane przez ChRL i Rosję Sowiecką, decydują o wprowadzeniu do pogrążonej w chaosie Ameryki wojsk ONZ. Można też sobie wyobrazić sytuację, w której konflikt lokalny (np. na Bliskim Wschodzie) przekształca się w konflikt o zasięgu światowym. Teatrem przyszłej wojny może okazać się Europa, podminowana przez coraz bardziej radykalną diasporę islamską, z zapleczem strategicznym na Bliskim Wschodzie. W sytuacji gwałtownych zamieszek, albo konfliktu zbrojnego, władze krajów europejskich (albo establishment unijny) raczej nie zwróci się o pomoc do odizolowanej i oblężonej Ameryki, tylko do Rosji Sowieckiej (wspomaganej przez ChRL).

Ani powyższa próba analizy, ani scenariusze nie napawają optymizmem. Ale jak pisał Oswald Spengler, […] tylko marzyciele wierzą, że istnieje wyjście. Optymizm jest tchórzostwem.   

***