2013-10-15

Geopolityczne przebiegunowanie (1)



Podczas, gdy na tapecie nadal znajduje się krwawa wojna domowa w Syrii (plus niedoszła interwencja i sukces „pokojowych” inicjatyw Putina), a ostatnio krwawe masakry dokonywane przez islamistów w Kenii i Nigerii, mało osób zwraca uwagę na to, że konflikty te są zaledwie częścią globalnej rozgrywki pomiędzy USA i nielicznymi sojusznikami z jednej strony, a „Blokiem Eurazjatyckim” pod wodzą sojuszu Moskwa-Pekin z drugiej strony. Uwagę niewielu przyciągają wydarzenia, które mogą być o wiele istotniejsze dla losów świata, niż konflikt w Syrii (który na poziomie politycznym wygrali towarzysz pułkownik Putin, towarzysz Xi, towarzysz Assad i Rowhani), a mianowicie mająca miejsce coraz większe zacieśnianie polityczno-wojskowej współpracy pomiędzy Federacją Rosyjską i komunistycznymi Chinami.

Nie jest to jednakże nic nowego, a jedynie efekt polityki prowadzonej przez obydwa państwa już od ponad dwóch dekad, od czasów pieriestrojki i sfingowanego upadku ZSRS.

Moskwa-Pekin. Intensyfikacja współpracy wojskowej i politycznej

W dniach 5-12 lipca 2013 floty wojenne ChRL i Federacji Rosyjskiej odbyły drugie, wspólne manewry morskie z cyklu „Morskie Współdziałanie”. Ćwiczenia odbyły się w Zatoce Piotra Wielkiego na Morzu Japońskim. Ze strony sowieckiej i chińskiej brało w nich udział około 20 okrętów (niszczycieli, krążowników rakietowych, okrętów zaopatrzeniowych) oraz 10 myśliwców i śmigłowców lotnictwa morskiego. Z kolei w dniach 01-15 sierpnia 2013 na poligonie w Czebarkule odbyły się cykliczne manewry Szanghajskiej Organizacji Współpracy „Misja Pokojowa 2013”. W ćwiczeniach uczestniczyły wojska zmechanizowane i pancerne, artyleria oraz lotnictwo obydwu krajów.

13 września miał miejsce Szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Biszkeku, na którym padły propozycje utworzenia wspólnego Funduszu na Rzecz Rozwoju, wspólnego systemu bankowego (Bank Rozwoju) Szanghajskiej Organizacji Współpracy oraz Klubu Energetycznego. Zdecydowano także o wzmocnieniu współpracy w dziedzinie transportu i usług oraz rozwoju projektu Sieciowego Uniwersytetu SCO. Dyskutowano także o sytuacji w Syrii, z kolei Moskwa zobowiązała się do przekazania Iranowi systemów antyrakietowych S-300.

Miesiąc wcześniej, 16 sierpnia w Soczi doszło do spotkania Putina z Jiangiem Yiechi (członkiem Rady Państwa ChRL), gdzie podsumowano wspólne ćwiczenia wojskowe, zobowiązano się do dalszej współpracy politycznej, militarnej i gospodarczej. Zobowiązano się też do współpracy Moskwy i Pekinu „w kwestiach zapewnienia bezpieczeństwa i pokoju na całym świecie”.

Ponadto, wszystko to zbiega się z niezwykłą, nienotowaną od lat 80. nadaktywnością sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej: zarówno jej reformowaniem pod dowództwem nowego ministra obrony Siergieja Szojgu w kierunku przekształcenia ich w siły zbrojne bardziej niż dotychczas mobilne, jak i całego cyklu manewrów oraz prowokacji wobec państw zachodnich, chociażby naruszeń przestrzeni powietrznej przez samoloty bojowe.

Z kolei na początku października, parlament sowieckiej Białorusi uregulował status wojsk chińskich tymczasowo stacjonujących i ćwiczących na terenie Białorusi. Nie jest to – jak chcą osoby myślące życzeniowo – okrążanie Rosji Sowieckiej przez ChRL, bowiem polityka Białorusi jest funkcją polityki Moskwy, zwłaszcza w kwestiach bezpieczeństwa.

Również tego miesiąca, w dniach 7-8 października odbył się w Indonezji szczyt APEC, w ramach którego odbyło się spotkanie Putina i Xi. Przywódcy Federacji Rosyjskiej i ChRL zadeklarowali zwiększenie współpracy w celu zapewnienia „bezpieczeństwa” i „stabilności” w rejonie Azji i Pacyfiku oraz na całym świecie, a jako przykłady podawano wsparcie Syrii oraz „pokojową” współpracę w kwestii północnokoreańskich zbrojeń jądrowych. Putin i Xi zobowiązali się również do zwiększenia współpracy w dziedzinie gospodarczej i infrastrukturalnej, między innymi energetyki i transportu. Później, na Szczycie Wschodnioazjatyckim (EAS) w Brunei zaaprobowano plan utworzenia wschodnioazjatyckiej struktury bezpieczeństwa opartą o sojusz Moskwa-Pekin. Pierwsza runda rozmów w tej kwestii ma odbyć się w Brunei w listopadzie tego roku, przyszłoroczna - w Rosji Sowieckiej.

Chińskie aspiracje mocarstwowe. Wewnętrzna dynamika osi Pekin-Moskwa i jej aspekty geopolityczne

Wyżej wymienione wydarzenia należy widzieć w następujących kontekstach, które zresztą poruszane już były na tym blogu. Najważniejszymi z nich są mocarstwowe zamiary komunistycznych Chin oraz wspólna strategia tandemu Moskwa-Pekin.

Jeżeli ChRL chce zostać w przyszłości światowym mocarstwem, musi spełnić dwa podstawowe warunki. Pierwszym z nich jest opanowanie sąsiadującej z nią części tak zwanego Rimlandu, czyli Azji Południowo-Wschodniej, strefy Pacyfiku Zachodniego oraz basenu Oceanu Indyjskiego. Opanowanie sieci wysp, półwyspów i cieśnin rozciągających się od Japonii i Korei, poprzez Wyspy Ryukyu, Tajwan, Mariany, Mikronezję, Palau i Filipiny, skończywszy na Indonezji, Cieśninie Malakka i Oceanie Indyjskim zapewniłoby ChRL bezpieczne szlaki handlowe, bezpieczne połączenie z zamorskim imperium kolonialnym w Afryce oraz neutralizację USA i ich sojuszników (remilitaryzująca się Japonia, Korea Południowa, Tajwan, dawne terytoria powiernicze, Filipiny) w Azji, a tym samym – kolejny sukces w realizacji strategii oblężeniu USA i Zachodu. W strategii militarnej ChRL obszar ten określony jest jako „łańcuchy obronne”, a jego znaczenie porównywane jest – ze strategicznego punktu widzenia jak najbardziej słuszne – do niegdysiejszego znaczenia Wielkiego Muru Chińskiego.

Drugim warunkiem niezbędnym dla realizacji mocarstwowych aspiracji ChRL jest sojusz polityczny, wojskowy i gospodarczy z neosowiecką Federacją Rosyjską. Rosja Sowiecka (plus „bliska zagranica”) pełni w tym układzie rolę głębokiego zaplecza strategicznego komunistycznych Chin: sojusznika polityczno-wojskowego i gospodarczego, zaplecza surowcowego i inwestycyjnego (zarówno dostarczyciela, jak i szlaku tranzytowego), dostarczyciela technologii, a także gigantycznej strefy pomostowo-buforowej pomiędzy ChRL a Europą Zachodnią. W dalszej perspektywie Rosja Sowiecka może również pełnić funkcję ChRLowskiego „żandarma” i „wielkorządcy” na Europę. Kremlowscy czekiści w pełni korzystają z takiego układu, który jest gwarantem pozycji Moskwy (zarówno jej integralności wewnętrznej, jak i pozycji międzynarodowej).

W zasadzie powinno się już mówić o osi Moskwa-Pekin jako jednym układzie politycznym, który funkcjonuje zgodnie z dwoma paradygmatami nowożytnej geopolityki: mackinderowskiego Heartlandu i spykmanowskiego Rimlandu, głoszących odpowiednio: opanowanie centrum i obrzeży kontynentu Eurazji jako warunek światowej mocarstwowości. Celem i fundamentem sojuszu Moskwa-Pekin jest właśnie wspólne zapewnienie i utrzymanie hegemonii komunistycznych Chin oraz Rosji Sowieckiej na megakontynencie eurazjatyckim, zarówno w jego centrum, jak i na peryferiach, co umożliwić ma w dalszej perspektywie czasowej zdobycie oraz utrzymanie statusu globalnych mocarstw. Moskwa i Pekin są zatem skazane na sojusz i strategiczną symbiozę.

Wracając do bieżącego kontekstu, w przypadku choćby konfliktu z Japonią, próby „odzyskania” Tajwanu, konfliktu z Filipinami czy nawet bezpośrednio z USA, Rosja Sowiecka musi być co najmniej przychylnie neutralna, a najbardziej optymalnym rozwiązaniem dla Pekinu w tym wypadku byłaby jawna bądź utajona pomoc udzielana przez Moskwę. Podobnie sprawy miałyby się w przypadku konfliktu na terenie postsowieckich republik Azji Środkowej oraz Azji Południowej (Afganistan, Pakistan, Iran). W interesie Moskwy i Pekinu jest trzymanie w ryzach krajów islamskich, najlepiej tak, by móc rozgrywać świat kartą wojującego islamu. Wydaje się, że obaj sojusznicy – między innymi poprzez cykliczne manewry wojskowe – testują różne scenariusze i taktyki działania. A zatem również na poziomie politycznym Moskwa i Pekin również muszą współpracować po to właśnie, by wspólnie dokonywać ekspansji.

Eurazjatycki analog NATO. Rola Szanghajskiej Organizacji Współpracy

Ani Federacja Rosyjska, ani komunistyczne Chiny nie są w stanie realizować swoich mocarstwowych zamiarów z osobna, zarówno na poziomie regionu, jak i na poziomie globalnym. Strukturami międzynarodowymi, które pozwalają na wspólną realizację mocarstwowych i globalistycznych ambicji Pekinu i Moskwy są Szanghajska Organizacja Współpracy, Grupa BRICS, G-20 oraz Rada Bezpieczeństwa ONZ. Dwie pierwsze z nich są inicjatywami, których centrum jest sojusz Moskwa-Pekin, natomiast dwie pozostałe uczyniono de facto instrumentami realizacji polityki międzynarodowej Rosji Sowieckiej i ChRL.  Najważniejszą z tych organizacji wydaje się być jednak Szanghajska Organizacja Współpracy – pakt o charakterze stricte polityczno-wojskowym.

Członkami SCO są: Federacja Rosyjska, ChRL, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan, obserwatorami: Mongolia, Indie, Iran, Pakistan i Afganistan, a partnerami dialogowymi Białoruś, Sri Lanka i Turcja, jednak rdzeniem tego układu jest oś Moskwa-Pekin. Mimo zapewnień o pokojowym charakterze organizacji, jej najważniejszymi i faktycznymi celami są: zmiana strategicznego układu sił na świecie poprzez stworzenie kontrapunktu dla NATO i organizacji międzynarodowych pod wodzą USA, a jednocześnie zdobycie oraz utrzymanie dominacji Moskwy i Pekinu na kontynencie eurazjatyckim właśnie w myśl wspomnianego wyżej paradygmatu Mackindera: kto panuje nad Heartlandem, panuje nad Światową Wyspą. Kto panuje nad Światową Wyspą, panuje nad światem.

Sino-sowieckie manewry morskie oraz manewry SCO, jakie miały miejsce tego lata wpisują się są częścią cyklicznych manewrów SCO, jakie odbywają się już od ośmiu lat.

Od roku 2005 odbywają się manewry wojskowe „Misja Pokojowa”, w których uczestniczą Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej i Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza, a oprócz tego armie pozostałych krajów członkowskich: Kazachstanu, Tadżykistanu, Kirgistanu i Uzbekistanu. Oficjalne cele manewrów to doskonalenie współdziałania, wypracowanie wspólnych procedur dowodzenia i koordynacja wspólnych wysiłków w zwalczaniu międzynarodowego terroryzmu, ekstremizmu i separatyzmu oraz nowych wyzwań i zagrożeń. Wszak czerwona armia zawsze „broni pokoju”, a kagiebowska Rosja Sowiecka i ChRL dążą do zapewnienia „światowego pokoju”, „światowej stabilności” oraz „wielobiegunowości świata”.

Jak na ćwiczenia „antyterrorystyczne”, kolejne „misje pokojowe” angażują dużą ilość wojsk: od specjednostek policji, poprzez wojska specjalne i powietrzno-desantowe, wojska pancerne i zmechanizowane, aż po lotnictwo, w tym sowieckie lotnictwo strategiczne, zdolne do przenoszenia broni nuklearnej. Taki był program manewrów „Peace Mission 2007”, które odbyły się na terenie sowieckiego Okręgu Wojskowego Wołga-Ural w obwodzie Czelabińskim oraz w Turkiestanie Wschodnim. Wg Jeffreya Nyquista, udział w tych ćwiczeniach bombowców zdolnych do przenoszenia broni nuklearnej jest oznaką gotowości Rosji Sowieckiej (a być może także ChRL) do jej użycia w faktycznym konflikcie zbrojnym (i raczej mało prawdopodobne, że przy tłumieniu rebelii na Kaukazie Północnym czy w Turkiestanie Wschodnim), gdzie ofensywę lotniczo-jądrową (bądź rakietowo-jądrową) wsparłyby wojska lądowe, do manewrów tych włączono też siły bezpieczeństwa wewnętrznego. Manewry zakończyły się podpisaniem „Deklaracji z Biszkeku”, przewidującej integrację struktur Szanghajskiej Organizacji Współpracy i Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego – organizacji wojskowej skupionej wokół Moskwy.

Pod koniec kwietnia 2012 roku, na Morzu Żółtym odbyły się manewry „Morskie współdziałanie 2012” – pierwsze wspólne manewry marynarek wojennych Rosji Sowieckiej i ChRL, które również odbyły się pod hasłami „utrzymania pokoju i stabilności w regionie”, a które w rzeczywistości są sygnałem, że główne kierunki polityki neobolszewickiej „osi zła” są stałe; wobec Zachodu i państw regionu są demonstracją siły i kolejną próbą wysondowania ich reakcji. Nieprzypadkowo odbyły się one po tym, gdy towarzysze w Pekinie zaczęli wysuwać roszczenia terytorialne wobec Tajwanu, Japonii, Filipin i Indonezji i gdy w kręgach Departamentu Obrony USA zaczęto snuć scenariusze wojny amerykańsko-chińskiej wojny powietrzno-morskiej w basenie Pacyfiku Zachodniego.

Z kolei zamiary zacieśnienia współpracy i integracji współpracy na poziomie politycznym, ekonomicznym oraz dyplomatycznym – między innymi plan „pokojowy” Putina dla Syrii oraz pomoc Iranowi w programie nuklearnym i pomoc wojskowa państwu Ajatollahów i islamskiej bezpieki – są krokami niezbędnymi w kierunku przekształcenia SCO w swego rodzaju eurazjatyckie superpaństwo, na wzór UE, co z kolei jest niezbędne dla osiągnięcia strategicznych celów Organizacji Szanghajskiej. Nawiasem, w tym przypadku osiągnięcie tego celu jest całkiem możliwe, gdyż wszystkie państwa założycielskie opierają swój byt na bolszewickich strukturach władzy: aparacie bezpieczeństwa i specsłużb (Rosja Sowiecka plus środkowoazjatyckie republiki postsowieckie) i kompartii (Chiny).

Nowa zimna wojna czy coś gorszego?

W roku 2007 portal Wydawnictwa Podziemnego opublikował odpowiedź na ankietę autorstwa brazylijskiego analityka, prof. Olavo de Carvalho, dotyczącą sytuacji międzynarodowej po sfingowanym „upadku komunizmu”. Napisał w niej m.in.: Komunizm jako ruch ma się lepiej niż kiedykolwiek w przeszłości. Jak […] zauważył Anatolij Golicyn, był taki moment w historii, kiedy międzynarodowe interesy ZSRS znalazły się w konflikcie z potrzebą dalszego rozwoju ruchu rewolucyjnego. Konflikt ten doszedł do punktu przesilenia, kiedy okazało się koniecznym podjęcie decyzji na rzecz dalszego rozwoju a przeciw istniejącej strukturze. Nie jest zbiegiem okoliczności, że natychmiast po rozpadzie Związku Sowieckiego, ruch komunistyczny począł wzrastać ze zwiększoną prędkością, aż do punktu, w którym Stany Zjednoczone znalazły się pod wszechświatowym oblężeniem – leninowskie marzenie, którego do tego momentu nie byli w stanie wprowadzić w życie. Wydaje mi się oczywistym, że praca KGB, a zwłaszcza kampania „aktywnych środków” […], została zintensyfikowana na początku lat 90., by wykorzystać złudzenie, że koniec ZSRS oznaczać będzie także koniec komunistycznej działalności wywrotowej. Lenin przygotował dla ruchu komunistycznego plan ekspansji, który momentami musiał wydawać się nieosiągalny. Wyobrażał sobie, że począwszy od Moskwy, komunistyczna ekspansja powinna najpierw objąć Europę Wschodnią, następnie zawrócić w stronę Azji, podbić Afrykę i dopiero stamtąd ruszyć na podbój Ameryki Łacińskiej, w ten sposób osiągając okrążenie Stanów Zjednoczonych i ich sprzymierzeńców w Zachodniej Europie. Nie może już dziś być żadnych wątpliwości, że oblężenie się rozpoczęło. Ostatni rozdział leninowskiego planu doczekał się wykonania podczas pierwszej dekady po „upadku ZSRS”.

Obserwując sytuację światową dziś, po sześciu latach od ukazania się cytowanej wyżej analizy prof. de Carvalho, nietrudno już zauważyć, że oblężenie trwa w najlepsze, a okres tzw. „Pax Americana” właściwie dobiegł końca, czego ilustracją niech będzie kompletna porażka administracji Obamy w sprawie Syrii czy wcześniejsze wycofanie się USA z Europy. W roku 2014 wojska NATO mają wycofać się z Afganistanu, który wpadnie w orbitę Moskwy i Pekinu i może stać się obszarem, dzięki któremu oba państwa będą rozgrywać Zachodem. Z jednej strony mamy zatem oblężone, izolowane i osłabiane USA i Zachód, z drugiej zaś – sieć sojuszy, których centralą jest oś Moskwa-Pekin, a której częścią jest de facto sfinlandyzowana przez Moskwę Europa i NATO, które z kolei przekształciło się w rodzaj klubu dyskusyjnego. Większość państw Ameryki Łacińskiej rządzona jest przez promoskiewskich i propekińskich komunistów. Afryka jest de facto terytorium zamorskim ChRL, które przy współpracy Moskwy opanowują Azję Południowo-Wschodnią i basen Pacyfiku Zachodniego. Ewentualne zdobycie przez ChRL wpływów w tym regionie byłoby finalizacją strategii oblężenia. Groźną i niestety całkiem realną perspektywą jest – by użyć innego określenia de Carvalho – „nowy, wspaniały porządek światowy”, w którym centrum świata i głównym  rozgrywającym będzie sojusz Moskwa-Pekin (być może z ChRL jako światowym hegemonem i Rosją Sowiecką w charakterze pekińskiego „kapo”), a peryferiami będą transnarodowe „strefy” czy też „wielkie przestrzenie”, w mniejszym lub większym stopniu uzależnione od Moskwy i/lub Pekinu bądź też z nimi powiązane, złożone z innych miłujących pokój i bezpieczeństwo państw, takich jak Korea Północna czy Iran.


Komunistyczne Chiny i Rosja Sowiecka prowadzą ukrytą wojnę z Zachodem i państwami tzw. „wolnego świata” za pomocą szeroko pojętych środków politycznych, póki co nie uciekając się do wywoływania konfliktów o wysokiej intensywności. Jest to i klasyczna dyplomacja, i ekspansja ekonomiczna plus cała gama stosowanych przez specsłużby „środków aktywnych”: od klasycznego szpiegostwa poprzez wojnę informacyjną i ideologiczną oraz wpływanie na sytuację polityczną atakowanego kraju. Deklarowanie odnowienia wyścigu zbrojeń, doktryny obronne (czyli doktryny ataku), w których to państwa zachodnie są głównym wrogiem, wspólne i osobne manewry, różnego rodzaju prowokacje czy też cyberwojna oraz wspieranie terroryzmu i państw ten terroryzm wspierających, a także lokalne stosowanie terroru, są ważnym dopełnieniem i przedłużeniem polityki Moskwy i Pekinu. Jest to skierowane zarówno do ich otoczenia regionalnego, jak i do Zachodu oraz Stanów Zjednoczonych. W ten sposób władcy Kremla/Łubianki i Nowego Zakazanego Miasta grają przede wszystkim na pacyfistycznej, kramarskiej i geszefciarskiej mentalności demoliberalnych elit i społeczeństw tzw. świata Zachodu. Takie wrażenie można odnieść do tej pory. Pojawia się kolejna kwestia: czy możliwe jest, a jeśli tak, to w jakiej skali, spełnienie wojennych gróźb Moskwy i Pekinu?