2013-11-22

Pistolet do wynajęcia. Prywatna wojna Rafała Gan-Ganowicza.


Film ten, w reżyserii Piotra Zarębskiego umieszczam, ponieważ przypada dziś 11. rocznica śmierci człowieka, który swoim życiem dał przykład, jak walczyć z komuną. Przy okazji także dlatego, że wyszukiwarki internetowe prowadzą do mojego bloga właśnie z tego hasła, a poprzednio linkowany (w częściach) film został zdjęty z You Tube.


2013-10-15

Geopolityczne przebiegunowanie (1)



Podczas, gdy na tapecie nadal znajduje się krwawa wojna domowa w Syrii (plus niedoszła interwencja i sukces „pokojowych” inicjatyw Putina), a ostatnio krwawe masakry dokonywane przez islamistów w Kenii i Nigerii, mało osób zwraca uwagę na to, że konflikty te są zaledwie częścią globalnej rozgrywki pomiędzy USA i nielicznymi sojusznikami z jednej strony, a „Blokiem Eurazjatyckim” pod wodzą sojuszu Moskwa-Pekin z drugiej strony. Uwagę niewielu przyciągają wydarzenia, które mogą być o wiele istotniejsze dla losów świata, niż konflikt w Syrii (który na poziomie politycznym wygrali towarzysz pułkownik Putin, towarzysz Xi, towarzysz Assad i Rowhani), a mianowicie mająca miejsce coraz większe zacieśnianie polityczno-wojskowej współpracy pomiędzy Federacją Rosyjską i komunistycznymi Chinami.

Nie jest to jednakże nic nowego, a jedynie efekt polityki prowadzonej przez obydwa państwa już od ponad dwóch dekad, od czasów pieriestrojki i sfingowanego upadku ZSRS.

Moskwa-Pekin. Intensyfikacja współpracy wojskowej i politycznej

W dniach 5-12 lipca 2013 floty wojenne ChRL i Federacji Rosyjskiej odbyły drugie, wspólne manewry morskie z cyklu „Morskie Współdziałanie”. Ćwiczenia odbyły się w Zatoce Piotra Wielkiego na Morzu Japońskim. Ze strony sowieckiej i chińskiej brało w nich udział około 20 okrętów (niszczycieli, krążowników rakietowych, okrętów zaopatrzeniowych) oraz 10 myśliwców i śmigłowców lotnictwa morskiego. Z kolei w dniach 01-15 sierpnia 2013 na poligonie w Czebarkule odbyły się cykliczne manewry Szanghajskiej Organizacji Współpracy „Misja Pokojowa 2013”. W ćwiczeniach uczestniczyły wojska zmechanizowane i pancerne, artyleria oraz lotnictwo obydwu krajów.

13 września miał miejsce Szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Biszkeku, na którym padły propozycje utworzenia wspólnego Funduszu na Rzecz Rozwoju, wspólnego systemu bankowego (Bank Rozwoju) Szanghajskiej Organizacji Współpracy oraz Klubu Energetycznego. Zdecydowano także o wzmocnieniu współpracy w dziedzinie transportu i usług oraz rozwoju projektu Sieciowego Uniwersytetu SCO. Dyskutowano także o sytuacji w Syrii, z kolei Moskwa zobowiązała się do przekazania Iranowi systemów antyrakietowych S-300.

Miesiąc wcześniej, 16 sierpnia w Soczi doszło do spotkania Putina z Jiangiem Yiechi (członkiem Rady Państwa ChRL), gdzie podsumowano wspólne ćwiczenia wojskowe, zobowiązano się do dalszej współpracy politycznej, militarnej i gospodarczej. Zobowiązano się też do współpracy Moskwy i Pekinu „w kwestiach zapewnienia bezpieczeństwa i pokoju na całym świecie”.

Ponadto, wszystko to zbiega się z niezwykłą, nienotowaną od lat 80. nadaktywnością sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej: zarówno jej reformowaniem pod dowództwem nowego ministra obrony Siergieja Szojgu w kierunku przekształcenia ich w siły zbrojne bardziej niż dotychczas mobilne, jak i całego cyklu manewrów oraz prowokacji wobec państw zachodnich, chociażby naruszeń przestrzeni powietrznej przez samoloty bojowe.

Z kolei na początku października, parlament sowieckiej Białorusi uregulował status wojsk chińskich tymczasowo stacjonujących i ćwiczących na terenie Białorusi. Nie jest to – jak chcą osoby myślące życzeniowo – okrążanie Rosji Sowieckiej przez ChRL, bowiem polityka Białorusi jest funkcją polityki Moskwy, zwłaszcza w kwestiach bezpieczeństwa.

Również tego miesiąca, w dniach 7-8 października odbył się w Indonezji szczyt APEC, w ramach którego odbyło się spotkanie Putina i Xi. Przywódcy Federacji Rosyjskiej i ChRL zadeklarowali zwiększenie współpracy w celu zapewnienia „bezpieczeństwa” i „stabilności” w rejonie Azji i Pacyfiku oraz na całym świecie, a jako przykłady podawano wsparcie Syrii oraz „pokojową” współpracę w kwestii północnokoreańskich zbrojeń jądrowych. Putin i Xi zobowiązali się również do zwiększenia współpracy w dziedzinie gospodarczej i infrastrukturalnej, między innymi energetyki i transportu. Później, na Szczycie Wschodnioazjatyckim (EAS) w Brunei zaaprobowano plan utworzenia wschodnioazjatyckiej struktury bezpieczeństwa opartą o sojusz Moskwa-Pekin. Pierwsza runda rozmów w tej kwestii ma odbyć się w Brunei w listopadzie tego roku, przyszłoroczna - w Rosji Sowieckiej.

Chińskie aspiracje mocarstwowe. Wewnętrzna dynamika osi Pekin-Moskwa i jej aspekty geopolityczne

Wyżej wymienione wydarzenia należy widzieć w następujących kontekstach, które zresztą poruszane już były na tym blogu. Najważniejszymi z nich są mocarstwowe zamiary komunistycznych Chin oraz wspólna strategia tandemu Moskwa-Pekin.

Jeżeli ChRL chce zostać w przyszłości światowym mocarstwem, musi spełnić dwa podstawowe warunki. Pierwszym z nich jest opanowanie sąsiadującej z nią części tak zwanego Rimlandu, czyli Azji Południowo-Wschodniej, strefy Pacyfiku Zachodniego oraz basenu Oceanu Indyjskiego. Opanowanie sieci wysp, półwyspów i cieśnin rozciągających się od Japonii i Korei, poprzez Wyspy Ryukyu, Tajwan, Mariany, Mikronezję, Palau i Filipiny, skończywszy na Indonezji, Cieśninie Malakka i Oceanie Indyjskim zapewniłoby ChRL bezpieczne szlaki handlowe, bezpieczne połączenie z zamorskim imperium kolonialnym w Afryce oraz neutralizację USA i ich sojuszników (remilitaryzująca się Japonia, Korea Południowa, Tajwan, dawne terytoria powiernicze, Filipiny) w Azji, a tym samym – kolejny sukces w realizacji strategii oblężeniu USA i Zachodu. W strategii militarnej ChRL obszar ten określony jest jako „łańcuchy obronne”, a jego znaczenie porównywane jest – ze strategicznego punktu widzenia jak najbardziej słuszne – do niegdysiejszego znaczenia Wielkiego Muru Chińskiego.

Drugim warunkiem niezbędnym dla realizacji mocarstwowych aspiracji ChRL jest sojusz polityczny, wojskowy i gospodarczy z neosowiecką Federacją Rosyjską. Rosja Sowiecka (plus „bliska zagranica”) pełni w tym układzie rolę głębokiego zaplecza strategicznego komunistycznych Chin: sojusznika polityczno-wojskowego i gospodarczego, zaplecza surowcowego i inwestycyjnego (zarówno dostarczyciela, jak i szlaku tranzytowego), dostarczyciela technologii, a także gigantycznej strefy pomostowo-buforowej pomiędzy ChRL a Europą Zachodnią. W dalszej perspektywie Rosja Sowiecka może również pełnić funkcję ChRLowskiego „żandarma” i „wielkorządcy” na Europę. Kremlowscy czekiści w pełni korzystają z takiego układu, który jest gwarantem pozycji Moskwy (zarówno jej integralności wewnętrznej, jak i pozycji międzynarodowej).

W zasadzie powinno się już mówić o osi Moskwa-Pekin jako jednym układzie politycznym, który funkcjonuje zgodnie z dwoma paradygmatami nowożytnej geopolityki: mackinderowskiego Heartlandu i spykmanowskiego Rimlandu, głoszących odpowiednio: opanowanie centrum i obrzeży kontynentu Eurazji jako warunek światowej mocarstwowości. Celem i fundamentem sojuszu Moskwa-Pekin jest właśnie wspólne zapewnienie i utrzymanie hegemonii komunistycznych Chin oraz Rosji Sowieckiej na megakontynencie eurazjatyckim, zarówno w jego centrum, jak i na peryferiach, co umożliwić ma w dalszej perspektywie czasowej zdobycie oraz utrzymanie statusu globalnych mocarstw. Moskwa i Pekin są zatem skazane na sojusz i strategiczną symbiozę.

Wracając do bieżącego kontekstu, w przypadku choćby konfliktu z Japonią, próby „odzyskania” Tajwanu, konfliktu z Filipinami czy nawet bezpośrednio z USA, Rosja Sowiecka musi być co najmniej przychylnie neutralna, a najbardziej optymalnym rozwiązaniem dla Pekinu w tym wypadku byłaby jawna bądź utajona pomoc udzielana przez Moskwę. Podobnie sprawy miałyby się w przypadku konfliktu na terenie postsowieckich republik Azji Środkowej oraz Azji Południowej (Afganistan, Pakistan, Iran). W interesie Moskwy i Pekinu jest trzymanie w ryzach krajów islamskich, najlepiej tak, by móc rozgrywać świat kartą wojującego islamu. Wydaje się, że obaj sojusznicy – między innymi poprzez cykliczne manewry wojskowe – testują różne scenariusze i taktyki działania. A zatem również na poziomie politycznym Moskwa i Pekin również muszą współpracować po to właśnie, by wspólnie dokonywać ekspansji.

Eurazjatycki analog NATO. Rola Szanghajskiej Organizacji Współpracy

Ani Federacja Rosyjska, ani komunistyczne Chiny nie są w stanie realizować swoich mocarstwowych zamiarów z osobna, zarówno na poziomie regionu, jak i na poziomie globalnym. Strukturami międzynarodowymi, które pozwalają na wspólną realizację mocarstwowych i globalistycznych ambicji Pekinu i Moskwy są Szanghajska Organizacja Współpracy, Grupa BRICS, G-20 oraz Rada Bezpieczeństwa ONZ. Dwie pierwsze z nich są inicjatywami, których centrum jest sojusz Moskwa-Pekin, natomiast dwie pozostałe uczyniono de facto instrumentami realizacji polityki międzynarodowej Rosji Sowieckiej i ChRL.  Najważniejszą z tych organizacji wydaje się być jednak Szanghajska Organizacja Współpracy – pakt o charakterze stricte polityczno-wojskowym.

Członkami SCO są: Federacja Rosyjska, ChRL, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan, obserwatorami: Mongolia, Indie, Iran, Pakistan i Afganistan, a partnerami dialogowymi Białoruś, Sri Lanka i Turcja, jednak rdzeniem tego układu jest oś Moskwa-Pekin. Mimo zapewnień o pokojowym charakterze organizacji, jej najważniejszymi i faktycznymi celami są: zmiana strategicznego układu sił na świecie poprzez stworzenie kontrapunktu dla NATO i organizacji międzynarodowych pod wodzą USA, a jednocześnie zdobycie oraz utrzymanie dominacji Moskwy i Pekinu na kontynencie eurazjatyckim właśnie w myśl wspomnianego wyżej paradygmatu Mackindera: kto panuje nad Heartlandem, panuje nad Światową Wyspą. Kto panuje nad Światową Wyspą, panuje nad światem.

Sino-sowieckie manewry morskie oraz manewry SCO, jakie miały miejsce tego lata wpisują się są częścią cyklicznych manewrów SCO, jakie odbywają się już od ośmiu lat.

Od roku 2005 odbywają się manewry wojskowe „Misja Pokojowa”, w których uczestniczą Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej i Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza, a oprócz tego armie pozostałych krajów członkowskich: Kazachstanu, Tadżykistanu, Kirgistanu i Uzbekistanu. Oficjalne cele manewrów to doskonalenie współdziałania, wypracowanie wspólnych procedur dowodzenia i koordynacja wspólnych wysiłków w zwalczaniu międzynarodowego terroryzmu, ekstremizmu i separatyzmu oraz nowych wyzwań i zagrożeń. Wszak czerwona armia zawsze „broni pokoju”, a kagiebowska Rosja Sowiecka i ChRL dążą do zapewnienia „światowego pokoju”, „światowej stabilności” oraz „wielobiegunowości świata”.

Jak na ćwiczenia „antyterrorystyczne”, kolejne „misje pokojowe” angażują dużą ilość wojsk: od specjednostek policji, poprzez wojska specjalne i powietrzno-desantowe, wojska pancerne i zmechanizowane, aż po lotnictwo, w tym sowieckie lotnictwo strategiczne, zdolne do przenoszenia broni nuklearnej. Taki był program manewrów „Peace Mission 2007”, które odbyły się na terenie sowieckiego Okręgu Wojskowego Wołga-Ural w obwodzie Czelabińskim oraz w Turkiestanie Wschodnim. Wg Jeffreya Nyquista, udział w tych ćwiczeniach bombowców zdolnych do przenoszenia broni nuklearnej jest oznaką gotowości Rosji Sowieckiej (a być może także ChRL) do jej użycia w faktycznym konflikcie zbrojnym (i raczej mało prawdopodobne, że przy tłumieniu rebelii na Kaukazie Północnym czy w Turkiestanie Wschodnim), gdzie ofensywę lotniczo-jądrową (bądź rakietowo-jądrową) wsparłyby wojska lądowe, do manewrów tych włączono też siły bezpieczeństwa wewnętrznego. Manewry zakończyły się podpisaniem „Deklaracji z Biszkeku”, przewidującej integrację struktur Szanghajskiej Organizacji Współpracy i Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego – organizacji wojskowej skupionej wokół Moskwy.

Pod koniec kwietnia 2012 roku, na Morzu Żółtym odbyły się manewry „Morskie współdziałanie 2012” – pierwsze wspólne manewry marynarek wojennych Rosji Sowieckiej i ChRL, które również odbyły się pod hasłami „utrzymania pokoju i stabilności w regionie”, a które w rzeczywistości są sygnałem, że główne kierunki polityki neobolszewickiej „osi zła” są stałe; wobec Zachodu i państw regionu są demonstracją siły i kolejną próbą wysondowania ich reakcji. Nieprzypadkowo odbyły się one po tym, gdy towarzysze w Pekinie zaczęli wysuwać roszczenia terytorialne wobec Tajwanu, Japonii, Filipin i Indonezji i gdy w kręgach Departamentu Obrony USA zaczęto snuć scenariusze wojny amerykańsko-chińskiej wojny powietrzno-morskiej w basenie Pacyfiku Zachodniego.

Z kolei zamiary zacieśnienia współpracy i integracji współpracy na poziomie politycznym, ekonomicznym oraz dyplomatycznym – między innymi plan „pokojowy” Putina dla Syrii oraz pomoc Iranowi w programie nuklearnym i pomoc wojskowa państwu Ajatollahów i islamskiej bezpieki – są krokami niezbędnymi w kierunku przekształcenia SCO w swego rodzaju eurazjatyckie superpaństwo, na wzór UE, co z kolei jest niezbędne dla osiągnięcia strategicznych celów Organizacji Szanghajskiej. Nawiasem, w tym przypadku osiągnięcie tego celu jest całkiem możliwe, gdyż wszystkie państwa założycielskie opierają swój byt na bolszewickich strukturach władzy: aparacie bezpieczeństwa i specsłużb (Rosja Sowiecka plus środkowoazjatyckie republiki postsowieckie) i kompartii (Chiny).

Nowa zimna wojna czy coś gorszego?

W roku 2007 portal Wydawnictwa Podziemnego opublikował odpowiedź na ankietę autorstwa brazylijskiego analityka, prof. Olavo de Carvalho, dotyczącą sytuacji międzynarodowej po sfingowanym „upadku komunizmu”. Napisał w niej m.in.: Komunizm jako ruch ma się lepiej niż kiedykolwiek w przeszłości. Jak […] zauważył Anatolij Golicyn, był taki moment w historii, kiedy międzynarodowe interesy ZSRS znalazły się w konflikcie z potrzebą dalszego rozwoju ruchu rewolucyjnego. Konflikt ten doszedł do punktu przesilenia, kiedy okazało się koniecznym podjęcie decyzji na rzecz dalszego rozwoju a przeciw istniejącej strukturze. Nie jest zbiegiem okoliczności, że natychmiast po rozpadzie Związku Sowieckiego, ruch komunistyczny począł wzrastać ze zwiększoną prędkością, aż do punktu, w którym Stany Zjednoczone znalazły się pod wszechświatowym oblężeniem – leninowskie marzenie, którego do tego momentu nie byli w stanie wprowadzić w życie. Wydaje mi się oczywistym, że praca KGB, a zwłaszcza kampania „aktywnych środków” […], została zintensyfikowana na początku lat 90., by wykorzystać złudzenie, że koniec ZSRS oznaczać będzie także koniec komunistycznej działalności wywrotowej. Lenin przygotował dla ruchu komunistycznego plan ekspansji, który momentami musiał wydawać się nieosiągalny. Wyobrażał sobie, że począwszy od Moskwy, komunistyczna ekspansja powinna najpierw objąć Europę Wschodnią, następnie zawrócić w stronę Azji, podbić Afrykę i dopiero stamtąd ruszyć na podbój Ameryki Łacińskiej, w ten sposób osiągając okrążenie Stanów Zjednoczonych i ich sprzymierzeńców w Zachodniej Europie. Nie może już dziś być żadnych wątpliwości, że oblężenie się rozpoczęło. Ostatni rozdział leninowskiego planu doczekał się wykonania podczas pierwszej dekady po „upadku ZSRS”.

Obserwując sytuację światową dziś, po sześciu latach od ukazania się cytowanej wyżej analizy prof. de Carvalho, nietrudno już zauważyć, że oblężenie trwa w najlepsze, a okres tzw. „Pax Americana” właściwie dobiegł końca, czego ilustracją niech będzie kompletna porażka administracji Obamy w sprawie Syrii czy wcześniejsze wycofanie się USA z Europy. W roku 2014 wojska NATO mają wycofać się z Afganistanu, który wpadnie w orbitę Moskwy i Pekinu i może stać się obszarem, dzięki któremu oba państwa będą rozgrywać Zachodem. Z jednej strony mamy zatem oblężone, izolowane i osłabiane USA i Zachód, z drugiej zaś – sieć sojuszy, których centralą jest oś Moskwa-Pekin, a której częścią jest de facto sfinlandyzowana przez Moskwę Europa i NATO, które z kolei przekształciło się w rodzaj klubu dyskusyjnego. Większość państw Ameryki Łacińskiej rządzona jest przez promoskiewskich i propekińskich komunistów. Afryka jest de facto terytorium zamorskim ChRL, które przy współpracy Moskwy opanowują Azję Południowo-Wschodnią i basen Pacyfiku Zachodniego. Ewentualne zdobycie przez ChRL wpływów w tym regionie byłoby finalizacją strategii oblężenia. Groźną i niestety całkiem realną perspektywą jest – by użyć innego określenia de Carvalho – „nowy, wspaniały porządek światowy”, w którym centrum świata i głównym  rozgrywającym będzie sojusz Moskwa-Pekin (być może z ChRL jako światowym hegemonem i Rosją Sowiecką w charakterze pekińskiego „kapo”), a peryferiami będą transnarodowe „strefy” czy też „wielkie przestrzenie”, w mniejszym lub większym stopniu uzależnione od Moskwy i/lub Pekinu bądź też z nimi powiązane, złożone z innych miłujących pokój i bezpieczeństwo państw, takich jak Korea Północna czy Iran.


Komunistyczne Chiny i Rosja Sowiecka prowadzą ukrytą wojnę z Zachodem i państwami tzw. „wolnego świata” za pomocą szeroko pojętych środków politycznych, póki co nie uciekając się do wywoływania konfliktów o wysokiej intensywności. Jest to i klasyczna dyplomacja, i ekspansja ekonomiczna plus cała gama stosowanych przez specsłużby „środków aktywnych”: od klasycznego szpiegostwa poprzez wojnę informacyjną i ideologiczną oraz wpływanie na sytuację polityczną atakowanego kraju. Deklarowanie odnowienia wyścigu zbrojeń, doktryny obronne (czyli doktryny ataku), w których to państwa zachodnie są głównym wrogiem, wspólne i osobne manewry, różnego rodzaju prowokacje czy też cyberwojna oraz wspieranie terroryzmu i państw ten terroryzm wspierających, a także lokalne stosowanie terroru, są ważnym dopełnieniem i przedłużeniem polityki Moskwy i Pekinu. Jest to skierowane zarówno do ich otoczenia regionalnego, jak i do Zachodu oraz Stanów Zjednoczonych. W ten sposób władcy Kremla/Łubianki i Nowego Zakazanego Miasta grają przede wszystkim na pacyfistycznej, kramarskiej i geszefciarskiej mentalności demoliberalnych elit i społeczeństw tzw. świata Zachodu. Takie wrażenie można odnieść do tej pory. Pojawia się kolejna kwestia: czy możliwe jest, a jeśli tak, to w jakiej skali, spełnienie wojennych gróźb Moskwy i Pekinu?

2013-08-26

Odpowiedź na ankietę Wydawnictwa Podziemnego

Poniżej publikuję odpowiedź na III Ankietę Wydawnictwa Podziemnego, opublikowaną na tym portalu 16 lipca 2013 roku. Przy okazji polecam zapoznanie się z pozostałymi odpowiedziami oraz z zawartością całego portalu.

Ilustracja muzyczna: 

Von Thronstahl, Vorwärts, Die Raben Der Endzeit: 


Von Thronstahl, Turn the centuries: 



Von Thronstahl, Self defence or slavery:


***



Trzecia ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko  w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

Błąd ten ma swoje źródło przede wszystkim w powszechnym niezrozumieniu istoty bolszewizmu/komunizmu pośród historyków, politologów, sowietologów, rosjoznawców i sinologów, zarówno tych o orientacji lewicowej (najczęściej prokomunistycznej), jak i prawicowej, konserwatywnej. Tyleż powszechnie, co błędnie sprowadza się istotę komunizmu do ideologii, rzekomo zakładającej cele „pozytywne” – najkrócej mówiąc, sprowadzające się do polepszenia losów danej grupy społecznej („proletariatu”, „klasy robotniczej” itp., itd.) albo mniej czy bardziej abstrakcyjnej „ludzkości”. Co za tym idzie, większość badaczy zjawiska bolszewizmu/komunizmu, nie pojąwszy samej jego istoty, błędnie postrzega także poszczególne etapy jego ewolucji, która z definicji jest dostosowywaniem systemu do zmieniających się warunków i wcale nie musi oznaczać jego upadku.

Badacze o orientacji prawicowej i konserwatywnej wskazują często na sekciarskie: gnostyckie, masońskie, okultystyczne czy wręcz satanistyczne korzenie bolszewizmu. Takie przedstawienie problemu nie jest fałszywe – związki bolszewików z okultystami, wolnomularzami czy satanistami są faktem. Ponadto, jak nauczał Carl Schmitt, „pojęcia polityczne są zeświecczonymi pojęciami teologicznymi” (ale jeśli iść tym właściwym tropem, to bez problemu zrozumiemy, że istotą okultyzmu i satanizmu jest niczym nieograniczona, totalna władza). Ale ten opis zdaje się wyczerpywać jedynie część aspektów zjawiska bolszewizmu/komunizmu, nie poruszając jego istoty, albo robiąc to z reguły dość powierzchownie.

Komunizm (bolszewizm) to metoda zdobycia, sprawowania, utrzymania i sukcesji władzy. Celem i istotą komunizmu jest totalitarna władza i sowietyzacja, czyli inżynieria społeczna mająca za cel wyhodowanie „nowego człowieka”. Najważniejszymi cechami bolszewizmu jako metody sprawowania władzy są: skrajny totalitaryzm – podporządkowanie wszystkiego interesom bolszewickich elit oraz skrajny relatywizm – „dobre” jest to, co im służy, „złe” jest to, co im nie służy i szkodzi, dopuszczalne jest każde działanie służące długofalowym i bieżącym interesom komunizmu. Ideologia komunistyczna, na czele z marksizmem, to przede wszystkim teoria i ideologia władzy. Służy ona określeniu celu komunizmu, którym faktycznie, jeśli dokładnie się przyjrzeć, jest właśnie władza oraz legitymizacji, propagandzie, trzymaniu w ryzach bolszewickich kadr i sowietyzacji. Wystarczy sięgnąć do klasyków – nie tylko Lenina i Stalina, ale przede wszystkim do „dzieł” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, na czele z „Manifestem komunistycznym”. Wyraźnie jest tam napisane, że faktycznym celem komunizmu jest władza komunistów (nie zaś „społeczeństwo bezklasowe”, „wolność”, „równość” itp.) i że w tym celu dozwolone jest użycie wszystkich koniecznych i skutecznych środków, które mogą być dowolnie zmieniane ze względu na dynamikę sytuacji. Jak stwierdził zresztą sam Marks, „ideologia jest kostiumem władzy”.

To, co określane jest w niniejszej ankiecie jako „etap upadły” bolszewizmu, a szerzej w dyskursie politologicznym jako „postkomunizm”, to w istocie neobolszewizm, neokomunizm. Albo „komunizm ukryty”, jeśli przywołać śp. Christophera Story. Komunistyczne struktury władzy zamieniły władzę bezpośrednią na władzę pośrednią i kontrolę totalną na kontrolę strukturalną. Hierarchiczne i scentralizowane struktury partii komunistycznych i bezpieki zamieniono na policentryczne struktury sieciowe, po części ukryte i nieformalne. Kontrola totalna, czyli kontrola nad każdym aspektem życia politycznego, społecznego i jednostkowego została zastąpiona pośrednią i po części zakulisową kontrolą strukturalną, czyli kontrolowaniem jedynie najważniejszych, strategicznych dla funkcjonowania systemu odcinków życia politycznego, społecznego i gospodarczego oraz najważniejszych procesów.

Proces transformacji ustrojowej komunizmu w neokomunizm, proces pieriestrojki, czyli przebudowy komunizmu przebiegał i przebiega inaczej w byłym ZSRS (oraz na terenie wewnętrznego i zewnętrznego imperium sowieckiego), a inaczej w ChRL. Federacja Rosyjska, czyli współczesna inkarnacja i kontynuacja ZSRS reprezentuje typ „komunizmu ukrytego”, gdzie centrum władzy jest struktura sieciowa składająca się z przeobrażonych sowieckich specsłużb, komsomolskiej oligarchii i zdominowanej przez bezpiekę mafii. Ten sam model powiela się w krajach „byłego” sowieckiego imperium wewnętrznego i zewnętrznego, nadal zresztą uzależnionych od moskiewskiej centrali. Natomiast ChRL prowadzi, i to już od śmierci Mao i początków kadencji Denga, politykę bardzo przypominającą leninowski NEP. W komunistycznych krajach peryferyjnych, przedstawianych jako „skanseny” komunizmu (Kuba, Wietnam, Laos, Demokratyczna Republika Kongo, Kongo Brazzavile, Benin, Zimbabwe itd.) dopiero od 2000 roku wprowadza się albo model „pieriestrojki”, albo mniej lub bardziej zmodyfikowany model ChRL-owski.

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy?  Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

Zgodna ze stanem faktycznym jest każda z prób odpowiedzi zawartych w pytaniu. Czy trzeba brać pod uwagę jeszcze inne czynniki? Na pewno dynamikę zmieniających się wydarzeń, która na szczęście znajduje się poza kontrolą czynników decyzyjnych na Kremlu, na Łubiance czy w „Nowym Zakazanym Mieście”. Nie powinno to być jednak powodem do optymizmu: istotą zarówno strategii, jak i taktyki jest ich zmienność i dostosowywanie do zmieniających się warunków.

Wróćmy jeszcze do powiązanego z powyższym pytaniem poprzedniego wątku. Modelowym przykładem splotu długofalowej strategii, bieżącej taktyki bolszewii oraz dynamiki wydarzeń był właśnie proces tzw. transformacji ustrojowej. Anatolij Golicyn czy np. autorzy podziemnej bibuły z czasów pierwszej komuny mylili się w pewnych kwestiach (np. nie utworzono „federacji sowieckiej”, w Polsce nie stacjonuje Armia Czerwona, nawrót totalitaryzmu ma miejsce dopiero teraz itp.), ale były to jedynie szczegóły techniczne. Związek Sowiecki formalnie się rozpadł, komunizm jako ideologia państwowa oficjalnie upadł, ale komuniści zachowali władzę i kontrolę. Zatem to, czy elita bolszewicka nosi nazwę WKP(b), KPZS, KPChL, KGB, FSB czy WSI, czy centrale komunizmu noszą nazwę ZSRS, ChRL czy może Federacja Rosyjska, czy dopuszczany jest (skądinąd ograniczony) pluralizm partyjny i medialny, to kwestie czysto techniczne. W świetle teorii i dotychczasowej praktyki komunizmu/bolszewizmu jest to dostosowanie do danej „mądrości etapu”, do zmieniającej się sytuacji na zewnątrz i wewnątrz. Bolszewickim elitom z różnych przyczyn po prostu przestały być potrzebne, albo „zgrały się”, zewnętrzne formy systemu władzy (w tym także ideologia), treść jednak pozostała taka sama. Jak pokazały ostatnie dwie dekady, przyjęcie przez komunizm demoliberalnych form i procedur, zamiana władzy bezpośredniej na pośrednią i kontroli totalnej na odcinkową czy też wolnego rynku w miejsce etatyzmu, okazało się być o wiele skuteczniejszym i wydajniejszym instrumentem rządzenia i ekspansji. 

3. Trzy etapy i co dalej? Czy etap trzeci spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów daleki? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Najważniejszym ideowym celem bolszewizmu jest władza. Władza zarówno nad wszystkimi aspektami życia w danym państwie, jak i władza nad światem. Cel ten nie został jeszcze spełniony, ale bolszewicy są z każdym rokiem coraz bliżej jego realizacji. Od z górą trzydziestu lat spełniają się chyba wszystkie geopolityczne prognozy Anatolija Golicyna zawarte w dwóch ostatnich rozdziałach „Nowych kłamstw w miejsce starych”, jak i te dotyczące bolszewickiej agresji ideologicznej i sowietyzacji niejako od wewnątrz, przedstawione przez Jurija Bezmienowa.

Być może (mniej więcej od lat 2008-10) mamy do czynienia właśnie z przejściem z „etapu trzeciego” do „etapu czwartego”. Etap trzeci był etapem „komunizmu ukrytego”, cechującego się względnie małą represyjnością (pomijając zbrodnie Rosji Sowieckiej w Czeczenii i czerwonych Chin w Tybecie, Turkiestanie Wschodnim i na własnych, narodzonych i nienarodzonych poddanych) i chaosem w strukturach komunistycznych, jak się okazało z perspektywy czasu, chaosem pozornym. Od kilku lat, przetransformowany komunizm przechodzi do coraz ostrzejszej ofensywy, zarówno na terenach przez siebie opanowanych, jak i na zewnątrz.

Aktualną sytuację należy analizować na dwóch poziomach: pierwszy to poziom geopolityczny, a drugi to stopień, w jakim dane państwa, dane cywilizacje atakowane są rozkładane wewnętrznie przez bolszewizm i torujący mu drogę demoliberalizm (liberalizm realny).

Współczesną kontynuacją bloku komunistycznego jest projekt geopolityczny, który w pewnym uproszczeniu można określić jako „blok eurazjatycki”. Jest to sieć sojuszy oplatająca już bez mała cały świat, którego centrum jest oś Moskwa-Pekin, a peryferiami sojusznicy i wasale Rosji Sowieckiej i ChRL. Organizacyjne formy bloku to polityczno-wojskowa Szanghajska Organizacja Współpracy, gospodarczy sojusz BRIC, Organizacja Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego oraz tworząca się Unia Eurazjatycka mające zreintegrować przestrzeń byłego ZSRS wokół Rosji Sowieckiej. Moskwa i Pekin wykorzystują także do swoich celów grupę G-20 i forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Kolejnymi instrumentami światowej polityki Moskwy i Pekinu są organizacje skupiające neokomunistyczne kraje i ruchy Ameryki Południowej oraz orkiestrowanie grupy państw sponsorujących terroryzm (Iran, Syria, Korea Płn., Birma, Sudan), którą neokonserwatyści określają jako „oś zła”. Celem, a jednocześnie fundamentem projektu eurazjatyckiego jest realizacja mocarstwowych i globalistycznych ambicji Moskwy i Pekinu, a tym samym bolszewizacja świata.

Od lat ’90 decydenci z Moskwy i Pekinu otwarcie deklarują zamiar stworzenia „Nowego Porządku Świata” w oparciu o paradygmat „wielobiegunowości” i… „demokratyzacji stosunków międzynarodowych”. Powinno być oczywiste dla każdego zdrowego na umyśle, że za takimi deklaracjami w rzeczywistości kryje się właśnie zamiar zdominowania świata przez ChRL i Rosję Sowiecką. Kolejnymi przykładami są koncepcje Siergieja Karaganowa i Aleksandra Dugina – czołowych architektów sowieckiej/neosowieckiej geostrategii i polityki zagranicznej. Doktryna Karaganowa przewiduje zjednoczenie Federacji Rosyjskiej, przestrzeni sowieckiej oraz UE w twór o nazwie „Związek Europejski”, a następnie utworzenie „Dyrektoriatu” – światowego „rządu”, składającego się ze Związku Europejskiego, ChRL i USA. Aleksandr Dugin postuluje podział świata na „wielkie przestrzenie” („rosyjsko-eurazjatycką”, „chińską”, „arabo-islamską”, „europejską”, „latynoamerykańską”, „północnoamerykańską”), zredukowanie amerykańskiej aktywności w świecie do roli jednej z „wielkich przestrzeni”, a finalnie – globalną dominację „Uniwersalnego Imperium Eurazjatyckiego”, czyli sojuszu Moskwa-Pekin.

Strategia Rosji Sowieckiej przewiduje reintegrację dawnego imperium sowieckiego (w zasadzie powinno się mówić o utrzymaniu panowania lokalnych komunistyczno-bezpieczniackich elit, mających związki z moskiewską centralą), zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego (które ma pełnić rolę „strefy buforowej” i „pasa transmisyjnego” na Zachód). To krok do celu, jakim jest finlandyzacja Europy Zachodniej, co oznacza uzyskanie przez Moskwę dostępu do Atlantyku. Celem Rosji Sowieckiej jest neutralizacja NATO i rozbicie jedności euroatlantyckiej, by kraje Zachodu były nastawione wobec Rosji Sowieckiej przyjaźnie, a przynajmniej neutralnie, będąc jednocześnie mniej lub bardziej antagonistyczne wobec USA. Utworzenie „neutralnej, socjalistycznej Europy” (pod przewodnictwem Niemiec), ma też umożliwić Rosji Sowieckiej transfer zachodnich technologii (w tym technologii wojskowych i takich, które mogą być używane przez bezpiekę), know-how i pieniędzy. Sowieciarze z Kremla realizują swoją strategię za pomocą całej gamy typowych dla KGB tzw. „środków aktywnych”: ekspansji gospodarczej, wojny ideologicznej, wojny psychologicznej, agentury wpływu, wykorzystywania podmiotów gospodarczych oraz polityków o wspólnych interesach i last but not least „klasycznego” szpiegostwa.

Głównym natomiast celem ekspansji czerwonych Chin jest Azja Południowo-Wschodnia, baseny Pacyfiku Zachodniego i Oceanu Indyjskiego oraz Afryka. Pekin także stosuje „środki aktywne”, jednak w odróżnieniu od sojusznika zza Amuru kładzie nacisk na wojnę ekonomiczną, gdzie głównymi instrumentami są merkantylizm, aspirowanie do roli światowego bankiera, stosowanie niewolniczej siły roboczej, czego konsekwencją jest postępująca dezindustrializacja krajów Zachodu poprzez drenaż kapitału i przenoszenie produkcji na teren ChRL. Ekspansja chrlowskiego biznesu na kraje Zachodu to oczywiście także doskonała metoda eksportu agentury: praktycznie cały chrlowski biznes jest prowadzony przez funkcjonariuszy KPCh, Guoanbu lub III i IV Departamentu ChALW.

Jeżeli zatem na mapie konturowej świata zaznaczymy na czerwono Rosję Sowiecką, ChRL oraz ich sojuszników i wasali, to zobaczymy, że wolny świat (w zasadzie jego resztki), na czele z USA, znajduje się w stanie oblężenia (o którego początkach pisał w poprzedniej ankiecie WP profesor de Carvalho). Zachód jest także podminowany przez struktury faktycznie działające wbrew jego interesom, a służące współczesnemu bolszewizmowi z centralą w Moskwie i Pekinie. Składają się one po pierwsze z regularnych komunistów, lewaków i agentury wpływu, a po drugie z podmiotów, które czerpią finansowy i ekonomiczny interes z paktowania z Sowietami i ChRL a także z demoliberalnych, użytecznych idiotów. Profesor Olavo de Carvalho wskazuje, iż jest to grupa mająca długofalową strategię władzy i współpracy z bolszewikami. Nie tylko na poziomie polityki zagranicznej, ale także realizując politykę konwergencji ze światem komunistycznym.

Jak pisałem wyżej, apogeum ekspansji neobolszewizmu i wycofywania się Zachodu ze swoich dominiów ma miejsce od roku 2008. Wcześniej, od zamachów z 11.09.2001 Moskwa (w pewnym stopniu też Pekin) rozgrywała Zachód kartą sterowanego terroryzmu islamskiego. Wiązanie sił amerykańskich i alianckich w wojnie w Iraku i Afganistanie umożliwiło Moskwie finlandyzację Europy za pomocą Gazpromu, reintegrację obszaru dawnego ZSRS i stawianie się w roli sojusznika Zachodu w walce z islamskim ekstremizmem. ChRL mogła z kolei położyć rękę na irackich złożach ropy naftowej. Kluczowe jednak są dwie kadencje Barracka Obamy, politycznie i genealogicznie związanego z amerykańskimi komunistami, kiedy to Stany Zjednoczone systematycznie wycofują się z własnego imperium zewnętrznego (Europa), oddając pole Moskwie i Pekinowi, a także rozbrajają się. NATO stała się w zasadzie klubem dyskusyjnym (do którego dostęp ma od jakiegoś czasu Moskwa), a według politologa George’a Friedmana, de facto już nie istnieje. Udowodniły to trzy operacje, w których bolszewicy przetestowali gotowość Zachodu na agresję: operacja smoleńska, operacja norweska, a ostatnio zamach w Bostonie (niezbyt spektakularny na tle poprzednich autorstwa islamskich ekstremistów), kolejny szantaż KRL-D i sprawa Edwarda Snowdena. Od 2008 roku, ChRL prowadzi coraz bardziej agresywną politykę w rejonie Oceanu Indyjskiego, Azji Południowej i Wschodniej oraz Pacyfiku.

Obserwujemy także „koincydencję” czasową takiej polityki światowej z wdrażaniem demoliberalnych, a wręcz demobolszewickich rozwiązań w polityce wewnętrznej USA i krajów Europy Zachodniej. „Normą” jest nie tylko dopuszczalność, ale i traktowanie jako „praw człowieka” zboczeń seksualnych (mówi się o legalizacji pedofilii czy zoofilii), mordowania dzieci nienarodzonych czy dobijania chorych i słabych (dopuszczalna jest już „aborcja poporodowa”). A także wtrącania się nie tylko organów państwa, ale i pomiotów pozapaństwowych (np. korporacji – niektóre z nich to de facto „prywatne” państwa bolszewickie) w coraz więcej aspektów życia społecznego i prywatnego ludzi. Ale praprzyczyną „upadku zachodu” i „czerwonego świtu” zdaje się być oświecenie wraz ze swym dziedzictwem, demoliberalizmem. Alexis Carrell stwierdził nie bez racji, że „liberalny burżuj jest starszym bratem bolszewika”. Istotą liberalizmu jest bowiem kompromis, poddawanie wszystkiego regułom demokracji i rynku, kontraktualizm, wieczne rozdyskutowanie i niechęć do podejmowania decyzji, pacyfizm, roszczeniowa koncepcja indywidualizmu i „praw do wszystkiego”. Gdy z drugiej strony, bolszewizm jest prostym jak konstrukcja karabinka AK i równie skutecznym systemem, którego istotą jest władza, z bezwzględnymi i zdeterminowanymi kadrami. Jak powiedział kiedyś Ernst Jünger, „po wegetarianach przychodzą kanibale”…

Wróćmy jednak do koncepcji Karaganowa i Dugina, których w żadnym wypadku nie można traktować jako czekistowskich dowcipów po spożyciu napojów wysokoenergetycznych: na chwilę obecną mamy do czynienia ze spełnianiem się tych właśnie koncepcji geostrategicznych. Obserwujemy kształtowanie się „nowego porządku świata” z podziałem na strefy: „rosyjsko-eurazjatycką” i „chińską” (złączone polityczno-wojskowo-gospodarczym sojuszem Moskwa-Pekin), „europejską” (sfinlandyzowaną przez Moskwę), „latynoamerykańską” (we władzy promoskiewskich i propekińskich komunistów), „afrykańską” (de facto kolonia ChRL) i „amerykańską”, ograniczoną terytorialnie do kontynentu północnoamerykańskiego. Koncepcja ta jest podzielana przez globalistyczne (lewackie, liberalne i bolszewickie) elity z Zachodu, np. koncepcje Henry’ego Kissingera czy Zbigniewa Brzezińskiego.

Jakie są perspektywy na przyszłość? Być może bolszewicki, sino-sowiecki „Nowy Porządek Światowy” z osią Moskwa-Pekin jako hegemonem i satelickimi „wielkimi przestrzeniami” (w tym – amerykańską i europejską, w różnym zakresie opanowanymi przez liberałów i bolszewików) to tendencja trwała. Być może bolszewicy z Kremla/Łubianki i Zhongnanhai będą utrzymywać ją tak, jak to czyniły dotychczas za pomocą kombinacji wojny ideologicznej, ekonomicznej, „Proxy Wars” i terroru na ograniczoną skalę.

Nie wolno jednak wykluczać scenariusza wojennego. Czekistowscy decydenci z Moskwy i partyjno-wojskowo-bezpieczniaccy aparatczycy z Pekinu mogą mieć zamiar „dobicia” upadającego i dogorywającego Zachodu. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym np. terroryści islamscy czy „prawicowi” dokonują zamachów w USA za pomocą broni masowego rażenia, na skutek których następuje chaos i bezhołowie. Następnie, Rada Bezpieczeństwa i Zgromadzenie Ogólne ONZ, zdominowane przez ChRL i Rosję Sowiecką, decydują o wprowadzeniu do pogrążonej w chaosie Ameryki wojsk ONZ. Można też sobie wyobrazić sytuację, w której konflikt lokalny (np. na Bliskim Wschodzie) przekształca się w konflikt o zasięgu światowym. Teatrem przyszłej wojny może okazać się Europa, podminowana przez coraz bardziej radykalną diasporę islamską, z zapleczem strategicznym na Bliskim Wschodzie. W sytuacji gwałtownych zamieszek, albo konfliktu zbrojnego, władze krajów europejskich (albo establishment unijny) raczej nie zwróci się o pomoc do odizolowanej i oblężonej Ameryki, tylko do Rosji Sowieckiej (wspomaganej przez ChRL).

Ani powyższa próba analizy, ani scenariusze nie napawają optymizmem. Ale jak pisał Oswald Spengler, […] tylko marzyciele wierzą, że istnieje wyjście. Optymizm jest tchórzostwem.   

***