2011-08-09

Wokół wywiadu z Robertem Bucharem

Przeczytałem właśnie wywiad z Robertem Bucharem udzielony neokonserwatywnemu „Frontpage Magazine” ponad rok temu. Robert Buchar jest mieszkającym w Stanach Zjednoczonych uchodźcą politycznym z komunistycznej Czechosłowacji. Jest reżyserem filmowym i wykładowcą na Columbia College w Chicago oraz producentem i reżyserem filmowym. Niedawno próbował zrealizować film poruszający kulisy tzw. „transformacji ustrojowej” i „upadku komunizmu”, film ten jednak ostatecznie nie powstał, gdyż politycznie poprawne media zachodnie nie interesują się tą problematyką. Realizacja tego filmu zatrzymała się na etapie zwiastunów.
To, czego Buchar nie mógł wyrazić drogą realizacji filmu, umieścił w książce pod tytułem: „And Reality be Damned… Undoing America: What The Media Didn’t Tell You About the End of the Cold War and Fall of Communism in Europe”. Nie została ona wydana w języku polskim, doczekała się jednak ciekawego omówienia autorstwa Dariusza Rohnki.

Rozmawiając z Jamie Glazov’em, Buchar skupia się zasadniczo na następujących problemach: realnej istocie „upadku” komunizmu, recepcji tego wydarzenia w świecie zachodnim oraz na możliwych jego konsekwencjach. Te – zdaniem Buchara – nie napawają optymizmem, oględnie mówiąc. To nie tylko mająca miejsce konwergencja demoliberalizmu i sowietyzmu, ale też całkiem realna groźba czerwonego „nowego porządku światowego”.

Szeroko pojęte elity polityczne i tzw. opinia publiczna Zachodu nie rozumie, a bardzo prawdopodobne, że nie chce rozumieć tego, co stało się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz w Związku Sowieckim w latach 1989 – 1991. „Wielki polityczny przewrót końca XX […] jest ogólnie postrzegany jako spontaniczny efekt długo nagromadzonych społecznych i ekonomicznych nacisków. To oficjalna historia, wbijana nam do głów przez zachodnie media. Jeśli sugerujesz, że tak nie było, media nie będą brać cię na poważnie, a nawet odmówią dyskusji o tym, co próbujesz powiedzieć. To temat tabu.” Tzw. „upadek” komunizmu to efekt zamierzonych działań elit komunistycznych, które – w celu przetrwania kryzysu końca zimnej wojny – zdecydowały się na: „rezygnację” z władzy kompartii, „rezygnację” z kontroli nad krajami Europy Środkowej i Wschodniej, w końcu na „rozwiązanie” Związku Sowieckiego. Pomimo, że – według Buchara – autorem tego posunięcia był zmarły w 1984 roku szef KGB i przywódca ZSRS Jurij Andropow, przeprowadzone ono zostało przez Michaiła Gorbaczowa. Relacje wszystkich świadków tej historii, które zapisane są w książce Buchara, jednoznacznie wskazują, że „upadek komunizmu” był procesem orkiestrowanym przez kierownictwo sowieckie, zwłaszcza KGB.

Według Buchara, swego rodzaju poprzednikami pieriestrojki były m.in. NEP, „pokojowe współistnienie” i detente za czasów Breżniewa. Buchar widzi źródło niezrozumienia „operacji pieriestrojka” w tym, iż „zachodnie demokracje nigdy nie zrozumiały systemu sowieckiego jako takiego. Idea podstępu jako podstawy polityki zagranicznej nie pasuje do naszego sposobu myślenia. Ludzie zachodu ledwie pojmują dążenia pozbawione korzyści materialnych, o celach stricte ideologicznych bazujące na […] konspiracji przeciw innym krajom. I o to w tym wszystkim chodzi. […] Podstęp jest zasadniczą częścią ideologii komunistycznej […] i tak będzie w dalszym ciągu. […] Komunizm jest w istocie totalitarny i nie jest zainteresowany jakimkolwiek kompromisem”. Zarówno elity zachodu, jak i społeczeństwa podkomunistyczne nie potrafią nawet prawidłowo zdefiniować komunizmu, uważając go za lewicową utopię. Nie rozumieją tego, że komunizm to system władzy, którego celem jest czysta władza i który z natury dopuszcza wszystko, co służy obronie, przetrwaniu i ekspansji. Proces, z jakim mamy do czynienia na przełomie wieków XX i XXI Buchar określa jako ponowne „rozbudzenie komunizmu […] ruch komunistyczny wyewoluował, udoskonalił radzenie sobie z dysydentami, używając ich jako instrumentu służącego adaptacji do lokalnych warunków.”

Co gorsza, zaangażowane są – po stronie zachodniej – nie tylko elity pochodzenia lewackiego czy liberalnego, ale także zachodnia prawica. Konkluzja Buchara jest szokująca: „zamiast ukarać komunistów za ich zbrodnie, zachodnia prawica podaje im rękę w geście przeprosin za ich pokonanie.”

Odrodzony blok komunistyczny stanowi zagrożenie między innymi dlatego, że system polityczny zachodu, demoliberalizm, coraz bardziej upodabnia się do „upadłego” i „nieistniejącego” komunizmu sowieckiego i chińskiego. Przejawem tego jest coraz większy interwencjonizm, myślenie kolektywne, jednolitość i konformizm. Zarówno zewnętrzny (sowiecki i neo-sowiecki), jak i wewnętrzny (lewicowy i liberalny) podstęp jest wielowymiarowy i wielopoziomowy. Społeczeństwo jest manipulowane przez media i system edukacyjny tak, że nie jest w stanie w ogóle zrozumieć tego, co się dzieje. Przykładowo, „[…] młode pokolenie Amerykanów nie ma żadnej wiedzy o historii i nie jest w stanie umieścić w szerszej perspektywie tego, co dzieje się obecnie, ponieważ nie wie co działo się w przeszłości […]”, czemu sprzyja postmodernistyczna pseudokultura „tu i teraz”.

Co ciekawe, to samo ma miejsce w „byłych” krajach komunistycznych, z tym, że doświadczanie sytuacji „od środka” czyni społeczeństwa „post” komunistyczne niezdolnymi do ujęcia szerszej perspektywy omawianych przez Buchara procesów. „Niewielu ludzi świadomych tego, co się dzieje […] nie jest w stanie odwrócić trendu. […] Nowy system został zainstalowany tak, że nikt nie jest w stanie zmienić czegokolwiek. Wybory mogą być z łatwością manipulowane, a ich wynik będzie zawsze ten sam, niezależnie jaka partia wygra”. Buchar, omawiając kondycje społeczeństw „byłego” bloku sowieckiego dochodzi do optymistycznej, moim zdaniem jednak nieuprawnionej konkluzji: „trudno wyobrazić sobie konsekwencje ujawnienia tego, co naprawdę stało się w latach osiemdziesiątych. Wierzę, że nigdy nie zostałoby to oficjalnie zaakceptowane. Nie za mojego życia.” Jednakże rzeczywistość jest zupełnie inna, niż nadzieje Buchara Weźmy za przykład Polskę. Czy powszechna wiedza o kulisach transformacji w Polsce, o rozmowach Michnika i Wałęsy z Kiszczakiem, o negocjacjach Kuronia z oficerami SB, o agenturalności (i całokształcie działalności) Wałęsy, nietykalności Jaruzelskiego i Kiszczaka itd. ujawniona zwłaszcza w l. 2004 – 07 spowodowała „przebudzenie narodowe” i obalenie neokomunizmu?

Ważnym, a pomijanym instrumentem bolszewickiej ekspansji jest rozmiękczanie społeczeństw poprzez demoralizację, do czego KGB wykorzystuje też przestępczość zorganizowaną. Buchar przywołuje artykuł z… Moscow Times. „Ocenia się obecnie, że tzw. mafia rosyjska kontroluje 95% światowej przestępczości zorganizowanej. Obejmuje handel narkotykami, pranie brudnych pieniędzy, czarny rynek i tak dalej. […] Artykuł konkluduje, że Moskwa nie ma z tym nic wspólnego, ponieważ większość tych ludzi [mafiosów – przyp. J.] nie ma już rosyjskich paszportów, będąc obywatelami innych krajów. Cóż za wygodna konkluzja! Inaczej ujmuje to Oleg Gordijewski: „KGB rozpoczął kontrolę nad różnymi organizacjami biznesowymi, w których mafia była silna. Stopniowo zaczął zastępować mafię. Tak więc, w konsekwencji, dzisiaj jest to w mniejszym stopniu zorganizowana przestępczość, a w większym – zorganizowany KGB, obecnie zwany FSB. Na całym świecie, zwłaszcza w Austrii, Hiszpanii i na Węgrzech jest wiele organizacji przeprowadzających działania przypominające działania mafii. Jednak praktycznie wszystkie są organizowane przez KGB/FSB.”

Fatalna kondycja kulturowo-cywilizacyjna Zachodu, niezrozumienie istoty komunizmu i samooszukiwanie się oraz infiltracja elit przez agenturę rzutuje na kondycję zachodniego aparatu bezpieczeństwa i wywiadu. Zdaniem rozmówców Buchara – Josepha Douglassa (eksperta amerykańskich specsłużb) i Olega Gordijewskiego, o ile DIA (amerykański wywiad wojskowy) była i jest w stanie skutecznie walczyć z sowiecką infiltracją, o tyle CIA jest w dużym stopniu sparaliżowana. W kręgach decyzyjnych CIA - zwłaszcza od lat 70 XX w. – znajduje się bardzo dużo ludzi o nastawieniu określanym przez Buchara jako „lewicowym”, „prokomunistycznym” oraz naiwnym, którzy nie potrafią umieszczać analizowanych zagrożeń w szerszym kontekście i szerszej perspektywie. Przykładem jest terroryzm i pomoc, jaką terrorystom różnej konduity udzielały (i robią to dalej) Sowiety. Ponadto – na co wskazuje Douglass – działalność kontrwywiadowcza jest paraliżowana przez konflikt pomiędzy wywiadem cywilnym a wojskowym. Według Olega Gordijewskiego, obecnie (stan na 2010 r.) na terenie Stanów Zjednoczonych operuje około 400 sowieckich szpiegów, a amerykańskie specsłużby robią bardzo niewiele celem przeciwdziałania.

Buchar cytuje fragment książki Siergieja Trietiakowa – ostatniego uciekiniera z Rosji Sowieckiej – pod tytułem „Towarzysz J.”: „[…] Jako naród, jesteście bardzo naiwni co do Rosji i jej intencji. Wierzycie, ponieważ Związek Sowiecki już nie istnieje, że Rosja jest teraz waszym przyjacielem. Nie jest, i potrafię wam udowodnić, że SWR próbuje zniszczyć USA także obecnie, nawet w większym stopniu niż KGB w czasie zimnej wojny”.

Najbardziej jednak szokująca jest prognoza Roberta Buchara dotycząca już poziomu globalnej geostrategii. Nie dziwi ona jednak tego, kto wie, że komunizm ma aspiracje globalistyczne, a pieriestrojka była jedynie jego metamorfozą: „[…] oczywiście jest wiele rzeczy, o których nie wiemy i prawdopodobnie nigdy nie będziemy wiedzieć. Możemy jedynie widzieć powszechnie dostępne fakty i wyciągać własne wnioski. Jest oczywiste, że międzynarodowa finansjera usilnie dąży do Nowego Porządku Światowego, czegoś w rodzaju rządu globalnego, być może takiego, o jakim mówi Zbigniew Brzeziński. W swojej książce „Wielka Szachownica” sugeruje, że Stany Zjednoczone muszą […] zrezygnować ze statusu supermocarstwa, co doprowadzi do stworzenia nowego, globalnego systemu rządów, w którym politycy zostaną zastąpieni przez nowy, światowy zarząd.” Co znamienne, koncepcja sugerowana m.in. przez Brzezińskiego współbrzmi z niedawnymi słowami Dugina, który w polemice z Olavo de Carvalho stwierdził, że aby „imperializm amerykański nabrał rozsądnych wymiarów”, USA mają stać się jedną z duginowskich „Wielkich przestrzeni”. Kolejnym przedstawicielem sowieciarzy, który otwarcie artykułuje postulat „czerwonego NWO” jest Siergiej Karaganow, z pomysłem rządów światowego „Dyrektoriatu”, składającego się ze „Zjednoczonej Europy” (UE + Rosja Sowiecka), ChRL i USA.

Właśnie na podstawie informacji, które są nam dostępne można wysunąć roboczą tezę, że globalny rozkład sił ewoluuje właśnie w kierunku przypominającym postulowany ze strony sowieckiej m.in. przez Karaganowa i Dugina, a ze strony zachodniej – Brzezińskiego i innych globalistów. Można określić rok 1999 jako rozpoczęcie prognozowanej przez Golicyna „fazy finalnej”, gdy zreorganizowano system władzy w Rosji Sowieckiej w kierunku neokomunizmu obsługiwanego przez czekistów i oficjalnie ustanowiono eurazjatycką oś Moskwa-Pekin. Od czterech lat ma miejsce podwójna operacja: porządkowania i reintegracji rosyjsko-sowieckiej „bliskiej zagranicy” oraz budowania sojuszu Rosji Sowieckiej i Europy (pod kierownictwem Niemiec). Jednocześnie, pod rządami lewicującego (czy wręcz komunizującego) prezydenta Obamy i jego administracji, Ameryka wycofuje się z Europy i „resetuje” swoje stanowisko wobec Moskwy i Pekinu. Operacja ta jest realizowana za pomocą kombinacji środków: dyplomatycznych, ekonomicznych i siłowych, z tym, że ostatnie – poza inwazją Rosji Sowieckiej na Gruzję w 2008 roku – mają póki co charakter zamachów upozorowanych na katastrofę, ataków typu „false flag” czy prób destabilizacji społecznej, odpowiednio: „katastrofa” smoleńska, zamach 22 VII tego roku w Norwegii oraz zamieszki w Grecji i tzw. „rewolucje arabskie”. Czy w tym samym kontekście można umieścić widmo upadku światowego systemu ekonomicznego oraz zamieszki w Wielkiej Brytanii, które już przekroczyły granice Londynu?

To, jaki kształt przybiorą globalistyczne dążenia neobolszewii i czy zostanie przyjęta i wdrożona jakakolwiek długofalowa kontrakcja zależy od kondycji politycznej USA, jako – póki co jedynego, ale na jak długo – mocarstwa, które przynajmniej pod względem technicznym jest w stanie powstrzymać sowieciarzy. Buchar konkluduje realistycznie: „jako sceptyk, powiedziałbym – tak, zmierzamy w kierunku socjalizmu w Ameryce i nie ma siły, która zmieniłaby ten kierunek. Ale w głębi serca wierzę, że naród amerykański ma pewną specyficzną cechę, że w końcu przeważy zdrowy rozsądek i Ameryka przetrwa. Ale kto wie. Ustrój oparty na optymizmie ekonomicznym nie może zaakceptować negatywnych implikacji trwającej nadal wrogości ze strony Rosji”.
--------------------