Jeszcze rok temu analizy mówiące o możliwości rozpętania przez Federację Rosyjską (i/lub ChRL) konfliktu lokalnego czy światowego z użyciem broni niekonwencjonalnej można było znaleźć niemal wyłącznie na łamach niszowych portali internetowych. Ich autorzy prawie zawsze spychani byli na margines dyskursu lub całkowicie z niego wykluczani jako „zoologiczni antykomuniści” i „prawicowe oszołomy”, jak na przykład Jeffrey Nyquist.
Sowiecka
agresja na Ukrainę, a wcześniej próba pacyfikacji niepodległościowych protestów
spowodowała „przechylenie wahadła” na drugą stronę. Obecnie praktycznie
wszystkie media - od lewa do prawa, od fachowych analiz politologicznych po
tabloidy, od mainstreamu do niszowych blogów - pełne są informacji co najmniej o
„nowej zimnej wojnie”, ale również o możliwości wywołania przez Moskwę
konfliktu na większą niż Ukraina skalę, włącznie z możliwością
pełnowymiarowego, światowego konfliktu z użyciem broni nuklearnej.
Doktryna wojenna neosowietów w teorii i
praktyce
Punktem,
od którego należy wyjść - choć zostało to na łamach tego bloga powiedziane
wielokrotnie - jest następujący fakt: Federacja Rosyjska jest kontynuacją
Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich, a zatem jej polityka
międzynarodowa stawia sobie cele takie same, jak polityka ZSRS. Dotyczy to też
polityki bezpieczeństwa i wojskowej, będących funkcjami polityki zagranicznej.
Najważniejszym
kierunkiem polityki zagranicznej Moskwy jest stworzenie i wzmocnienie „Bloku
Kontynentu”: odbudowa (właściwie reorganizacja) imperium sowieckiego, strategiczny sojusz
polityczno-wojskowy z ChRL, neutralizacja Europy oraz wspieranie tzw. „państw
zbójeckich”. Kolejnym jest obalenie „jednobiegunowego porządku światowego” pod
przywództwem USA i ustanowienie „porządku wielobiegunowego”. W praktyce realizacja
tego paradygmatu oznaczałaby, że światowym hegemonem stałby się Blok
Kontynentu, składający się z komunistycznych Chin, Rosji Sowieckiej i Europy sfinlandyzowanej
przez Moskwę (pod „zarządem” Niemiec).
Polityczno-wojskowe
organizacje będące realizacją ambicji Moskwy to Organizacja Układu
Bezpieczeństwa Zbiorowego skupiająca kraje „byłego” ZSRS (oprócz Gruzji i
Ukrainy) oraz Szanghajska Organizacja Współpracy skupiająca Federację Rosyjską,
ChRL, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan. ODKB to pakt wojskowy,
mający skupiać w dalszym ciągu zależne od Moskwy kraje „post” sowieckie. SCO
natomiast to organizacja wojskowo-polityczna będąca swego rodzaju kontynuacją
Układu Warszawskiego i jednocześnie przeciwwagą dla NATO. Strategia
Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej dużo uwagi poświęca działalności Moskwy w
ramach grupy: BRICS, będącej niejako ekonomicznym ramieniem Bloku
Kontynentalnego. Szanghajska Organizacja Współpracy i grupa BRICS to
organizacje, których celem jest umożliwienie Moskwie i Pekinowi wspólnej
realizacji regionalnych oraz globalnych ambicji mocarstwowych.
Według oficjalnej doktryny Kremla, wrogami Federacji Rosyjskiej (oraz ChRL) są USA i NATO. Jako zagrożenie postrzegane są też wszelkie próby uzyskania niezależności od wpływów moskiewskich przez republiki wchodzące niegdyś w skład ZSRS.[1]
W
celu realizacji wyżej wymienionych priorytetów, Moskwa dopuszcza wszystkie w
swoim mniemaniu możliwe środki, włącznie z użyciem siły militarnej wobec
jakichkolwiek państw bądź bloków państw uznanych za wrogie, w szczególności
chodzi tu o Stany Zjednoczone, pozostałe kraje NATO, ale również kraje „byłej”
strefy sowieckiej, uznawane przez kagiebowski reżym na Kremlu za strefę
wpływów. Wyżej wymienione kierunki polityki zagranicznej i bezpieczeństwa
opisane są między innymi w oficjalnym dokumencie, jakim jest „Strategia
Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”. Dokument ten dopuszcza również użycie
siły, w tym broni niekonwencjonalnej w obronie interesów Moskwy.
W
ostatnich latach w eter poszło wiele wypowiedzi członków neosowieckiego
establishmentu - od Żyrinowskiego, poprzez Dugina, a skończywszy na samym
towarzyszu generale Szojgu i towarzyszu pułkowniku Putinie - grożące użyciem
siły wobec „wragow Rossii”, w tym użyciem broni niekonwencjonalnej.
Armia
Rosji Sowieckiej ćwiczy praktycznie bezustannie od roku 2009, a swoją skalą
ćwiczenia Sił Zbrojnych FR oraz państw sojuszniczych i satelickich przypominają
te organizowane w latach 80. XX wieku. Najgłośniejszym echem w mediach odbiły
się ćwiczenia „Zapad 2009” (odbywające się cyklicznie), w których symulowano
atak nuklearny na Warszawę połączony z uderzeniem lądowym na Polskę i desantem
morskim. Kolejnym przykładem są ćwiczenia „Wostok 2014”, które odbyły się pod
koniec września tego roku praktycznie na całym obszarze Dalekiego Wschodu - na
Kurylach, na Sachalinie, Kamczatce, Półwyspie Czukockim i Arktyce. Zaangażowane
w ćwiczeniach były praktycznie wszystkie związki taktyczne dwóch okręgów
wojskowych FR - Centralnego i Wschodniego, a także Flota Pacyficzna. W
ćwiczeniach tych uczestniczyli - obok żołnierzy sowieckich - również „goście” z
ChRL, Peru, Wenezueli, Korei Północnej, Angoli i Zimbabwe - najważniejsi
sojusznicy Moskwy. Według analityków Ośrodka Studiów Wschodnich, za głównych
„adresatów” i wrogów uznane zostały Japonia oraz Stany Zjednoczone. Niemalże
jednocześnie odbywały się ćwiczenia wojskowe w obwodzie kaliningradzkim,
ćwiczenia Strategicznych Wojsk Rakietowych FR (wojska nuklearne) oraz wspólne
ćwiczenia sowieckich i chińskich pograniczników.[2]
Pod
koniec sierpnia 2014 roku na poligonie Zhurihe w Chinach odbyły się manewry z
cyklu „Misja Pokojowa” organizowane przez Szanghajską Organizację Współpracy,
które były największymi ćwiczeniami pod egidą tej organizacji, wzięło w nich
udział 7 tysięcy żołnierzy państw członkowskich.[3]
SCO organizuje ćwiczenia „Misja Pokojowa” od roku 2005. Oficjalnym scenariuszem
praktycznie każdych z tych manewrów jest kontrakcja ze strony FR, ChRL i
pozostałych państw SCO przeciwko „separatystom” i „terrorystom”, jednak warto
zauważyć, że jak na scenariusz działań przeciwpartzanckich i
antyterrorystycznych używane są duże ilości wojsk, łącznie z wojskami
pancernymi czy lotnictwem strategicznym. Scenariusze kolejnych „Misji
Pokojowych” przewidują również użycie broni nuklearnej. Użycie broni nuklearnej
przenoszonej za pomocą lotnictwa strategicznego oraz rakiet, prawdopodobnie
mającej umożliwić działania wojsk lądowych oraz powietrzno-desantowych
symulowano podczas ćwiczeń „Misja Pokojowa 2007”.[4]
Ponadto, pod egidą Szanghajskiej Organizacji Współpracy od roku 2012 odbywają
się ćwiczenia pod kryptonimem „Morskie Współdziałanie” - wspólne manewry
marynarek wojennych Rosji Sowieckiej i komunistycznych Chin. Ani Pekin, ani
Moskwa specjalnie nie ukrywają tego, że są one symulacją ataku na uznane za
wrogów Japonię, Tajwan czy Filipiny.[5]
Warto
przy okazji wspomnieć o tym, że ChRL jest klientem neosowieckiej zbrojeniówki,
jak również o niebywałej intensyfikacji wzajemnej współpracy i częstotliwości
kontaktów na najwyższych szczeblach władz FR i ChRL. Współpracują ze sobą
również służby specjalne obu państw oraz organy koordynujące ich pracę.[6]
Od
kilku lat sowieciarze dokonują prowokacji granicznych wobec Zachodu, których
szczególne natężenie przypada na czas agresji na Ukrainę, kiedy to sowieckie
samoloty wojskowe (również bombowce strategiczne, przeznaczone do przenoszenia
broni nuklearnej) zbliżały się do granic bądź przekraczały przestrzeń
powietrzną między innymi USA, Kanady, Japonii i Szwecji. Podczas prowokacji
ćwiczono między innymi atak powietrzno-jądrowy na Stany Zjednoczone i Kanadę.
Zarówno
kagiebowski establishment, jak również media oraz zachodni eksperci zajmujący
się bezpieczeństwem i obroną informują o reformie armii Federacji Rosyjskiej,
dzięki której do 2020 roku ma ona się unowocześnić tak, by stawić czoła wrogom
(domyślnie, w pierwszej kolejności USA).
Kolejnym symptomem, mającym świadczyć o tym, że Rosja Sowiecka przygotowuje się do światowego konfliktu zbrojnego ma być przechodzenie z nowoczesnej wersji NEP-u i popieriestrojkowej fałszywej demokratyzacji do nowoczesnej wersji komunizmu wojennego. Gospodarka przestawiana jest na produkcję wojenną, wyraźnie widać dążenia do etatyzacji biznesu i to nawet prowadzonego przez nomenklaturę, rezygnuje się z importu towarów (nawet tych deficytowych) na rzecz autarkii.[7] Ponadto, Moskwa zrywa lub rewiduje część dotychczasowych więzi z Zachodem i zacieśnia relacje gospodarcze z Chinami i pozostałymi krajami BRICS.
Broń jądrowa - oręż wojny
psychologicznej
A może mamy do czynienia nie z przygotowaniami wojennymi, a zakrojoną na szeroką skalę operacją dezinformacyjną, mającą być jednocześnie formą typowo komunistycznego „zarządzania poprzez kryzys” - wewnętrzną i zewnętrzną mobilizacją, mającą przykryć słabość (według niektórych wręcz nieuchronny upadek) państwa czekistów?
Powszechnie
wskazuje się na to, że współczesna Rosja Sowiecka to państwo upadłe, Burkina
Faso uzbrojona w międzykontynentalne pociski balistyczne z głowicami jądrowymi.
To państwo totalnie zdemoralizowane na skutek sowieckiej i neosowieckiej
inżynierii społecznej, obok komunistycznych Chin przodujące w ilości
zamordowanych nienarodzonych dzieci, w ilości nałogowych alkoholików i
narkomanów, przez co czeka je nieuchronna depopulacja. Powszechne są choroby,
które na Zachodzie przestały być problemem najpóźniej w połowie XX wieku.
Depopulacji Rosji Sowieckiej towarzyszy deslawizacja i derusyfikacja -
etniczni, prawosławni Rosjanie staną się w ciągu następnych 50-100 lat
mniejszością we własnym kraju, ustępując miejsca muzułmanom i Azjatom.
Gospodarka rosyjska to gospodarka upadła na skutek sowieckiego i neosowieckiego
szaleństwa oraz nieodrodnej dla tego systemu, powszechnej korupcji. Dodatkowo,
tzw. „rewolucja łupkowa” i postępujący spadek cen ropy naftowej oraz gazu
ziemnego (plus sankcje ze strony Zachodu w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę) ma
uderzyć w główne źródło finansowania czekistowskiego systemu władzy, czyli
eksport ropy i gazu i to na tyle dotkliwie, że Gazprom, Rosnieft czy Novatek nie
będą w stanie zarobić nawet na siebie.
W
tej sytuacji taktyką Moskwy jest „prężenie muskuł” i straszenie Zachodu wojną,
w tym z użyciem broni masowego rażenia, wedle wzorca dezinformacji określanego
przez Anatolija Golicyna jako „fasada i siła”. Tak sprawę zbrojeń i przygotowań
wojennych Rosji Sowieckiej widzi między innymi Aleksander Ścios[8]:
armia sowiecka ledwo zdołała przeprowadzić przy pomocy przestarzałego
uzbrojenia i sprzętu wojskowego ofensywę przeciw Gruzji. Działania wojenne
sowieciarzy cechowały się chaosem w dowodzeniu i niemałymi stratami własnymi,
wreszcie - uzyskano pełną kontrolę jedynie nad Abchazją, Osetią Południową i
bezpośrednio sąsiadującymi terenami. Podczas ćwiczeń wojskowych w 2009 roku
szwankowała nie tylko łączność i dowodzenie, ale okazać się miało, że armia
sowiecka nie jest w stanie operować w czasie niekorzystnych warunków
pogodowych. Program restrukturyzacji i modernizacji sił zbrojnych FR? Prędzej
czy później rozbije się o wszechobecną w korupcję, wojskowy beton, marnotrawstwo
i sowiecki burdel. Aleksander Ścios konkluduje swój artykuł następującymi
słowami: „Jeśli dzisiejsza Rosja musi
imitować mocarstwo i straszyć nas hardą retoryką – oznacza to tylko tyle, że
państwo Putina staje się coraz słabsze i jest zmuszone sięgać do arsenału
komunistycznych środków. Nic też nie wskazuje, by to państwo było w stanie
sprostać globalnemu konfliktowi lub miało dążyć do jego sprowokowania. Taka
konfrontacja przyniosłaby militarną klęskę Rosji i spowodowała
utratę jej najważniejszej broni - ekspansywnej sieci intryg i dezinformacji
oplatającej współczesny świat. Głosy publicystów i polityków straszących nas
wojną z Rosją lub roztaczających wizję rosnącej potęgi militarnej państwa
Putina, są dziś ważnym wkładem w rosyjską strategię podstępu i dezinformacji i
– choćby nieświadomie, wpisują się w plany Kremla.”[9]
Obserwacja
i próba analizy (także historycznej) sytuacji rodzi jednak pytanie - czy Rosja
Sowiecka faktycznie jest tylko bliskim upadku kolosem na glinianych nogach? Przede
wszystkim, zwolennicy tej tezy patrzą na neokomunistyczny reżym przez pryzmat
kryteriów typowych dla świata demoliberalnego, czyli zapewnienia przestrzegania
standardów demokratycznych, reguł tzw. „wolnego rynku”, praw człowieka i
obywatela. Po drugie, bismarckowski paradygmat mówiący, że „Rosja nie jest ani
tak silna, ani tak słaba, na jaką wygląda” jest uniwersalny, tyczy się również
sowietów i neosowietów. Po trzecie wreszcie, sowiety/neosowiety zawsze były
państwem upadłym, o zdegradowanej moralności, substancji biologicznej i
gospodarce, a pomimo to trwają niejako wedle zasady, że „rząd sam się wyżywi”. Przetrwały
okres rewolucyjnego i porewolucyjnego głodu, stalinowskich czystek i masowych
zbrodni, drugiej wojny światowej i wreszcie - upadku gospodarczego lat 70. i
80, by dokonać transformacji w neosowiety. Poza tym, dość duża część informacji
o „słabej i upadłej Rosji” ma swoje źródła w Moskwie.
Możliwe
zatem, że mamy (i to praktycznie nieprzerwanie, od 25 lat) do czynienia ze
stosowaniem przez Moskwę wzorca dezinformacji określanego przez innego znawcę
neokomunizmu, Christophera Story jako „słabość i groźba”.[10]
Ma on wywołać wrażenie, jakoby Federacja Rosyjska była państwem z jednej strony
słabym, a z drugiej - nieobliczalnym i zdolnym do reakcji nader destrukcyjnej w
skutkach.
Niezależnie
od faktycznej kondycji Rosji Sowieckiej oraz jej faktycznej zdolności do
realizacji swoich interesów metodami militarnymi, cytowany wyżej Aleksander
Ścios ma rację twierdząc, iż groźby użycia siły militarnej, sygnały o zbrojeniach
oraz działania mogące być odebrane jako przygotowania wojenne są świadomie
wykorzystywane przez sowieciarzy jako oręż wojny dezinformacyjnej. Sowieciarze
mają w tego rodzaju działaniach blisko sto lat doświadczeń. Władzę w Federacji
Rosyjskiej sprawują struktury sowieckiej bezpieki, które są jednocześnie jej
największą i (póki co) jedyną realną siłą, potrafiącą w niebywały sposób
wpływać na przywódców i tzw. opinię publiczną Zachodu poprzez szeroką gamę
„działań aktywnych” - dezinformację, agenturę wpływu oraz różnego rodzaju ruchy
rozkładowe i - last but not least - klasyczne szpiegostwo. Ale pamiętać należy,
że ci sami czekiści - zajmując najwyższe stanowiska państwowe - trzymają ręce
na kodach inicjujących start ICBM-ów… Ścios ma również rację pisząc, iż
nieświadomymi rezonatorami takiej dezinformacji są media określane jako
„dysydenckie”, „prawicowe” czy nawet „antykomunistyczne”, gdyż nakręcają po
prostu spiralę wojennego strachu, mimo faktycznego zamiaru „wstrząśnięcia”
pacyfistycznym społeczeństwem i establishmentem. Sowiecka propaganda i
dezinformacja przypomina minę, która eksploduje przy każdej próbie rozbrojenia.
Sowieckie
straszenie wojną jest taktyką opierającą się na użyciu słabości elit i
społeczeństw zachodnich. Europę, a w nieco mniejszym stopniu Amerykę pożera
zaraza lewactwa, szeroko pojętego marksizmu kulturowego, działalności środowisk
biznesowych robiących interesy z moskiewskim reżymem czekistów oraz agentur
wpływu i pospolitych szpionów (przy czym trudno jest pomiędzy nimi wytyczyć wewnętrzne
granice) i jakkolwiek czynniki te znacząco osłabiają Zachód, tak wynikają one z
panującego systemu demoliberalnego. A istotą demoliberalizmu (czy też realnego
liberalizmu) jest relatywizm, permisywizm, skłonność do ciągłych kompromisów,
kontraktualizm, wieczne rozdyskutowanie oraz niechęć do podejmowania decyzji.
Co za tym idzie, liberalny Zachód cechuje predominacja do układania się z
sowietami oraz paniczny wręcz strach przed samą możliwością konfrontacji
zbrojnej. Ponadto, w społeczeństwach zachodnich dominuje obraz konfrontacji
nuklearnej rodem z lewackich, pacyfistycznych i mniej lub bardziej otwarcie
prosowieckich produkcji takich jak „Pojutrze”, „Threads” czy „Ostatni brzeg”.
Zagrożeniem
nie jest potencjalna (i dyskusyjna) siła militarna Rosji Sowieckiej, wraz z arsenałem
nuklearnym. Prawdziwym i największym zagrożeniem są słabości Zachodu, które
sprawiają, iż - jak to określił Michał Bąkowski - zjeżdża on po równi pochyłej
wprost w łapy Moskwy, a właściwie osi Moskwa-Pekin.
[2] Andrzej
Wilk, „Rosyjskie przygotowania do wielkiej wojny”: http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2014-09-24/rosyjskie-przygotowania-do-wielkiej-wojny,
por.: http://niezalezna.pl/59881-rosja-grozi-wielka-wojna-potwierdzaja-sie-nasze-prognozy
[3] Shannon Tiezzi, „China hosts largest-ever military
drills”: http://thediplomat.com/2014/08/china-hosts-scos-largest-ever-military-drills/
[4]
Jeffrey Nyquist, „Niezaprzeczalne przygotowania wojenne Rosji”: http://wydawnictwopodziemne.com/2007/10/09/niezaprzeczalne-przygotowania-wojenne-rosji/
[6]
Jaszczur, „Pekin-Moskwa. Sojusz i miraż konfliktu”: http://jaszczur09.blogspot.com/2013/01/pekin-moskwa-sojusz-i-miraz-konfliktu.html
[7]
Takiego zdania jest choćby Jurij Felsztyński. „Bolszaja wojna jeszczio
wpieriedi”: http://www.kasparov.ru/material.php?id=54101DCC09A4E
[8]
Aleksander Ścios, „Rosja - imperium czy potęga mitu?”: http://bezdekretu.blogspot.com/2013/03/rosja-imperium-czy-potega-mitu.html
[9]
Ibidem.
[10]
Dariusz Rohnka, „Wielkie arrangement”, Wydawnictwo Podziemne, Poznań 2007, s. 49-50
Dobry tekst!
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące byłoby przyjrzenie się propagandzie wewnątrzrosyjskiej oraz szerzej, wewnątrzblokowej. Nie śledzę jej, ale z tego co do mnie dociera wydaje się, że płk Putin przeżywa apogeum popularności po ostatnich zdobyczach terytorialnych. To oczywiście ogólniki. Zastanawiam się, czy z rosyjskiego szumu informacyjnego można wychwycić sygnały świadczące o czekistowskich planach na przyszłość - lub ich brak.
Dzięki!
UsuńJa też nie spędzam zbyt dużej ilości czasu na śledzenie wewnętrznej propagandy sowieckiej, ale co do czekistowskich planów na przyszłość pewne jest jedno - komunizm/bolszewizm wraca do fazy totalitarnej, po kolejnej już, najdłuższej chyba, fazie NEP-u.
Nawiasem, koincydencja czasowa tzw. "kryzysu ukraińskiego" i zamieszek w Hong-Kongu nie powinna być postrzegana w tym kontekście jako przypadek. Tak samo jak fakt, że przeciwko sankcjom wobec Moskwy protestuje m.in. Pekin, a z kolei w Rosji Sowieckiej albo cenzuruje się informacje o "rewolucji parasolek", albo wskazuje się winnych jej inspiracji, czyli USA (a w wersji dla zapadników - "Żydów", "finansjerę", "reptilian" itp.).
Na razie tyle w temacie.
A koincydencja z ISIS'em?
UsuńPzdrwm
Drogi Jaszczurze,
OdpowiedzUsuńSpójrzmy na rzecz z dystansu tzn. bez emocji i w miarę możliwości i wiedzy dostrzegając ogół spraw. „Federacja Rosyjska“ jest oczywiście tymi samymi Sowietami co ZSRS. Chiny to wprost i bez zaawansowanej pierestrojkowej „maskirowki“ ten sam ChRL. Tu i tam bolszewicy są takimi jak zawsze. Gdy świat był jawnie dwubiegunowy, militarna potęga bolszewików służyła im tylko za straszak i opcja na niespodziewaną woltę Zachodu. W praktyce była to opcja nieprawdopodobna ze względu na nieprzerwaną chęć tzw. wolnego świata do ułożenia się z nimi (pomimo ich agresywnej postawy) i jego pacyfizm. Zaś straszak bardzo skutecznie wzmacniał ten pacyfizm i chęć ustępstw. Zwracam twoją uwagę na to, że „Helsinki“ (KBWE) i ich ciąg dalszy („rokowania rozbrojeniowe“) były dążeniem bolszewików i przez nich zostały zaprojektowane i w gruncie rzeczy zrealizowane. Były przez nich od początku do końca inspirowane. Dlaczego? Aby m.in. zrealizować to czego Zachód tak bardzo oczekiwał: zbliżenia i ułożenia się. USA w istocie nigdy nie chciały konfrontacji z bolszewikami, chciały ułożenia się z nimi na „ludzkich“ warunkach. Pomimo tego, że komuniści zawsze określali ich swoim głównym wrogiem i otwarcie głosili chęć ich zniszczenia. Nie musieli tego robić militarnie bo z każdym dniem Zachód poddawał się im coraz bardziej („miękł“) a w jego szeregach coraz powszechniej szerzyła się bolszewicka zaraza. Dziś, Europa jest już de facto bolszewicka zaś w USA, elity dążą do tego celu. Amerykanie tego sami chcą, bo jak inaczej wytłumaczyć ich wybory (Clinton, Obama itd.)?
Na marginesie (sic!), kiedy i w jakich okolicznościach USA miały wyłączny wpływ na politykę światową oraz czy ten wpływ wynikał z ich siły czy też raczej z przyzwolenia bolszewików?
Co dzieje się aktualnie?
Sowieci (zwani już i tutaj powszechnie Rosjanami) i komuniści chińscy „zwierają szeregi“, „prężą muskuły“, odgrywają małe wojny, szpiegują, zbroją się i prowadzą tę samą bolszewicką „politykę“ co zawsze. Grożą swoim wrogom. A z drugiej strony, marne resztki tzw. Zachodu lawirują jak by tu tylko ich zadowolić, aby tylko był spokój a owym resztkom nie stała się krzywda. Tymczasem z każdym dniem ześlizgują się coraz niżej w ramiona bolszewików. NATO? wolne żarty! czym jest dzisiaj i jakie zagrożenie stanowi dla bolszewików? Kto tam dzisiaj rządzi i decyduje? USA? Kto tam dzisiaj rządzi i decyduje? Można się łudzić, że w USA jeszcze nie wszystko stracone, że są jeszcze tacy co próbują się opierać i ratować. Lecz, czy mają szansę? To na tę właśnie okoliczność, straszy się i kreuje wojenną atmosferę. Po to, aby osłabić wroga na tyle, aby poddał się bez próby walki albo aby łatwo można było go dobić. Ta doktryna obowiązuje formalnie co najmniej od czasów Breżniewa (polecam ostatnią książkę S. Cenckiewicza „Atomowy szpieg“) a po bliższym zapoznaniu się z jej metodyką („Nowe kłamstwa w miejsce starych“) od czasów Chruszczowa. Nieprzerwanie chodzi o „pierestrojkę“ Zachodu, o jego „nowe myślenie“, o „konwergencję“ która znaczy tylko jedno: poddanie się i wchłonięcie go przez bolszewików. Chodzi o „będziemy na waszym pogrzebie".
(cdn)
Andrzeju,
UsuńPozwolę sobie uzupełnić Twój komentarz.
Masz rację, że zarówno za pierwszych sowietów, jak i obecnie, groźba wojny ma skłaniać Zachód do coraz to nowych ustępstw, koncesji, rozmiękczania. Jako ilustracja obecnego stanu rozmiękczenia Zachodu niech służą przykłady Obamy, Merkel, a ostatnio - nowo mianowanego sekretarza generalnego NATO - figuranta KGB o ps. "Stiekłow", "byłego" działacza ruchów pacyfistycznych.
Ale skąd taka strategia sowietów? "Po to - jak sam piszesz - by łatwiej było go dobić". Nie można zatem wykluczać, że Moskwa i Pekin będą próbować "dobić" resztki wolnego świata. Ale nie prędzej niż w perspektywie 10 czy nawet 20 najbliższych lat. Na razie "mądrością etapu" jest długofalowa strategia "środków aktywnych", podstępu, dezinformacji, dywersji ideologicznej, terroryzmu, "miatieżnych wojen" itp...
Co do USA - jakkolwiek by nie patrzeć na oświeceniowe korzenie tego państwa, to jednak nie można zamykać oczu na to, że to ten kraj jest ostoją konserwatywno-wolnościowego ładu. I to nawet wtedy, gdy prezydentami są Clintonowie i Obamowie, legalna jest aborcja "przez częściowy poród" a elity intelektualne zdominowane są przez lewaków.
Co za tym idzie wydaje się, że elity amerykańskie są podzielone na dwa rodzaje ludzi: z jednej strony konserwatyści i wolnościowcy (tak, również ci określani jako "neokonserwatyści", chcący rzekomo siłą narzucać światu demokrację), z drugiej lewacy, liberałowie (i agenci wpływu). Dla przykładu (kolejność odwrotna): Roosvelt vs. Kennan, Eisenhower kontra gen. McArthur, a obecnie Obama vs. gen. Dempsey... Problem w tym (celowo podałem takie przykłady) że ci drudzy nigdy nie zajmowali najwyższych, decyzyjnych stanowisk.
Zadajesz pytanie: "[...] kiedy i w jakich okolicznościach USA miały wyłączny wpływ na politykę światową oraz czy ten wpływ wynikał z ich siły czy też raczej z przyzwolenia bolszewików?"
Miały, w czasie pomiędzy włączeniem się w działania wojenne przeciwko III Rzeszy Niemieckiej w Europie a "resetem Obamy".
W latach tzw. "zimnej wojny" wynikało to z siły. Zarówno tej płynącej z wciąż żywotnej wówczas (aczkolwiek erodującej systematycznie) cywilizacji tradycyjnej, jak i z siły militarnej oraz opanowania Pacyfiku i Oceanu Atlantyckiego. Później, kolejne administracje systematycznie demontowały potęgę USA (pytanie - na ile brała w tym udział agentura wpływu i gdzie była/jest ona uplasowana? Vide - sprawa Snowdena czy wcześniej Hanssena). Aż do Obamy, który najpewniej chciałby, żeby Ameryka była jedną ze "stref" rodem z koncepcji Dugina...
To Chiny jednak NIE są liberalne? Spróbuj to powiedzieć słodkim korwiniątkom. ;-)
UsuńPzdrwm
Ukraina? Czy jest takie państwo suwerenne czy też podobnie jak „Federacja Rosyjska“ stanowi kontynuację ZSRS? Skoro tam jet kontynuacja to dlaczego nie tu i z jakich powodów? Jeśli zaś nie jest kontynuacją to porównajmy to z „III RP“ gdzie ewidentnie widać kontynuację peerelu i gdzie wielu znających się na rzeczy otwarcie o tym mówi i pisze. A to przecież tylko moskiewski satelita a nie tylko pozornie wydzielona część imperium wewnętrznego. Cy jest autentyczna?
OdpowiedzUsuńJak więc patrzeć na „konflikt ukraiński“? Czy nie jak na straszak wobec innych? Przede wszystkim wobec tzw. Zachodu a nie wobec „III RP“ bo tu już pełnię władzy mają ci co powinni ją mieć. To raczej jasne skoro „Obecnie praktycznie wszystkie media - od lewa do prawa, od fachowych analiz politologicznych po tabloidy, od mainstreamu do niszowych blogów - pełne są informacji co najmniej o „nowej zimnej wojnie”, ale również o możliwości wywołania przez Moskwę konfliktu na większą niż Ukraina skalę, włącznie z możliwością pełnowymiarowego, światowego konfliktu z użyciem broni nuklearnej.“ Straszak działa niezawodnie...
Czy widzimy całość, czy może tylko to co dzisiaj chcemy zobaczyć?
Oczywiście, staram się widzieć całość. Stąd myślę, że sytuacja, jaka ma miejsce od roku na Ukrainie to wypadkowa sowieckich prowokacji i autentycznego, oddolnego zrywu ludzi i elit, które pragną suwerennego państwa ukraińskiego, wolnego od sowieciarzy.
UsuńSytuację na Ukrainie należy rozpatrywać na dwóch poziomach - (a) wewnętrznym (wewnątrz-sowieckim) i (b) międzynarodowym (sowiecka strategia wasalizacji Europy).
(a) Rosja Sowiecka zamierza spacyfikować Ukrainę dwoma równoległymi operacjami - pierwsza to ofensywa pod fałszywą flagą na wschodzie tego kraju, druga to zadbanie o to, żeby po stronie ukraińskiej było jak najwięcej (i na kluczowych stanowiskach) agentury oraz osób związanych z sowiecką centralą interesami. Vide: Poroszenko i część d-dztwa sił zbrojnych - radzę zwrócić uwagę choćby na to, że sformowane z ludzi o patriotycznym nastawieniu oddziały Gwardii Narodowej kierowane są praktycznie wprost pod lufy sowieckich terrorystów (i regularnej sowieckiej armii)...
(b) Na poziomie międzynarodowym oczywiście chodzi o zastraszenie. I być może o ostateczne rozwiązanie (sic!) NATO i więzi euroatlantyckich.
Jeszcze jedna kwestia odnośnie międzynarodowego kontekstu wojny na Ukrainie. Zauważ Andrzeju, że od pewnego momentu tego konfliktu, jawnie prosowieccy politycy (na czele z Tuskiem, Komorowskim i Sikorskim) jawnie prosowieckiej i sterowanej z tylnego siedzenia przez Ubekistan PO nagle zaczęli uchodzić - zarówno u nas, jak i na Zachodzie, za polityków "antyrosyjskich" i "świadomych zagrożeń" ze strony Rosji Sowieckiej. Stara, sprawdzona sowiecka strategia i taktyka "nożyc". Teatr, gdzie PRL-2 gra wyznaczoną przez sowietów rolę "konia trojańskiego" w zachodnich strukturach polityczno-wojskowych.
UsuńAktualną sprawę wywiadu Sikorskiego dla politico.com (portal uchodzący za republikański) widziałbym właśnie w tym kontekście. A "nasi prawicowi publicyści" zdają się widzieć drzewa, nie widząc lasu i rozprawiają o tym, co komu przekazać chciał poeta...
Szanowny Panie Jaszczurze,
OdpowiedzUsuńPowinienem być wdzięczny, że przypisał mi Pan taką mądrą sentencję, ale to niestety nie moja mądrość! Słowa o równi pochyłej wypowiedział po raz pierwszy Józef Mackiewicz, o ile się nie mylę, już w 1947 roku, pisząc o stosunku emigracji polskiej do sowieckiego okupanta. Natomiast o powolnym zsuwaniu się po lekko pochylonym talerzu prosto do bolszewickiej gęby, mówił Andriej Nawrozow (znowu o ile mnie pamięć nie zawodzi) w wywiadzie z Nyquistem.
Gratuluję głębokiej analizy.
Tak, o "prawie równi pochyłej" pisał Józef Mackiewicz. Metafory "zsuwania się po talerzu" do bolszewickiej gęby faktycznie użył Nawrozow (przy okazji - czy ma Pan jakieś informacje na temat Lwa Nawrozowa? Jeszcze dwa lata temu miał swoją kolumnę w newsmax.com...).
UsuńAle to Pan nazwał - i to bez odniesienia do Mackiewicza czy Nawrozowa - obecną sytuację "zsuwaniem się w łapy osi Moskwa-Pekin", w artykule polemicznym z niejakim "Emisariuszem IV RP" (i ogółem polskiej blogosfery, która nie próbuje uzyskać w swoich analizach pełnego obrazu sytuacji i nie zważa na kontekst międzynarodowy).
No, dobrze, skoro się Pan upiera...
OdpowiedzUsuńA o Nawrozowie-ojcu niestety nic nie wiem.
Sowiecka agresja na Ukrainę, a wcześniej próba pacyfikacji niepodległościowych protestów spowodowała „przechylenie wahadła” na drugą stronę
OdpowiedzUsuńNie było "sowieckiej agresji na Ukrainę", lecz inspirowany przez USA pucz przeciwko legalnym władzom Ukrainy, tj .Janukowiczowi. Czyli zamach stanu.
Mamy zatem rozumieć, że Bierut, Gomułka i Jaruzelski byli "legalnymi władzami Polski", czy tak?
UsuńI jeszcze jedno - zgodnie z logiką różnych "Anonimowych" jedynym remedium na pucze z inspiracji USA przeciw suwerennym władcom jest nie kto inny, tylko tow. płk. Władimir Władimirowicz.
UsuńReżim Janukowicza był wyjątkowo łagodny w porównaniu z obecnie zainstalowanym, który zaczął od strzelania na Majdanie zarówno do protestujących jak i Berkutu. Potem zastrzelili niejakiego Muzyczkę, a potem rozpędzili siłą Majdan.
Usuń,Tak wyglądają po(d)stępy demokracji.
@ Jaszczur
OdpowiedzUsuńFragment z twojego motta "Suwerennością myśli nazywam stan, w którym myśl ludzka nie ulega ślepo i nie daje się bezapelacyjnie powodować i kształtować z góry narzuconym dogmatom."
Wygląda na to, że nie bierzesz powyższego poważnie. No, ale za to przynajmniej dobrze brzmi.
@ Jaszczur
OdpowiedzUsuńA może napisałbyś coś na temat zestrzelonego 17 lipca boeinga 777 lecącego z Amsterdamu do Kuala Lumpur?
Wszyscy pisali, że samolot zestrzelili separatyści. I nagle zapadła cisza jak makiem zasiał. Jak myślisz jako "myślący suwerennie" - czyżby znaleźli coś, co przeczy "narzuconemu z góry dogmatowi"?
A co z faktem, że sami sowieciarze chwalili się zestrzeleniem tego samolotu? Co z masowymi grobami w Słowiańsku i okolicach Łuhańska?
UsuńNie znasz faktów, a powinieneś je znać jeżeli chcesz się na jakikolwiek temat wypowiadać.
UsuńSłyszałeś o maseczce tlenowej znalezionej przy jednym z pasażerów? Wiem, że nie mogłeś słyszeć bo nie pisałbyś takich rzeczy. Maseczka wskazuje, że nie mogła samolotu zestrzelić rakieta wystrzelona przez separatystów bo ta rozbiłaby samolot zanim ktokolwiek pomyślałby o maseczkach.
Boeinga zestrzelić mógł jedynie towarzyszący myśliwiec opisywany zresztą i w prasie i w internecie. A jakiż to mysliwiec mógł latać na terytorium Ukrainy. Może separatystów?
A kto nakazał Boeingowie zmianę korytarza lotu by ten leciał nad terenem największych walk? Separatyści w wieży kontrolnej ukraińskiego nadzoru?
Hej! Nie ma to jak suwerennie myślący i nie poddający się z góry narzuconym dogmatom - anonim.
OdpowiedzUsuńParadoks polega na tym, że on chyba ma rację, bo oczywiście polskie myślenie jest niesuwerenne i poddane dogmatom, ale wytykać to anonimowo, to jest na swój sposób genialne.
Nie było sowieckiej agresji na Ukrainę? To prawda, nie było. Tak jak nie było sowieckiej agresji na Czechosłowację w 1968 roku. Tak jak nie było żadnej groźby agresji na prl w roku 1981. Ukraina jest sowiecka. Kropka. Tak jak csrs i prl, jakiekolwiek by były ich obecne formy.
Ej kolego Bąkowski - wysil się choć trochę, nie lej wody i odnieś się do konkretów.
UsuńCzy to takie trudne?
Panie Michale, Anonim na pewno ma rację. Przy czym w jego przypadku mamy do czynienia z niesuwerennym myśleniem poddanym dogmatom sowieckiej propagandy o "puczach sponsorowanych przez USA", w domyśle "dobrej Rosji Putina" i zapewne "banderowskiej juncie".
UsuńNie ma sowieckiej agresji na Ukrainie? Znów sprawa rozbija się o język i pojęcia, którymi mamy nazywać określone zjawiska polityczne... Moim zdaniem nawet, jeśli od początku mamy do czynienia z sowiecką prowokacją, to wykorzystała ona niepodległościowe i antysowieckie aspiracje jakiejś części społeczeństwa ukraińskiego. I wreszcie - ludzie z Majdanu, żołnierze z Batalionów Donbas, Ajdar i Azow nie negocjują z sowieciarzami (obojętnie, czy rosyjskimi czy z "rodzimą kanalią") przy okrągłych stołach i w Magdalenkach, tylko do nich strzelają...
@ Jaszczur
UsuńPodajesz wyłącznie ogólniki nie odnosząc się do podanych przeze mnie faktów.
Tak można "udowodnić", że księżyc jest słońcem.
@ kolego Bąkowski
OdpowiedzUsuńzainteresowałeś mnie - wytłumacz na czym polega związek między sowiecką inwazją na Czechosłowację w 1968, a zamachem stanu na Ukrainie przeciwko Janukowiczowi?
Trochę szacunku dla starszych i mających o wiele większą wiedzę o komunizmie niż Ty czy ja!
UsuńTej "większej wiedzy" doprawdy nie widać. A że starszy - z postu nie wynika. Sorry.
UsuńW prlu się mawiało, do czego przylega kolega, ale prl był (i jest) chamstwem. Chamstwem jest także wypisywanie anonimowych napisów w publicznych pisuarach, i trudno doprawdy oczekiwać od nich wyjaśnień albo udzielać im takowych. Nie wspomnę już o tym, że o żadnym "związku" między rzekomą inwazją '68, a rzekomym puczem '14 nigdzie nic nie mówiłem.
OdpowiedzUsuńDogmatami anonimowymi zajmować się nie należy. Anonimy należy wrzucać do kosza bez czytania. Natomiast dogmatami, które pętają myśl wolnych ludzi należy się zajmować. Niechże mi więc mój drogi Pan Jaszczur wyjaśni, gdzie zachodziła agresja sowiecka na Ukrainę?
Dzisiejsza Ukraina nie jest bardziej niepodległa niż csrs Dubczeka, nie jest bardziej suwerenna niż prl.
Nie pisz bzdur.
UsuńWypowiedź w trybie :anonimy" jest dopuszczalna przez formułę blogu.
A nie będą zakładał w guglu profilu tylko po to by na takim blogu odpowiadać.
Więc nie pisz o pisuarze, a wykaż się własną, rzekomą kulturą.
Kolego Bakowski
Cha, cha! Fantastyczne. Toto jeszcze się unosi. Pamięć owszem, zawodzi mnie na starość, ale nie wyobrażam sobie, żebym mógł był przejść na 'ty' z anonimem. A ponieważ nigdy nie kolegowałem się z bolszewikami, więc jakoś nie wydaje mi się możliwe kontynuowanie tej wymiany. "Wypowiedź w trybie :anonimy"" (cokolwiek to ma oznaczać) jest dopuszczalna na ścianie wychodka i nie zasługuje na odpowiedź.
OdpowiedzUsuńEch, dokąd mnie doprowadził ten przeklęty polemiczny temperament...
Bąkowski, nie musisz obrażać kogoś tylko dlatego, że pisze anonimowo jeżeli nie obraża ciebie.
UsuńWystępowanie pod nazwiskiem nie upoważnia nikogo do bycia niekulturalnym - nieprawdaż. Nawet gdybym był agentem Putina - nieprawdaż?
Ale jest powód dla którego jesteś niegrzeczny i niekulturalny - chcesz swoim nieodpowiednim zachowaniem przykryć całkowity brak argumentów merytorycznych. Odnieś się do tego, co napisałem a niegrzeczne wpisy zachowaj dla siebie.
Jesteś w miejscu publicznym, a to zobowiązuje.
Oooo, toto SIĘ obraża, SIĘ indyczy, SIĘ domaga, SIĘ pieniaczy. Anonimowo ale kulturnie. A przecież to miejsce publiczne, a jakże.
OdpowiedzUsuńJa występuję tu pod imieniem na chrzcie danym i nazwiskiem rodowym. Argumenty merytoryczne można znaleźć na mojej stronie, dostępne są dla anonimowych czytelników. Natomiast na odpowiedź polemiczną anonimy nie zasługują, choćby nawet byli kulturni i mówili nieznajomym per ty.
No dobrze. Pan Anonim ma dowody na to że Obama ze swoja lewacką kamarylą wywołał majdan na sowieckiej Ukrainie. Wobec tego ja bardzo chciałbym wiedzieć jakie są te dowody są i od kogo one pochodzą. A to dlatego, że jestem niedowiarek i nie wierzę (a co ważniejsze nie czuję a raczej czuję z daleka zapach bolszewickiej, czekistowskiej "gry operacyjnej") żadnej autentycznej walki o wolną Ukrainę (nacjonaliści ukraińscy mogą być wykorzystywani przez sowietów tak samo dobrze i skutecznie jak wszyscy inni nacjonaliści), zaś widząc dookoła owej "wolnej Ukrainy" same bolszewicke mordy tylko się w tym upewniam. Ale gotów jestem się zapoznać z owymi faktami. Bo tylko zweryfikowane fakty mają tu znaczenie. Prawda?
OdpowiedzUsuńps. wybieram sobie profil "nazwa/adres URL", url pomijam i gra, wcale nie muszę być anonimowy. Ale jak ktoś chce to mu wolno lecz niech się potem nie dziwi, że w pewnych okolicznościach ktoś inny posądzi go o brak kultury...
Ależ Panie Andrzeju! Anonim jest jak najbardziej kulturny. Gdzież mnie go posądzać?
OdpowiedzUsuńOczywiście Obama jest mienszewikiem i jak wszyscy oni nie występuje nigdy przeciw bolszewikom. Czy to są zweryfikowane fakty? Nie. To jest interpretacja faktów. Obama nigdy nie prowokuje bolszewików, bo niby dlaczego miałby to robić? Ukraina - moja kochana Ukraina! - jest sowieckim dominium. Zmiana statusu w oczach "międzynarodowej społeczności" nie ma żandego znaczenia. W końcu Ukraina miała osobny miejsce i głos w oenzecie od samego początku. Czy ktokolwiek - nawet anonimowo - twierdziłby w roku 45, 56, 70, 80, że Ukraina jest jakoś niezawisła? Nonsens.
Od początku do końca - nonsens.
Pan doskonale wie o tym Panie Michale, że dziś, w dobie permanentnej pierestrojki, nieomal wszyscy uważają, że nastała prawdziwa wolność bo komunizmu na sowieckiej Ukrainie już dawno nie ma (co nawyżej jest "postsowiecja"). Ano ni ma komunizma...
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie tak trafna wydaje mi się analogia z Rosją pomiędzy lutową rewolucją i bolszewickim puczem. Na dzisiejszym Zachodzie (tak zwanym "wolnym swiecie") jest u władzy kierenszczyzna, a na Wschodzie leniniści. Ci drudzy zrobią wszystko, by utrzymać i umocnić swą władzę, a ci pierwsi nie zrobią nic przeciw leninistom. Prawdziwa kontrrewolucja już nie istnieje. Wybór jest tylko między postrewolucyjnymi frakcjami, między Kiereńskimi i Leninami.
OdpowiedzUsuńI dlatego odmawiam wyboru.
Ja także odmawiam tego i podobnych wyborów. Ale dzisiejsi polscy "patrioci" przekonują nas że trzeba wybierać. Jak oni przekonują! To w istocie szantaż: albo - albo. Albo z nimi - "patriotami" albo z wrogami Polski. Wedle nich trzeba tylko (pomimo wszystko) poprzeć "naszych". "naszych", którzy nie robią przecież nic innego jak tylko współtworzą system o którym "patrioci" twierdzą, że chcą go obalić. Że to nonsens, jak Pan słusznie i trafnie to określił? ? Że, w rzeczywistości, jest to otwarte wsparcie systemu stworzonego i zarządzanego przez bolszewików i osobista zgoda na jego dalsze istnienie? Nic to! Żadne argumenty nie są w stanie zmienić zdania owych "patriotów". Z ich strony pada zwykle jedna odpowiedź: bo jakże inaczej? Nie ma innej możliwości. Trzeba i już bo "nasi" ratują i uratują Polskę...
OdpowiedzUsuńStan ich samozakłamania jest już taki, że nikomu z nich nie przyjdzie do głowy myśl że odmowa takich "wyborów" jest przecież logiczym i uzasadnionym wyborem.
(Że się wetnę.) Czyli znowu MASOWANIE CNOTKI, czy też źle zrozumiałem?
UsuńJa jestem zapewne nie mniej nieprzejednany od Panów, ale jednak w ten dzień tych głupich wyborów (nawet jeszcze nie wiem kiedy to ma być) pójdę i zakreślę pierwszego z listy PiS. Mając całkowitą świadomość, że ani to Tygrysizm Stosowany, ani takie wybory wiele nie mogą zmienić.
I w dodatku uważam, że tak postąpić po prostu trzeba. No, chyba że ktoś woli masować... Credo quia absurdum est i takie tam.
Pzdrwm
Nie, Panie Triariusie, to są raczej MASOWE NIECNOTKI takiego "głosowania" w takich "wyborach" w takim "państwie". Tertulian nie ma z tym nic wspólnego. Na samą myśl o takich sprawach jak głosowanie w prlowskich wyborach, przeżegnałby się i mruknął: apage satanas.
UsuńDobra robota, fęks!
OdpowiedzUsuń(A ten "realny liberalizm" to ode mnie wzięty, czy też ktoś jeszcze używa tego określenia? Może powinien mi płacić tantiemy, albo coś? ;-)
Pzdrwm
Wejścia z Łubianki to jednak spora nobilitacja dla blogera. Nawet taki prosty troll po dwutygodniowym przeszkoleniu to już coś. W dodatku mówi po polsku niemal bez akcentu. Mogli go rzucić na jakiś inny odcinek, a rzucili tutaj.
OdpowiedzUsuńPzdrwm
Z Łubianki? hmm...
OdpowiedzUsuńA ja naiwny już sądziłem że to nasza rodzima, czysta - ojczysta głupota i pomieszanie z poplątaniem. Może sprawdzisz ten adres IP Jaszczurze? Chociaż przecież może być "pod fałszywą flagą" (adres IP bardzo łatwo podmienić).
Zaś co do peerelowskich "wyborów" to wg mnie, jak już mus (bo przecież "nie można inaczej") to najlepiej pójść głosować "w ciemno" i po ciemku a dobrze byłoby też zastosować przedtem "kapkę dla kurażu" celem zalania tego "mola" (bynajmniej nie "kreta") który tam biedaczek , na dnie duszy, jeszcze całkiem nie skonał. Ot, kolejne "głosowanie". Trzeba i już! Tylko w tym nadzieja współczesnych spenglerystów et al. Aby ta nadzieja była jeszcze żywa, trza iść i basta! Tylko, czy taki optymizm zastąpi nam Polskę?
Ależ mnie tu pyskóweczka ominęła, psia kość!
OdpowiedzUsuńMam tu maleńki cytat dla kolegi Anonimo: "Historia życia jest mistrzynią, ale jej nagłe skręty, zwroty,. niezwykłe pomieszanie czynią, na mózg trafiwszy idioty..."
Ach te kłótnie w bolszewickiej międzynarodowej rodzinie! Jakiż z nimi ambaras! A pamiętacie państwo zapomniany już konflikt wietnamsko-chiński z !979r.? Pamiętam z jakim zadziwieniem słuchałem opowieści mego wuja który wróciłbył wówczas z przeszkolenia w ZSRS w ichniejszej akademii protiwowozdusznoj abarony (Военная командная академия противовоздушной обороны ) w Kalininie (Twer) gdzie szkolili się również Wietnamczycy. Gdy opowiadał mi o ich reakcji na ten konflikt nie bardzo chciało mi się wówczas wierzyć w ich autentyczność. Otóż oni całkowicie lekce sobie ważyli ten konflikt i znali nawet (zgodne z resztą z późniejszą rzeczywistością) jego zakończenie zanim na dobre się rozkręcił. A przecież trupy były prawdziwe po obu stronach a i komunizm jakby taki sam - z resztą do dziś!
Anonimo niech nie opowiada pierdół o trafieniu rakietą i maseczkach tlenowych, bo pojęcia o materii nie ma żadnego. Rakieta nie wali w obiekt jak strzała z łuku w tarczę tylko rażą odłamki, które mogą zniszczyć (w zależności od zastosowanej głowicy) nawet grupę lecących blisko celów. I owszem żadni separatyści czy inna zbieranina jakiejś tam hołoty z wyrzutni dywizjonu rakietowego sobie nie postrzela.Nawet po przeszkoleniu podstawowym zgranie zespołu trwa parę miesięcy, a kretynów do tych wojsk się nie werbuje.
@ Amalryk
OdpowiedzUsuń"Ależ mnie tu pyskóweczka ominęła, psia kość!
Mam tu maleńki cytat dla kolegi Anonimo: "Historia życia jest mistrzynią, ale jej nagłe skręty, zwroty,. niezwykłe pomieszanie czynią, na mózg trafiwszy idioty...""
Rozumiem - samokrytyka. Ale żeby aż tak...
"Tak nam wyrąbał autor Wyrąbanego chodnika", powiedział Jeremi Przybora o Gustawie Morcinku. Obaj należeli do tej partii, w której pojęcie samokrytyki było fundamentalne. Pewnie nadal jest, nie znam się, ale nie wątpię, że nasz anonimowy komentator nas oświeci. Anonimowo.
OdpowiedzUsuńWidzę że kolega ciężko przyswaja...
OdpowiedzUsuńTo jeszcze jeden:
"...Bo jak nas uczy Freud profesor,
w człowieku rodzi się agresor,
gdy mu o sobie złe mniemanie
nasunie z innym porównanie,
gdyż nikt nie godzi się z ochotą
z tym, że jest zwykłym idiotą. "
drogi kolego Amalryku.
UsuńNaprawdę przesadzacie z tą samokrytyką.
Ale, jak powiedział Szwejk, gdyby wszyscy byli na świecie mądrzy, to świat by zgłupiał. Zatem i pan, kolego Amalryku, ma jakąś pożyteczną rolę do odegrania.
" In fact, in 1989 we said to Gorbachev, ‘If you allow the reunification of Germany, if you withdraw from the Warsaw Pact occupations, then we will not expand NATO by a single inch.' That’s what was promised. Look what we have today.
OdpowiedzUsuńSo this confrontation never should have happened. We never should have been meddling in Ukrainian politics last February. We shouldn’t have fomented the coup that threw out a constitutionally elected government. We shouldn’t be sending the $30 billion, coming from the IMF, the United States and western Europe, to the Ukrainian government in Kiev so that they can prosecute a war against the Russian speakers in the eastern regions of the country."
David Stockman
Oooo, się potrafi skopiować tekst w języku obcym. Ale czy się rozumie, co się skopiowało? Anonimowo. Interesująca tendencja, swoją drogą: podać autorstwo cytatu, by się podeprzeć, ale pozostać samemu anonimowym. Wiemy więc, co myśli Stockman, choć możemy się tego dowiedziec bezpośrednio od niego, ale nie wiemy, kim jest nasz anonimowy instruktor.
OdpowiedzUsuńDrogi Panie Jaszczurze,
OdpowiedzUsuńMoże zainteresuje Pana poniższy wykład https://www.youtube.com/watch?v=xpOpnFzTfVQ profesora Snydera na temat sytuacji na Ukrainie.
Zważywszy, ze Anonim cytuje teksty angielskie, może nawet on zdoła zrozumieć Snydera. Tim Snyder nie jest politykiem ani dziennikarzem. Jego analiza jest tym ciekawsza, z całym swoim akademickim chłodem. Muszę podkreślić z całym naciskiem, że pomimo podziwu dla Snydera, nie zgadzam się z jego podstawowymi (nie wypowiedzianymi) założeniami: że Putin jest prezydentem "Rosji", że mamy do czynienia z wolną Ukrainą, że Niunia europejska jest lekiem na całe zło.
Co nie zmienia jednak mego przekonania, że to niezwykle ciekawy wykład, jak zawsze w wypadku Timothy Snydera.
Życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku.
OdpowiedzUsuńsupreme outlet
OdpowiedzUsuńsupreme outlet
golden goose sneakers
birkin bag
yeezy shoes
cheap jordans
nike x off white
off white hoodie
kobe shoes
lebron shoes