2025-07-31

Sekwencyjna trzecia wojna światowa. O perspektywie wojny na wielu frontach

 

Na przestrzeni mijającego miesiąca padło szereg wypowiedzi, które dokładnie opisują mechanizmy strategicznego sojuszu pomiędzy komunistycznymi Chinami a Federacją Rosyjską, a także ujawniają zamiary obydwu mocarstw. Wypowiedzi te padły zarówno ze strony przedstawicieli establishmentu komunistycznego, jak i wysokich oficjeli USA i NATO.

2 lipca, podczas dialogu strategicznego ChRL – Unia Europejska, minister spraw zagranicznych ChRL Wang Yi stwierdził, że Chiny nie mogą pozwolić sobie na przegraną Federacji Rosyjskiej w wojnie, którą ta już od ponad trzech lat prowadzi przeciwko Ukrainie. Wang powiedział jednocześnie, że gdyby Chiny otwarcie poparły Moskwę na Ukrainie, to Federacja Rosyjska już dawno odnosłaby znaczące zwycięstwo nad Ukrainą. Wang tłumaczył też to stanowisko tym, że w przypadku przegranej Moskwy, Stany Zjednoczone miałyby wolną rękę na Pacyfiku Zachodnim i Azji Wschodniej i tym samym mogłyby powstrzymać pochód komunistycznych Chin.

Ilustracja muzyczna – Siekiera, „Jest bezpiecznie” 



Ale ta wypowiedź wpisuje się w szerszą chińską koncepcję strategiczną, Jak pisze fińska analityk, Sari Arho Havrén, Chiny i Federacja Rosyjska:

- […] mogą rozszerzać swoje globalne wpływy, skuteczniej niż osobno.

- Zachodnie demokracje nie rozumieją natury tych stosunków i przede wszystkim patrzą przez pryzmat ekonomiczny, podczas gdy cele materialne są tu drugorzędne.

- […] Podzielają one [Chiny i Federacja Rosyjska – przyp. Autora] dwa zasadnicze cele: wyeliminować USA i wymienić globalny porządek na taki, który utrzymuje bezpieczeństwo obydwu reżimów.

- Chińska pomoc Rosji w jej wojnie przeciw Ukrainie jest bardzo ważna, a Chiny faktycznie czerpie korzyści z tej wojny na wiele sposobów.

- Chiny i Rosja pokazują cechy charakterystyczne tradycyjnego sojuszu wojskowego, bez Artykułu 5 [NATO – autor]. To „modelowe partnerstwo dla Nowej Ery” pozwala im na konfrontację z NATO, bazując na „wyższych formach partnerstwa”.

Ta koncepcja już kilka lat temu została wyłożona przez Wanga: ChRL potrzebuje silnej i mocarstwowej Federacji Rosyjskiej, która byłaby głównym wykonawcą globalistycznej agendy KPCh i filarem komunistycznego Pax Sinica: strategicznym, ekonomicznym i surowcowym, wysuniętym zapleczem ChRL oraz chrlowskim „policjantem”.

W oczywisty sposób korzyści z tak przedstawionego sojuszu czerpie Federacja Rosyjska, która dzięki sojuszowi z komunistycznymi Chinami może prowadzić coraz bardziej brutalną i niszczącą wojnę na wyczerpanie przeciwko Ukrainie. A także rozmaite operacje hybrydowe (na przykład Operację „Śluza”, rękami Białorusi, która od roku jest pełnoprawnym członkiem Szanghajskiej Organizacji Współpracy), operacje dywersyjne na terenie państw NATO (w tym Polski) czy też operacje wpływu. I najważniejsze – część inwestytury na terenach dawnego sowieckiego imperium (zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego) czy w krajach tzw. „Afryki Rosyjskiej”, które są areną ekspansji ekonomicznej, politycznej i militarnej (w tym – obecności pozostałości po Grupie Wagnera).

Ilustracja muzyczna: Siekiera, „Idzie wojna”



Kolejna znamienna wypowiedź, o której mowa była na początku to wystąpienie nowego dowódcy Sił Amerykańskich na Europę, generała Alexusa Grynkewicha podczas spotkania zachodnich (i ukraińskich) dowódców wojskowych i przedstawicieli przemysłu zbrojeniowego w Wiesbaden w Niemczech. Generał Grynkewich stwierdził, że możliwa jest podwójna, skoordynowana eskalacja ze strony komunistycznych Chin i Federacji Rosyjskiej, odpowiednio przeciwko Tajwanowi i przeciwko krajom członkowskim NATO. Zarówno USA, jak i NATO jako pakt i jako kraje członkowskie z osobna, muszą na taką opcję być przygotowane. 6 lipca podobne słowa wypowiedział Sekretarz Generalny NATO, Mark Rutte.

Jeśli prezydent Chin Xi Jinping zaatakuje Tajwan, prawdopodobnie będzie koordynował ten tak z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. […] Oba mogą mieć miejsce jednocześnie” – stwierdził gen. Grynkewicz. Kluczowy, zdaniem generała, ma być rok 2027, w którym prawdopodobieństwo takiej podwójnej eskalacji ma być największe. Miałaby ona rozpocząć się agresją Federacji Rosyjskiej na któryś z krajów NATO i wciągniecie w wojnę pozostałych państw członkowskich, co „odciążyłoby” ChRL i dałoby swobodę działań przeciwko Tajwanowi.

Hipotetyczna, skoordynowana podwójna agresja Federacji Rosyjskiej i ChRL wpisuje się w komunistyczną, chińsko-moskalską strategią sekwencyjnej wojny światowej, która polega na wywołaniu w różnych częściach świata wielu skoordynowanych (między Pekinem, Moskwą, ich lokalnymi sojusznikami i agentami) wojen i konfliktów, które będą nie tylko osłabiać państwa wolnego świata, ale rozpraszać uwagę, siły i środki Stanów Zjednoczonych, NATO i ich sojuszników. Do tej pory, do tych konfliktów i wojen można zaliczać:

- pandemię Covid-19, która poważnie osłabiła łańcuchy dostaw, gospodarki państw zachodnich, i która była próbą wprowadzenia globalnego zarządzania biopolitycznego w wykonaniu ONZ i WHO, gdzie Chiny i Federacja Rosyjska, z udziałem „zachodnich” bolszewizujących globalistów mają coraz większe znaczenie; nie mówiąc o długofalowych skutkach zdrowotnych dla człowieka, które są trudne do oszacowania,

- pełnoskalową wojnę na Ukrainie, która ma być wstępem do pochodu Federacji Rosyjskiej na Zachód oraz wywalczenia dla Moskwy korzystnych koncesji ze strony NATO i Zachodu (spełnienie Ultimatum Putina-Ławrowa), zwłaszcza krajów zachodniej Europy, nie mówiąc o przywróceniu pełnej kontroli Moskwy w strefie sowieckiej i „bliskiej zagranicy”. Warto w tym kontekście wspomnieć o coraz większym udziale w tej wojnie żołnierzy, najemników, a nawet całych związków taktycznych i operacyjnych wojsk krajów komunistycznych, walczących po stronie Moskali (Korea Północna, ChRL, Laos), a także o pomocy wojskowo-technicznej i gospodarczej udzielanej Federacji Rosyjskiej przez ChRL,

- orkiestrowaną przez Iran (sojusznik Pekinu i Moskwy) agresję Hamasu i jemeńskiego Ansar Allah (tzw. Houthi) na Bliskim Wschodzie przeciwko Izraelowi i arabskim sojusznikom Zachodu,

- współudział Federacji Rosyjskiej w zalewie Europy przez migrantów, w tym sowiecka (rosyjsko-białoruska) Operacja „Śluza” na wschodniej granicy Polski.

- jako preludium sekwencyjnej wojny światowej można by uznać wojnę radykalnego islamu przeciw Zachodowi, a także agresję Federacji Rosyjskiej na Gruzję i zamach smoleński.

Jednoczesna, skoordynowana między Pekinem a Moskwą, agresja Federacji Rosyjskiej przeciwko krajom NATO oraz agresja ChRL przeciwko Tajwanowi mogłaby być „konfliktem finalnym”, którego konsekwencją byłoby, w wersji maksimum, obalenie mocarstwowej pozycji USA i ustalenie nowego porządku światowego, w którym dominowałby sojusz Pekin-Moskwa. Zaś w wersji minimum – znaczące poszerzenie Bloku pod przywództwem osi Pekin-Moskwa. Wszystko to pokrywa się z prognozami Anatolija Golicyna. Można sobie wyobrazić także jednoczesny, skoordynowany atak: Federacji Rosyjskiej na NATO, ChRL na Tajwan i Korei Północnej na Koreę Południową i/lub Japonię.

Game changerem w tej wojnie może się okazać amerykańskie (i szerzej – zachodnie) odrodzenie – druga administracja prezydenta Trumpa, zmiana modelu amerykańskiego imperium i nowa doktryna powstrzymywania neokomunistycznych mocarstw i ich totalitarnych sojuszników.



2025-07-07

Trzeci poziom spisku. Flashback z 2016

 

Wpis ten został opublikowany niemal dekadę temu. Na początku neosowieckiej inwazji na Ukrainę, zaś przed rozgromieniem Państwa Islamskiego przez USA i Kurdów, przed rozpoczęciem procesów uzyskiwania przez Turcję i Arabię Saudyjską statusu regionalnych supermocarstw, przed rozpoczęciem przez Federację Rosyjską i Republikę Białoruś Operacji „Śluza”, przed przyłączeniem się Niemiec do tej sowieckiej operacji hybrydowej. Ile prognoz do tej pory się spełnia, ile już się spełniło, ile zaś okazało się nietrafne?

Publikuję go ponownie (z niewielkimi poprawkami stylistycznymi i interpunkcyjnymi) w kontekście hybrydowych operacji prowadzonych z jednej strony przez sowieckie struktury rządzące Rosją i Białorusią, a z drugiej strony podobnych działań prowadzonych przez Niemcy (kwestia, czy i na ile koordynowanych z Moskwą).

***

Nie ulega właściwie żadnej wątpliwości, że tzw. „kryzys migracyjny” nie jest w istocie kryzysem, a konsekwencją kryzysu – trwającego od ponad czterech dekad procesu islamizacji Europy.

Nie jest jednak moim zamiarem wykazywanie po raz kolejny, jak wielkim zagrożeniem dla cywilizacji europejskim (a właściwie dla żywego trupa tejże) jest islam i islamizm, a zastanowienie się, kto odniesie z tego procesu największe korzyści.

Profesor Olavo de Carvalho (zmarły na początku 2022 roku), przywoływany wielokrotnie na łamach tego bloga, w komentarzu pod tytułem „The owners of the World”i charakteryzuje trzy główne projekty globalistyczne oraz grupy interesu, które za nimi stoją. Pierwszy z nich to projekt „rosyjsko-chiński” (lub „eurazjatycki”), który realizowany jest przez elity polityczne Rosji Sowieckiej i ChRL – kremlowskich czekistów i chińską kompartię. Drugim jest projekt globalistów zachodnich (przy czym de Carvalho wyraźnie zaznacza, że projektu tego nie powinno się określać mianem „anglo-amerykańskiego”), którzy rekrutują się między innymi ze środowisk finansjery, demoliberalnych polityków i „intelektualistów”, w ramach struktur takich, jak Rada ds. Stosunków Międzynarodowych, Klub Bilderberg, Komisja Trójstronna, ale również elity rządzące strukturami Unii Europejskiej. Wreszcie, ostatnim projektem globalistycznym jest globalizm muzułmański, realizowany przez Bractwo Muzułmańskie (wg prezydenta Czech, głównego organizatora najazdu „uchodźców” na Europę), rządy niektórych państw muzułmańskich i cześć przywódców religijnych islamu.

Proces islamizacji Europy, ze szczególnym wskazaniem na tzw. „kryzys migracyjny” to splot interesów wszystkich wyżej wymienionych grup realizujących swoje globalistyczne projekty. Grupy te w aktywny sposób sterują tym procesem.


 

Interesy globalistów islamskich

Dla globalistów islamskich sprawa jest oczywista. Celem ich jest stworzenie „Światowej Ummy” muzułmańskiej i „Światowego Kalifatu Islamskiego”. Europa to w optyce wielu liderów islamskich „Dar Al Harb”, w dosłownym tłumaczeniu – „dom wojny”, „dom niewiernych”, który musi zostać wszelkimi dostępnymi metodami zislamizowany i dołączony do „Dar al Islam”/”Dar as Salaam”. W pierwszej kolejności czekają tereny, które w średniowieczu i późniejszych wiekach znajdowały się pod panowaniem czy to wczesnych kalifatów arabskich, czy to Imperium Ottomańskiego. Zarówno napływ ludności islamskiej (najpierw gastarbeiterów, a obecnie imigrantów z krajów islamskich), pokojowa działalność misyjna finansowana w pierwszej kolejności przez Królestwo Arabii Saudyjskiej, ale także przez szyicki Iran, a nawet bardziej świeckie reżymy islamskie, a także terroryzm to elementy tej długofalowej strategii. Świat islamu, w tym muzułmańskie struktury polityczne o globalistycznych aspiracjach nie są jednak skonsolidowane, brakuje im koordynacji polityki, nie mówiąc już o krwawych konfliktach na różnym tle.

Sytuację zmienić może pojawienie się Państwa Islamskiego. Daesh jest de facto organizacją bandycką, organizacją terrorystyczną, która posiada państwo w klasycznym rozumieniu tego słowa: terytorium i ludność, nad którymi sprawuje suwerenną kontrolę. Poza tym – co jest bardzo ważne, jeśli chodzi o wewnętrzne oddziaływanie IS na świat islamu – Kalif Państwa Islamskiego, Abu Bakr Al Baghdadi wywodzi się z tego samego rodu, z którego pochodził prorok Muhammad i pierwsi kalifowie.

Ale mimo to, globaliści islamscy wciąż nie mają i nie będą mieli możliwości organizacyjnych i logistycznych, by sfinalizować swoją strategię wobec Europy i świata. Stąd też globalizm islamski pełni i będzie pełnił rolę instrumentu w rękach globalistów zachodnich i globalistów sino-sowieckich. Nawet pomimo tego, że Bractwo Muzułmańskie, Al Kaida, irańska bezpieka, a całkiem możliwe, że i Państwo Islamskie posiadają rozbudowaną agenturę wpływu i komórki terrorystyczne w USA.

Interesy globalistów zachodnich

Dlaczego większość demoliberalnych elit Europy nie widzi zagrożenia w napływie islamu? Dlaczego ludzie tacy, jak George Soros pomagają ulokowanym na greckich wyspach imigrantom poprzez rozdawanie ulotek, których treść ma pomóc „uchodźcom” (w „poborowym” wieku i takowej kondycji fizycznej) w osiedleniu się w krajach europejskich? Dlaczego europejskie lewactwo z entuzjazmem patrzy na „wielokulturowość”, w tym na islamizację? Dlaczego szwedzka lewica zakazuje sodomitom demonstrować na ulicach (a z pomocą gejom przychodzą… nacjonaliści z Nordisk Ungdom)? Dlaczego peerelowskie feministki, takie jak Kazimiera Szczuka, widzą w muzułmańskich mężczyznach alternatywę dla „wąsatych i spasionych Januszy”? Dlaczego lewicowe władze Kolonii ukrywały pochodzenie sylwestrowych gwałcicieli, a Bundespolizei tłumiła pokojowe demonstracje PEGIDY, a nie wybryki kolorowego lumpenproletariatu?

Na pierwszy rzut oka zachowanie globalistów, demoliberałów i marksistów kulturowych wydaje się bezdenną, prowadzącą do samobójstwa głupotą: przecież islam ma się do zachodniego oświecenia jak przysłowiowa pięść do nosa. O ile chrześcijanie czy żydzi mogą – w optyce doktryny islamu – liczyć na status dhimmi, o tyle demoliberalizm zasługuje na całkowite zgładzenie ze strony wierzących, gdyż w islamie (tak samo, jak w przedpoborowym rzymskim katolicyzmie) władza pochodzić może tylko od Boga, a nie od „ludu”. Pozwolenie na zabijanie nienarodzonych dzieci, uśmiercanie kalek i starców, przywileje dla „mniejszości seksualnych” itp. (urastające do rangi „praw człowieka”) – karane są w islamie bardzo surowymi i okrutnymi karami. Indyferentyzm religijny to shirk – pogaństwo i bluźnierstwo wobec Boga, a tolerancja religijna obowiązuje teoretycznie tylko wobec chrześcijan i żydów – pod warunkiem, że mają oni status obywateli drugiej kategorii; wyznawcy innych religii to „politeiści” i niewierni, mający dwie alternatywy – konwersję na islam albo śmierć.


 

Jednakże jeśli przyjrzymy się bliżej prawdziwym, a ukrytym pod ideologicznym bełkotem celom politycznym demoliberalnych i neomarksistowskich elit, sprawa staje się jasna. Celem marksizmu, komunizmu – ze wszystkimi swoimi mutacjami – nie jest wcale żadna „wolność, równość, braterstwo”, żadne „równouprawnienie kobiet”, „mniejszości” czy gejów. Szeroko pojęta „polityczna poprawność”, „multikulturalizm”, „tolerancja”, ideologie LGBT, „gender”, feminizm, aborcjonizm i eutanazizm, ekologizm itd. – wszystko to jedynie środki wiodące do prawdziwego celu: inżynierii społecznej – stworzenia nowego, zdomestykowanego człowieka i wreszcie – władzy. Owszem, niemało jest idiotów spaczonych laicką wspakulturą i wierzących w te brednie, ale faktyczne znaczenie mają tu zawodowi rewolucjoniści kulturalni, zawodowi „dziennikarze zaangażowani”, zawodowi działacze różnego typu, zawodowe feministki, urzędnicy oraz plutokratyczne klany.

Napływ ludności zupełnie obcej kulturowo Europie, islamizacja Europy doskonale wpisuje się w plany i strategię współczesnych zachodnich elit. Marzeniem demoliberałów i neomarksistów jest sytuacja, kiedy w obronie przed islamskimi terrorystami i gwałcicielami z jednej strony, a nacjonalistami, „neonazistami” i „skrajną prawicą” z drugiej, trzeba będzie wziąć społeczeństwa krajów europejskich krótko za mordę – przykładem jest chociażby próba uchwalenia tzw. „dyrektywy Bieńkowskiej”, de facto zabraniającej obywatelom dostępu do broni palnej. Niewykluczone, że przy pomocy z zewnątrz. Dla oligarchii finansowej masowa imigracja to okazja, by jeszcze bardziej dokręcić śrubę pracownikom – sterowny odgórnie napływ imigrantów do okazja, by zmniejszać zmniejszać im płace i pogarszać ogólne warunki pracy.

Ta sytuacja jest też korzystna dla gracza lokalnego, jakim są Niemcy.ii Elity niemieckie (z których cześć ma korzenie post-nazistowskie, enerdowskie albo RAF-owskie) – odpowiednio sterując napływem imigrantów i systemem kwotowym – będą dążyły w ten sposób do ograniczenia suwerenności pozostałych krajów Unii Europejskiej, docelowo przekształcając UE w twór realizujący niemieckie interesy neoimperialne. Balony próbne zostały już puszczone – po zamachach w Paryżu zaczęto mówić o częściowym demontażu Unii Europejskiej, który zakłada nie tylko przywrócenie kontroli na wewnętrznych granicach, czy też ograniczenie stosowania traktatu z Schengen w dwóch wariantach: w jednym do krajów germanosfery, w drugim wariancie do krajów germanosfery oraz „Mitteleuropy”. Posunięcie to byłoby de facto rozmontowaniem UE, niejako na wzór kontrolowanego rozpadu ZSRS czy komunistycznej Jugosławii na „centrum” i „peryferie” UE. „Brexit” i „Grexit” jedynie przyspieszyłyby ten proces. Kto stałby się najbliższym sojusznikiem „nowej, wspaniałej Europy”? Odpowiedź jest prosta – Federacja Rosyjska.

Ponadto, Niemcy mają długie tradycje wspierania muzułmanów, w tym rzezi prowadzonych przez wyznawców tej religii, począwszy od ludobójstwa na Ormianach i Asyryjczykach. Podczs istnienia narodowo-socjalistycznej Rzeszy Wielkoniemieckiej, Adolf Hitler, Heinrich Himmler i pozostała cześć kierownictwa Trzeciej Rzeszy posunęła się nawet do zamiaru… islamizacji Niemiec. Zaś po II wojnie światowej, schronieniem dla niemieckich zbrodniarzy stały się – oprócz krajów Ameryki Południowej – kraje muzułmańskie, gdzie niemieccy oficjele, po konwersji na islam, współtworzyli aparaty bezpieczeństwa arabskich reżimów, W tym szaleństwie jest metoda.


 

Interesy globalistów eurazjatyckich

Największym beneficjentem kryzysu imigracyjnego i islamizacji Europy jest jednak „Blok Eurazjatycki”, oparty na sojuszu Rosja Sowiecka-ChRL, przy czym bardziej aktywną rolę grają kremlowscy czekiści, natomiast ChRL stoi na uboczu, jedynie kibicując sowieckiemu sojusznikowi niejako z tylniego siedzenia.

Federacja Rosyjska już od dawna rozgrywa Europę i Zachód kartą ekstremizmu muzułmańskiego. W kontekście bieżącym (a także w krótko- i w długoterminowej perspektywie czasowej) rozgrywa ona konflikt pomiędzy: aktualnie rządzącymi elitami zachodnimi (zwłaszcza w Europie Zachodniej), globalistami, lewicą; tzw. „skrajną prawicą”, nacjonalistami i tradycjonalistami oraz muzułmanami.

Dla politycznego mainstreamu Zachodu oraz globalistów, wśród których od zawsze predominował zamiar ułożenia sobie dobrych stosunków z sowietami oraz „robienia z nimi interesów”, Moskwa jawi się jako gwarant utrzymania status quo oraz ważny sojusznik w walce z terroryzmem, fanatyzmem religijnym i ekstremizmem.

Wobec prawicy i nacjonalistów, biełyj Car’ Putin, pułkownik I Zarządu Głównego KGB i były d-ca FSB, pozycjonuje się jako katechon – obrońca chrześcijan bliskowschodnich oraz obrońca resztek cywilizacji Zachodu zarówno przed muzułmańską nawałą, jak i przed lewactwem i „marksistami kulturowymi” rządzącymi tymże Zachodem i prowadzącymi do jego zguby. Reżym czekistów już zbiera obfite żniwo tej „operacji aktywnej” – coraz więcej zachodnich (europejskich, ale i amerykańskich) konserwatystów, nacjonalistów i tradycjonalistów jest skłonna widzieć nie tylko sojusznika, ale i obrońcę wartości tradycyjnych w pułkowniku KGB i FSB, który przewodzi reżimowi o jawnie bolszewickiej, sowieckiej istocie. Na uwagę zasługują tutaj szczególnie ostatnie akcje dezinformacyjne: pierwsza, polegająca na puszczeniu w obieg sfabrykowanej informacji o nastoletniej Rosjance zgwałconej przez muzułmańskich „uchodźców”, którą rzekomo pomściło czterystu Rosjan. Druga – to „informacja” o Rosjanach przeciwstawiających się powtórce z rozrywki w Kolonii na terenie Rosji Sowieckiej, przez którą „uchodźcy” przedostają się do Finlandii i Norwegii (zapewne bez niczyjej pomocy płyną rozpadającymi się krypami w górę Wołgi…). Tego rodzaju publikacje mają za cel przedstawienie Rosjan/Sowietów jako bohaterów broniących siebie i Europy, w kontrze do „spedalonych” i „ciotowatych” Niemców, Francuzów czy pozostałych „zapadników”.

Wobec islamu czekiści grają nie tylko obrońców „normalnego” islamu przed Al Kaidą czy IS, ale także przed zgniłym Zachodem, i tą rolę co rusz odgrywa ważny człowiek Putina – Ramzan Kadyrow.

Sowiecka interwencja w Syrii to operacja tyleż militarna, mająca cele strategiczne i operacyjne w klasycznym tych słów znaczeniu, co operacja dezinformacyjna, mająca za cel zbudowanie pozytywnego obrazu Rosji Sowieckiej, właśnie jako sojusznika w wojnie z apokaliptycznym Państwem Islamskim, zarówno aktualne elity Zachodu, jak i prawicowych czy lewicowych dysydentów. Narracja towarzysząca brzmi: zgniły zachód nie potrafi poradzić sobie z ISIS, USA wywołały na Bliskim Wschodzie chaos i również nie mają rozwiązań w walce z islamskim terroryzmem. Rosja ma zaś proste, radykalne, ale i skuteczne rozwiązanie problemu ISIS.

Drugim celem interwencji jest polaryzacja sceny strategicznej w Syrii tak, by pozostali na niej tylko rzeźnik Assad, walczący o niepodległość Kurdowie, niejako zmuszeni do kooperacji z Assadem i sowietami i rzeźnicy z Państwa Islamskiego. Trzecim zaś jest ponowne opanowanie Bliskiego Wschodu i położenie łapy na tamtejszych zasobach ropy naftowej.

Bardzo ważne są tutaj enuncjacje medialne o tym, że do sowieckiej interwencji w Syrii włączyła się Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza. Informacje te okazały się fałszywe (chociaż prawdopodobne jest, że ramię w ramię z funkcjonariuszami FSB są w Syrii również chrlowscy „doradcy”), ale być może były one propagandą szeptaną, mającą wykazać, że Pekin w pełni popiera działania Moskwy, pomimo nieudzielania wsparcia militarnego. ChRL nadal oficjalnie popiera działania wojenne Rosji Sowieckiej, gdyż interwencja jest we wspólnym, globalnym interesie zarówno Moskwy, jak i Pekinu.

Poza tym, należy pamiętać w kontekście omawianej tutaj kwestii o tym, że zarówno globaliści zachodni, zachodnia lewica i neomarksiści, a także elity niemieckie od wielu lat zinfiltrowani są przez komunistów i sowiecką agenturę wpływu. Tak samo, jak islamiści. ZSRS wspierał świeckich terrorystów arabskich, natomiast Federacja Rosyjska, kontynuacja sowietów – wspierała i nadal wspiera nie tylko Assada, ale i islamskich ekstremistów religijnych, na czele z Al Kaidą i afgańskimi Talibami. Państwo Islamskie wprost nasycone jest funkcjonariuszami irackiej, saddamowskiej bezpieki, szkolonymi w ZSRS i NRD. Ideologia samozwańczego Kalifatu jest zaś w równym stopniu muzułmańska, co bolszewicka.iii

Sterowany przez muzułmańskich przywódców i wspierany przez cześć elit zachodnich proces napływu muzułmanów prędzej czy później przekształci się w powstanie muzułmańskie i wojnę domową w krajach Europy Zachodniej. Elity europejskie, zwłaszcza niemieckie, niezależnie od barw politycznych, zwrócą się o pomoc na Kreml i Łubiankę. Rosja Sowiecka przyjmie rolę wyzwoliciela Europy i Zachodu przed islamskim zagrożeniem, tak samo, jak ZSRS podczas drugiej wojny światowej. Elity europejskie przyjmą – ochoczo bądź z przymusu – dyktat czekistów. Komunistyczne Chiny będą zapewne grały drugoplanową rolę rozjemcy, obrońcy pokoju i wesprą Rosję Sowiecką. Będzie to kolejny, być może ostateczny krok w budowie eurazjatyckiej osi Europa-Rosja Sowiecka-ChRL. Jak w zmienionej sytuacji geostrategicznej zachowa się USA? Ostateczne utworzenie „Bloku Kontynentu” oznaczałaby – jak stwierdził jakiś czas temu Józef Darski – „koniec USA”.iv

iii Czesław Kosior, „Państwo Islamskie a Rosja, czyli o sojuszu niekoniecznie z przypadku”: http://oaspl.org/2015/10/12/panstwo-islamskie-a-rosja-czyli-o-sojuszu-niekoniecznie-z-przypadku/. Temat wspierania Państwa Islamskiego przez Kreml porusza również w swoich licznych publikacjach dr Wojciech Szewko: http://www.mpolska24.pl/post/7809/wojciech-szewko-panstwo-islamskie-jest-jak-bolszewicy-eksportuje-rewolucje