2025-03-17

Pokój poprzez siłę. Doktryna Trumpa

 

Globalne cele ChRL

Najważniejszym celem długofalowej strategii komunistycznych Chin jest obalenie mocarstwowej pozycji Stanów Zjednoczonych i ustanowienie na świecie hegemonii ChRL; deadline to rok 2049, czyli stulecie powstania komunistycznego państwa chińskiego. Strategia chrlowska składa się z następujących, wzajemnie powiązanych ze sobą elementów. 


 

Pierwszym jest ustanowienie – jak określił to prof. Hal Brands – „nowego światowego porządku instytucjonalnego”: sieci formalnych i nieformalnych sojuszy i organizacji, spośród których groźną, choć nieformalną inicjatywą międzynarodową obsługującą interesy ChRL jest tzw. totalitarny czworokąt, skupiający oprócz Chin, także Federację Rosyjską, Koreę Północną i Iran.

Kolejnym jest sojusz (polityczny, ekonomiczny i militarny) z neosowiecką Federacją Rosyjską, która pełni funkcje głównego wykonawcy światowej agendy Komunistycznej Partii Chin: chrlowskiego „lodołamacza” i filaru chrlowskiego nowego porządku światowego, a także (wraz z rekonstruowanym imperium sowieckim) głębokiego zaplecza strategicznego ChRL. Sojusz ChRL-Federacja Rosyjska jest również kręgosłupem większości światowych i regionalnych organizacji międzynarodowych tworzących „nowy porządek instytucjonalny”.

W interesie Pekinu i Moskwy jest również projekt Wielkiej Eurazji – zjednoczenie scentralizowanej Unii Europejskiej (z dominującą rolą Niemiec), Federacji Rosyjskiej i ChRL, z osią Berlin (Bruksela)-Moskwa-Pekin jako centrum. Jest to również spełnienie odwiecznego marzenia elit niemieckich i paneuropejskich.

Na przestrzeni ostatnich lat Pekin i Moskwa ustanowiły bądź wzmocniły obecność w Ameryce Południowej oraz Afryce, przy czym często jest to obecność nie tylko polityczna (nieprzypadkowo większość sojuszników ChRL i FR to państwa komunistyczne) i ekonomiczna, ale i militarna, także realizowana przez prywatne korporacje wojskowe pracujące dla Moskwy lub/i Pekinu. We wszystkich tych rejonach Pekin i Moskwa współpracują ze sobą.

Również wiele krajów nietotalitarnych przystępuje do projektów realizowanych przez Pekin lub/i Moskwę, przykładem jest atrakcyjność Nowego Jedwabnego Szlaku czy inwestycji prowadzonych przez ChRL.

Realizacja długofalowej strategii komunistycznej (Pekinu i Moskwy), sięgającej czasów przed rokiem 1989 prowadzić ma do oblężenia Stanów Zjednoczonych, a finalnie: w wersji minimum pozbawienie USA statusu światowego mocarstwa i ograniczenie wpływów Waszyngtonu do kontynentu północnoamerykańskiego, zaś w wersji maksimum dezintegracja USA (na przykład w wersji postulowanej przez oficera KGB, prof. Igora Panarina).

Przełom lat dziesiątych i dwudziestych XXI wieku, zwłaszcza kadencja Joe Bidena były czasem szczególnego nasilenia dążeń Pekinu-Moskwy i osłabienia pozycji USA oraz ich sojuszników. W tym czasie również Pekin i Moskwa rozpoczęły – pandemią Covid-19 oraz pełnoskalową inwazją na Ukrainę – sekwencyjną trzecią wojnę światową. To suma konfliktów i kryzysów wywołanych przez Chiny, Federację Rosyjską bądź ich sojuszników w różnych częściach świata.

Nowa doktryna powstrzymywania

Wzbudzające tak wiele kontrowersji i światowego wręcz oburzenia koncepcje geostrategiczne ogłaszane przez Donalda Trumpa i ludzi z jego aktualnej administracji są w swojej istocie próbą zbudowania światowej sieci bilateralnych sojuszy i punktów obecności amerykańskiej (oraz wzmocnienie i przebudowę już istniejących, na przykład NATO), która ma za zadanie powstrzymanie osi Pekin-Moskwa oraz sieci sojuszy pod jej przywództwem. Pomysły inkorporacji Kanady, Grenlandii, Strefy Kanału Panamskiego i przekształcenie Ukrainy w kolonię surowcową USA i amerykańskiego przemysłu wydobywczego mają jeden punkt wspólny. Jest to de facto (mniej lub bardziej udana, zwłaszcza pod względem PR) koncepcja utworzenia „niezatapialnych lotniskowców USA”.

Geostrategiczne znaczenie Arktyki i Przesmyku GIUK (Greenland, Iceland, UK):

https://x.com/visegrad24/status/1900865460075200941

Zdjęcie

Wpisuje się w tą koncepcję także zapowiedź osłabienia obecności militarnej w państwach tzw. „starego NATO’ i przesunięcia jej na flankę wschodnią, na czele z Węgrami, Rumunią i Polską, czego manifestacją – póki co dyplomatyczną – były wypowiedzi sekretarza obrony Pete’a Hegsetha chwalące Polskę i przedstawiające ją jako wzór polityki odstraszania neosowieckiej Rosji (przy czym Hegseth dyplomatycznie nie zaznaczył, że była to zasługa rządów Zjednoczonej Prawicy).



W doktrynie Trumpa i Hegsetha, na amerykańską tarczę (zarówno konwencjonalną, jak i nuklearną) przed zakusami Federacji Rosyjskiej niejako zasługują te państwa, które same w odpowiedni sposób dbają o sprawy obronności i bezpieczeństwa, nie zaś te, których elity mówią o „wartościach moralnych”, które – jak słusznie wyjaśnił Hegseth – nie strzelają, a jednocześnie prowadziły i prowadzą politykę konwergencji systemowej i kolejnych „resetów” z ZSRS/Federacją Rosyjską i ChRL. Wojna na Ukrainie nie zmieniła tej tendencji, a jedynie ją nieco „przesunęła” i „ukryła”. Przykładem jest bilans handlu paliwami kopalnymi pomiędzy Unią Europejską a Federacją Rosyjską za lata pełnoskalowej wojny przeciw Ukrainie, który przekroczył kwotę pomocy udzielonej w tym samym czasie temu krajowi.

Bardzo ważnym elementem nowej doktryny powstrzymywania osi ChRL-Federacja Rosyjska i jej sojuszników jest treść przemówienia wiceprezydenta USA JD Vance’a na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, w której zwrócił uwagę na staczanie się Unii Europejskiej i jej krajów członkowskich w odmęty liberalno-lewacko-globalistycznego totalitaryzmu (de facto neobolszewizmu).

We wpisie poświęconym wizycie Putina w ChRL (i nie tylko) pisałem: Zarówno neobolszewizm chiński (gdzie nadal w centrum systemu jest Komunistyczna Partia Chin) i rosyjski (gdzie rządzi czekistowskie „Deep State”) oraz neobolszewizm (właściwie – neotrockizm) panujący chociażby w UE i maszerujący przez instytucje USA, Kanady, Wielkiej Brytanii czy poszczególnych krajów członkowskich UE, to dwa ostrza „golicynowskich”, komunistycznych „nożyc” (…).

Marsz przez instytucje komunistów na Zachodzie był przedsięwzięciem w wspieranym, sponsorowanym i stymulowanym przez sowiety i ChRL, jeżeli nadal nie jest (...). Po pierwsze, bolszewizacja Zachodu, narzucenie mu modernistycznej „wspakultury” i zamordyzmu w rodzaju Fit for 55 spowoduje kulturową, cywilizacyjną, techniczną i ekonomiczną degenerację Zachodu, a w wersji pesymistycznej – sprowadzenie Zachodu do parteru. W oczywisty sposób wzmocni to Chiny i Federację Rosyjską, które będą na zachodniej wersji „nowego wspaniałego świata” zarabiać (zwłaszcza Pekin) i suflować na przykład swoje technologie (...). Daje to również bolszewikom chińskim i rosyjskim możliwość gry, w której będą się pozycjonować rzekomo przeciwko komunistom zachodnim i liberałom, jako obrońcy tradycyjnego porządku czy normalności, co dosyć skutecznie robią, zwłaszcza na zachód od Łaby i za Atlantykiem.

Tutaj pojawiają się wątpliwości spowodowane rzekomo „ciepłymi” wypowiedziami Trumpa i członków jego administracji na temat Federacji Rosyjskiej i czekistowskiej dyktatury. Część analityków mówi o prawdopodobieństwie resetu z Moskwą i rzekomych próbach powtórzenia manewru Nixona i Kissingera z lat 70. XX wieku, z tą różnicą, że tym razem to Rosja miałaby być rzekomo odwrócona przeciwko ChRL. Kluczem jest to jednak, że faktycznie – z perspektywy kilku miesięcy trwania drugiej kadencji Trumpa – te spekulacje okazują się rzekome. Rzekome przychylne wobec Putina i sowieciarzy wypowiedzi i rzekome działania na korzyść neosowieckiego imperium to wypadkowa trzech tendencji – idei amerykańskiej prawicy paleokonserwatywnej (plus tzw. Alt-Rightu i „sekty MAGA”), faktycznej intoksynacji przez neosowiecką dezinformację trwającej od ponad dekady, ale także celowego wywierania przez administrację Trumpa wrażenia chaosu i nieobliczalności i ukrycia pod nimi faktycznych zamiarów i faktycznych działań.

Jak stwierdziła Zineb Riboua, Trump działa teraz w trybie kontrolowanego chaosu, powstrzymując Chinom przewidywalność, której potrzebują do strategicznego planowania. W tej sytuacji nie mają one pojęcia, co powiedzieć ani co zrobić. Jego zabójcze tempo zmusza Pekin do przyjęcia reaktywnej postawy i zakłóca możliwość długoterminowej projekcji siły. Zapowiedzi rzekomego „odwróconego Nixona” należy zatem raczej traktować właśnie jako element owego „kontrolowanego chaosu”. Ameryka nie przeprowadzi takiego manewru, ponieważ obecne elity polityczne i ich zaplecze analityczne jest świadome tego, że Federacja Rosyjska i komunistyczne Chiny to naturalni sojusznicy, wzajemnie sobie niezbędni, powiązani zbyt gęstą siecią wzajemnych powiązań (na korzyść ChRL). I tego, że jakakolwiek polityka „różniczkowania” to w istocie strategiczna dezinformacja i mistyfikacja, która doprowadzi do wyhodowania/wzmocnienia wroga. Przykładem jest właśnie reset Nixona-Kissingera, który wzmocnił ChRL, polityka konwergencji, która wzmocniła i Federację Rosyjską i Chiny oraz „reset” Obamy, który znacząco przyczynił się do wzmocnienia Moskwy. Ponadto warto zauważyć, że jednocześnie z negocjacjami w Rijadzie, a właściwie od początku kadencji Trumpa trwały i trwają intensywne rozmowy pomiędzy wierchuszką KPCh i czekistowskiego syndykatu rządzącego FR (Xi, Wang, Putin, Szojgu). Całkiem niedawno miały miejsce manewry marynarek wojennych ChRL, Federacji Rosyjskiej i Iranu „Security Belt 2025”.

Celem takiego „kontrolowanego chaosu” informacyjnego jest również zdezinformowanie: a) Moskwy i czekistów, którzy mają sądzić, że administracja Trumpa przystaje na ich warunki, podczas gdy USA faktycznie wyciągają grubą i długą, ekonomiczną i militarną, nuklearną szpicrutę, b) elektorat w USA i prawicowych sojuszników w Europie, którzy mogą przyjąć ofertę USA jako atrakcyjniejszą od oferty Moskwy i Pekinu i c), demoliberalnych elit europejskich, którzy odsłaniają się z faktycznym zamiarem usunięcia Amerykanów z Europy (a tym samym udziału w wydaniu jej na pastwę osi Pekin-Moskwa).

Front ukraiński

Wojna na Ukrainie jest nie tylko wojną hegemoniczną neosowieckiej Rosji mającą za cel przywrócenie pełnej kontroli nad Ukrainą, jest to wojna o kontrolę Moskwy nad całą Europą. Jest to też wojna „proxy” prowadzona przez komunistyczne Chiny siłami Federacji Rosyjskiej. Aktualny stan gry jest taki, że sowieciarze, nie mogąc przeprowadzić zwycięskiego Blitzkriegu przez bohaterski opór Ukraińców, prowadzą wojnę na wyczerpanie, którą w średniofalowej (kilka lat) i długofalowej perspektywie są w stanie wygrać. Zwycięstwo Federacji Rosyjskiej, opanowanie Ukrainy (niekoniecznie przez inkorporację, także przez osadzenie w Kijowie kolaboracyjnej władzy), degradacja Ukrainy do statusu państwa upadłego, zdepopulowanego i ze zniszczoną infrastrukturą, dałoby Moskwie grunt do żądania od USA, krajów Europy Zachodniej i NATO dogodnego gruntu do wysuwania nowych żądań, w rodzaju faktycznej likwidacji Paktu Pólnocnoatlantyckiego i wycofania USA z Europy oraz całej Eurazji, a także faktycznego wpływania na wewnętrzną polityke państw Europy, zwłaszcza wschodniej. Odzyskanie przez Federację Rosyjską statusu mocarstwa byłoby działaniem w interesie ChRL, które kontrolowałyby Europę i całą Eurazję przy pomocy rosyjsko-czekistowskich i niemieckich kapo.

Jedynym wyjściem dla Ukrainy, krajów europejskich i USA jest w tej sytuacji jak najszybsze zatrzymanie działań wojennych. Ukraina musi zachować swoje zasoby naturalne, potencjał obronny, część suwerenności terytorialnej i przede wszystkim substancję narodową, nawet kosztem poświęcenia Donbasu, Łuhańszczyzny, części Zaporoża, obwodu Chersońskiego i Krymu, które mają być niejako zapłatą daną sowieciarzom. Ukraina ma też częściowo dać niejako w zastaw Amerykanom swoje zasoby naturalne, co oznacza obecność tam amerykańskiego przemysłu wydobywczego, a co za tym idzie, amerykańską obecność militarną, jeśli nie bezpośrednią, to w formie kontynuowanej/wznowionej i zwiększonej pomocy wojskowo-technicznej, wywiadowczej oraz polityczno-dyplomatycznej. A także w postaci nowych sankcji, nie tylko wobec Federacji Rosyjskiej, ale także „słupów”.

Wiadomo powszechnie (i wie to oczywiście Trump, wie to Rubio, wie to Hegseth…), że neosowiecka Rosja nie zamierza dobrowolnie respektować żądań Trumpa dotyczących zawieszenia broni, a tym bardziej trwałego pokoju i trwałego zaprzestania niszczenia Ukrainy. Dla Moskwy jakiekolwiek zawieszenie broni to pieriedyszka i możliwość odnowienia zdolności bojowej, po której nastąpi kolejny cykl ekspansywnej i agresywnej polityki, na pewno wobec tego, co zostanie Ukrainie, a być może wobec państw NATO, zwłaszcza jej wschodniej flanki.


 

Patrząc z drugiej, właściwej strony, taka sama „zbrojna pieriedyszka” jest też niezbędna nie tylko Ukrainie, ale także krajom wschodniej flanki NATO, Europy Zachodniej (choć ta raczej wydaje się ciążyć w stronę Moskwy) i wreszcie USA. Te mogą, w niektórych przypadkach zapewne tylko teoretycznie, odnowić, a w niektórych przypadkach stworzyć zdolności bojowe i zdolności odstraszania neosowieckiej Federacji Rosyjskiej. I wracając do perspektywy Moskwy/Pekinu – te będą w najbliższym czasie zmuszone do mniej lub bardziej nerwowej reakcji i kwestią najbliższego czasu jest to, czy przekroczą one, czy też nie, progu wojny przeciwko USA i ich sojusznikom. I który kraj stanie się kolejnym obiektem agresji – czy będzie to Polska (z neokomunistycznym rządem Tuska realizującym od ponad roku scenariusz wewnętrznej destabilizacji) i kraje bałtyckie, czy będzie to flanka wschodnioazjatycka/zachodniopacyficzna – Korea Południowa, Tajwan, Filipiny...