2018-09-16

Strategia Niemiec. Zjednoczona Europa, Wielka Eurazja i "nowy porządek świata"


22 sierpnia w dzienniku „Handesblatt” ukazał się artykuł autorstwa Heiko Maasa zatytułowany „Making plans for a New World Order”. Można byłoby przejść nad jego treścią do porządku dziennego, gdyby nie osoba autora – Heiko Maas jest aktualnym ministrem spraw zagranicznych Niemiec i znaczącą figurą w rządzącej SPD, to po pierwsze. Po drugie, artykuł jest symptomem coraz bardziej śmiałego wyrażania faktycznych celów polityki zagranicznej Niemiec, z których najważniejszym jest przywrócenie Niemcom statusu mocarstwa, co najmniej regionalnego, pod przykrywką Zjednoczonej Europy, wyparcie z Europy USA, a w dalszej, aczkolwiek jedynej realnej konsekwencji, stworzenie „Bloku Kontynentalnego” z głównym udziałem Federacji Rosyjskiej, Chin oraz pomocnicznym udziałem Iranu i (coraz bardziej islamizującej się) Turcji.





Heiko Maas stwierdza między innymi, że interesy i priorytety polityki USA i państw Europy, w domyśle: Niemiec przede wszystkim, już od dawna się rozmijają, a kadencja Donalda Trumpa jest tutaj nie tyle przełomem, co katalizatorem tego rozłamu. Rozbieżności te są też na tyle długofalowe, że przetrwają epokę Trumpa. Dlatego między innymi – pisze niemiecki minister spraw zagranicznych – należy stworzyć nowy „biegun” na geopolitycznej mapie świata: zjednoczoną, suwerenną, i coraz bardziej emancypującą się od opieki Waszyngtonu Unię Europejską.

Nowa, suwerenna Europa ma stać się – jak pisze Maas – „przeciwwagą” dla USA i „jednym z kamieni węgielnych nowego porządku światowego”, który to ma oparty być o paradygmat „wielobiegunowości”. Suwerenność nowej Unii Europejskiej ma opierać się na dwóch filarach: pierwszym jest tworzenie własnego, europejskiego systemu obronności i bezpieczeństwa, działającego jednocześnie w ramach NATO i dublującego struktury Paktu Północnoatlantyckiego, drugim zaś, europejski system monetarny i finansowy, którego głównymi elementami miałyby być system transferu finansowego alternatywny wobec SWIFT oraz Europejski Fundusz Walutowy, niezależny od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Postulaty te oznaczają zakwestionowanie światowej hegemonii USA w sferach polityczno-militarnej, gdyż stworzenie europejskiego systemu bezpieczeństwa oznaczałoby stworzenie struktury konkurencyjnej wobec NATO oraz finansowej i gospodarczej. Dodatkowo, utworzenie i umocnienie wspólnego, europejskiego systemu bezpieczeństwa dawałoby Unii Europejskiej podstawowego atrybutu suwerenności – możliwości dezyzji o użyciu siły militarnej, która może być używana zarówno w misjach pokojowych czy antyterrorystycznych w strefie Sahelu czy na Bliskim Wschodzie, ale równie dobrze – w pacyfikacji zbuntowanych prowincji Eurolandu, albo w dalekiej perspektywie (choć teraz wydaje się to być political fiction) – we wspólnych manewrach z siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej i ChRL.

Warto zauważyć, iż Heiko Maas w swoim artykule używa właśnie pojęcia „wielobiegunowego porządku świata”, które doskonale znamy z wystąpień, przemówień, artykułów i książek... Siergieja Karaganowa, Aleksandra Dugina, Władimira Putina czy Xi Jinpinga. W polityce zagranicznej Niemiec, za którą aktualnie odpowiedzialny jest Maas, od wielu już lat dominuje tendencja do stworzenia sojuszniczych, przyjaznych relacji z ZSRS/Federacją Rosyjską. Wystarczy przytoczyć przykłady z ostatnich kilku miesięcy. Jako pierwszy można wymienić spotkanie Merkel-Putin w Meseburgu, z którego niewiele wyciekło do mediów, oprócz wspólnych deklaracji o obronie gazociągu NS-2 przed ingerencją z zewnątrz. Wraz z Putinem, Niemcy odwiedził wówczas nie kto inny, tylko gen. Gierasimow, szef gensztabu sił zbrojnych FR i autor aktualnej strategii militarnej, ale i politycznej i dezinformacyjnej Rosji Sowieckiej. Na początku września tego roku rozpoczęto już budowę Nord Stream 2, a Nord Stream 1 funkcjonuje od dawna. Tak samo jest z wieloletnią współpracą korporacji niemieckich z sowieckimi. Ponadto, z samych reguł geopolityki wynika, że jeśli Niemcy chcą uzyskać pozycję mocarstwową na arenie międzynarodowej, niezależną od obecnej (faktycznej, aczkolwiek częściowej) protekcji Waszyngtonu, to muszą zwrócić się w kierunku Moskwy.



Warto zwrócić uwagę również na to, iż jednocześnie z planami utworzenia europejskiego „superpaństwa” pod wodzą Niemiec, przywódcy Rosji Sowieckiej i ChRL wspólnie, otwarcie lansują koncepcję „Partnerstwa Wielkiej Eurazji”. Postulat ten został przywołany w ostatnim czasie najpierw podczas szczytu ASEAN na początku sierpnia, a kilka dni temu podczas Wschodniego Forum Gospodarczego we Władywostoku (które zbiegło się w czasie z sowiecko-chińskimi manewrami Wostok 2018). Projekt „Wielkiej Eurazji” docelowo zintegrować ma Szanghajską Organizację Współpracy (opartą na osi Moskwa-Pekin), Eurazjatycką Wspólnotę Gospodarczą (opartą na dominacji Moskwy), chińską Inicjatywę Pasa i Szlaku, ASEAN, BRICS, BRICS+ (BRICS plus Turcja i Indonezja) oraz – jak chciałby Siergiej Ławrow – Unię Europejską. Koncepcja zjednoczonej, suwerennej Europy w formie, jaką postuluje Heiko Maas (ale i inni czołowi politycy krajów UE, na przykład Merkel i Macron czy też eurokraci z Brukseli) jest w pełni komplementarna wobec projektu „Wielkiej Eurazji” i wręcz niezbędna do jego pełnej realizacji. W najbliższym czasie należy się zatem spodziewać stopniowego, powolnego, ale konsekwentnego i systematycznego zacieśniania i scalania Unii Europejskiej, współpracy Berlin-Moskwa oraz osi Moskwa-Pekin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz