2023-12-31

O nieuchronności inwazji Federacji Rosyjskiej na Polskę. Scenariusze wojny

Jeszcze jeden ważny aspekt geopolityczny

Polska wraz z całym obszarem Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego stanowi część mackinderowskiego oraz spykmanowskiego Rimlandu. Jest to obszar kluczowy zarówno dla przepływów gospodarczych, jak i dla przemarszu i bazowania wojsk, a przede wszystkim z powodów politycznych. Jest to region kluczowy i dla naszych państw i narodów, dla USA oraz UK, a także Niemiec, Rosji Sowieckiej i Chin. 


Dla Moskwy Polska i Międzymorze to po prostu część sowieckiego imperium zewnętrznego, kluczowa dla imperialno-mocarstwowego statusu Federacji Rosyjskiej. Moskwa, poprzez ponowne opanowanie Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego, wraz z Bałtykiem i Morzem Czarnym, uzyskałaby dostęp do zachodu Europy i światowych szlaków handlowych i transferowych, zarówno na lądzie, jak i na oceanie. Czekistowski establishment rządzący Rosją ma również za cel sparaliżowanie i dezintegrację NATO i wypędzenie Amerykanów z Europy, co było głównym sensem ultimatum Putina z końca 2021 roku. Opanowanie Międzymorza przez Moskwę (jako element walki o cały eurazjatycki Rimland), cios zadany NATO, a w konsekwencji uzyskanie przez Federację Rosyjską statusu mocarstwa to również czynnik bardzo korzystny dla realizacji imperialno-globalistycznego projektu komunistycznych Chin.


 

Dlatego trwająca już odsłona sekwencyjnej wojny światowej w tym rejonie będzie eskalować. Są następujące, zasadnicze scenariusze eskalacji: 1) scenariusz rewolucyjno-destabilizacyjno-hybrydowy, 2) scenariusz otwartej inwazji i 3) scenariusz mieszany.


Ilustracja muzyczna: Siekiera - Ludzie Wschodu

Scenariusz wojenny numer 1. Inwazja hybrydowa

Ten scenariusz realizowany jest od lata 2021, czyli od rozpoczęcia przez Republikę Białoruś i Federację Rosyjską Operacji „Śluza”. Ma ona za cel zalanie Polski nielegalnymi imigrantami pochodzącymi z różnych stron świata, jednak głównie z krajów muzułmańskich. Wśród nich odnaleziono pospolitych przestępców oraz członków organizacji terrorystycznych takich, jak ISIS czy Al-Qaida. Część migrantów była szkolona w sowieckich akademiach wojskowych i bezpieczniackich, a cała operacja była i jest koordynowana przez FSB oraz białoruskie KGB, GPK (Gosudarstwiennyj Pograniczny Komitiet) i wojska wewnętrzne (szturm na przejście graniczne w Kuźnicy jesienią 2021). Operacja „Śluza” to operacja osłonowa mająca związać walką i zdestabilizować Polskę i kraje bałtyckie przed i podczas agresji na Ukrainę, poprzez masowy import masowej ilości ludności obcej kulturowo, wśród których znajdują się islamscy terroryści, fanatycy i osoby szkolone przez sowieckie bezpieki. A od lata 2023 roku (sfingowanego puczu Prigożyna, przemieszczenia CzWK Wagner na Białoruś i zagadkowego zamachu na Prigożyna i Utkina) należy przyjąć, że imigranci oraz bezpieka białoruska może być wspierana przez najemników Grupy Wagnera. Operacja ta trwa nadal. Choć przez ostatnie dwa lata Wojsku Polskiemu, Straży Granicznej i Policji udawało się powstrzymać sowiecką „Broń D”, a zapora utrudnia napór migrantów, teraz sytuacja może się zmienić.

Ilustracja muzyczna: Dąbek ft. Julia Bartoszek - Granica

Nowa koalicja rządząca składa się z partii, które latach 2007-15 prowadziły otwarcie prorosyjską (prosowiecką) politykę określaną jako „Reset”. Bardzo prawdopodobne jest, że obecny rząd powróci do tej polityki, ale tym razem maskowanej hasłami demoliberalnymi, europejskimi i multikulturalnymi, pod hasłami „uśmiechniętej Polski” i walki o równe prawa dla 2137 płci. Kolejnym, póki co „cichym” przejawem Resetu-2 jest zwolnienie przez sąd z aresztu dywersantów i szpiegów niedawno zatrzymanych przez ABW. W tych kontekstach – Resetu-2 oraz walki rewolucyjno-hybrydowej – należy też widzieć (iście bolszewicką) likwidację i wygaszanie instytucji krytycznych dla systemu bezpieczeństwa narodowego, takich jak media publiczne, kluczowe chociażby dla ogłaszania alarmów i ostrzeżeń.

Przykład mamy teraz, w obliczu naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej, które prawdopodobnie mogły w ten sposób ominąć ukraińską OPL. Jeśli naruszenie przestrzeni powietrznej Polski przez rakietę H-101 nie było przypadkiem, to mamy do czynienia z testowaniem reakcji nowego rządu i całego systemu bezpieczeństwa. Za to samo należy uznać niedawne zakłócenia sygnału GPS na terenie Polski i nad Morzem Bałtyckim. I należy się spodziewać w najbliższej przyszłości kolejnych ataków radioelektronicznych i hakerskich.Pod znakiem zapytania stoi realizowana modernizacja sił zbrojnych – już mówi się o rewizji umów z USA i Koreą Płd. Przyjęcie zaś narzuconych nam przez Niemcy i UE projektów federalizacji Unii Europejskiej jest kluczowe nie tylko dla brukselskiej eurokracji i Berlina, ale także dla Moskwy i Pekinu.

W interesie Moskwy jest także narzucenie Polski paktu migracyjnego i przyjęcie go przez nowy rząd. Pewny jest import migrantów z krajów Unii Europejskiej, a także tych korzystających ze szlaku Federacja Rosyjska-Republika Białoruś. Niedawne zdjęcia marszałka Sejmu Szymona Hołowni z migrantami, przedstawionymi jako migranci ze szlaku białoruskiego można uznawać za (świadome bądź nie) złożenie meldunku o wykonaniu zadania Łukaszence i Putinowi. I jako sygnał zachęcający neosowieckie reżimy do dalszych agresywnych działań. Takim samym sygnałem jest wspomniane wyżej wypuszczenie na wolność dywersantów i szpiegów FR.

Przygotujmy się zatem na sytuację, w której w Kuźnicy Białostockiej czy w pobliżu Lipska powstanie „namiotowa republika ludowa”, a w Trójmieście, Warszawie czy Wrocławiu powstaną imigranckie getta. Polskie miasta mogą stać się areną zamieszek podobnych do tych, które cyklicznie mają miejsce na terenie Francji, Niemiec, czy ostatnio Irlandii, prowadzonych przez kolejne „długie ramię Moskwy”: imigrantów zinfiltrowanych przez terrorystów islamskich z Al-Qaidy, ISIS, Hamasu, czekistów i wagnerowców.

Do tego należy się również spodziewać się wzrostu znaczenia różnego rodzaju rodzimych organizacji wywrotowych, zarówno lewicowych czy wręcz lewackich, komunistycznych czy anarchistycznych, jak i skrajnie prawicowych. Organizacje te będą mniej lub bardziej pośrednio zadaniowane i kontrolowane przez sowieckie specsłużby. Ich siła i znaczenie będzie tym większe, im większy będzie kryzys polityczny i ekonomiczny wywołany zarówno przez wojnę na zewnątrz, jak i politykę nowej koalicji. Część będzie otwarcie promoskiewska, zaś część będzie miała za zadanie pogłębiać chaos, bez afiszowania się z czekistowską agendą.

Scenariusz wojenny nr 2 i 3

Nie jest wykluczony scenariusz otwartej agresji militarnej przeciwko Polsce lub krajom bałtyckim (czy Finlandii), a także kombinacja scenariusza „hybrydowego” ze scenariuszem inwazji wojskowej.

Scenariusz pełnoskalowej inwazji może mieć postać zmasowanej ofensywy w kierunku zachodnim, jak opisuje w wywiadzie dla Gazety Wyborczej mjr rez. Michał Fiszer. Federacja Rosyjska słałaby falami swoje dywizje pancerne, zmechanizowane i powietrznodesantowe, zapewne wspierane przez lotnictwo i ataki rakietowe. A wobec aktualnej przewagi liczebnej i doświadczenia bojowego nie tylko nad Wojskiem Polskim, ale i zdolnymi do pomocy nam armiami krajów NATO, ofensywa Federacji Rosyjskiej zakończyłaby się nie tylko sukcesem, ale uchwyciłaby przyczółek do dalszego Drang nach Westen. Scenariusz opisywany przez mjra Fiszera jest bardzo podobny do tego, jaki zarysowali byli urzędnicy prezydenta USA Ronalda Reagana, Caspar Weinberger i Peter Schweitzer w omawianej kiedyś tutaj książce „Następna wojna światowa”. Z tą jednak różnicą, że w tym scenariuszu Rosja nie zawahała się użyć przeciwko Polsce i Zachodowi broni nuklearnej.

Ilustracja muzyczna: Proceente, Armatowsky - Tadeusz Konwicki

Można sobie wyobrazić inny scenariusz. Trwa kolejny atak saturacyjny na Ukrainę. Jedna-dwie rakiety H-101, H-102, może Kindżał albo S-300 znów „przypadkowo” wlatuje w polską przestrzeń powietrzną. Ale tym razem jest to rakieta z uzbrojoną głowicą, która nie upada gdzieś w lesie, ani nie wraca nad Ukrainę, by zaatakować cele we Lwowie czy poligon Jaworiw. Uderza w jakiś obiekt na terenie Polski, niszcząc infrastrukturę i zabijając ludzi. Równie możliwe są precyzyjne, chirurgiczne uderzenia lotnicze i/lub rakietowe na obiekty infrastruktury krytycznej, takie jak porty morskie, stocznie, węzły drogowe i kolejowe, elektrownie, węzeł Baltic Pipe itp., a także jednostki wojskowe, zwłaszcza lotniska wojskowe ze stacjonującymi tam F-16.

Towarzyszyć mogłyby temu zamieszki na polskich ulicach, ataki terrorystyczne, a także kolejna rewolucja, w której władzę mogłyby objąć partia „Zmiana”, endekomuniści czy prokremlowscy lewacy, co pogłębiało i przedłużałoby chaos. 


 

14 komentarzy:

  1. Jaszczurze,
    Bardzo interesujący tekst. Czy Putin (lub jego następca) zdecyduje się na wojnę z NATO? Jeszcze dwa, trzy lata temu taki scenariusz, choć oczywiście możliwy, wydawał się większości obserwatorów raczej mało prawdopodobny. Po co sowieci mieliby o robić? Żeby zdobyć i militarnie kontrolować obszar Bałtyku? Nie jestem pewien. Bałtyk nie ma znaczenia z punktu widzenia tzw przepływów strategicznych. Zbyt łatwo go zakorkować w rejonie cieśnin duńskich, poza tym liczący się szlak komunikacji morskiej prowadzi raczej do Murmańska, niż Petersburga. Żeby zająć fizycznie polskie, litewskie, łotewskie terytorium? Przecież oni i tak je kontrolują metodami agenturalnymi. Poza tym sowieci do wybuchu wojny na Ukrainie mieli całkowicie pod kontrolą energetyczną Niemcy, a co za tym Idzie resztę Europy. Wszyscy światli Europejczycy byli zadowoleni i nieświadomi grzęźnięcia w sieci zależności od Kremla. Ta sytuacja była dla Putina komfortowa i pożądana. Pracował na nią od dwudziestu lat. Ale 24 lutego 2022 cała ta, w mozole budowana konstrukcja legła w gruzach, co za tym idzie wszystko to, co napisałem powyżej okazało się jednak błędną kalkulacją. A więc, być może: wojna.

    Nie podejmuję się oceniać prawdopodobieństwa scenariuszy agresji, o których piszesz, nie mam kwalifikacji. Ale mam w zamian inne pytanie: Jak oceniasz w kontekście ewentualnej wojny, kwestię podmiotowości państwa, zwanego III RP? Czy jest to suwerenne i niepodległe państwo polskie, stojące na straży interesów swoich obywateli? Czy jest ono w ogóle w stanie zdefiniować te interesy? Czy ma ono wolę polityczną bronić ich w sytuacji militarnego zagrożenia?

    Albo jeszcze inaczej: załóżmy, że, jak mówią niektórzy, poprzedni rząd stanowił bastion broniący wyżej wzmiankowanych interesów, a obecny jest tego zaprzeczeniem, będąc bandą zdrajców i folksdojczów. Jak w tym kontekście jawią się postacie ze świecznika, legitymujące się pseudonimami operacyjnymi Student i Oscar? Że nie wspomnę o Litwinie, Olinie, Alku, Bolku, czy Wolskim… Krótko mówiąc, czy państwo, którego jesteśmy obywatelami, jest w stanie zrealizować absolutnie podstawowy obowiązek wobec nas, narodu, czyli stawić skuteczny opór agresji sowieckiej, czy też może, cytując Bartosiaka, jest to zwykły paździerz?
    Ale to nie koniec moich wątpliwości. Załóżmy, że faktycznie, jakimś cudem, w obliczu zagrożenia, nastąpi konsolidacja „elit” i ponad podziałami nastąpi pojednanie (wiem, jak to brzmi, ale słowo, że nic nie piłem) i silna, zwarta i gotowa armia stanie na straży bezpieczeństwa obywateli. Jak żołnierze i oficerowie Wojska Polskiego odniosą się w tej sytuacji do zbliżającej się wielkimi krokami centralizacji i totalizacji (błędnie zwanej federalizacją) UE? Jeśli zamiary kierownictwa eurokołchozu są dobrze interpretowane przez ekspertów takich, jak np. Marek Budzisz, to proces ten ma na celu całkowite pozbawienie (nawet tak iluzorycznych i czysto teoretycznych jak dotychczasowe) resztek zdolności do prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej, a przede wszystkim centralne (czyli z Berlina) dowodzenie armiami byłych państw narodowych. Jeśli ten proces dobiegnie nieszczęśliwego końca, jaki status miało będzie wojsko, już nawet z nazwy niepolskie? Co się stanie, jeśli jakiś Scholz, czy inna Von Der Leyen zadecydują, na przykład o oddaniu bez walki Łotwy, Estonii, Litwy i dajmy na to, kilku tysięcy kilometrów kwadratowych na zachód od Bugu sowietom, w zamian za święty spokój i dostawy taniego gazu?

    Co o tym sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacku,
    Ad 1. Po co Putin miałby atakować, skoro długofalowa polityka uzależniania Europy Zachodniej od sowieckiego gazu oraz agentury była sukcesem czekistów? Po co Putin miałby atakować Polskę czy kraje bałtyckie, skoro wszystkie naszpikowane są agenturą? Myślę, że kluczowe są tu dwie kwestie. Pierwsza to "wygaszenie" popieriestrojkowej kontroli strukturalnej (czyli odcinkowej, nad naprawdę strategicznymi punktami i odcinkami systemu politycznego) na rzecz kontroli totalnej. Komunizm cechuje się cyklicznością rozwoju: po rewolucji i czerwonym terrorze przyszedł NEP, potem epoka Stalina, potem "odwilż", i tak opiat' od nowa. Teraz właśnie mamy epokę retotalizacji. Po drugie, co też wynika z natury bolszewizmu/komunizmu, i czego pochodną jest to, co napisałem wyżej, wydaje się, że Putin, wszyscy bolszewicy/czekiści ruscy, a także komuniści chińscy, dążą do totalitarnej kontroli nad wszystkim, a to, czego nie zdołają kontrolować, zamierzają prędzej czy później albo zniszczyć, albo upokorzyć. Dalsze rozważania zaprowadziłyby nas do ciekawych niewątpliwie dyskusji na temat psychologii i socjobiologii totalitaryzmu.

    Ad 2. Tu znów musimy się cofnąć do lat 1989-91, kiedy to "jawna" władza kompartii została zastąpiona władzą czegoś w rodzaju bezpieczniacko-nomenklaturowego "Deep State". Przynajmniej w większości demoludów i byłych republik sowieckich, bo w samej Federacji Rosyjskiej "korporacja czekistów" sprawuje otwartą władzę, zaś w Chinach rządzi dalej KPCH. W przypadku III RP/PRL-bis jest moim zdaniem następujący paradoks: danie przez Kiszczaka i Jaruzelskiego pewnego "marginesu" swobody siłom niekomunistycznym, nawet, jeśli są w nich uplasowane TW Bolki, zawsze rodzi pewne ryzyko wymknięcia się sytuacji spod kontroli esbeckich i nomenklaturowych układów (i samej Łubianki). I najnowsza historia Polski moim zdaniem jest na to dowodem, albo co najmniej bardzo mocną poszlaką. Rząd Olszewskiego, krótki rząd AWS, rząd Jarosława Kaczyńskiego, a potem Szydło i Morawieckiego (którego swoją drogą jestem zmuszony ocenić znacznie wyżej niż dwa lata temu), realizowały politykę niepodległościową, suwerenistyczną oraz dbania o dobro obywateli. A że popełniały błędy, że można kłócić się, czy może polityka powinna być bardziej socjalna, czy bardziej wolnorynkowa itp., to już temat na zupełnie inną dyskusję (swoją drogą, program 500+ pozytywnie ocenił ultras liberalizmu, prof. Gwiazdowski, ale to już dygresja). Tym bardziej, że każdy rząd niepodległościowy musiał i musi zmagać się z układami komunistycznymi albo kosmopolitycznymi, albo/i ze zwykłym bardakiem, paździerzem i "betonem".
    Cdn.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Jacek - cd.

    Ad 3. Ciężko jest mówić, jak zachowają się nasze elity polityczno-wojskowe w razie "W". Ale oczywistą rzeczą, dla Ciebie i dla mnie, jest to, że gen, a raczej mem Targowicy i Manifestu Lipcowego (ja sięgnąłbym jeszcze głębiej - do oligarchii magnackiej, demokracji szlacheckiej i... podziału dzielnicowego) oraz zwykłej prywaty i trybalizmu jest bardzo głęboko zakorzeniony w (pod)świadomości zarówno elit, jak i narodu.

    Pewien obraz tego, co może nastąpić w razie W obserwowaliśmy na dwóch przykładach: Smoleńska i sowiecko-białoruskiej operacji "Śluza". Weźmy ten ostatni przykład: gdy Wojsko i Straż Graniczna realizowały swoje zadania wynikające z konstytucji, ustaw, a nawet prawa międzynarodowego, pewna duża część elit (określenia tego używam w sensie technicznym) odstawiała na granicy, na sali sejmowej i w internetach żałosny i groźny teatr. I robiła wszystko, żeby doprowadzić do sytuacji, kiedy to nie tylko do Polski, ale i do innych krajów rozmyślnie zaczęto by wpuszczać masy ludzi obcych kulturowo, wśród których znajdowali się terroryści islamscy, dywersanci oraz pospolita bandyterka. I widać tutaj było swoisty sojusz ekstremów: od lewactwa, aborcjonistów i aktywiszczy LGBT, poprzez lansującą się na centrum PO/KO/PL2050, aż po "narodowców" i "narodową lewicę".

    Zauważ, że nowy, wspaniały, uśmiechnięty rząd w sytuacji, gdy graniczymy z de facto białoruską gubernią Rosji Sowieckiej i eksklawą kaliningradzką, Ukraina jest stopniowo pacyfikowana, zajmuje się już nie marszem, a natarciem na instytucje, z pominięciem (jakkolwiek niedoskonałego i głupiego) prawa, a nawet z pogardą dlań. Zlikwidowano komisje zajmujące się wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej i badaniem wpływów sowieckich na instytucje państwowe. Media publiczne, które stanowią element (nieistniejącej i "zagrzebanej" w ostatnim trzydziestoleciu) Obrony Cywilnej wyłączono, likwidując jednocześnie rozgłośnie anglojęzyczne i ukraińskojęzyczne. Niebawem będziemy mieli spór, o - jak napisałem - to, czy płci jest 2137 czy 1488. Powtarzam, w sytuacji, gdy za naszą południowo-wschodnią granica sowieciarze brutalnie niszczą Ukrainę, a w pozostałych rejonach świata trwają konflikty i wojny, które mniejszym lub większym rykoszetem odbiją się na nas.

    Moim zdaniem, chociaż mogę się mylić, nawet totalizacja UE (i dyktat niemiecki) nie będzie aż takim zagrożeniem, jak Rosja Sowiecka. UE nie ma jeszcze kluczowego argumentu - wojska i służb specjalnych. I nie wydaje mi się, żeby zdołała je zbudować w najbliższej dekadzie. Za to inwazja sowietów rosyjskich może być kwestią nawet bieżącego roku... A że parszywieńki Zachód będzie na przykład torpedować wysiłki Polski, to już zupełnie inna sprawa.

    Co do podległości służbowej "Studentów" i "Oscarów", to... o ile mogliśmy dużo powiedzieć na temat "Wolskiego" i Sierioży na podstawie dokumentów IPN (skrótowo mówiąc), to niewiele możemy powiedzieć o ludziach z mniej lub bardziej prawilnym PESELem. Rację miał płk Piotr Wroński w tej kwestii (wielka niewiadoma to agetura sowiecka w tej grupie właśnie), a także w tym, że niedawne zwycięstwo opcji patriotycznej było możliwe dzięki śmierci "Wolskiego" i Sierioży, odpowiednio w 2014 i 2015 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie zapytać, ryzykując wyglądania na osła, ale cóż... kim są/byli "Wolski" i Sierioża?

      Usuń
    2. Wolski to Jaruzelski - taki miał pseudonim operacyjny jako kapuś Smierszu... wróć! Informacji Wojskowej.

      A Sierioża... postać z jednego z rozdziałów "Czasu nielegałów" płk Wrońskiego. Cóż, będę spoilerował trochę. Sierioża to... Czesław Kiszczak.

      Usuń
  4. Jaszczurze,

    Odniesienie do cykliczności rozwoju komunizmu i NEP-u do obecnej sytuacji do mnie przemawia. Jest to hipoteza, którą, w kontekście wojny na Ukrainie i ewentualnego rozlania się konfliktu, warto rozważyć. Wobec tego nasuwa się kolejne pytanie: Jaki byłby strategiczny cel sowietów po ataku, np. na państwa bałtyckie i Polskę? Kolejna okupacja i stworzenie socjalistycznych republik z marionetkowymi władzami? Po co Putin miałby to robić? Żeby odebrać Amerykanom bazy wojskowe? Czy może w celu stworzenia przyczółków do dalszej ofensywy ideologicznej przeciw Zachodowi? To ostatnie wydaje się mało prawdopodobne, bo dziś Zachód jest już tak zbolszewizowany, że trudno wyobrazić sobie skuteczniejsze tego typu działanie z zewnątrz.

    Natomiast, co do rodzimej sceny politycznej, to moim zdaniem w ogóle nie można mówić o jakiejkolwiek podmiotowości tego tworu, bez względu na to, która z pookrągłostołowych partii jest przy „władzy”. Według mnie każda z nich realizuje polecenia sił politycznych, które aktualnie sprawują kontrolę w regionie. Jeśli chodzi o Oscara, Litwina i spółkę, to mamy obaj pełną zgodę, co do istoty tego towarzystwa. Natomiast, jeśli chodzi o drugą stronę, to moim zdaniem jest to polityczna mieszanina, wewnętrznie sprzecznych trendów. Z jednej strony PIS realizował interesy amerykańskie, polegające na tworzeniu w regionie zaplecza dla ewentualnej reakcji militarnej na agresję sowiecką. To akurat jest niesprzeczne, a w zasadzie leży w interesie polskich obywateli i mogłoby być wykorzystane dla wzmocnienia realnych zdolności obronnych, gdybyśmy mieli do czynienia z prawdziwym państwem, takim, jak np. Turcja. Tak niestety nie jest. Bo z drugiej strony realizowane są twarde interesy niemiecko-sowieckie w postaci wszelkiej maści zielonych ładów, czyli uzależniania energetycznego, karmienia niemieckich koncernów i wzmacniania pozycji sowietów, eksterminacji ekonomicznej społeczeństwa, vide „polski nieład”, który spowodował praktycznie rozkład klasy średniej i likwidację znacznej liczby małych przedsiębiorstw, na których opierała się tutejsza gospodarka, wykonywanie w podskokach wszystkich rozkazów z WHO podczas zarazy, co doprowadziło do kolejnego armagedonu gospodarczego. 500 plus, o którym piszesz to proceder rabowania pieniędzy tym, którzy coś jeszcze mają i oddawania ich bandzie państwowych urzędasów. Pozostałe ochłapy, przekazywane są z powrotem obywatelom, którzy w ten, czy inny sposób musieli te pieniądze wcześniej państwu oddać. Trudno tu mówić o błędach. Jest to raczej metodyczna realizacja odgórnie narzuconego planu, według recepty ludzi pokroju Klausa Schwaba, polegającego na ubezwłasnowolnieniu europejskich społeczeństw (bo przecież nie chodzi tylko o nas), w celu wykucia nowego człowieka sowieckiego. Pozbawionego wszelkiej własności i wolnej woli niewolnika. Morawiecki jest na tym froncie awangardą, groźniejszą nawet, niż Tusk, bo wiele ludzi legitymizuje działania PIS w ciemno, widząc w tej formacji polskich patriotów.

    Według mnie totalizacja UE i sowiecka agresja od wschodu to są, jak by powiedział, Kiszczak, dwa końce tej samej strategii. Domykanie systemu totalitarnego europejskiego sojuza, wymyślonego przez Spinellego jest na rękę sowietom, bo pozwala im, bez oporu, na realizację własnych celów strategicznych. Jednym z nich jest właśnie wyżej wymieniona bolszewizacja Europy.

    A wracając jeszcze do Studenta i Oscara, to oczywiście zgadzam się, że poruszamy się w sferze plotek i domysłów, tak ja było to swego czasu w sprawie Bolka, Olina, czy Carexa. Regułą jednak jest to, że czas i wypływające teczki pokazują, że te domysły stają się w końcu faktami. Bo ten neopeerel powstał na sowieckiej agenturze i to do dziś determinuje jego status.

    OdpowiedzUsuń
  5. jaszczur myli się we wszystkim - szkoda czasu

    OdpowiedzUsuń
  6. Jacku,

    "[...] Jaki byłby strategiczny cel sowietów po ataku, np. na państwa bałtyckie i Polskę? Kolejna okupacja i stworzenie socjalistycznych republik z marionetkowymi władzami? Po co Putin miałby to robić? Żeby odebrać Amerykanom bazy wojskowe? Czy może w celu stworzenia przyczółków do dalszej ofensywy ideologicznej przeciw Zachodowi? To ostatnie wydaje się mało prawdopodobne, bo dziś Zachód jest już tak zbolszewizowany, że trudno wyobrazić sobie skuteczniejsze tego typu działanie z zewnątrz."

    Jeszcze jedna kwestia, której nie rozwinąłem, ale którą podałem jako potencjalną możliwą przyczynę, dla której sowieci mogą posunąć się do działań czysto militarnych, i zresztą z tego powodu już to czynili czy to na Ukrainie, czy w Gruzji, czy wcześniej, w Czeczenii i na całym północnym Kaukazie.
    Bolszewicy (i ruscy, i ci z KPCh, i globaliści zachodni, w rodzaju Schwaba na przykład) mają tzw. kompleks boga, co jest elementem dążenia do totalitarnej władzy. W połączeniu z rozbudowaną metodyką i strategią tworzy to zabójczą mieszankę. I teraz, po co mieliby atakować, skoro i dawną strefę sowiecką, i Zachód trzymają na haku i pod kluczem za pomocą dyplomacji, agentury i powiązań gospodarczych? Być może Putin i jego otoczenie z korporacji czekistów oraz ludzi w rodzaju Kirijenki, Karaganowa czy Dugina myślą w następujący sposób: po co sprawować "kontrolę strukturalną", skoro potencjał technologiczny, polityczny i wreszcie militarny może nam zapewnić powrót kontroli totalnej"? A może cała długoletnia polityka oplatania Zachodu za pomocą powiązań ekonomicznych czy agenturalnych jest długim wstępem do inwazji militarnej, albo przynajmniej tzw. hybrydowej? O podobnym mechanizmie, czy modus operandi mówił Jurij Bezmienow: mówiąc o fazach przejmowania władzy przez bolszewików: demoralizacji, destabilizacji, kryzysie, normalizacji. Te elementy, które Bezmienow przedstawiał jako fazy wewnętrznego przewrotu, moim zdaniem przekładają się na relacje zewnętrzne.

    "jeśli chodzi o drugą stronę, to moim zdaniem jest to polityczna mieszanina, wewnętrznie sprzecznych trendów. Z jednej strony PIS realizował interesy amerykańskie, polegające na tworzeniu w regionie zaplecza dla ewentualnej reakcji militarnej na agresję sowiecką. To akurat jest niesprzeczne, a w zasadzie leży w interesie polskich obywateli i mogłoby być wykorzystane dla wzmocnienia realnych zdolności obronnych, gdybyśmy mieli do czynienia z prawdziwym państwem, takim, jak np. Turcja. Tak niestety nie jest."

    Od teraz - nie jest, nie ma i nie będzie, parafrazując tytuł innej książki... A co do poprzedniej części Twojego komentarza, mniejszym złem było bycie satelitą USA, niż to , co miało miejsce w latach 90., wczesnych 2000. i 2007-15, kiedy elity utrzymywały nas w stanie Peerelu-bis i kondominium sowiecko-niemieckiego. Tutaj pojawia się coś, co na własny użytek nazywam "paradygmatem Studnickiego", oczywiście uwspółcześnionym. Polska może być albo mocarstwem, albo satelitą Niemiec, albo satelitą USA, albo bolszewickiej Sino-Rosji.
    I jeszcze jedna, ostatnia kwestia odnośnie PiS czy też szerzej - opcji patriotycznej. Popełniła ona dwa błędy, niedociągnięcia, być może z naszej perspektywy trudno jest oceniać, co tak naprawdę się zadziało, na pewno pewien udział ma czynnik, o którym Ty piszesz. Po pierwsze, nie wykorzystano "okna" w postaci prezydentury Trumpa do uzyskania przez Polskę broni nuklearnej (czy to własnej, czy w ramach NATO Nuclear Sharing), a po drugie, nie wykorzystano tegoż okna do stworzenia jedynego systemu, który zapewnia przetrwanie w tym rejonie świata: republikańskiego autorytaryzmu. A można było wykorzystać do tego np. pandemię Covid-19 czy stan wyjątkowy wprowadzony w związku ze powstrzymaniem sowiecko-białoruskiej ofensywy za pomocą nachodźców...

    Teraz tylko powtórka z 2007-15. I kwestia, kiedy rząd Tuska zresetuje relacje z Kremlem/Łubianką i jakie działania zaczepno-ofensywne Moskwa zastosuje. I jaka będzie skala represji ze strony uśmiechniętego rządu. Wymowne jest zarówno to, co zrobiono z mediami publicznymi, jak i chaos prawny i decyzyjny...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jacku,

    Jeszcze jedno, polecam ten wątek na tt (jak i rejestrację, cóż, robię niechcący reklamę Muskowi, ale tam są bardzo ciekawe tematy, jak odsieje się plew): https://twitter.com/m_podczarski/status/1744439331136106826
    Bardzo dobrze poinformowany człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaszczurze,

    Przywołanie scenariusza Bezmienowa jest niepokojąco przekonujące. Jeśli przyjąć, że na Ukrainie właśnie mamy fazę normalizacji, to rzeczywiście proces może się rozlać dalej. Nie wyobrażam sobie jednak tej operacji bez ścisłej współpracy z chińskimi komunistami. Mam na myśli równoczesne wzniecenie pożaru na Tajwanie. A jednak, jak dotąd tam jest cisza. Spodziewałem się, że ChRL ruszy zaraz po 24 lutego 22, ale nic takiego się nie wydarzyło. Bez otwarcia drugiego frontu, Putinowi, mimo wszystko, mimo całego bardaku w UE, ciężko byłoby domknąć operację, kiedy Amerykanie mają wciąż wolne ręce w Europie. Nawet atak Hamasu z października nie wydaje się wystarczający do odwrócenia ich uwagi. Więc może sowieci czekają na zmianę w Waszyngtonie? Myślisz, że Trump faktycznie wycofa wojska z Europy?

    Też jestem zadania, że przyjemniej byłoby być kolejnym stanem USA, niż republiką sowiecko-eurokołchozową. Ale o byciu pod ochroną rządu federalnego w Waszyngtonie, nie ma co mówić. Jeśli już, to pasuje tu porównanie do Wietnamu Południowego, czy Afganistanu.

    Co do niewykorzystania opcji Nuclear Sharing, to znów, żeby o tym myśleć, trzeba mieć do czynienia z prawdziwym państwem. PIS nie mógł o niczym decydować, bo nie był podmiotem, tylko pozycją w menu. Z kimś takim się nie dyskutuje, tylko przekazuje rozkazy do wykonu. Pamiętasz boską Ms Mosbacher? Trump rozgrywał nas kimś takim…

    Podobnie z Covidem. Żeby wprowadzić, jak to nazywasz, republikański autorytaryzm, musieliby się postawić WHO. Nawet na to ich nie było stać, więc o czym tu mówić?

    Dzięki za link z byłego twittera. Bardzo pouczający. Chyba skończy się komentarzem w postaci jakiejś małej formy literackiej…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacku,

      A może jest tak, że w tej wspólnej kampanii Chiny i Rosja Sowiecka odgrywają uzgodnione i koordynowane przez siebie role? Trochę jak gra w dobrego i złego policjanta. Sowieciarze ruscy dokonują pełnoskalowej agresji zbrojnej, natomiast komuniści chińscy udają neutralność, jednocześnie wspierając Moskwę dyplomatycznie, dezinformacyjnie i materiałowo, a także sondując przy tym reakcje Zachodu, Japonii, Australii i Tajwanu i osłabiając (przynajmniej w zamyśle) te państwa.
      O tym pisałem m.in. tutaj:
      https://jaszczur09.blogspot.com/2022/05/wojna-na-ukrainie-to-chinska-wojna.html
      https://jaszczur09.blogspot.com/2023/01/dugofalowa-strategia-prognozy-golicyna.html
      https://jaszczur09.blogspot.com/2023/03/faszywy-plan-pokojowy-chinskich.html
      https://jaszczur09.blogspot.com/2023/08/jak-chrl-pomaga-federacji-rosyjskiej.html
      Być może rację ma też tutaj Ścios, zdaniem którego Chiny nie są jeszcze gotowe do wojny. I w sumie są podstawy, by tak twierdzić - Indopacyfik w porównaniu z Europą, zwłaszcza Środkową i Wschodnią, to tak naprawdę forteca i linia niezatapialnych umocnień. Nawet gdyby Chiny, FR i Korea Północna połączyłyby siły, to należy się spodziewać, że czekałaby komunistów ciężka przeprawa. Nie tylko z USA, które nawet, jeśli nie od razu, to po pewnym czasie musiałyby się włączyć w wojnę, ale przede wszystkim z Japonią (ciekawostka - ich "marynarka" jest większa niż marynarka wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii), Republiką Korei czy nawet dość dobrze uzbrojonym Tajwanem. Co stwierdziwszy, uważam, że agresja ChRL (czy KRLD) nie jest niemożliwa.

      W pewnym stopniu brak otwarcia drugiego frontu na Indopacyfiku wynikać może też z tego, że w neo-bloku komunistycznym to Chiny przejęły rolę centrali komunizmu, a Rosja Sowiecka jest ich najważniejszym sojusznikiem.

      Moim zdaniem Twoja ocena agresji Hamasu na Izrael jest nieco przedwczesna. Zobacz, jak szybko konflikt wyeskalował do konfliktu ogarniającego niemal cały Bliski Wschód. Poprzez swoich "proxy", czyli Houthi, atakowana jest cieśnina Bab-el-Mandab i Morze Czerwone. Większość armatorów pomija ten akwen. I zyskiwać zaczyna nie tylko przejście przez Przylądek Dobrej Nadziei, ale... Przejście Północne, co samo przez się jest korzyścią dla Chin (Rosji oczywiście też).
      https://www.money.pl/gospodarka/chiny-znalazly-nowa-droge-do-europy-kluczem-wspolpraca-z-rosja-6975332322421568a.html
      Nie muszę chyba mówić, jakie konsekwencje miałoby zniszczenie Państwa Izrael, niezależnie, jak byśmy go nie oceniali...

      A teraz Polska... Wietnamem Południowym jest teraz, moim zdaniem, Ukraina. My jesteśmy może Tajlandią? Chyba najprędzej Kambodżą, za marsz. Lon Nola i czerwonego króla Sihanouka?

      Ale problem moim zdaniem leży głównie w naszej, patriotycznej elicie. Oni popełniają błędy, będące mieszaniną pewnych solidarnościowych i mesjanistycznych zabobonów politycznych: mackiewiczowskie "obalanie przy jednoczesnym poprawianiu", czy też "Polska Mesjaszem Narodów", (który z definicji musi cierpieć), "wybaczamy i prosimy o wybaczenie" itp. I wydaje się też, że oni "nie wierzą w to, że chcieć to móc". To w temacie wprowadzenia rządów silnej ręki i pozyskania broni nuklearnej. Izrael mógł, RPA mogła, Indie i Pakistan również. Marek Budzisz i Albert Świdziński pisali niedawno o szwedzkich projektach budowy broni nuklearnej (Szwedzi zdaje się stwierdzili, że jest to nieopłacalne).

      Usuń
    2. "(Szwedzi zdaje się stwierdzili, że jest to nieopłacalne)."

      Szwedom zdaje się gospodarka dosłownie klęknęła przy próbie budowy broni nuklearnej.

      Usuń
    3. @PawelW
      Możliwe, ale tam zdaje się chodziło o to, że uznali, iż w razie "W" są pod wystarczającą ochroną USA i innych europejskich krajów nuklearnych, ale sprawdzę dokładnie.

      Usuń