2025-08-15

Wokół rozmów Trump-Putin. Glossa do wpisu Weliny Czakarowej

W przededniu rozmów Trump-Putin w sprawie Ukrainy, które odbywają się dziś w Anchorage na Alasce, Welina Czakarowa opublikowała na platformie X tekst naświetlający szerszy kontekst tych rozmów. Zimna Wojna 2 pomiędzy Ameryką a Smokoniedźwiedziem nie rozgrywa się w izolacji – Ukraina i Tajwan są połączone ze sobą niewidzialnym stalowym kablem […] - pisze Czakarowa, przy czym zwraca uwagę swoją trafnością pojęcie „DragonBear”, oczywiście oznaczające sojusz ChRL i Federacji Rosyjskiej. Nieprzypadkowa jest tu kolejność – to komunistyczne Chiny pełnią rolę centrum, zaś Federacja Rosyjska to chiński strategiczny dodatek i zaplecze.



Tak samo, jak Zimna Wojna 2, przy czym moim zdaniem niestety bardziej adekwatne jest stwierdzenie Jacka Bartosiaka o wojnie systemowej, którą roboczo określam jako „sekwencyjna wojna światowa”. To wojna toczona niejako transzami, albo – jak napisał jeden z komentatorów – na raty, w której czerwony „Smokoniedźwiedź” dąży do obalenia starego i ustanowienia nowego porządku światowego (skojarzenie z hasłami rewolucji maoistowskiej w Chinach nieprzypadkowe). To Federacja Rosyjska ma umożliwić komunistycznym Chinom zdobycie i utrzymanie światowej hegemonii. Czakarowa pisze: W Zimnej Wojnie 2, Rosja pełni rolę bardzo silnej karty, zbyt słabej, by samodzielnie prowadzić i zbyt silnej, by ją ignorować. Dla Pekinu, Moskwa jest jednocześnie tarczą i włócznią: buforem przyjmującym zachodnie sankcje i partner w projekcji nacisku miltarnego od Morza Czarnego aż po Pacyfik. Ostatnie wspólne ćwiczenia Smokoniedźwiedzia w pobliżu Japonii [„Morskije Wzaimodiejstwo 2025” – organizowane cyklicznie od 2012 wspólne ćwiczenia sił morskich Federacji Rosyjskiej i ChRL - autor] nie były przypadkiem – to był sygnał. Smokoniedźwiedź jest przygotowany, by stawić wyzwanie zarówno „transatlantyckiemu” NATO, jak i embrionalnemu „pacyficznemu NATO”.

Zasadniczą kwestią jest to, jaką formę i jaką intensywność przybierze „podwójna eskalacja” Federacji Rosyjskiej i ChRL, na terenie Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego z jednej strony i Pacyfiku Zachodniego z drugiej. Będzie ona jednak miała miejsce niezależnie od tego, co zostanie ustalone na spotkaniu Trump-Putin. Czakarowa uważa też, że rozmowy Trump-Putin mogą być wstępem do nadchodzących negocjacji z głównym sprawcą i agresorem „Nowej Zimnej Wojny”/sekwencyjnej III wojny światowej – Xi Jinpingiem.

I w kontekście tych rozmów, Czakarowa porusza sytuację państw Europy Zachodniej. Jej zdaniem: Europa została całkowicie odsunięta na bok w kształtującej się wielkiej choreografii rozmów Putin-Trump-Xi. Bez miejsca przy stole, bez weta, bez lewarowania – tylko nie do pozazdroszczenia rola geopolitycznego ogródka w „Realpolitik” triumwiratu [Waszyngton-Moskwa-Pekin – autor]. I jest to prawda, z tym, że nie jest to wina Trumpa, a kraje Europy Zachodniej zapracowały sobie na tą rolę przez ostatnie 35 lat. Z całą polityką opartą na symulakrze „końca historii” (z którego to konstruktu wycofał się sam Francis Fukuyama), z pacyfizmem, który motywował de facto rozbrojenie krajów europejskich, mniej lub bardziej zawoalowanym antyamerykanizmem, globalizmem i marksizmem kulturowym w polityce wewnętrznej, koncepcjami centralizacji UE i utworzenia jednolitego europejskiego superpaństwa. I wreszcie – resetem z de facto neosowiecką Rosją. Prym wiodą tutaj Niemcy, które usiłowały – oficjalnie motywowane powyższym – stać się sowieckim „hubem” energetycznym i surowcowym na Europę. Agresja Federacji Rosyjskiej nie tyle zniweczyła tę politykę, co spowodowała niejako jej przesunięcie za kulisy, a także coraz bardziej widoczne przesuwanie się w orbitę chińską (gdzie Chiny stają się „zastępczą Rosją”, mówiąc słowami śp. doktora Jerzego Targalskiego).

W tym kontekście, żądanie Merza, Macrona, Starmera czy von der Leyen prowadzenia walki przez skrawioną Ukrainę i domaganie się bezwarunkowego poparcia przez USA mają taką samą realną wartość, jak malowanie kredkami po ulicach Paryża czy Brukseli po atakach islamskich terrorystów dekadę temu.

I wreszcie, jaka jest sytuacja Ukrainy. Z jednej strony, państwo ukraińskie (w sensie technicznym) zostało ocalone dzięki oporowi samych Ukraińców, jak i wsparciu zachodniemu, zwłaszcza Polski. Z drugiej – Ukraina funkcjonuje jedynie dzięki „kroplówce” z Zachodu. Federacja Rosyjska – mimo dotkliwych strat – nie załamała się na skutek trzyletniej wojny i właściwie teraz mamy do czynienia z przełamaniem ukraińskiego frontu na Donbasie, który jest już nie do obrony, jako teren całkowicie zniszczony działaniami wojennymi i ze zsowietyzowaną ludnością. Jego uporczywa obrona spowoduje wywiązanie się kampanii przypominających Bachmut czy Mariupol, które z czasem doprowadzą do wyczerpania Ukraińców i do przywrócenia całkowitej kontroli nad całą Ukrainą przez sowieciarzy, choćby i przy zachowaniu jakiejś technicznej formy państwowości (względnie, doprowadzenie do powstania upadłej strefy buforowej). Federacja Rosyjska miałaby wówczas o wiele lepszą pozycję do domagania się kolejnych koncesji dla siebie, na przykład spełnienia ultimatum Putina-Ławrowa z 2021 roku. Stałaby się jeszcze skuteczniejszą „tarczą i włócznią” ChRL, być może już w ostatecznej rozgrywce. Bolszewicki „Smokoniedźwiedź”, w wersji „minimum”, dokonałby finalizacji strategicznego oblężenia USA i ich sojuszników i – co bardzo ważne – ośmieszyłby i zdelegalizował narrację Zachodu o sprzeciwie wobec agresji Federacji Rosyjskiej i ChRL.

Jedyną możliwością zachowania substancji państwowej i narodowej (ocalenie życia ludzkiego) Ukrainy jest niestety oddanie sowietom Donbasu, a być może części Zaporoża i Chersońszczyzny i wymuszenie przez Stany Zjednoczone przerwania ognia. Widzą to ukraińscy żołnierze na froncie, widzą to co rozsądniej myślący przedstawiciele ukraińskich elit, na przykład Andrij Biłećkyj – wódz antykomunistycznego, antysowieckiego, nacjonalistycznego Ruchu Azowskiego.

Dlatego administracja Donalda Trumpa chce (i musi – to jest współczesny „White Man’s Burden”) wieść prym nie tylko w rozmowach z Putinem, ale i innych formach rozgrywek z Moskwą i Pekinem. Czy będzie to legalizacja zmiany granic państwowych siłą zbrojną? To już jest egzekwowane, siłą właśnie. Czy będzie to legalizowanie zdobyczy Federacji Rosyjskiej? Czy będzie to częściowa wygrana Moskwy, która da Moskalom „pieriedyszkę”? Z jednej strony tak, ale z drugiej strony, taki kształt dałby czas na odbudowanie zasobów przez USA i pozostałe kraje nietotalitarne, bo mowa także o takich krajach jak Tajwan, Japonia czy Filipiny. Niezależnie, jakie postulaty będą podnoszone przez Putina i Trumpa i cokolwiek narzuci Trump Putinowi, nie zatrzyma to Federacji Rosyjskiej w średnioterminowej i dłuższej perspektywie.

Donald Trump dąży do przywrócenia mocarstowości Ameryce, nadwątlonej mocno przez administracje Obamy i Bidena. Dużą rolę grają w tej strtegii sojusznicy USA, którzy będą strzec jej interesów na innych kontynentach w sytuacji globalnej konfrontacji prowadzonej sekwencyjnie i odcinkowo przez sojusz Moskwę, Pekin i pomniejszych sojuszników. Interes USA jest często zbieżny z interesami lokalnych sojuszników, jako alternatywa dla supremacji Moskwy i Pekinu.

***


W tym kontekście należy też odczytywać i interpretować aktualną sytuację wewnątrzpolityczną w Polsce. USA pomogły – w sposób trudny do szczegółowego opisania – w wyborze proamerykańskiego prezydenta i wspierają go w walce z zamierzającym go obalić (albo przynajmniej sabotować) rządem wywodzącym się ze środowiska, które w latach 2007-15 uwikłane było w tzw. „Reset” z Federacją Rosyjską (czytaj: w przywrócenie i wzmocnienie sowieckich wpływów), a teraz realizuje agendę Niemiec i eurokracji (w sytuacji osłabienia Moskwy i opcji moskiewskiej w Polsce), co jest de facto próbą wprowadzenia wpływów Moskwy, ale niejako „tylnymi drzwiami”.

Niedawną audiencję premiera Tuska u prezydenta Nawrockiego być może należy patrzeć jako po pierwsze ostrzeżenie wobec Tuska, a po drugie – próbę ustawienia go do kąta i rozmowę ostrzegawczą.

Na uwagę zasługuje przebieg inauguracji prezydenta, a także słowa wypowiedziane w telekonferencji europejskich głów państw i rządów z Trumpem, w przeddzień rozmów z Putinem, a także przemówienie z okazji 105-Lecia Zwycięskiej Bitwy Warszawskiej. Prezydent Nawrocki mówił m.in. (Trumpowi): „[…] zatrzymaj bolszewików 15 sierpnia 2025 jak Polska, także przy udziale żołnierzy z Ukrainy 15 sierpnia 1920!” Nawrocki jasno mówi, że jak 105 lat temu, tak teraz i tutaj bolszewizm i bolszewickie mocarstwa stanowią zagrożenie – to Federacja Rosyjska jest kontynuacją ZSRS i agresorem. Prezydent Nawrocki jasno sygnalizuje też to, że – niezależnie od przebiegu i rezultatu rozmów w Anchorage – trzeba być przygotowanym na dalszą, być może zbrojną i regularną agresją neosowieckiej Federacji Rosyjskiej.



2025-08-10

Sojusz Pekin-Moskwa ma źródła w komunizmie. Komentarz do analizy Michała Bogusza

 

Michał Bogusz, politolog i analityk Ośrodka Studiów Wschodnich zajmujący się Chinami i Dalekim Wschodem, napisał pod koniec lipca na portalu chinaobservers tekst pod tytułem „Sino-Russian Weltanschauung”. Ta krótka analiza jest o tyle istotna, że jako jedna z niewielu zwraca uwagę na jeden z podstawowych fundamentów sojuszu między komunistycznymi Chinami a Federacją Rosyjską, jakim jest bolszewizm/komunizm. Jest to – jak potwierdza sam Autor – czynnik totalnie niedoceniany, a właściwie zupełnie pomijany przez polityków i ekspertów zachodnich. Ba, nieraz jest tak, że ci, którzy wskazują na to wskazują, ustawiani są w jednym szeregu ze zwolennikami teorii o płaskiej Ziemi, Reptilianach czy o nieistnieniu ptaków.

Komunizm, marksizm-leninizm jako metoda

Bogusz pisze m.in.: doktrynalna zbieżność pomiędzy Pekinem a Moskwą jest jednym z najważniejszych i niedocenianych elementów spajających chińsko-rosyjski sojusz de facto. Zakorzeniona jest we wspólnym dziedzictwie marksizmu-leninizmu ze swoim hiperrealizmem i aspektami darwinizmu społecznego. W tym kontekście, marksizm-leninizm zapewnia im koncepcyjne ramy rozumienia świata. Nie jest to ideologia ani cel w rodzaju światowej rewolucji, a raczej coś ważniejszego: wspólny światopogląd.[…]

Autor zwraca uwagę na kluczowe elementy tego, czym w istocie jest komunizm, i to w mutacji marksistowsko-leninowskiej. Komunizm to w istocie teoria i praktyka zdobycia i utrzymania władzy. Władza jest jednocześnie celem samym w sobie oraz środkiem.

Dalej pisze między innymi: Kluczowym konceptem leninowskiego „Weltanschauung” jest pytanie: kto zdominuje kogo? Jest to zwięzły wyraz fundamentów natury polityki, rozumianej jako walka o władzę, pomiędzy indywidualnymi graczami, klasami społecznymi, a w przypadku stosunków międzynarodowych, przeciwstawnych mocarstw. Koncepcja ta podkreśla nierozwiązywalną naturę wyżej wymienionych antagonizmów i konieczność ostatecznego pokonania drugiej strony dla zapewnienia własnego bezpieczeństwa. […]

Autor przedstawia w powyższych słowach podstawową cechę komunizmu, jaką jest skrajny totalitaryzm – wszystko podporządkowane ma być jest interesom rządzących elit komunistycznych – partii lub elit przyjmującej inną formę instytucjonalną aniżeli „klasyczna” partia komunistyczna. Komunistycznej władzy ma podlegać każdy aspekt życia społecznego i osobowego/jednostkowego. Istotnym celem komunizmu jest też dążenie do władzy nad światem, o czym za chwilę. Kolejną cechą konstytutywną komunizmu jest skrajny relatywizm i elastyczność taktyczna oraz operacyjna, przy stałości celów strategicznych. Celom elit komunistycznych, zarówno wewnętrznym, jak i w polityce zagranicznej, służy niezwykle rozbudowany system służący do prowadzenia wojny informacyjnej oraz strategicznej dezinformacji.



Całkowicie zasadne jest zatem stwierdzenie, że ChRL i Federacja Rosyjska to państwa komunistyczne, w których komunizm przetransformowano i dostosowano do zmienionych warunków otoczenia, przy czym obydwa państwa reprezentują dwa różniące się od siebie rodzaje komunizmu. Za nieżyjącym już brytyjskim sowietologiem, Christopherem Story można powiedzieć, że Chińska Republika Ludowa reprezentuje komunizm jawny, z centralną rolą Komunistycznej Partii Chin i z trwającą od Denga chińską wersją leninowskiego NEP-u. Federacja Rosyjska zaś to kontynuacja Związku Sowieckiego, a panujący tam system można określić jako komunizm ukryty: tam partia komunistyczna została zastąpiona przez KGB (przetransformowane w FSB i SWR), a dodatkowo, swoje korzyści inkasują różnego rodzaju mafie i oligarchie. Nie trzeba tutaj chyba szczegółowo rozpisywać się o tym, że również w kwestii symbolicznej oba państwa odwołują się do dziedzictwa komunizmu, w przypadku Federacji Rosyjskiej jest to dziedzictwo CzeKa, od czasów rewolucji bolszewickiej.

Marksistowsko-leninowskie mechanizmy sojuszu Pekin-Moskwa

Michał Bogusz szczegółowo opisuje także te mechanizmy sojuszu Pekin-Moskwa, które mają źródła w komunistycznej ideologii, teorii i doktrynie marksizmu-leninizmu: Po pierwsze, chińscy i rosyjscy decydenci nie ufają nikomu, w tym sobie nawzajem, jednak ufają swojej własnej ocenie interesów drugiej strony. Taka ocena jest możliwa, ponieważ bazuje na podzielanej przez nich wizji świata. Tak długo, jak wierzą, że interes drugiej strony leży w podtrzymywaniu tego sojuszu, a większe zagrożenia są poza nim, ich relacje będą silne. Mogą wytrzymać sprzeczności na peryferiach i rozwiązywać różnice w regionach takich, jak Afryka, Bliski Wschód czy Azja Środkowa.

Po drugie, nie potrzebują one takiej koordynacji, jaka ma miejsce w sojuszach zachodnich. Ich celem jest raczej demontaż istniejącego porządku światowego, aniżeli budowa nowego. Jest to cel prostszy z definicji. Dzięki temu obie strony nie potrzebują bliskiej koordynacji, ponieważ dokładnie wiedzą, co robić, jak oceniać sytuację, a nawet to, czego spodziewa się po nich partner. Ta zgodność jest kluczowym czynnikiem, dzięki któremu ten związek działa praktycznie. […]

Ale tutaj rozpoczyna się mały „protokół rozbieżności”. Po pierwsze, wspólnym celem KPCh i rosyjskich czekistów jest nie tylko demontaż istniejącego porządku światowego. Oficjalne deklarowany przez oba państwa zamiar pozbawienia Stanów Zjednoczonych statusu mocarstwa jest środkiem do strategicznego, niejako ostatecznego celu, którym jest ustanowienie nowego porządku światowego zdominowanego przez sojusz Pekin-Moskwa (gdzie ChRL to centrum, a Federacja Rosyjska to strategiczne zaplecze i „żandarm” Chin). Cel ten jest markowany szyldem „świata wielobiegunowego” (szersze omówienie poniżej), jednak czasem przywódcy Federacji Rosyjskiej i ChRL wprost mówią o „Nowym Porządku Światowym”.

Pekin i Moskwa ściśle koordynują swoje działania we wszystkich obszarach (polityka wewnętrzna i zagraniczna, współpraca wojskowa, współpraca gospodarcza). W ciągu ostatniej dekady Putin i Xi spotkali się ponad 40 razy, z podobną częstotliwością spotykają się oficjele niższych szczebli władz, cyklicznie prowadzone są regularne manewry wojskowe obydwu państw, podpisywane są liczne umowy gospodarcze, zwłaszcza surowcowe.

Oba państwa wzajemnie wspierają swoje imperialistyczne polityki. Komunistyczne Chiny popierają „inwestyturę” Federacji Rosyjskiej na terenie dawnego imperium sowieckiego i tzw. „bliskiej zagranicy”, popierają działania mające zdezintegrować i sparaliżować NATO i wypchnięcie USA z Europy (i całej Eurazji), popierają inicjatywy „samodzielności strategicznej Europy od USA”. Chiny wspierają też rosyjską/sowiecką okupację Czeczenii i całego Kaukazu, Tatarstanu i innych nierosyjskich obszarów wchodzących w skład Federacji Rosyjskiej. Chiny popierają też napaść Federacji Rosyjskiej na Ukrainę: pod przykrywką fałszywej neutralności udzielane jest wsparcie dyplomatyczne, gospodarcze oraz wojskowo-techniczne (łącznie z udziałem żołnierzy ChALW po stronie Moskali). Federacja Rosyjska wspiera zaś komunistyczne Chiny w kwestii Tybetu, Turkiestanu Wschodniego czy wreszcie Tajwanu twierdząc, który wg czekistów jest „zbuntowaną prowincją ChRL”.

Komunistyczne Chiny i Federacja Rosyjska współpracują ze sobą na kierunkach swojej imperialnej ekspansji, takich jak Afryka, Bliski Wschód, Ameryka Łacińska czy nawet Europa Środkowa, wpływy Federacji Rosyjskiej torują drogę ekspansji ChRL i odwrotnie.

Komunistyczne Chiny i Federacja Rosyjska koordynują swoje działania w ramach sieci sojuszy, którą określić można jako „nowy porządek instytucjonalny”. Są to zwłaszcza Szanghajska Organizacja Współpracy (od 2024 roku rozszerzona o Białoruś); BRICS; chrlowskie inicjatywy: Nowego Jedwabnego Szlaku oraz Globalna Inicjatywa Bezpieczeństwa. Faktem jest także zacieśniająca się współpraca tandemu ChRL-Federacja Rosyjska z państwami otwarcie terrorystycznymi, jak Iran i Korea Północna.

Ponadto Pekin i Moskwa wspierają nie tylko wywrotowe ruchy tzw. „skrajnie prawicowe”, „nacjonalistyczne”, „faszystowskie” czy antyestablishmentowych konserwatystów, ale też ruchy lewackie otwarcie komunistyczne, które z kolei popierają politykę Moskwy i Pekinu.

Wyżej wspomniane przejawy dwustronnej koordynacji wynikają właśnie z doktryny marksizmu-leninizmu.



Kolejnym, mającym źródła w ideologicznych kliszach zaczerpniętych z ideologii marksizmu-leninizmu jest wspólna narracja, oparta o hasła „antyimperializmu” (tak, jakby ChRL i Federacja Rosyjska nie prowadziły polityki bolszewicko-imperialistycznej i rabunkowego neokolonializmu), „walki z hegemonizmem USA”, a także chińska narracja o „globalnym południu”, wzięta z geopolitycznych i geostrategicznych koncepcji Mao. W tej narracji sojusz Chin i Rosji to jedyny „gwarant wielobiegunowego świata” czy też „czynnik gwarantujący bezpieczeństwo i stabilność w Eurazji i na świecie”. Powtarzane są one bez mała podczas każdego spotkania przywódców ChRL i Federacji Rosyjskiej. Są to typowe wytrychy ideologiczno-dezinformacyjne, mające przykryć wspólną, globalistyczną agendę Pekinu i Moskwy. Hasła te mają też pozyskać dla tej agendy po pierwsze – pomniejsze państwa komunistyczne i totalitarne (takie jak na przykład Kuba, Wenezuela, Zimbabwe itp.), po drugie – jakiekolwiek państwa dążące do statusu mocarstw i mające jakiekolwiek historyczne resentymenty wobec Stanów Zjednoczonych oraz państw europejskich, będących ich metropoliami w czasach kolonializmu.