Na
eurazjatyckiej osi
19 października 2013 roku Moskwa była
gospodarzem szczytu BRICS, w którym wzięli udział przywódcy ChRL, Rosji
Sowieckiej, Indii, Brazylii i Republiki Południowej Afryki. Wcześniej, na
szczycie państw grupy G-20, miały miejsce rozmowy pomiędzy przywódcami państw
tego nieformalnego bloku, a główni rozgrywający, czyli Moskwa i Pekin przyjęły
wspólne stanowiska w kwestiach polityki międzynarodowej (w szczególności – w
sprawie Syrii). Poza tym przywódcy państw BRICS porozumieli się w sprawie
utworzenia wspólnego funduszu stabilizacyjnego z kapitałem o wysokości 100 mld
USD. Nie tylko członkowie BRICS, ale także kraje uznawane powszechnie za część
tzw. „wolnego świata” – w szczególności Niemcy – przyjęły stanowisko zgodne z
interesami Moskwy i Pekinu. W ramach BRICS planuje się również stworzenie
czegoś w rodzaju wewnętrznego internetu, oficjalnie celem ochrony przed
szpiegostwem ze strony amerykańskiej NSA. Wiadomo skądinąd, że dwa główne
kraje, czyli komunistyczne Chiny i Rosja Sowiecka już od dawna wdrażają program
kontroli (w tym cenzury) nad tym medium, przy czym czekiści kremlowscy czerpią
wzorce od bardziej zaawansowanych pod tym względem towarzyszy z Pekinu.
W dniach 21 – 23 października 2013 roku
miała miejsce wizyta premiera Dmitrija Miedwiediewa w Chinach, podczas której
Miedwiediew spotkał się ze swoim chińskim odpowiednikiem, Li Keqiangiem. W
trakcie wizyty podpisano dwadzieścia dokumentów, które zacieśniają i cementują
sojusz Moskwa-Pekin. Jedne z najważniejszych to porozumienie Rosniefti z
SinoPec i CNPC. Rosnieft’ i SinoPec porozumiały się w sprawie dostawy 10 mln
ton ropy naftowej przez okres 10 lat, natomiast Rosnieft’ i CNPC porozumiały
się w sprawie planu uruchomienia rafinerii w Tianjin i przyszłych dostaw ropy
naftowej do tego obiektu. Memorandum pomiędzy sowieckimi i chrlowskimi spółkami
przewiduje zwiększenie współpracy przy poszukiwaniu oraz wydobyciu surowców na
Syberii, Dalekim Wschodzie i w Arktyce. Oznacza to wpuszczenie na te tereny
korporacji chińskich, nie jest to jednak oznaka chińskiej kolonizacji Syberii. Oba
państwa prowadzą gospodarkę surowcową, która jest też instrumentem ich
podbojów. Sowieciarze mają przestarzałą infrastrukturę wydobywczą, którą mogą
zmodernizować Chińczycy w ramach spółek joint-venture. ChRL natomiast pilnie
potrzebuje zaplecza stabilnego dostawcy, źródła i trasy transferowej surowców. Z
perspektywy sowieckiej, w dłuższej perspektywie chińska obecność na Syberii
wzmocni zdolność Moskwy do prowadzenia ekspansji ekonomicznej. Stosunki gospodarcze
pomiędzy Moskwą i Pekinem są niejako odbiciem szerszych relacji politycznych. Jeśli
Rosja Sowiecka i ChRL chcą prowadzić politykę neoimperialną, skazane są na współpracę
na wszystkich poziomach, również w zakresie polityki gospodarczej.
Podczas wizyty Miedwiediewa zadecydowano
także o wzajemnym zwiększeniu poziomu inwestycji oraz współpracy gospodarczej,
zarówno na poziomie wielkich, jak i mniejszych przedsiębiorstw i biznesu
prywatnego. Przyjęto również memorandum o współpracy pomiędzy resortami oświaty,
pomiędzy uczelniami wyższymi, organizacji wspólnej wystawy Expo, wzajemnym
uznaniu kontroli granicznej towarów oraz współpracy pomiędzy służbami
granicznymi obu krajów (nawiasem, w obu krajach służby graniczne po prostu
wchodzą w skład bezpieki) i inne porozumienia. Zapewniono również (nie tylko na
poziomie szefów rządów, ale też na niższych szczeblach) o wzajemnej współpracy
w zakresie rozwoju i transferu nowych technologii. W tym, w dziedzinie
nowoczesnych technologii informatycznych, które w Rosji Sowieckiej i czerwonych
Chinach wprzęgnięte są w aparat bezpieki oraz szpiegostwo i cyberwojnę. Miedwiediew
– akurat nie bez racji – kwituje, że poziom współpracy pomiędzy Moskwą a
Pekinem jest najwyższy w historii. Przypomnieć należy, że współpraca wojskowo-technologiczna
pomiędzy ChRL a Federacją Rosyjską trwa już od ponad dwudziestu lat. Niedawne
ustalenia pomiędzy głowami państw i innymi oficjelami obu państw to jedynie
kontynuacja tej polityki.
Aktualnie oba państwa współpracują m.
in. nad tworzeniem samolotu wielozadaniowego J-20 na wyposażeniu armii
chińskiej oraz nad sowieckim bombowcem strategicznym Tupolew PAK-DA, trwa też
transfer technologii wojskowych starszych generacji, niż wymienione tutaj
konstrukcje prototypowe samolotów. Podobnie sprawy mają się w przypadku
produkcji okrętów podwodnych: sowiecki przemysł zbrojeniowy opracowuje m.in
okręt klasy. „Kalina”, mający zastępować okręty klasy „Kilo”, które z kolei są
modernizowane. Cały czas trwa również współpraca Moskwy i Pekinu także w tej
dziedzinie - Rosja Sowiecka od lat przekazuje ChRL zarówno okręty podwodne, jak
i technologie niezbędne do ich konstrukcji, a w najbliższym czasie Moskwa
przewiduje zwiększenie współpracy wojskowej i technologicznej z Pekinem, także
w zakresie technologii produkcji okrętów podwodnych.
W dniach 25 – 28 listopada miała miejsce
wizyta premiera ChRL Li Keqianga w Bukareszcie, gdzie spotkał się on z
premierami państw Europy Środkowej i Wschodniej. - wzmocnienie współpracy ChRL
z krajami regionu na poziomie gospodarki, inwestycji (między innymi w
dziedzinie inwestycji w infrastrukturę transportową), relacji handlowych oraz
współpracy kulturalnej.
Wcześniej, 21 listopada spotkał się z
przywódcami Unii Europejskiej – przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem van
Rompuy’em oraz przewodniczącym Komisji Europejskiej, Jose Manuelem Barroso.
Przywódcy ChRL i UE dyskutowali o zwiększeniu współpracy pomiędzy Unią
Europejską a komunistycznymi Chinami, uzgadniając m.in. oficjalny start
negocjacji inwestycyjnych, a także rozważając możliwość utworzenia strefy
wolnego handlu pomiędzy UE a ChRL. Jeśli już mowa o relacjach w trójkącie
Bruksela-Moskwa-Pekin, nie wolno pominąć kierunków polityki zagranicznej
Niemiec. Kraj ten stanął w jednym froncie z Rosją Sowiecką i ChRL nie tylko w
sprawie ewentualnej interwencji w Syrii, ale także w sprawie budowy
amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
29 listopada 2013 w stolicy Uzbekistanu
Taszkiencie, odbyła się XII Konferencja Szefów Rządów Państw Szanghajskiej
Organizacji Współpracy. Była ona właściwie powtórzeniem tego, co poruszano na
dotychczasowych, a zwłaszcza niedawnych spotkaniach w ramach Układu
Szanghajskiego na innych szczeblach i przez inne organy SCO. Podczas XII
Konferencji Premierów SCO zobowiązano się między innymi do zacieśnienia
współpracy ekonomicznej (zwłaszcza w obliczu kryzysu światowego) także do
poziomu relacji biznesowych pomiędzy podmiotami i sektorami pozapaństwowymi. W
tym kontekście podkreślano konieczność oraz dążenia do utworzenia instrumentów,
które stworzyłyby wspólną przestrzeń ekonomiczną oraz finansową w ramach SCO. Zobowiązano
się też do zacieśniania współpracy w zakresie transportu, współpracy służb
celnych, współpracy w dziedzinie rolnictwa, polityki zdrowotnej, społecznej i
kulturalnej oraz reagowania kryzysowego. Podczas tej konferencji doszło też do
spotkania premierów Miedwiediewa i Li, którzy potwierdzili i zdecydowali się na
kontynuację tego, co było ustalone na wcześniejszych dwustronnych rozmowach i
spotkaniach na innych szczeblach, głównie jeżeli chodzi o współpracę w
dziedzinie energetyki oraz transportu. Miedwiediew i Li zapewnili również o
znaczeniu i ważności SCO dla sino-sowieckiego sojuszu.
Przyjęto też sześciopunktowy plan
autorstwa Li Keqianga, którego celem jest wzmocnienie Szanghajskiej Organizacji
Współpracy, oficjalnie określany przez chrlowskie władze jako „budowa
wzmocnionej wersji SCO”. Propozycja premiera ChRL mówi o zacieśnianiu
współpracy w ramach SCO głównie w obszarach bezpieczeństwa, współpracy
gospodarczej, ochrony środowiska oraz dalszej integracji politycznej w ramach
organizacji, w tym o kwestiach zatwierdzonych później przez pozostałych
premierów SCO.
Do maja 2014 roku ma również zostać zawarty
kontrakt Gazpromu z Chinami, póki co trwają targi co do wysokości dostaw gazu
do ChRL i wartość tego kontraktu.
Strategia
i taktyka Moskwy i Pekinu
Federacja Rosyjska i ChRL konsekwentnie
wzmacniają strategiczny sojusz, a jednocześnie prowadzą - niestety ze skutkiem
pozytywnym - budowę „nowego” bloku komunistycznego i faktycznej „osi zła”,
realizując (omawiane tutaj nieraz) koncepcje geopolityczne i geostrategiczne
autorstwa Aleksandra Dugina czy Siergieja Karaganowa, określane mianem „Bloku
Eurazji” czy też „Świata wielobiegunowego”. „Blok Eurazjatycki” jest de facto
globalną siecią sojuszy i powiązań, której centrum jest oś Moskwa-Pekin, a
formami organizacyjnymi m.in. z SCO (organizacja polityczno-wojskowa), BRICS
(segment gospodarczy omawianej formacji strategicznej), różne nieformalne
platformy współpracy (wspieranie tzw. „państw bandyckich”, nawiązywanie
współpracy z członkami antagonistycznych bloków), współpraca bilateralna w
ramach G-20 i ONZ (Rada Bezpieczeństwa, Zgromadzenie Ogólne, a od niedawna Rada
Praw Człowieka). Celem istnienia tego układu jest wspólna realizacja
mocarstwowych interesów Pekinu i Moskwy na poziomie regionalnym (dominacja w
Eurazji) oraz na poziomie światowym. W tym kontekście, sowieckie i chińskie
koncepcje oraz doktryny geopolityczne, straszenie użyciem siły czy też lokalna,
ale coraz bardziej śmiała realizacja tych gróźb (obecnie - wojna domowa w Syrii
oraz pacyfikacja Ukrainy i aneksja Krymu)
zdaje się być formułowaniem propozycji „nie do odrzucenia”, kierowaną
wobec państw zachodnich.
W ramy eurazjatyckiego projektu
geopolitycznego wpisuje się też oczywiście moskiewska polityka reintegracji
przestrzeni sowieckiej. Po tak zwanym „rozpadzie” ZSRS i sfingowanym upadku
komunizmu, praktycznie w każdym z krajów „byłego” imperium sowieckiego
zachowane zostały wpływy przetransformowanych elit komunistycznych oraz więzi
łączące je z centralą w Moskwie. Od roku 2008 (inwazja sowiecka na Gruzję) obserwujemy
właśnie proces tworzenia neo-sowieckiej strefy wpływów. Polega on na
wzmacnianiu roli organizacji polityczno-wojskowych, takich jak ODKB oraz
próbach utworzenia Unii Eurazjatyckiej oraz na instalowaniu w poszczególnych
krajach otwarcie promoskiewskich rządów, które z kolei na poziomie wewnętrznym
zaostrzają czekistowski reżym.
Wymienione wyżej rozmowy przywódców
chrlowskich z unijnymi oraz wsparcie Niemiec dla Moskwy w sprawie Syrii,
Ukrainy czy też amerykańskiej tarczy antyrakietowej świadczą o tym, że polityka
sojuszu z Moskwą (ale i z jej sojusznikiem - Pekinem), a tym samym dalsze
podkopywanie jedności euroatlantyckiej należy traktować jako tendencje trwałe. Ponadto,
wszystkie strony robią przymiarki do stworzenia zunifikowanej, euroazjatyckiej
przestrzeni strategicznej, składającej się z Federacji Rosyjskiej (plus zwasalizowana
„bliska zagranica”), ChRL (wraz z sojusznikami, takimi jak Myanmar czy
Pakistan), oraz Unii Europejskiej, a obejmującej współpracę na poziomie
politycznym, gospodarczym (pan-eurazjatycki wspólny rynek?) i wojskowym.
Jak z kolei wygląda taktyka konfrontacji
„Bloku Kontynentu” z Zachodem? Czy Zachód - i bardziej ogólnie, otocznie
międzynarodowe - ma wobec tego jakąś kontrstrategię? Znamienne w omawianym
kontekście jest to, iż w zeszłorocznym rankingu najbardziej wpływowych ludzi
świata magazynu „Forbes”, pierwsze miejsce zajął Władimir Putin. Drugie zajął
Barack Obama, natomiast trzecie – przewodniczący ChRL, Xi Jinping. Można
powiedzieć, że ranking ten oddaje aktualny stan, o ile też weźmie się poprawkę
na fakt sino-sowieckiej współpracy. I podczas gdy Rosja Sowiecka i Chiny
wspólnie, niejako z rozpisanymi rolami i konsekwentnie realizują swoją
mocarstwową i ekspansywną politykę, skrywaną pod hasłami „świata
wielobiegunowego”, USA równie skutecznie wycofują się z roli pogardliwie
określanej przez użytecznych idiotów ponad podziałami, jako „światowy żandarm”.
Działania Moskwy i Pekinu, są zatem niejako skrojone do kondycji politycznej i
cywilizacyjnej państw zachodnich, której efektem jest predominacja mentalności
kunktatorskiej i sklepikarskiej, owocująca dążeniem do porozumienia z
bolszewikami nawet w sytuacji potencjalnego i realnego, fizycznego zagrożenia.
Sytuacja w takich rejonach jak Bliski
Wschód, Daleki Wschód i Basen Pacyfiku Zachodniego czy wreszcie Europie
Środkowo-Wschodniej jest odbiciem relacji pomiędzy Waszyngtonem a osią
Moskwa-Pekin. We wszystkich tych regionach i przypadkach, w mniejszym bądź
większym natężeniu, Moskwa i Pekin zastosowały kilka rodzajów chwytów.
Pierwszym z nich jest tworzenie problemów celem ich późniejszego, rzekomo
wspólnego i w dobrej wierze, rozwiązania razem z wrażym Zapadem, licytując się na
propozycje bardziej atrakcyjne od amerykańskiego imperializmu (przykład Syrii),
albo doprowadzając do obłaskawiania zagrożenia (porozumienie w sprawie irańskiego
programu nuklearnego. Pekin i Moskwa wszędzie stosują typową taktykę „walki i
porozumienia”. Na przykład, na dalekim Wschodzie, komunistyczne Chiny i Rosja
Sowiecka urządzają wspólne manewry „Morskie Współdziałanie”, oficjalnie i
ostentacyjnie skierowane przeciwko Japonii, Tajwanowi czy też Filipinom, być
może i Indonezji. Następnie proponują państwom tego regionu stworzenie systemu
bezpieczeństwa, rzekomo bardziej atrakcyjny niż propozycje amerykańskie, w
którym inicjatorami i głównymi rozgrywającymi mają być… Pekin i Moskwa.
Zachód nie interweniował w Syrii w dużej
mierze dlatego, że po pierwsze nie wierzy już we własną misję cywilizacyjną
(jakakolwiek by ona nie była), a po drugie część decydentów w Waszyngtonie
najpewniej uznała, że USA zostałyby poważnie nadszarpnięte pod względem
ekonomicznym w wypadku interwencji zbrojnej. I koniec końców, „pokojowe
propozycje” Putina i Xi zostały przyjęte. W sprawie zbrojeń nuklearnych Iranu,
„kompromis” i ogłaszane przeciągnięcie Iranu na stronę USA, osiągnięto w ramach
porozumienia USA, Rosji Sowieckiej, ChRL, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec.
Oczywiście, w awangardzie „walki o pokój” w Syrii znajdują się Moskwa i Pekin,
które nie tylko broniły „katechona” Assada przez agresją amerykańskich i
tureckich imperialistów, nie tylko chronią syryjskich chrześcijan przed
muzułmańską przemocą, ale i wspólnie nadzorują pozbywanie się przez Syrię
zapasów broni chemicznej.
Po informacjach niemieckiego brukowca
„Bild” o umieszczeniu rakiet Iskander-M, które mogą być uzbrojone zarówno w
ładunki konwencjonalne, jak i niekonwencjonalne i razić cały praktycznie teren
Europy Środkowej (wraz z krajami nadbałtyckimi i wschodnią częścią Niemiec z
Berlinem), NATO zareagowało jedynie „zaniepokojeniem”; inna sprawa, że
najprawdopodobniej Iskandery zostały elaborowane na teren Eksklawy
Królewieckiej jakieś 3 lata temu. Tym samym Moskwa utrzymuje na terenie
„swojej” „bliskiej zagranicy” status quo, jednocześnie dając wyraźny sygnał
krajom zachodnim, że to sowieciarze sprawują suwerenność na tych terenach
pomimo ich formalnej przynależności czy aspiracji do zachodnich struktur geopolitycznych,
które z kolei zmieniają się (o ile już dawno tego nie uczyniły) w klub
dyskusyjny stetryczałych biurokratów, dyskutujących o tym, jak ubić deal z rosyjskimi
czekistami i chińskimi aparatczykami.
Międzynarodowy
kontekst operacji ukraińskiej
Rozgrywający się aktualnie na Ukrainie
jest nie tylko próbą realizacji interesów Rosji Sowieckiej, ale też kolejny
teatr działań osi Moskwa-Pekin: również w tej kwestii oba państwa ściśle
współpracują ze sobą i koordynują swoje działania (tak, jak w chociażby w
przypadku Syrii), pozorując rozbieżność interesów. ChRL wysyła wewnętrznie sprzeczne stanowisko w tej sprawie: z
jednej strony, oficjalne oświadczenie MSZ ChRL mówi o „poszanowaniu
integralności terytorialnej” Ukrainy oraz wierności zasadzie nieingerencji. Z
drugiej, państwowa agencja informacyjna Xinhua udziela werbalnego wsparcia
Moskwie pod przykrywką pokojowych haseł i poucza Zachód o „konieczności
współpracy z Moskwą” i porzucenia „zimnowojennej mentalności”. „Global Times” otwarcie
i ostro opowiada się po stronie sowieciarzy. Przywódcy i ministrowie spraw
zagranicznych obu krajów uznali, że ChRL i FR „ściśle współpracują w kwestii
Ukrainy”, ponadto ChRL sprzeciwia się sankcjom międzynarodowym wobec Rosji
Sowieckiej i uznaje jej „prawa do ochrony ludności rosyjskojęzycznej” oraz
„ochrony swoich interesów”. Wobec samego procesu aneksji Krymu komunistyczne
Chiny zajęły stanowisko oficjalnie będące neutralnością.
Działania te wpisują się w stosowaną od
dawna „strategię nożyc”: komunistyczne Chiny są w sojuszu z Rosją Sowiecką i udzielają
jej „cichego” wsparcia, sprawiając jednocześnie pozory chaosu i przychylnej neutralności. Jest to gra w
„dobrego i złego glinę”, gdzie rolę „złego” gra putinowska Rosja Sowiecka, zaś
rolę „dobrego” gra ChRL. Strategia i taktyka „nożyczek” stanowi doskonałą
przykrywkę dezinformacyjną nie tylko w sprawie konfliktu na Ukrainie, ale przede
wszystkim dla całości sojuszniczych relacji na osi Moskwa-Pekin: współpracy politycznej,
współpracy w sferze militarnej, technologicznej, gospodarczej czy też
surowcowej. W konflikcie ukraińskim to Rosja Sowiecka bierze na siebie ciężar
konfrontacji z USA i Zachodem (która może trwać bardzo długo), co jest
korzystne dla komunistycznych Chin pod wieloma względami: polityka Moskwy wobec
Ukrainy pozwoli ChRL między innymi na wzmocnienie pozycji międzynarodowej oraz
realizację programu zbrojeń. Natomiast „milczące” wsparcie Pekinu oferowane
Moskwie zwiększa zwiększa z kolei szanse Rosji Sowieckiej na zdezinformowanie
Zachodu oraz na „ogranie” go na poziomie
dyplomatycznym i dezinformacyjnym. Konflikt na Ukrainie i jego światowe
reperkusje jeszcze bardziej wzmocnią i skonsolidują sojusz Pekin-Moskwa na
wszystkich poziomach: wzrośnie rola Rosji Sowieckiej jako zaplecza surowcowego
ChRL, zacieśni się również współpraca wojskowo-technologiczna, zwłaszcza w
przypadku sankcji wobec Moskwy ze strony Zachodu czy też innego, niekorzystnego
dla Moskwy obrotu wydarzeń.
W tym kontekście znamienny jest międzynarodowy
aspekt przemówienia Putina, legalizującego przyłączenie Krymu do Rosji
Sowieckiej i całość sowieckich działań wojennych na Ukrainie. Putin wezwał USA
i Europę do „zrozumienia swoich działań”, a Niemcy w szczególności do wsparcia
„rosyjskiego świata”, podziękował za wsparcie komunistycznym Chinom (mimo ich
oficjalnie deklarowanej neutralności) i pochwalił postawę Indii, co parlament
FR przyjął owacjami na stojąco. Oznacza to, że ChRL jest najważniejszym
sojusznikiem Moskwy w kwestii prowadzenia ekspansywnej polityki
międzynarodowej. Krajami niejako zapraszanymi do budowy Russkogo Mira (a tym samym, potencjalnymi sojusznikami) są Niemcy,
pozostałe kraje Unii Europejskiej oraz Indie. Putin w swoim przemówieniu równie
jasno wskazał wroga, którym są USA, NATO i Zachód, które mają siedzieć cicho
wobec sowieckich podbojów i rekonkwist. Jeżeli przyjrzeć się bliżej
przemówieniu Putina to widoczne jest, że skupiają się w nim jak w soczewce
wszystkie priorytetowe kierunki polityki zagranicznej Rosji Sowieckiej:
reaktywacja imperium sowieckiego w dawnych granicach, sojusz z ChRL oraz
agresywna postawa wobec Zachodu (USA i Europy), jednocześnie pozostawiająca
otwartą furtkę dla porozumienia, oczywiście na warunkach czekistów.
Sytuacja na Ukrainie wzmocni nie tylko
centrum Bloku Eurazjatyckiego (oś Moskwa-Pekin), ale również Blok jako całość,
łącznie z peryferiami. Dr Majid Rafizadeh na stronach Frontpage Magazine pisze,
że sytuacja na Ukrainie wzmocni strategiczną współpracę w ramach trójkąta
Moskwa-Pekin-Teheran. Pogłębi się zwłaszcza - zdaniem Rafizadeha - współpraca
Rosji Sowieckiej i Chin komunistycznych w zakresie rozwoju irańskiego programu
produkcji broni nuklearnej. Poza tym, Moskwa od jakiegoś czasu zwiększa
obecność wojskową u sojuszników w Ameryce Łacińskiej - na Kubie, na którą
przebazowano sowiecki okręt szpiegowski i w Nikaragui (rządzonej przez
Sandinistów), gdzie bazują bombowce strategiczne.
Cała inwazja Rosji Sowieckiej na Ukrainę
jest więc zagraniem sprawdzającym wobec aktualnych i potencjalnych sojuszników
oraz aktualnych i potencjalnych wrogów.
Z perspektywy kremlowskiej korporacji
czekistów (gdzie Putin jest po prostu „prezesem” nieformalnego „zarządu”) jest
wzmocnieniem dominacji nad tym krajem i częścią polityki rekonstrukcji imperium
sowieckiego. Aktualnie realizowany jest jeden z wariantów zapasowych operacji
mającej zwiększenie kontroli nad Ukrainą (jako częścią „sowieckogo mira”).
Wariant pierwotny, czyli ostateczne, krwawe stłumienie Majdanu przez
Janukowycza, Berkut i sowieckie oddziały operujące pod „fałszywą” flagą nie
powiodła się (prawdopodobnie z powodu labilności charakteru Janukowycza), więc
dokonano taktycznej defensywy. Polega ona na tym, iż Moskwa gra biernymi politykami
nowego rządu ukraińskiego (wyniesionych do władzy na plecach zrewoltowanego
narodu ukraińskiego), którzy prowadząc „strusią politykę”, nie reagują na sowiecką
inwazję (i nie ścigają ani sowieciarzy od Janukowycza, ani napływowej
agentury). Moskwa wykorzystuje również stare powiązania (jeszcze z czasów
pierwszych Sowietów) w służbach specjalnych i wojsku ukraińskim, co jest
kolejnym powodem takiej, a nie innej reakcji Ukrainy na aneksję Krymu.
Przykładem niech będzie zachowanie pułkownika Mamczura oraz innych oficerów i
żołnierzy, którzy przeszli na stronę Rosji Sowieckiej, a aktualnie -
przejmowanie ukraińskiej floty czarnomorskiej praktycznie bez jakiejkolwiek
wymiany ognia.
Moskwa ma jeszcze jeden cel w
perspektywie średnioterminowej i długoterminowej, a mianowicie wzmocnienie
obecności wojskowej na zachodzie. Już samo zajęcie Krymu przyczyni się do
wzmocnienia sowieckiej Floty Czarnomorskiej. Powstanie z czasem sowiecka
eksklawa - coś w rodzaju i na wzór Kaliningradu. Rolą sow-ruskiego Krymu będzie
zapewnienie dostępu do Morza Czarnego, co daje Moskwie pozycję do konfrontacji
ze stającą się mocarstwem regionalnym Turcją oraz „bazę wypadową” w rejon Morza
Śródziemnego oraz Bliskiego Wschodu.
Zachód ogranicza się w zasadzie do
reakcji, które na dłuższą metę są działaniami defensywnymi, poza symbolicznymi
manewrami NATO, obecnością US Navy na Morzu Czarnym czy działaniami specsłużb
(tu dużo zależy jeszcze od tego, ilu jest i na jakich stanowiskach ulokowani są
szpiedzy typu Hansen czy Snowden). Mimo tego, iż sankcjami zostali objęci
ludzie z czekistowskiego „politbiura” (Szojgu, Iwanow czy Surkow, plus tzw.
księgowi Putina), mimo, że ostatnio Niemcy postanowiły zakończyć budowę ośrodka
szkoleniowego dla sowieckiej armii pod Mulinem, a sankcje ekonomiczne uderzyły m.in.
w Gunvor, Novatek i Gazprom, należy się spodziewać, że część zachodnich
środowisk biznesowych będzie kontynuować politykę wspierania moskiewskich
czekistów choćby zakulisowo. Ponadto należy się spodziewać też tego, że nawet w
przypadku dotkliwych sankcji, neosowiecki, kagiebowski rząd „sam się wyżywi”, cytując
klasyka, a w dodatku zmobilizuje zsowietyzowane społeczeństwo przeciwko
„imperialistom/faszystom/Żydom” itp. Reakcje Zachodu na „pełzającą inwazję”
Rosji Sowieckiej na Ukrainę słusznie określił dr Jerzy Targalski jako chwiejne,
labilne i połowiczne, tym samym cechują się zresztą porewolucyjne władze
Ukrainy. Tymczasem, neosowiecka dyktatura czekistów cechuje się twardością i
zdecydowaniem swoich działań.
Wracając do przywoływanego wyżej Darskiego - „(…) kto nie
strzela, będzie zabity - taka jest zasada polityki z Rosją”. I nie tylko z
neosowieckim reżymem czekistów to jest uniwersalny i ponadczasowy mechanizm polityki
w ogóle (a nawet wszelkich ludzkich zachowań, wynikających po prostu z milionów
lat ewolucji naszego gatunku). Świat nie rządzi się oświeceniowymi zabobonami,
ani bajaniami posoborowych klechów. Realne znaczenie ma albo siła, albo groźba
jej użycia. Póki co, sowieciarzom wystarcza właśnie groźba i szantaż użycia
siły, a konkretniej, lokalne użycie siły i szantaż eskalacji konfliktu na
większą skalę.