Jeszcze rok temu analizy mówiące o możliwości rozpętania przez Federację Rosyjską (i/lub ChRL) konfliktu lokalnego czy światowego z użyciem broni niekonwencjonalnej można było znaleźć niemal wyłącznie na łamach niszowych portali internetowych. Ich autorzy prawie zawsze spychani byli na margines dyskursu lub całkowicie z niego wykluczani jako „zoologiczni antykomuniści” i „prawicowe oszołomy”, jak na przykład Jeffrey Nyquist.
Sowiecka
agresja na Ukrainę, a wcześniej próba pacyfikacji niepodległościowych protestów
spowodowała „przechylenie wahadła” na drugą stronę. Obecnie praktycznie
wszystkie media - od lewa do prawa, od fachowych analiz politologicznych po
tabloidy, od mainstreamu do niszowych blogów - pełne są informacji co najmniej o
„nowej zimnej wojnie”, ale również o możliwości wywołania przez Moskwę
konfliktu na większą niż Ukraina skalę, włącznie z możliwością
pełnowymiarowego, światowego konfliktu z użyciem broni nuklearnej.
Doktryna wojenna neosowietów w teorii i
praktyce
Punktem,
od którego należy wyjść - choć zostało to na łamach tego bloga powiedziane
wielokrotnie - jest następujący fakt: Federacja Rosyjska jest kontynuacją
Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich, a zatem jej polityka
międzynarodowa stawia sobie cele takie same, jak polityka ZSRS. Dotyczy to też
polityki bezpieczeństwa i wojskowej, będących funkcjami polityki zagranicznej.
Najważniejszym
kierunkiem polityki zagranicznej Moskwy jest stworzenie i wzmocnienie „Bloku
Kontynentu”: odbudowa (właściwie reorganizacja) imperium sowieckiego, strategiczny sojusz
polityczno-wojskowy z ChRL, neutralizacja Europy oraz wspieranie tzw. „państw
zbójeckich”. Kolejnym jest obalenie „jednobiegunowego porządku światowego” pod
przywództwem USA i ustanowienie „porządku wielobiegunowego”. W praktyce realizacja
tego paradygmatu oznaczałaby, że światowym hegemonem stałby się Blok
Kontynentu, składający się z komunistycznych Chin, Rosji Sowieckiej i Europy sfinlandyzowanej
przez Moskwę (pod „zarządem” Niemiec).
Polityczno-wojskowe
organizacje będące realizacją ambicji Moskwy to Organizacja Układu
Bezpieczeństwa Zbiorowego skupiająca kraje „byłego” ZSRS (oprócz Gruzji i
Ukrainy) oraz Szanghajska Organizacja Współpracy skupiająca Federację Rosyjską,
ChRL, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan. ODKB to pakt wojskowy,
mający skupiać w dalszym ciągu zależne od Moskwy kraje „post” sowieckie. SCO
natomiast to organizacja wojskowo-polityczna będąca swego rodzaju kontynuacją
Układu Warszawskiego i jednocześnie przeciwwagą dla NATO. Strategia
Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej dużo uwagi poświęca działalności Moskwy w
ramach grupy: BRICS, będącej niejako ekonomicznym ramieniem Bloku
Kontynentalnego. Szanghajska Organizacja Współpracy i grupa BRICS to
organizacje, których celem jest umożliwienie Moskwie i Pekinowi wspólnej
realizacji regionalnych oraz globalnych ambicji mocarstwowych.
Według oficjalnej doktryny Kremla, wrogami Federacji Rosyjskiej (oraz ChRL) są USA i NATO. Jako zagrożenie postrzegane są też wszelkie próby uzyskania niezależności od wpływów moskiewskich przez republiki wchodzące niegdyś w skład ZSRS.[1]
W
celu realizacji wyżej wymienionych priorytetów, Moskwa dopuszcza wszystkie w
swoim mniemaniu możliwe środki, włącznie z użyciem siły militarnej wobec
jakichkolwiek państw bądź bloków państw uznanych za wrogie, w szczególności
chodzi tu o Stany Zjednoczone, pozostałe kraje NATO, ale również kraje „byłej”
strefy sowieckiej, uznawane przez kagiebowski reżym na Kremlu za strefę
wpływów. Wyżej wymienione kierunki polityki zagranicznej i bezpieczeństwa
opisane są między innymi w oficjalnym dokumencie, jakim jest „Strategia
Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”. Dokument ten dopuszcza również użycie
siły, w tym broni niekonwencjonalnej w obronie interesów Moskwy.
W
ostatnich latach w eter poszło wiele wypowiedzi członków neosowieckiego
establishmentu - od Żyrinowskiego, poprzez Dugina, a skończywszy na samym
towarzyszu generale Szojgu i towarzyszu pułkowniku Putinie - grożące użyciem
siły wobec „wragow Rossii”, w tym użyciem broni niekonwencjonalnej.
Armia
Rosji Sowieckiej ćwiczy praktycznie bezustannie od roku 2009, a swoją skalą
ćwiczenia Sił Zbrojnych FR oraz państw sojuszniczych i satelickich przypominają
te organizowane w latach 80. XX wieku. Najgłośniejszym echem w mediach odbiły
się ćwiczenia „Zapad 2009” (odbywające się cyklicznie), w których symulowano
atak nuklearny na Warszawę połączony z uderzeniem lądowym na Polskę i desantem
morskim. Kolejnym przykładem są ćwiczenia „Wostok 2014”, które odbyły się pod
koniec września tego roku praktycznie na całym obszarze Dalekiego Wschodu - na
Kurylach, na Sachalinie, Kamczatce, Półwyspie Czukockim i Arktyce. Zaangażowane
w ćwiczeniach były praktycznie wszystkie związki taktyczne dwóch okręgów
wojskowych FR - Centralnego i Wschodniego, a także Flota Pacyficzna. W
ćwiczeniach tych uczestniczyli - obok żołnierzy sowieckich - również „goście” z
ChRL, Peru, Wenezueli, Korei Północnej, Angoli i Zimbabwe - najważniejsi
sojusznicy Moskwy. Według analityków Ośrodka Studiów Wschodnich, za głównych
„adresatów” i wrogów uznane zostały Japonia oraz Stany Zjednoczone. Niemalże
jednocześnie odbywały się ćwiczenia wojskowe w obwodzie kaliningradzkim,
ćwiczenia Strategicznych Wojsk Rakietowych FR (wojska nuklearne) oraz wspólne
ćwiczenia sowieckich i chińskich pograniczników.[2]
Pod
koniec sierpnia 2014 roku na poligonie Zhurihe w Chinach odbyły się manewry z
cyklu „Misja Pokojowa” organizowane przez Szanghajską Organizację Współpracy,
które były największymi ćwiczeniami pod egidą tej organizacji, wzięło w nich
udział 7 tysięcy żołnierzy państw członkowskich.[3]
SCO organizuje ćwiczenia „Misja Pokojowa” od roku 2005. Oficjalnym scenariuszem
praktycznie każdych z tych manewrów jest kontrakcja ze strony FR, ChRL i
pozostałych państw SCO przeciwko „separatystom” i „terrorystom”, jednak warto
zauważyć, że jak na scenariusz działań przeciwpartzanckich i
antyterrorystycznych używane są duże ilości wojsk, łącznie z wojskami
pancernymi czy lotnictwem strategicznym. Scenariusze kolejnych „Misji
Pokojowych” przewidują również użycie broni nuklearnej. Użycie broni nuklearnej
przenoszonej za pomocą lotnictwa strategicznego oraz rakiet, prawdopodobnie
mającej umożliwić działania wojsk lądowych oraz powietrzno-desantowych
symulowano podczas ćwiczeń „Misja Pokojowa 2007”.[4]
Ponadto, pod egidą Szanghajskiej Organizacji Współpracy od roku 2012 odbywają
się ćwiczenia pod kryptonimem „Morskie Współdziałanie” - wspólne manewry
marynarek wojennych Rosji Sowieckiej i komunistycznych Chin. Ani Pekin, ani
Moskwa specjalnie nie ukrywają tego, że są one symulacją ataku na uznane za
wrogów Japonię, Tajwan czy Filipiny.[5]
Warto
przy okazji wspomnieć o tym, że ChRL jest klientem neosowieckiej zbrojeniówki,
jak również o niebywałej intensyfikacji wzajemnej współpracy i częstotliwości
kontaktów na najwyższych szczeblach władz FR i ChRL. Współpracują ze sobą
również służby specjalne obu państw oraz organy koordynujące ich pracę.[6]
Od
kilku lat sowieciarze dokonują prowokacji granicznych wobec Zachodu, których
szczególne natężenie przypada na czas agresji na Ukrainę, kiedy to sowieckie
samoloty wojskowe (również bombowce strategiczne, przeznaczone do przenoszenia
broni nuklearnej) zbliżały się do granic bądź przekraczały przestrzeń
powietrzną między innymi USA, Kanady, Japonii i Szwecji. Podczas prowokacji
ćwiczono między innymi atak powietrzno-jądrowy na Stany Zjednoczone i Kanadę.
Zarówno
kagiebowski establishment, jak również media oraz zachodni eksperci zajmujący
się bezpieczeństwem i obroną informują o reformie armii Federacji Rosyjskiej,
dzięki której do 2020 roku ma ona się unowocześnić tak, by stawić czoła wrogom
(domyślnie, w pierwszej kolejności USA).
Kolejnym symptomem, mającym świadczyć o tym, że Rosja Sowiecka przygotowuje się do światowego konfliktu zbrojnego ma być przechodzenie z nowoczesnej wersji NEP-u i popieriestrojkowej fałszywej demokratyzacji do nowoczesnej wersji komunizmu wojennego. Gospodarka przestawiana jest na produkcję wojenną, wyraźnie widać dążenia do etatyzacji biznesu i to nawet prowadzonego przez nomenklaturę, rezygnuje się z importu towarów (nawet tych deficytowych) na rzecz autarkii.[7] Ponadto, Moskwa zrywa lub rewiduje część dotychczasowych więzi z Zachodem i zacieśnia relacje gospodarcze z Chinami i pozostałymi krajami BRICS.
Broń jądrowa - oręż wojny
psychologicznej
A może mamy do czynienia nie z przygotowaniami wojennymi, a zakrojoną na szeroką skalę operacją dezinformacyjną, mającą być jednocześnie formą typowo komunistycznego „zarządzania poprzez kryzys” - wewnętrzną i zewnętrzną mobilizacją, mającą przykryć słabość (według niektórych wręcz nieuchronny upadek) państwa czekistów?
Powszechnie
wskazuje się na to, że współczesna Rosja Sowiecka to państwo upadłe, Burkina
Faso uzbrojona w międzykontynentalne pociski balistyczne z głowicami jądrowymi.
To państwo totalnie zdemoralizowane na skutek sowieckiej i neosowieckiej
inżynierii społecznej, obok komunistycznych Chin przodujące w ilości
zamordowanych nienarodzonych dzieci, w ilości nałogowych alkoholików i
narkomanów, przez co czeka je nieuchronna depopulacja. Powszechne są choroby,
które na Zachodzie przestały być problemem najpóźniej w połowie XX wieku.
Depopulacji Rosji Sowieckiej towarzyszy deslawizacja i derusyfikacja -
etniczni, prawosławni Rosjanie staną się w ciągu następnych 50-100 lat
mniejszością we własnym kraju, ustępując miejsca muzułmanom i Azjatom.
Gospodarka rosyjska to gospodarka upadła na skutek sowieckiego i neosowieckiego
szaleństwa oraz nieodrodnej dla tego systemu, powszechnej korupcji. Dodatkowo,
tzw. „rewolucja łupkowa” i postępujący spadek cen ropy naftowej oraz gazu
ziemnego (plus sankcje ze strony Zachodu w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę) ma
uderzyć w główne źródło finansowania czekistowskiego systemu władzy, czyli
eksport ropy i gazu i to na tyle dotkliwie, że Gazprom, Rosnieft czy Novatek nie
będą w stanie zarobić nawet na siebie.
W
tej sytuacji taktyką Moskwy jest „prężenie muskuł” i straszenie Zachodu wojną,
w tym z użyciem broni masowego rażenia, wedle wzorca dezinformacji określanego
przez Anatolija Golicyna jako „fasada i siła”. Tak sprawę zbrojeń i przygotowań
wojennych Rosji Sowieckiej widzi między innymi Aleksander Ścios[8]:
armia sowiecka ledwo zdołała przeprowadzić przy pomocy przestarzałego
uzbrojenia i sprzętu wojskowego ofensywę przeciw Gruzji. Działania wojenne
sowieciarzy cechowały się chaosem w dowodzeniu i niemałymi stratami własnymi,
wreszcie - uzyskano pełną kontrolę jedynie nad Abchazją, Osetią Południową i
bezpośrednio sąsiadującymi terenami. Podczas ćwiczeń wojskowych w 2009 roku
szwankowała nie tylko łączność i dowodzenie, ale okazać się miało, że armia
sowiecka nie jest w stanie operować w czasie niekorzystnych warunków
pogodowych. Program restrukturyzacji i modernizacji sił zbrojnych FR? Prędzej
czy później rozbije się o wszechobecną w korupcję, wojskowy beton, marnotrawstwo
i sowiecki burdel. Aleksander Ścios konkluduje swój artykuł następującymi
słowami: „Jeśli dzisiejsza Rosja musi
imitować mocarstwo i straszyć nas hardą retoryką – oznacza to tylko tyle, że
państwo Putina staje się coraz słabsze i jest zmuszone sięgać do arsenału
komunistycznych środków. Nic też nie wskazuje, by to państwo było w stanie
sprostać globalnemu konfliktowi lub miało dążyć do jego sprowokowania. Taka
konfrontacja przyniosłaby militarną klęskę Rosji i spowodowała
utratę jej najważniejszej broni - ekspansywnej sieci intryg i dezinformacji
oplatającej współczesny świat. Głosy publicystów i polityków straszących nas
wojną z Rosją lub roztaczających wizję rosnącej potęgi militarnej państwa
Putina, są dziś ważnym wkładem w rosyjską strategię podstępu i dezinformacji i
– choćby nieświadomie, wpisują się w plany Kremla.”[9]
Obserwacja
i próba analizy (także historycznej) sytuacji rodzi jednak pytanie - czy Rosja
Sowiecka faktycznie jest tylko bliskim upadku kolosem na glinianych nogach? Przede
wszystkim, zwolennicy tej tezy patrzą na neokomunistyczny reżym przez pryzmat
kryteriów typowych dla świata demoliberalnego, czyli zapewnienia przestrzegania
standardów demokratycznych, reguł tzw. „wolnego rynku”, praw człowieka i
obywatela. Po drugie, bismarckowski paradygmat mówiący, że „Rosja nie jest ani
tak silna, ani tak słaba, na jaką wygląda” jest uniwersalny, tyczy się również
sowietów i neosowietów. Po trzecie wreszcie, sowiety/neosowiety zawsze były
państwem upadłym, o zdegradowanej moralności, substancji biologicznej i
gospodarce, a pomimo to trwają niejako wedle zasady, że „rząd sam się wyżywi”. Przetrwały
okres rewolucyjnego i porewolucyjnego głodu, stalinowskich czystek i masowych
zbrodni, drugiej wojny światowej i wreszcie - upadku gospodarczego lat 70. i
80, by dokonać transformacji w neosowiety. Poza tym, dość duża część informacji
o „słabej i upadłej Rosji” ma swoje źródła w Moskwie.
Możliwe
zatem, że mamy (i to praktycznie nieprzerwanie, od 25 lat) do czynienia ze
stosowaniem przez Moskwę wzorca dezinformacji określanego przez innego znawcę
neokomunizmu, Christophera Story jako „słabość i groźba”.[10]
Ma on wywołać wrażenie, jakoby Federacja Rosyjska była państwem z jednej strony
słabym, a z drugiej - nieobliczalnym i zdolnym do reakcji nader destrukcyjnej w
skutkach.
Niezależnie
od faktycznej kondycji Rosji Sowieckiej oraz jej faktycznej zdolności do
realizacji swoich interesów metodami militarnymi, cytowany wyżej Aleksander
Ścios ma rację twierdząc, iż groźby użycia siły militarnej, sygnały o zbrojeniach
oraz działania mogące być odebrane jako przygotowania wojenne są świadomie
wykorzystywane przez sowieciarzy jako oręż wojny dezinformacyjnej. Sowieciarze
mają w tego rodzaju działaniach blisko sto lat doświadczeń. Władzę w Federacji
Rosyjskiej sprawują struktury sowieckiej bezpieki, które są jednocześnie jej
największą i (póki co) jedyną realną siłą, potrafiącą w niebywały sposób
wpływać na przywódców i tzw. opinię publiczną Zachodu poprzez szeroką gamę
„działań aktywnych” - dezinformację, agenturę wpływu oraz różnego rodzaju ruchy
rozkładowe i - last but not least - klasyczne szpiegostwo. Ale pamiętać należy,
że ci sami czekiści - zajmując najwyższe stanowiska państwowe - trzymają ręce
na kodach inicjujących start ICBM-ów… Ścios ma również rację pisząc, iż
nieświadomymi rezonatorami takiej dezinformacji są media określane jako
„dysydenckie”, „prawicowe” czy nawet „antykomunistyczne”, gdyż nakręcają po
prostu spiralę wojennego strachu, mimo faktycznego zamiaru „wstrząśnięcia”
pacyfistycznym społeczeństwem i establishmentem. Sowiecka propaganda i
dezinformacja przypomina minę, która eksploduje przy każdej próbie rozbrojenia.
Sowieckie
straszenie wojną jest taktyką opierającą się na użyciu słabości elit i
społeczeństw zachodnich. Europę, a w nieco mniejszym stopniu Amerykę pożera
zaraza lewactwa, szeroko pojętego marksizmu kulturowego, działalności środowisk
biznesowych robiących interesy z moskiewskim reżymem czekistów oraz agentur
wpływu i pospolitych szpionów (przy czym trudno jest pomiędzy nimi wytyczyć wewnętrzne
granice) i jakkolwiek czynniki te znacząco osłabiają Zachód, tak wynikają one z
panującego systemu demoliberalnego. A istotą demoliberalizmu (czy też realnego
liberalizmu) jest relatywizm, permisywizm, skłonność do ciągłych kompromisów,
kontraktualizm, wieczne rozdyskutowanie oraz niechęć do podejmowania decyzji.
Co za tym idzie, liberalny Zachód cechuje predominacja do układania się z
sowietami oraz paniczny wręcz strach przed samą możliwością konfrontacji
zbrojnej. Ponadto, w społeczeństwach zachodnich dominuje obraz konfrontacji
nuklearnej rodem z lewackich, pacyfistycznych i mniej lub bardziej otwarcie
prosowieckich produkcji takich jak „Pojutrze”, „Threads” czy „Ostatni brzeg”.
Zagrożeniem
nie jest potencjalna (i dyskusyjna) siła militarna Rosji Sowieckiej, wraz z arsenałem
nuklearnym. Prawdziwym i największym zagrożeniem są słabości Zachodu, które
sprawiają, iż - jak to określił Michał Bąkowski - zjeżdża on po równi pochyłej
wprost w łapy Moskwy, a właściwie osi Moskwa-Pekin.
[2] Andrzej
Wilk, „Rosyjskie przygotowania do wielkiej wojny”: http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2014-09-24/rosyjskie-przygotowania-do-wielkiej-wojny,
por.: http://niezalezna.pl/59881-rosja-grozi-wielka-wojna-potwierdzaja-sie-nasze-prognozy
[3] Shannon Tiezzi, „China hosts largest-ever military
drills”: http://thediplomat.com/2014/08/china-hosts-scos-largest-ever-military-drills/
[4]
Jeffrey Nyquist, „Niezaprzeczalne przygotowania wojenne Rosji”: http://wydawnictwopodziemne.com/2007/10/09/niezaprzeczalne-przygotowania-wojenne-rosji/
[6]
Jaszczur, „Pekin-Moskwa. Sojusz i miraż konfliktu”: http://jaszczur09.blogspot.com/2013/01/pekin-moskwa-sojusz-i-miraz-konfliktu.html
[7]
Takiego zdania jest choćby Jurij Felsztyński. „Bolszaja wojna jeszczio
wpieriedi”: http://www.kasparov.ru/material.php?id=54101DCC09A4E
[8]
Aleksander Ścios, „Rosja - imperium czy potęga mitu?”: http://bezdekretu.blogspot.com/2013/03/rosja-imperium-czy-potega-mitu.html
[9]
Ibidem.
[10]
Dariusz Rohnka, „Wielkie arrangement”, Wydawnictwo Podziemne, Poznań 2007, s. 49-50