Ukryta wojna Federacji Rosyjskiej z Zachodem
Minione już ćwiczenia „Zapad-2021 były jedna z operacji wojny dezinformacyjnej przeciwko państwom zachodnim, przede wszystkim zaś krajom Europy Wschodniej. Jak piszą autorzy przywołanego w poprzedniej części tekstu raportu OSW, „Organizacja szeroko zakrojonych ćwiczeń wojskowych ma wymiar nie tylko militarny – wchodzą one także w zakres rosyjskiej narracji strategicznej, w której definicje wojny i pokoju stają się nieostre. Jej kluczowym przesłaniem jest przedstawianie Rosji i Białorusi jako państw stale zagrożonych wrogą polityką Zachodu, dążącego do ich destabilizacji i zmiany rządzących reżimów. Ma to uzasadniać stosowanie „adekwatnych” środków, w tym militarnych, w celu przeciwdziałania „agresji”. Aparat dezinformacyjno-propagandowy wykorzystuje manewry do zastraszania społeczeństw w krajach bezpośrednio graniczących z państwami je organizującymi i utrwalania poglądu o realnej groźbie wybuchu konfliktu zbrojnego. […]” Nieprzypadkowe w tym kontekście jest zarówno włączenie na potrzeby manewrów do fikcyjnej Republiki Polesia terenów Wileńszczyzny i Podlasia, ogłoszenie 17 września „dniem jedności narodowej” Białorusi i przemówienie Łukaszenki, w którym Podlasie i Wileńszczyznę określił „ziemiami białoruskimi”, tak samo zresztą jak obowiązujący zarówno na Białorusi, jak i w Federacji Rosyjskiej kult Armii Czerwonej, Stalina i aparatu bezpieczeństwa.
Źródło: twitter/ @Obronny2
W rzeczywistości jednak, to Moskwa, a właściwie sowiecki aparat rządzący zarówno Federacją Rosyjską, jak i Białorusią uznaje Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię i Ukrainę za swoja strefę wpływu (tzw. „bliska zagranica”) i nie może ani pogodzić się, ani pozwolić sobie na utratę kontroli nad tymi terenami. Potrzebny jest im zatem instrument, dzięki któremu będą mogły prowadzić politykę zastraszania wobec Warszawy, Wilna, Rygi i będą wywierać wpływ na tradycyjnie pro-moskiewski Berlin, czy nową, ustępliwą wobec Moskwy administrację Bidena.
Operacja „Śluza”
Czy wywołany przez Putina i Łukaszenkę tzw. „kryzys migracyjny”, czyli opisana przez białoruskiego opozycyjnego dziennikarza Tadeusza Giczana „operacja Śluza”, na granicach Litwy, Łotwy (mający miejsce w czerwcu i lipcu) i Polski (aktualny) był elementem manewrów „Zapad-2021” bądź czy jest ich niejako przedłużeniem? Takie komentarze pojawiały się podczas trwania głównej części ćwiczeń i przyjąć należy, ze nawet, jeśli są to osobne przedsięwzięcia, to ich koincydencja czasowa nie była/nie jest przypadkowa i są one elementami sowieckiej polityki dezinformacji, szantażu i destabilizacji zewnętrznej i wewnętrznej w krajach Europy, zwłaszcza wspomnianych wcześniej krajów Europy Wschodniej.
Destabilizacja ta miałaby odbyć się poprzez nasłanie do Polski (ale również na Litwę i Lotwe) ludności obcej kulturowo, wywodzącej się głównie z kręgów kultury islamskiej, pośród której są pospolici przestępcy, pedofile, zoofile, sodomici, oraz co najgroźniejsze, bojówkarze i terroryści wywodzący się z różnych organizacji: zarówno islamistycznych, w tym ISIS i Al Qaidy, jak i spoza nich (chodzi tu na przykład o również groźne kurdyjskie organizacje para-komunistyczne). Część z nich, według informacji polskich służb odbyła przeszkolenie wojskowe w Federacji Rosyjskiej, a kwestia tak ważna, jak i zasługującą na osobne śledztwo jest to, w jakim stopniu FSB, GRU (czy tez białoruskie KGB/KDB) celowo szkoliły ekstremistów muzułmańskich z ISIS, Al-Kaidy i organizacji franczyzowych do przeprowadzania zamachów na zachodzie (w tym – w Polsce i krajach nadbałtyckich) czy tez do infiltracji tych krajów, zakładania uśpionych komórek terrorystycznych i/lub wzmacniania istniejących. Być może zamiarem sowieciarzy jest konflikt de facto zbrojny, ale poniżej poziomu regularnej wojny, w którym Rosja Sowiecka pełni zakulisowo role kierownicza, Białoruś pełniłaby role „proxy” Moskwy i „złego czekisty”, zaś nachodzcy (w tym terroryści, muzułmański lumpenproletariat i przestępcy) pełnią role mięsa armatniego. Na korzyść tego świadczyć mogą następujące ustalone fakty: duży udział wśród przechwyconych przez Straż Graniczną imigrantów terrorystów, kryminalistów, a także udostępnianie im przez specsłużby białoruskie broni, umundurowania czy dawanie im narkotyków (również osobom w stanie zagrożenia życia czy dzieciom).
Poziomem wewnętrznym operacji „Sluza” jest wojna informacyjna, psychologiczna, a właściwie operacja psychotechniczna i socjotechniczna przeprowadzana na narodzie polskim. Z jednej strony sowiecka operacja uaktywnia i wzmacnia opcje lewacka i lewicowo-liberalna oraz pacyfistyczna, a z drugiej strony, narodowych i rzekomo patriotycznych, konserwatywnych fanów Łukaszenki i Putina, powtarzającym narracje o rzekomym wtrącaniu się Polski w wewnętrzne sprawy Białorusi i usprawiedliwionym retorsjom reżimu Łukaszenki za wspieranie tzw. opozycji demokratycznej (to, czy i na ile pani Tichanouska reprezentuje opozycje koncesjonowana, to zupełnie osobna kwestia). Tak, jakby wrogość wobec Polski nie była wpisana w metapolityczny i polityczny genom neo-sowieckiego aparatu w Moskwie i Mińsku, a sama operacja „Sluza” nie była planowana już od dekady. I okazuje się w toku operacji, ze w Polsce jest całkiem spore grono dosyć wpływowych ludzi, które kwestionuje podstawy polskiej racji stanu i suwerenności oraz ma całkiem pokaźny wpływ na opinie publiczna i potencjalna politykę państwa.
Zarówno pro-imigracyjna narracja lewicy (o rzekomych „głodujących i wyrzucanych za granice afgańskich dzieciach”), jak i narracja endekomuny oraz paleoendecji opiera się tak naprawdę na jednym rdzeniu – faktycznym pacyfizmie, niszczeniu świadomości i poczucia istnienia wroga oraz osłabianiu morale tak, aby społeczeństwo polskie miało poddać się w obliczu agresji (obojętnie, czy zbrojnej, czy „asymetrycznej”, czy to projekcji siły w celu szantażu). Narracja szeroko pojętej „endekomuny” jest o tyle groźna, ze skierowana jest do funkcjonariuszy wojska, policji i innych służb odpowiadających za bezpieczeństwo.
Można się spodziewać eskalacji aktualnego konfliktu asymetrycznego, ale na większą skale niż obecna, jednak nadal poniżej progu wojny. W przypadku Polski, całkiem łatwo wyobrazić sobie scenariusz, w którym z jednej strony za bron chwyta (a i nawet niekoniecznie za bron palna, chodzi o użycie przemocy jako takiej) cale szalejące u nas lewactwo czy tez sfanatyzowani zwolennicy PO/KO, za przeciwnika mając np. równie rozhisteryzowanych narodowców. Oczywiście obie strony byłyby sterowane przez Moskwę, niekoniecznie bezpośrednio, a w obliczu konfliktu, aparat sowiecki mógłby dokonać „interwencji humanitarnej” i „snowa oswobodit’ Polszu”. Rownie dobrze można sobie wyobrazić scenariusz podobny do tego, jaki nakreślił kiedyś dr Kazimierz Turalinski czy tez Robert Cheda, w którym za pomocą precyzyjnych uderzeń rakietowych/powietrznych Moskwa niszczy np. Gazoport, Rafinerie Gdańską, najważniejsze jednostki wojskowe czy wręcz cale związki taktyczne, w następstwie czego Polska zostaje całkowicie sparaliżowana, a do władzy dochodzi opcja czysto prosowiecka. W takim scenariuszu sowieckie bombowce poderwałby do lotu jakiś „zbuntowany generał” (w dobie powszechnej dezinformacji i w chaosie wojny taka narracja łatwo mogłaby być uwiarygodniona). Potencjalnymi silami przeciwnika mogłyby być sowieckie korporacje typu Grupa Wagnera. Mogłaby być to operacja pod falszywa flaga, a role bombowców pełniliby terroryści islamscy (wyszkoleni i zadaniowani przez FSB, GRU, SWR czy KGB białoruskie), którzy przedostali się przez granice z Białorusią, albo jakaś rodzima „Akcja Rewolucyjna”...
Wprowadzenie we wrześniu stanu wyjątkowego na terenach położonych przy granicy z Białorusią jest jedynym możliwym i jedynym potencjalnie skutecznym w takiej sytuacji rozwiązaniem i jedyne ewentualne błędy ekipy PiS, to po pierwsze, ze został on wprowadzony zbyt późno i przy widocznym i słyszalnym jazgocie opcji sowieckiej i europejskiej (niemieckiej) w Polsce, a po drugie, brak rozwiązań chroniących szczelność granicy poza instrumentarium prawnym stanów nadzwyczajnych. Swoja droga, rozwój aktualnej sytuacji na granicy i wokół niej jest najlepszym dowodem, ze tylko republikański autorytaryzm jest w stanie wrócić nam i utrzymać wolność, suwerenność i niepodległość, broniąc jej przeciwko neosowietyzmowi z jednej strony i zachodniemu, demoliberalnemu globalizmowi z drugiej.
Kontekst światowy. Federacja Rosyjska i ChRL wzajemnie torują sobie drogi
Agresywne działania Rosji Sowieckiej możliwe są dzięki dwom zasadniczym czynnikom: słabości USA pod wodza administracji Joe Bidena oraz wsparciu ze strony komunistycznych Chin. USA dokonują ustępstw wobec Rosji Sowieckiej, na czele z wydaniem zgody na dokończenie budowy Nord Stream 2 i zdjęcie sankcji z podmiotów gospodarczych realizujących ten projekt. Amerykańskie koncesje są wpisane w szersza koncepcje wycofywania się USA z własnego imperium zewnętrznego na terenie Eurazji (zwłaszcza eurazjatyckiego Rimlandu) i tworzenia nowych struktur polityczno-obronnych (QUAD, AUKUS) poza ramami dotychczasowych (NATO), czego skutkiem będzie wzrost potencjału strategicznego m.in. Niemiec, Federacji Rosyjskiej i Chin, przy czym wszystkie te trzy państwa od lat dążą do współpracy i sojuszu.
28 czerwca Rosja Sowiecka i ChRL przedłużyły traktat z 16 lipca 2001 roku o Dobrosąsiedzkich Relacjach i Przyjaznej Współpracy. Traktat nieprzypadkowo przedłużono w przeddzień setnej rocznicy powstania KPCh (z tej okazji Moskwa i Pekin zadeklarowały kontynuacje współpracy pomiędzy KPCh i Zjednoczona Rosja oraz innymi partiami Federacji Rosyjskiej)
W Traktacie o Dobrosąsiedzkich Relacjach i Przyjaznej Współpracy znajdują się zobowiązania Chin i Federacji Rosyjskiej do rozwoju dobrosąsiedzkich relacji i wzajemnej długofalowej współpracy, nieużywania siły w stosunkach wzajemnych oraz zakaz celowania broni nuklearnej przez strony traktatu przeciwko sobie. Traktat zobowiązuje obie strony do wzajemnego wsparcia w obronie integralności wewnętrznej i zewnętrznej Chin i Rosji Sowieckiej oraz wzajemnej obrony systemów politycznych obydwu stron. Zgodnie z zapisami dokumentu, Rosja Sowiecka popiera chrlowskie roszczenia wobec Tajwanu oraz okupacje Tybetu, a Pekin – politykę Moskwy m.in. w Czeczenii. Traktat obejmuje wyrzeczenie się wzajemnych roszczeń terytorialnych i zapowiedz uregulowania granicy rosyjsko-chinskiej oraz nieprzystepowanie do bloków i sojuszy, które zagrażałyby którejś ze stron traktatu i nieużywanie terytorium jednego państwa do działań przeciw drugiemu. W przypadku wystąpienia zagrożenia, oba kraje powinny powziąć konsultacje w celu ewentualnego dalszego wspólnego działania. Artykuł 10 zobowiązuje oba kraje do przeprowadzania regularnych spotkań na szczytach władz i jej różnych, poniższych szczeblach w celu realizacji polityki współpracy.
Obie strony maja dążyć do poszanowania na świecie prawa międzynarodowego, „światowego pokoju, równowagi i stabilności”. Traktat zobowiązuje Moskwę i Pekin do współpracy na forum ONZ, zwłaszcza Rady Bezpieczeństwa oraz agencji specjalnych Narodów Zjednoczonych oraz na forum międzynarodowych instytucji ekonomicznych i bankowych. Wymowny i ważny dla nas jest dążenie do „stabilizacji na terenach otaczających oba kraje”.
Dokument postuluje zwalczanie „terrorystów, rozłamowców i ekstremistów”, wspólną walkę z przestępczością zorganizowaną , handlem i przemytem narkotyków, handlem bronią, imigracja i handlem żywym towarem oraz współpracę między „centralnymi (federalnymi) organami legislacyjnymi i organami ścigania” i wymiarów sądownictwa (Art. 21).
Traktat określa ramy współpracy ekonomicznej i handlowej, wojskowej, technologicznej i naukowej, surowcowej, energetycznej, transportowej, współpracy w zakresie rozwoju energetyki nuklearnej, podboju kosmosu i aeronautyki, IT i „innych obszarach wspólnego interesu”, zobowiązuje tez obie strony do… Wzajemnej współpracy w zakresie przestrzegania praw człowieka oraz ochrony środowiska.
Traktat ten został zawarty na 20 lat, z możliwością jego przedłużenia, co uczyniono w końcu czerwca na 5 lat, przy czym co każde kolejne 5 lat będzie on automatycznie przedłużany ponownie, przez co praktycznie będzie on obowiązywać bezterminowo. Omówione przedłużenie Traktatu zawiera m.in. jego podsumowanie, podtrzymanie i aktualizacje zapisów o uwzględnienie kontekstu współczesnego, m.in. kontynuację współpracy militarnej, współpracę w ramach SCO, BRICS, NJS i ODKB oraz dążenie do utworzenia i finalizacji Projektu Wielkiej Eurazji, czy tez dokonane już uregulowanie kwestii granicznych.
Zarówno sam traktat, jak i jego przedłużenie (hucznie celebrowane w Moskwie i Pekinie) są w dużej mierze symbolami, ale z drugiej strony tworzą one prawne i instytucjonalne ramy współpracy polityczno-wojskowo-gospodarczej komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej, będącej de facto sojuszem. W kontekście aktualnej polityki Rosji Sowieckiej, to właśnie współpraca z Chinami jest jednym z głównych motorów umożliwiających jej realizacje. Ekspansja Moskwy w regionie dawnego sowieckiego imperium wewnętrznego i zewnętrznego jest możliwa między innymi dzięki chińskim pieniądzom (zwłaszcza z handlu surowcami naturalnymi i bronią) oraz dyplomatycznemu, politycznemu i technicznemu wsparciu udzielanego czekistowskiemu reżimowi przez KPCh. Dzięki asymetrycznej agresji odpowiednio w Europie Wschodniej i rejonie Indopacyfiku, Federacja Rosyjska i komunistyczne Chiny mogą wzajemnie torować sobie drogę do realizacji regionalnych, imperialnych i globalistycznych dążeń. Nieprzypadkowo niedawne zastraszanie militarne Tajwanu i kolejne już pokazy sily militarnej na Morzu Południowochińskim przez ChRL odbyły się krotko po zakończeniu manewrów „Zapad-2021” i w trakcie trwającej ofensywie imigracyjnej przeprowadzanej przez sowieciarzy.