Oficjalne, mainstreamowe media mówią o „śnieżnej rewolucji”, „zimowej rewolucji”, „demokratyzacji Rosji”. Co ciekawe, parę razy przewinęło się określenie „biała rewolucja” którego dziwnym trafem bardzo szybko zaniechano. Tymczasem wiele, jeśli nie wszystko, wskazuje na to, że mamy do czynienia z największą ustawką polityczną od czasu tzw. „upadku” komunizmu i operetkowego „puczu Janajewa”.
„System Putina”, czyli neobolszewizm
To, że twór państwowy pn. „Federacja Rosyjska” to kontynuacja Sowietów nie powinno ulegać wątpliwości i już choćby ta świadomość każe szukać drugiego, a nawet trzeciego i czwartego dna sprawy. System neosowiecki (tak jak „klasyczny” komunizm zresztą) cechuje zupełnie inna racjonalność, często błędnie postrzegana przez pryzmat (głównie demoliberalnych) paradygmatów i pojęć politycznych: interesu narodowego/społecznego, zaspokajania podstawowych potrzeb społeczeństwa, ekonomii (brak tzw. „wolnego rynku”) czy też klasycznie pojmowanej racji stanu. Typowy „zapadnik” czy też nie-bolszewik często nie jest w stanie zrozumieć, że naturą tego systemu jest dążenie do władzy, że wszystko podporządkowane jest jej obronie i ekspansji, a jednym z podstawowych instrumentów – strategiczna dezinformacja. Zarówno zbrodnie ludobójstwa na podbitych narodach i własnych współobywatelach, jak i wielopiętrowe operacje mające jednocześnie funkcje dezinformacyjne, jak i przełożenie na realną politykę: fałszywe konflikty zewnętrzne i wewnętrzne czy wreszcie tworzenie kontrolowanej opozycji.
Przykładem niech będzie proces pieriestrojki – tzw. „upadku” komunizmu i „rozpadu” Związku Sowieckiego. Pomimo – spowodowanego dynamiką wydarzeń w latach 1989 – 91 – formalnego rozpadu ZSRS, formalnego rozwiązania (i formalnej delegalizacji) kompartii, oligarchia komunistyczna przegrupowała się i zachowała pozycję suwerena. Prawdopodobnie także okres jelcynowskiej „wielkiej smuty” wedle jednych, czy „demokratyzacji” wedle innych, był długofalową operacją wpisaną właśnie w strategię transformacji komunizmu: „odwilżą” i „demokratyzacją”, po której nastał okres „resowietyzacji” pod kontrolą Putina.
Efektem tego, faktyczną władzę w „putinowskiej” Rosji Sowieckiej sprawują struktury komunistyczne (nomenklatura, bezpieka i agentura, przy czym bezpieka to najsilniejsze ogniwo), stanowiące centrum aparatu państwowego. Pomimo, że neosowiecka władza nie jest monolitem, tylko siecią (jednocześnie zhierarchizowaną), a pomiędzy poszczególnymi jej segmentami występują nieraz krwawe porachunki, system ani nie upada, ani nie traci stabilności. Pomimo tego, iż poszczególne klany mają sprzeczne interesy partykularne, istnieje pewien poziom interesów strategicznych, wspólnych dla całości establishmentu sowieckiego, wokół których istnieje „porozumienie ponad podziałami”. Mimo wewnętrznych podziałów funkcjonują mechanizmy obrony i ekspansji systemu władzy; ogólne „reguły” jego organizacji. Ponadto to, co jest przedstawiane jako „konflikt”, często jest faktycznie przebudową aparatu władzy.
Ścisłym kierownictwem neosowieckiego establishmentu jest kolektyw kierowniczy, składający się z zapewne z najwyższych rangą czekistów i najbardziej znaczących oligarchów; całkiem możliwe, że jest to gremium nieformalne. Putin (a tym bardziej Miedwiediew) nie jest żadnym współczesnym „carem-samodzierżcą”, pomimo sprawowania formalnie najwyższych stanowisk w państwie. Pełni on raczej funkcję zbliżoną do genseka kompartii za pierwszych Sowietów – prezesa korporacji czekistów i „menedżera władzy” (by użyć określenia Zachara Prilepina: nacbolskiego dysydenta i kapitana Specnazu, weterana wojny czeczeńskiej). Putin – od roku 2008 na zmianę z Miedwiediewem – pełni funkcję „Wielkiego Brata”, który jako uosobienie systemu władzy ogniskuje na sobie zarówno uwielbienie, jak i gniew. Jeżeli odpowiednio nie wywiąże się z tych obowiązków, może on zostać usunięty ze stanowiska przez innych członków zarządu korporacji czekistów, być może w dezinformacyjnej atmosferze czy to konfliktu, czy też „demokratyzacji”, „liberalizacji” czy nawet „rewolucji”.
Kolejnym ważnym elementem jest zakończony powodzeniem, a jednocześnie ustawicznie prowadzony proces sowietyzacji. Przez okres niemal stulecia ukształtowano społeczeństwo, które reaguje i funkcjonuje w sposób pożądany przez władzę, stanowiąc zarówno rezerwuar niewolników, jak i kadr.
System partyjny i parlamentarny w Rosji Sowieckiej to jedynie imitacja zachodniego demoliberalizmu, zewnętrzna emanacja systemu pod rzeczywistą kontrolą transfiguracji KGB i GRU: rolę masowej „partii władzy” i „pasa transmisyjnego” pełni putinowska, neobolszewicko-postpolityczna Jedinaja Rossija, przystawką mającą zagospodarować elektorat lewicowy – Sprawiedliwaja Rossija, z kolei Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej i nacjonalistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (swoją drogą – cóż za kur(w)iozalna nazwa!) Żyrinowskiego pełnią rolę parlamentarnej opozycji koncesjonowanej, a jednocześnie straszaka: demokraci i liberałowie z KGB i GRU zawsze mogą skutecznie postraszyć czy to zachód, czy to dysydentów… „recydywą sowietów” czy groźbą powrotu „Czarnej Sotni”.
Opozycja jest autentyczna, a jednocześnie, w wyżej zarysowanym układzie politycznym jest opozycją nie tyle koncesjonowaną, co dobrowolnie wpisującą się w system neosowiecki, pełniąc funkcję wentyla bezpieczeństwa. Jest ona ograniczona, czy też samoograniczona: po pierwsze – całościowym systemem sowieckiej manipulacji, po drugie – liberalnymi zabobonami politycznymi, będącymi kalką rozwiązań zachodnich – typowych dla zupełnie innych uwarunkowań socjopolitycznych i historycznych. Przede wszystkim nie jest w stanie prawidłowo zidentyfikować wrogiego jej systemu władzy, stąd nie dąży do jej obalenia tylko do wypracowania modus vivendi i wysuwa postulaty nie zagrażające władzy neokomunistycznej oligarchii: domaga się „uczciwych wyborów”, „demokracji”, „wolnego rynku” (liberałowie), „państwa socjalnego” (socjaliści), „Wielkiej Rosji” czy też „Rossii dla Russkich” (nacjonaliści) czy „Rosji bez Putina” (gdy jest on jedynie elementem układu władzy) itp. Pokojowymi demonstracjami ani ideami – postulatami „uczciwych wyborów”, wprowadzeniem „wolnego rynku” czy też „zwalczania korupcji” nie da się pokonać reżimu, którego rdzeniem i głównym aktywem są struktury totalitarne – służby specjalne, potrafiące zastosować zarówno przemoc fizyczną, jak i manipulację społeczną i indywidualną. Ponadto, jedynie naiwny może uważać, że służby specjalne organizacjami opozycyjnymi się nie interesują.
Z kolei obwołany jako lider opozycji „król rosyjskiego Internetu”, Aleksiej Nawalny, w (dość bełkotliwym skądinąd) wywiadzie z Jewgieniją Ałbac postuluje m.in. zwołanie czegoś w rodzaju rosyjskiego „okrągłego stołu”, przy którym sowieciarze negocjowaliby z opozycją, stworzenie organizacji politycznej, która miałaby z władzą rozmawiać i ewentualnie startować w wyborach, a także postulat niepodejmowania radykalnych rozliczeń z (ewentualnie obalonym) reżimem i „równego prawa dla wszystkich”. Nie jest przypadkiem także to, że w wywiadzie Nawalny, oprócz deklarowanego nacjonalizmu, chwali się jakoby miał tatuaż z wizerunkami… Lenina i Stalina. Równie interesujące jest to, jak w kraju, w którym bezpieka w pełni kontroluje Internet, Nawalny mógł stworzyć de facto zarabiający na siebie blog antykorupcyjny i dlaczego władze nie zareagowały na to, że ktoś nagle „podskoczył” systemowi, którego „dobrodziejstwem inwentarza” są praktyki korupcyjne, które odkrył będąc akcjonariuszem mniejszościowych największych sowieckich koncernów (Gazpromu, Transniefti, Banku WTB), wiadomo wszak powszechnie, że kremlowscy bolszewicy to fani Korwina i Rothbarda. Ważnym tropem powinna być też rodzina Nawalnego – ojciec miał być oficerem sowieckich wojsk rakietowych; patrząc z punktu widzenia sowieckich władz, nie można pozwolić na to, aby tak wartościowa młodzież zmarnowała się, przewodząc antysystemowej organizacji. Ani na to, co by czasem w głowie się nie poprzewracało na studiach w Yale.
Suchej nitki na antykremlowskiej opozycji nie zostawia rosyjska antykomunistka, Waleria Nowodworska. W wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej Codziennie” jeszcze przed wyborami i protestami mówi między innymi: „To są strzępy, porozrzucane kawałki. Odrębny blok tworzy Borys Niemcow, lider partii Sojusz Sił Prawicowych (SPS), odrębny Władimir Ryżkow, przewodniczący Partii Republikańskiej Rosji (RPR). Jest jeszcze były minister finansów i premier Michaił Kasjanow i jego Rosyjski Sojusz Ludowo-Demokratyczny. Żadnemu z tych polityków nie udało się stworzyć silnej partii opozycyjnej. Organizują wspólne akcje z komunistami i faszystami [chodzi zapewne o nacjonalistów – J.], zamiast twardo i zdecydowanie nawoływać do bojkotu władzy. […] Kreml rozdeptał opozycję. Anatolij Czubajs, uważany za ojca rosyjskiej prywatyzacji, narzeka dziś, że nie ma na kogo głosować, więc nie pójdzie na wybory. Tyle że jeszcze dwa lata temu na zlecenie Kremla niszczył Sojusz Prawych Sił (SPS).”
Nowodworska nie ma też żadnych wątpliwości, że uznawani za opozycję komuniści (KPFR) grają w tej samej lidze, co sowieckie władze: „komuniści nigdy nie byli opozycją dla obecnej władzy. Opozycja ma inny program i inne cele niż partia rządząca, a tu cele są zbieżne. Chodzi o powrót do koryta. […] Mamy partię oszustów i złodziei, czyli Jedną Rosję, mamy partię bandytów, tworzoną przez komunistów, i skrajnie nacjonalistycznych populistów z Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR). W wyborach wezmą też udział takie partie, jak Słuszna Prawda i Sprawiedliwa Rosja, oraz zdrajcy demokracji z Jabłoka. Żadnej z tych partii nie wróżę powodzenia.” Jabłoko, czyli partię socdemoliberalną, Nowodworska określa mianem „zdrajców demokracji”, w rzeczywistości będących też dziećmi Związku Sowieckiego, biorącymi udział w polityce "[…] dla zachowania pozorów, dla przyciągnięcia uwagi inteligencji i obłaskawienia zachodu. "
Cele operacji – wymiar wewnętrzny
Systemem neokomunistycznym (tak samo zresztą jak w „klasycznym” komunizmie) zarządza się poprzez kryzys – chodzi o to, żeby wywołać kontrolowany kryzys jeszcze zanim spontanicznie wybuchnie kryzys niekontrolowany i ewentualnie groźny dla władzy. Inną sowiecką „tradycją” jest fałszywa liberalizacja i demokratyzacja oraz tworzenie koncesjonowanej opozycji. Celem jest wypromowanie elementów, z którymi władza mogłaby się porozumieć, a w dalszej kolejności – być może dokooptować; kolejnym celem jest neutralizacja elementów opornych wobec systemu.
W dezinformacyjną politykę „ewolucji systemu” wpisuje się (bądź wpisywały): jelcynowska „odwilż” i „demokratyzacja”, następnie „dyktatura prawa” i „suwerenna demokracja” wczesnej i średniej epoki Putina (należy przypomnieć, że na początku XXI wieku to właśnie Putin uznawany był za demokratę, liberała i reformatora), a od 2008 roku gdy okazało się, że Putin już nie jest zbytnim demokratą, a nawet, że jest oficerem KGB zlecającym morderstwa – umieszczenie prawdziwego demokraty Miedwiediewa na stolcu prezydenckim i operacja dezinformacyjna „konflikt Putina z Miedwiediewem”. Kolejnym elementem systemu władzy mającym charakter w istocie dezinformacyjny jest opisany wyżej fasadowy pluralizm partyjny. Mająca właśnie miejsce „śnieżna/błotna rewolucja” byłaby tu logiczną kontynuacją operacji „ewolucja systemu władzy” i operacji „dysydentura”.
To co obserwujemy obecnie, to typowo sowiecka strategia i taktyka „nożyc”, zawierająca trzy zasadnicze elementy: po pierwsze - „zaplanowana porażka” i taktyczna defensywa sowieciarzy (Jedinaja Rossija traci na rzecz… KPRF i LDPR), po drugie – dialektyczna taktyka „walki i porozumienia” wobec opozycji, po trzecie – „okopanie” i umocnienie się struktur władzy.
Nie próbując dokonać szczegółowej rekonstrukcji ostatnich wydarzeń, przytoczmy podstawowe fakty. Putin – najbardziej samczy i alfowaty „samiec Alfa” – został wygwizdany publicznie podczas gali MMA i traci w rankingach popularności. Jedinaja Rossija traci w (naturalnie – sfałszowanych) wyborach do sowieckiej Dumy (49% zamiast 70% w poprzednich wyborach), na rzecz… „prawdziwych” komunistów (KPFR Ziuganowa), „socjaldemokratów” (Sprawiedliwaja Rossija Mironowa) i nacjonalistów Żyrinowskiego. Przeciwko fałszerstwom wyborczym i korupcji „partii żuli i złodziei” wybuchają protesty w Moskwie, Leningradzie i na sowieckiej prowincji. Wśród wiecowych mówców mamy m.in. Michaiła Gorbaczowa – wielkiego demokratę, który „obalił komunizm” i „rozwiązał Związek Sowiecki” oraz Aleksieja Kudrina – kolejnego wielkiego demokratę, który oczywiście w proteście przeciwko czekistowskiemu dyryżyzmowi i korupcji swojego przyjaciela, towarzysza pułkownika Putina zrezygnował z teki ministra finansów. Pierwszy wzywa Putina do ustąpienia motywując to zbyt długim grzaniem stołka, drugi – rzecz jasna jako „były” nomenklaturszczik – ostrzega przed niebezpieczeństwem rewolucji, takiej jak w krajach arabskich (tymczasem w Egipcie, choć obalono towarzysza marszałka Mubaraka, jego koledzy z moskiewskiej akademii gensztabu rządzą dalej).
Według Lwa Nawrozowa, rosyjskiego publicysty i poety na emigracji w USA, już sam fakt dopuszczenia do demonstracji jest elementem dezinformacji, mającej ukazać Rosję Sowiecką jako kraj prawie-że-demokratyczny: Rząd uznał, że nie pozostało mu nic, tylko pozwolić na rozwój wydarzeń i dlatego wydał pozwolenie [na demonstracje – J.]. Obecność policji była duża, wraz z helikopterami, transporterami [troop carriers], ciężarówkami i buldożerami. Policja jednak okazała zaskakującą cierpliwość, a państwowa telewizja dała ogólnokrajowym demonstracjom niespodziewanie dużo czasu antenowego. […] Władze Moskwy dały ludziom pozwolenie na demonstracje, a policja nie podjęła żadnych działań nawet gdy tłum, przewidywany na 25 tysięcy, znacznie przekroczył zapowiadaną liczebność.
Tzw. „opina publiczna” Zachodu daje się na ten chwyt nabierać, jak dalej pisze Nawrozow: […] Po stronie zachodnich dziennikarzy nie było żadnej próby krytycznej analizy struktury obecnego […] reżimu. Nie rozumieją tego, że Putin skutecznie stosuje grę w demokrację sprawiającą że Rosja przypomina każdy inny kraj zachodni, wraz z wyborami i swobodą opuszczania kraju – jedyna różnica polega na tym, że wybory to fasada za którą kryje się reżim Putina – mocno okopana dyktatura, broniona przez wojsko oraz specjalne oddziały policji.
[…] Podczas gdy każdy może wyjechać z kraju i wrócić, cieszyć się wakacjami gdziekolwiek na świecie — to znaczy, jeśli go stać — i rozpocząć swój własny biznes, naród rosyjski jest bezbronny, ponieważ […] konstytucja nie gwarantuje im prawa do posiadania broni w celu samoobrony. Neobolszewicka, czekistowska elita władzy nie jest jedynie elitą w sensie technicznym; to w zasadzie kasta społeczna, strzegąca swojego interesu klasowego jakim jest utrzymanie się na szczycie władzy, przy czym Nawrozow nie podaje nawet przybliżonej ilości oficerów i szeregowych funkcjonariuszy FSB ani innych służb specjalnych (wg prof. Andrzeja Nowaka, 70% neosowieckiej elity wywodzi się ze specsłużb): […] rosyjska armia ma siłę dwóch milionów ludzi, OMON […] – dwa razy tyle, co armia. Cztery miliony funkcjonariuszy plus lojalni członkowie ich rodzin. Mamy prawie siedmiomilionowy blok wyborców, w którym każdy służy Putinowi i zagłosuje na partię Putina – czy to będąc lojalnymi wobec szefa, czy to wykonując jego rozkazy, zapewniając Putinowi zwycięstwo wyborcze.
Jeszcze w zeszłym roku podobne protesty zgromadziłyby jakieś kilkaset osób na krzyż i zostałyby rozpędzone przez OMON, który to teraz (wraz z MCzS, który wbrew pozorom jest resortem siłowym) rozstawia barierki, bramki i toi-toie, by najpierw parędziesiąt, a później sto tysięcy demonstrantów mogło spokojnie… demonstrować i urządzać sobie ostre podśmiechujki z dwóch bolszewickich pederastów. Bezpieka nie zapobiegła protestom: nie aresztowała organizatorów i osób udających się na wiece, nie odcięła komunikacji (Internetu i sieci telefonii komórkowej), wreszcie nie stłumiła demonstracji; ograniczono się jedynie do jej standardowej mobilizacji, włącznie z Dywizją Wojsk MWD imienia nie byle kogo, bo samego Feliksa Dzierżyńskiego. Sowieckie media zaczęły być trochę mniej zakłamane i trochę bardziej obiektywne w relacjonowaniu protestów, a sędziowie i sędziny – trochę mniej „rozgrzani” jeśli chodzi o traktowanie zatrzymanych i aresztowanych opozycjonistów, jakby zapomnieli o spuściźnie Andrieja Wyszynskiego.
Z jednej strony zezwala się nawet na ostry, przynajmniej w warstwie werbalnej, protest społeczny, a z drugiej – władza konsoliduje szeregi i natychmiast podejmuje kontrakcje. Władza rzekomo wsłuchuje się w głosy protestu, obiecuje rewizję wyborów, zarówno Putin i Miedwiediew obiecują przeprowadzenie postulowanych reform. Z drugiej strony, oskarża się opozycję o powiązania agenturalne z Ameryką i deklaruje niemożliwość spełnienia danych postulatów.
Rolę mediatora wyznaczono jednemu z liderów opozycji, a jednocześnie do niedawna minister finansów w rządzie Putina – Aleksiejowi Kudrinowi. Z jednej strony grozi on rewolucją, jeśli system władzy nie dokona pewnych modyfikacji (zwróćmy uwagę, że mamy do czynienia ze słowami sowieciarza), z drugiej – postuluje utworzenie przez opozycję, zarówno parlamentarną jak i pozaparlamentarną, której celem będzie wyłonienie (także poprzez głosowanie w Internecie) negocjatorów do rozmów z władzą. Kudrin proponuje także dymisję szefa Centralnej Komisji Wyborczej, Władimira Czurina i powtórzenie wyborów do Dumy, na co nie zgadza się nowe jej naczialstwo.
Liderzy opozycji zresztą sami deklarują zamiar negocjowania swoich postulatów przy neosowieckiej wersji „okrągłego stołu”. Według Michaiła Kasjanowa, przywódcy partii „ParNaS” (Partia Wolności Ludowej, a jednocześnie b. premiera FR 2000 - 2004), zarówno władza, jak i opozycja mają być gotowe do negocjacji. Jak podaje portal Arcana, 12 grudnia 2011 roku powołano „Komitet Organizacyjny Okrągłego Stołu”, w którym znaleźli się m.in. sam Kasjanow i obrończyni praw człowieka Ludmiła Aleksiejewa. Lider ParNaSu zaprosił do udziału w Okrągłym Stole przedstawicieli partii politycznych („Jabłoko”, „Inna Rosja”, Lewy Front), deputowanych Dumy (Gudkowa i Ponomariowa), liderów opozycji „antysystemowej” (Nawalnego, Kasparowa), jak również członków komitetów organizacyjnych demonstracji z 10 i 24 grudnia.
Kolejnymi próbami nadania ruchowi sowieckich oburzonych formy organizacyjnej jest utworzenie Ligi Wyborców i Ruchu Obywatelskiego. Założycielami LW są głównie twórcy i naukowcy: Ludmiła Ulicka, Borys Akunin i Dmitrij Bykow, rockman Jurij Szewczuk, politolog Dmitrij Orieszkin, dziennikarze - Tatjana Łazariewa, Olga Romanowa, Siergiej Parchomienko i Leonid Parfionow, blogerzy – Ilja Warłamow i Rustam Adagamow. Liga Wyborców uzyskała poparcie „tajemniczego kandydata” Putina – Michaiła Prochorowa. Z kolei Ruch Obywatelski to inicjatywa deputowanego Dumy Ilii Ponomariowa (Sprawiedliwa Rosja), w której znalazła się także ekolog Jewgienija Czyrikowa, Siergiej Udalcow z „Lewego Frontu” a także nacjonaliści: Aleksander Nawalny i Aleksander Potkin. Obie organizacje deklarują współpracę, a LW – przekształcenie w partię polityczną, która ma bronić obywateli przed nadużyciami władzy. Żadna nie uznaje rozmów i porozumienia z władzą za niemożliwe.
„Kontrakcją” władzy jest też kandydatura oligarchy Michaiła Prochorowa w marcowych wyborach prezydenckich. Gigant medialny, finansowy i techniczny, który w neosowieckiej Rosji nie zdobył by pozycji bez „kryszy” ze strony bezpieki, przedstawiany jest jako alternatywa dla Putina, który nie zrealizował deklarowanych zamiarów: Prochorow deklaruje z jednej strony sprzeciw wobec biurokratyzmu, ograniczenie biurokracji państwowej, ułatwienia dla przedsiębiorców, reformy liberalne i oczywiście szacunek dla narodu i poszczególnych obywateli, z drugiej – sprzeciw wobec „nacjonalistycznego populizmu” Nawalnego. Prochorow ma też pozyskać dla celów władz organizacje obywatelskie i pozarządowe zaangażowane w dysydenturę, m.in. „Gołos”, wobec czego przychylny jest Grigorij Mielkonjanc – zastępca przewodniczącej, aresztowanej Lilii Szybanowej.
W roli „rozjemcy” pomiędzy władzą a opozycją, „pacyfikatora” społecznego oburzenia i „sumienia władzy” występuje Cerkiew Prawosławna. Patriarcha Cyryl staje po stronie Putina i ostrzega oburzonych przed „wywołaniem kolejnej krwawej rewolucji, która zniszczyłaby Rosję” (tak, jakby ta kiedykolwiek po 1917 się odrodziła), z kolei protojerej (prawosławny odpowiednik opata) Wsiewołod Czaplin uznaje prawo narodu do wyrażania swojej opinii i demonstracji, przy okazji rosyjskiego Bożego Narodzenia postulując też m.in. reformę i dofinansowanie armii, akcentując problem korupcji i imigracji ludności nierosyjskiej. Obaj chwalą pokojowy przebieg „rewolucji” i wyrażają nadzieje na porozumienie władzy i opozycji. Należy przy tym pamiętać, że Patriarchat Moskiewski (który onegdaj Józef Mackiewicz słusznie nazwał Patriarchatem Sowieckim) to de facto kolejny zarząd główny bezpieki.
Zezwalając na wielotysięczne demonstracje, a następnie dokonując to naprzemiennych represji i odmawiając spełnienia postulatów, to obietnic „okrągłych stołów” i „reform”, władza dokonuje rozpoznania przeciwnika; liczy ewentualnych przeciwników, ewentualnych partnerów do rozmów, próbuje ocenić znaczenie, faktyczne zamiary, zachowanie i determinację poszczególnych uczestników protestów.
Jaki jest dotychczasowy bilans „śnieżnej rewolucji”? Niejako „w reakcji” na protesty, struktury władzy umacniają się dokonując roszad personalnych. Przewodniczącym Dumy sowieckiej zostaje Siergiej Naryszkin – do niedawna szef administracji prezydenta, oficer wywiadu KGB. Szefem administracji prezydenta zostaje Siergiej Iwanow – dotychczasowy minister obrony, również oficer I Zarządu Głównego KGB, a później FSB. Ministrem obrony zostaje Dmitrij Rogozin – do tej pory przedstawiciel Rosji Sowieckiej przy NATO, polityk o bardzo ostrym, ekspansjonistycznym, antyzachodnim nastawieniu. Z kolei Władysław Surkow – jeden z naczelnych neosowieckich ideologów (twórca m.in. terminu „suwerenna demokracja”, uważany za architekta sukcesu Putina w 2000 roku, prawdopodobnie oficer GRU – dostaje tekę wicepremiera ds. „modernizacji i innowacji”. Powyższa „restrukturyzacja” (a także „porażka” partii władzy na rzecz komunistów i nacjonalistów) na poziomie wewnętrznym oznacza jeszcze większą totalizację i umocnienie rządzącej bezpieki, zaś na poziomie polityki zagranicznej – obranie jeszcze bardziej niż dotychczas, ekspansjonistycznego (w tym i antyzachodniego, antyamerykańskiego zwłaszcza) kursu. Kolejnej fali totalitaryzacji ma towarzyszyć kolejna odsłona dezinformacji o „demokratyzowaniu się Rosji”, wspierana przez opozycję dążącą nie do obalenia systemu, tylko domagającą się spełnienia przez system danych postulatów i zmian personalnych (dziwnym trafem, coraz mniej jest mówienia o demokratyzacji), a tym samym jego ulepszenia.
Warianty rozwojowe
Sytuacja jest dynamiczna, jednak można przewidzieć główny kierunek, w którym ona zmierza. Celem jest restrukturyzacja systemu władzy tak, aby zmienić jego „formę”, nie zmieniając „treści” – zachowanie władzy przez bezpiekę kosztem poszerzenia bazy politycznej. Niewiadomą są w zasadzie konkretne inwarianty; to, jaki dokładnie będzie przebieg wydarzeń. Jak słusznie zauważyła badacz obecnej sytuacji w Rosji Sowieckiej, blogerka Amelka 222, mamy do czynienia z powtórką działań, jakie zastosowano w PRL w latach 1988 – 1990. Po protestach i incydentalnych zamieszkach miały miejsce poufne negocjacje pomiędzy władzą a opozycją, po których ogłoszono „pojednanie narodowe”, czyli koniec końców – upadek komuny na cztery łapy; zachowanie władzy kosztem kooptacji części opozycji i neutralizacji niepokornych. Należy przyznać, że sowieciarze dużo nauczyli się na terytorium, które jeden z nich, Wojciech Jaruzelski w 1985 r. określił jako „laboratorium pieriestrojki”.
Możliwe, że mamy do czynienia z operacją odsunięcia Putina od stołka (być może wraz z całym swoim klanem leningradzkich czekistów). Byłby to jednak po pierwsze: wariant rozwojowy operacji „demokratyzacja Rosji”, po drugie, zmiana wyłącznie personalna, nie systemowa. Putin (a potem Miedwiediew) był – rzecz jasna z sowieckiego punktu widzenia – odpowiednim przywódcą na czas budowy sojuszu pomiędzy Rosją Sowiecką a Niemcami i Francją/UE, budowy Bloku Kontynentalnego (strategicznego sojuszu z ChRL), przejęcia władzy w krajach latynoamerykańskich przez promoskiewskich komunistów, reintegracji obszaru dawnego imperium sowieckiego, wreszcie – pokazania ex-komsomołcom, którym się uroiło, że są właścicielami masy upadłościowej po ZSRS, że ich seniorem jest CzeKa. Być może członkowie „politbiura” (czy „dyrektoriatu”, jak pisze Felsztyński) uznali, że Putin po pierwsze: zrobił swoje i wywiązał się z tych zadań, po drugie – dalsze utrzymywanie go na stanowisku grozi destabilizacją; Putin i jego ludzie mogą zapaść na przerost ambicji (nawet jak na bolszewickie standardy). Dlatego trzeba ich odsunąć, być może w mamiącej atmosferze kryzysu, fałszywej liberalizacji czy nawet rewolucji, nawet wynajmując do tej operacji część establishmentu amerykańskiego czy globalistycznego. Być może w tym właśnie kontekście należy odczytać ostatnie teksty Aleksandra Dugina – autora współczesnej neosowieckiej geostrategii – który twierdzi, że zarówno Putin, jak i opozycja „wiodą Rosję ku zgubie”: Putin i jego ludzie stopniowo, opozycja – błyskawicznie. Oraz tekst oligarchy Bieriezowskiego (być może reprezentującego zachodnich globalistów), który wzywa „Wołodię” do dobrowolnej abdykacji przy zachowaniu fruktów dotychczasowej władzy. Jeżeli wariantem jest odsunięcie Putina, to nie wolno nam wykluczyć, że zostało ono z góry ustalone, przy udziale samego zainteresowanego.
Ilustracją ugodowego kierunku opozycji i jednego z możliwych scenariuszy (zakładającego kres Putina) jest artykuł Borysa Akunina (obecnie jeden z liderów „rewolucji”, onegdaj – fan towarzysza pałkownika) w „New York Times”. Czytamy tam m.in.: „Z zewnątrz wydarzenia w Rosji mogą przypominać […] burzę, która przeszła przez kraje arabskie, kładąc kres tamtejszym autorytarnym reżimom. Ale jest to złudna analogia. Jedynym punktem wspólnym jest ważna rola portali społecznościowych w organizacji spontanicznych protestów. Wydarzenia w Rosji […] to rewolucja klasy średniej, klasy, która z definicji jest nierewolucyjna.” Dalej pisze, że najlepszym scenariuszem byłoby degrengolada putinizmu przez 2 lata, po czym snuje wizje nowej, demoliberalnej Rosji (podkr. – J.): „Gdyby […] nastąpiła pełna zmiana władzy, post-putinowska Rosja względnie bezboleśnie weszłaby w kolejny etap ewolucji państwa. Politycznie byłaby zapewne krajem burzliwym, któremu nieobce byłby kryzysy parlamentarne, zmiany gabinetów rządzących, nawoływania do impeachmentu i wszystkie inne atrybuty młodej demokracji. Ale w państwie, w którym klasa średnia przebudziła się i zdała sobie sprawę ze swojej potęgi, władza nie byłaby już monopolem "siłowików" (wywodzących się z komunistycznych służb przedstawicieli resortów siłowych), ani oligarchów. Nie byłaby również monopolem jednego człowieka.” Czy Akunin postuluje obalenie systemu? Nie.
Akunin ogłasza Urbi et Orbi reformę systemu – chodzi o to, by zmienić wszystko, nie zmieniając niczego. W realnej polityce oznaczałoby to, że rządząca kasta bolszewików nie utraciłaby władzy, a jedynie zamieniłaby zmodyfikowaną, putinowską kontrolę totalną na kontrolę strukturalną, być może wycofując się w cień polityki i korzystając przy tym z całego instrumentarium typowego dla komunistycznych specsłużb. Kosztem koniecznym byłoby poszerzenie przez sowiecką władzę bazy politycznej (tak trzeba rozumieć słowa o „utracie czekistowskiego monopolu władzy”), detronizacja/abdykacja Putina, wreszcie – fala samobójstw części starych czekistów tęskniących za Putinem (najpewniej poprzez wrzucenie lokówki do wanny, a potem postrzał całą serią z kałasznikowa). Władza pośrednia struktur komunistycznych jest o wiele skuteczniejsza, z punktu widzenia sowieckich elit, niż władza bezpośrednia. Dowiodła tego zarówno operacja „pieriestrojka”, jak i przebieg tzw. „kolorowych rewolucji” na czele z Ukrainą, Kirgistanem i Polską. Struktury komunistyczne (z bezpieką jako rdzeniem) potrafią doskonale dostosować się do formalnego/realnego demoliberalizmu, który z istoty nie posiada instrumentów koniecznych, by im się przeciwstawić. Neokomunizm przypomina nieco tytułową „postać” z filmu „The Thing” Johna Carpentera – posiada niebywałe, wręcz nieograniczone zdolności kamuflażu i adaptacji do zmieniających się warunków otoczenia.
Nie można jednak całkowicie wykluczyć obrotu wydarzeń w kierunku korzystnym dla Putina i jego ludzi – w przypadku radykalizacji protestów, obecna sowiecka ekipa może po prostu uciec się do rozwiązania siłowego – stłumienia demonstracji przez bezpiekę, policję a nawet wojsko, masowych aresztowań, zabójstw dokonanych przez „nieznanych sprawców” czy nawet zamachów terrorystycznych. Zapewne nieprzypadkowo wśród protestujących mocno wyeksponowani są nacjonaliści, nacbole czy kibice piłkarscy; sytuację władza może rozegrać propagandowo jako „groźbę faszyzmu”, „zagrożenie nacjonalizmem/skrajną prawicą”, jako… „recydywę komunizmu” czy wreszcie chuligańskie zadymy, siebie stawiając w roli obrońcy ładu i porządku czy wręcz obrońcy demokracji, słuszne oburzenie i postulaty zmian przeciwstawiając „prowokowaniu zadym” czy „próbom destabilizacji Rosji”. Następnie usiąść do sowieckiego „okrągłego stołu” z odpowiednio wyselekcjonowanymi ludźmi opozycji.
Obserwujemy grę o sumie niezerowej, w której najpewniej każdy wygra to, o co gra. Opozycja będzie miała „demokrację” i „przejrzystość” (najpewniej fasadową, ale dla wyposzczonych demoliberałów to coś lepszego niż putinowska stabilność), Amerykanie/globaliści zachodni – także „demokrację” plus koncesje w Azji i na Bliskim Wschodzie, natomiast rządzący czekiści – zachowanie władzy i możliwość rozgrywania opozycją i aktorami zagranicznymi. Operacja restrukturyzacji systemu i możliwej wymiany starej ekipy sowieckiej na nową ma też wymiar międzynarodowy; oddziałujący także na ostatnie wydarzenia w Polsce. Ale o tym już w kolejnej części.
Źródła:
1. Amelka222, „Zawłaszczanie rosyjskich dekabrystów A.D. 2001”: http://lamelka222.salon24.pl/373992,zawlaszczanie-rosyjskich-dekabrystow-a-d-2011
2. / - / „Aleksiej Nawalny przed rosyjskim stołem”: http://lamelka222.salon24.pl/377032,a-navalnyj-przed-rosyjskim-stolem
3. / - / „Władimir – bój ty się Boga, ale nie bój się Cerkwi!”: http://lamelka222.salon24.pl/382541,wladymir-boj-ty-sie-boga-ale-nie-boj-sie-cerkwi
4. Borys Akunin, „Upadek Putina stał się faktem?”: http://fakty.interia.pl/new-york-times/news/upadek-putina-stal-sie-faktem,1750491,6806
5. Ander, „Czy Putin rozpoczął działania wyprzedzające?”: http://ander.salon24.pl/376870,czy-putin-rozpoczal-dzialania-wyprzedzajace
6. / - / „Michaił Prochorow - kandydat na prezydenta Rosji”: http://ander.salon24.pl/381178,michail-prochorow-kandydat-na-prezydenta-rosji
7. Michał Bąkowski, „Homo sovieticus żyje”: http://wydawnictwopodziemne.com/2011/12/11/homo-sovieticus-zyje/
8. / - /, „Burza w Moskwie”: http://wydawnictwopodziemne.com/burza-w-moskwie/
9. „W Rosji nadal wrze”, wywiad z Aleksandrem Borzenką, niezalezna.pl: http://niezalezna.pl/20934-w-rosji-nadal-wrze
10. Dominika Cosić, „Po Kaddafim Putin? Nie sądzę”: http://dominikacosic.salon24.pl/376829,po-kaddafim-putin-nie-sadze
11. Aleksander Dugin, „Horyzonty błotnej rewolucji”: http://xportal.pl/?p=1590
12. Anatolij Golicyn, „Nowe kłamstwa w miejsce starych. Komunistyczna strategia podstępu i dezinformacji”, rr. 14, 20.
13. Piotr Maciążek, „W Rosji nadchodzi odwilż? Nie”: http://politykawschodnia.salon24.pl/376151,w-rosji-nadchodzi-odwilz-nie
14. / - / „Nowi dysydenci w Rosji chcą porządku, nie demokracji”: http://politykawschodnia.pl/index.php/2012/01/18/maciazek-nowi-dysydenci-w-rosji-chca-porzadku-nie-demokracji/
15. Filip Memches, „Dokąd zmierzasz Rosjo?”: http://rebelya.pl/post/551/dokad-zmierzasz-rosjo
16. / - / „Kto po Putinie?”: http://rebelya.pl/post/440/kto-po-putinie
17. / - / „Aleksiej Nawalnyj – rosyjski buntownik nowego typu”: http://rebelya.pl/post/428/nawalnyj
18. Lev Navrozov, „Putin’s Soldiers and Special Police Are Big Voting Bloc”: http://www.newsmax.com/navrozov/Putin-special-police-Russia/2011/12/16/id/421257
19. / - / „Mikhail Prokhorov Is Putin's Mystery Rival”: http://www.newsmax.com/navrozov/Mikhail-Prokhorov-Russian-Nets/2011/12/23/id/422034
20. Andrzej Nowak, „Zaplanowana porażka Putina”: http://niezalezna.pl/19942-prof-nowak-%E2%80%9E-zaplanowana-porazka-putina%E2%80%9D
21. „Kreml rozdeptał opozycję”, wywiad z Walerią Nowodworską: http://niezalezna.pl/19849-kreml-rozdeptal-opozycje
22. „Jak tak dalej pójdzie, to Rosja się rozpadnie” – wywiad z Zacharem Prilepinem: http://rebelya.pl/post/628/prilepin-jak-tak-dalej-pojdzie-rosja-sie-rozpad
23. Jadwiga Rogoża, „Wybory parlamentarne w Rosji. Powrót polityki”: http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2011-12-07/wybory-parlamentarne-w-rosji-powrot-polityki
24. / - / „Rosja po wyborach”: http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2011-12-14/rosja-po-wyborach-oddolna-presja-zmusza-wladze-do-zmiany-
25. Antoni Rybczyński, „Rosja – do rewolucji daleko”: http://www.gazetapolska.pl/12013-rosja-do-rewolucji-daleko
26. / - / „Ulica wrze. Putin zbiera siły”: http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/378042,rosja-ulica-wrze-putin-zbiera-sily
„System Putina”, czyli neobolszewizm
To, że twór państwowy pn. „Federacja Rosyjska” to kontynuacja Sowietów nie powinno ulegać wątpliwości i już choćby ta świadomość każe szukać drugiego, a nawet trzeciego i czwartego dna sprawy. System neosowiecki (tak jak „klasyczny” komunizm zresztą) cechuje zupełnie inna racjonalność, często błędnie postrzegana przez pryzmat (głównie demoliberalnych) paradygmatów i pojęć politycznych: interesu narodowego/społecznego, zaspokajania podstawowych potrzeb społeczeństwa, ekonomii (brak tzw. „wolnego rynku”) czy też klasycznie pojmowanej racji stanu. Typowy „zapadnik” czy też nie-bolszewik często nie jest w stanie zrozumieć, że naturą tego systemu jest dążenie do władzy, że wszystko podporządkowane jest jej obronie i ekspansji, a jednym z podstawowych instrumentów – strategiczna dezinformacja. Zarówno zbrodnie ludobójstwa na podbitych narodach i własnych współobywatelach, jak i wielopiętrowe operacje mające jednocześnie funkcje dezinformacyjne, jak i przełożenie na realną politykę: fałszywe konflikty zewnętrzne i wewnętrzne czy wreszcie tworzenie kontrolowanej opozycji.
Przykładem niech będzie proces pieriestrojki – tzw. „upadku” komunizmu i „rozpadu” Związku Sowieckiego. Pomimo – spowodowanego dynamiką wydarzeń w latach 1989 – 91 – formalnego rozpadu ZSRS, formalnego rozwiązania (i formalnej delegalizacji) kompartii, oligarchia komunistyczna przegrupowała się i zachowała pozycję suwerena. Prawdopodobnie także okres jelcynowskiej „wielkiej smuty” wedle jednych, czy „demokratyzacji” wedle innych, był długofalową operacją wpisaną właśnie w strategię transformacji komunizmu: „odwilżą” i „demokratyzacją”, po której nastał okres „resowietyzacji” pod kontrolą Putina.
Efektem tego, faktyczną władzę w „putinowskiej” Rosji Sowieckiej sprawują struktury komunistyczne (nomenklatura, bezpieka i agentura, przy czym bezpieka to najsilniejsze ogniwo), stanowiące centrum aparatu państwowego. Pomimo, że neosowiecka władza nie jest monolitem, tylko siecią (jednocześnie zhierarchizowaną), a pomiędzy poszczególnymi jej segmentami występują nieraz krwawe porachunki, system ani nie upada, ani nie traci stabilności. Pomimo tego, iż poszczególne klany mają sprzeczne interesy partykularne, istnieje pewien poziom interesów strategicznych, wspólnych dla całości establishmentu sowieckiego, wokół których istnieje „porozumienie ponad podziałami”. Mimo wewnętrznych podziałów funkcjonują mechanizmy obrony i ekspansji systemu władzy; ogólne „reguły” jego organizacji. Ponadto to, co jest przedstawiane jako „konflikt”, często jest faktycznie przebudową aparatu władzy.
Ścisłym kierownictwem neosowieckiego establishmentu jest kolektyw kierowniczy, składający się z zapewne z najwyższych rangą czekistów i najbardziej znaczących oligarchów; całkiem możliwe, że jest to gremium nieformalne. Putin (a tym bardziej Miedwiediew) nie jest żadnym współczesnym „carem-samodzierżcą”, pomimo sprawowania formalnie najwyższych stanowisk w państwie. Pełni on raczej funkcję zbliżoną do genseka kompartii za pierwszych Sowietów – prezesa korporacji czekistów i „menedżera władzy” (by użyć określenia Zachara Prilepina: nacbolskiego dysydenta i kapitana Specnazu, weterana wojny czeczeńskiej). Putin – od roku 2008 na zmianę z Miedwiediewem – pełni funkcję „Wielkiego Brata”, który jako uosobienie systemu władzy ogniskuje na sobie zarówno uwielbienie, jak i gniew. Jeżeli odpowiednio nie wywiąże się z tych obowiązków, może on zostać usunięty ze stanowiska przez innych członków zarządu korporacji czekistów, być może w dezinformacyjnej atmosferze czy to konfliktu, czy też „demokratyzacji”, „liberalizacji” czy nawet „rewolucji”.
Kolejnym ważnym elementem jest zakończony powodzeniem, a jednocześnie ustawicznie prowadzony proces sowietyzacji. Przez okres niemal stulecia ukształtowano społeczeństwo, które reaguje i funkcjonuje w sposób pożądany przez władzę, stanowiąc zarówno rezerwuar niewolników, jak i kadr.
System partyjny i parlamentarny w Rosji Sowieckiej to jedynie imitacja zachodniego demoliberalizmu, zewnętrzna emanacja systemu pod rzeczywistą kontrolą transfiguracji KGB i GRU: rolę masowej „partii władzy” i „pasa transmisyjnego” pełni putinowska, neobolszewicko-postpolityczna Jedinaja Rossija, przystawką mającą zagospodarować elektorat lewicowy – Sprawiedliwaja Rossija, z kolei Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej i nacjonalistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (swoją drogą – cóż za kur(w)iozalna nazwa!) Żyrinowskiego pełnią rolę parlamentarnej opozycji koncesjonowanej, a jednocześnie straszaka: demokraci i liberałowie z KGB i GRU zawsze mogą skutecznie postraszyć czy to zachód, czy to dysydentów… „recydywą sowietów” czy groźbą powrotu „Czarnej Sotni”.
Opozycja jest autentyczna, a jednocześnie, w wyżej zarysowanym układzie politycznym jest opozycją nie tyle koncesjonowaną, co dobrowolnie wpisującą się w system neosowiecki, pełniąc funkcję wentyla bezpieczeństwa. Jest ona ograniczona, czy też samoograniczona: po pierwsze – całościowym systemem sowieckiej manipulacji, po drugie – liberalnymi zabobonami politycznymi, będącymi kalką rozwiązań zachodnich – typowych dla zupełnie innych uwarunkowań socjopolitycznych i historycznych. Przede wszystkim nie jest w stanie prawidłowo zidentyfikować wrogiego jej systemu władzy, stąd nie dąży do jej obalenia tylko do wypracowania modus vivendi i wysuwa postulaty nie zagrażające władzy neokomunistycznej oligarchii: domaga się „uczciwych wyborów”, „demokracji”, „wolnego rynku” (liberałowie), „państwa socjalnego” (socjaliści), „Wielkiej Rosji” czy też „Rossii dla Russkich” (nacjonaliści) czy „Rosji bez Putina” (gdy jest on jedynie elementem układu władzy) itp. Pokojowymi demonstracjami ani ideami – postulatami „uczciwych wyborów”, wprowadzeniem „wolnego rynku” czy też „zwalczania korupcji” nie da się pokonać reżimu, którego rdzeniem i głównym aktywem są struktury totalitarne – służby specjalne, potrafiące zastosować zarówno przemoc fizyczną, jak i manipulację społeczną i indywidualną. Ponadto, jedynie naiwny może uważać, że służby specjalne organizacjami opozycyjnymi się nie interesują.
Z kolei obwołany jako lider opozycji „król rosyjskiego Internetu”, Aleksiej Nawalny, w (dość bełkotliwym skądinąd) wywiadzie z Jewgieniją Ałbac postuluje m.in. zwołanie czegoś w rodzaju rosyjskiego „okrągłego stołu”, przy którym sowieciarze negocjowaliby z opozycją, stworzenie organizacji politycznej, która miałaby z władzą rozmawiać i ewentualnie startować w wyborach, a także postulat niepodejmowania radykalnych rozliczeń z (ewentualnie obalonym) reżimem i „równego prawa dla wszystkich”. Nie jest przypadkiem także to, że w wywiadzie Nawalny, oprócz deklarowanego nacjonalizmu, chwali się jakoby miał tatuaż z wizerunkami… Lenina i Stalina. Równie interesujące jest to, jak w kraju, w którym bezpieka w pełni kontroluje Internet, Nawalny mógł stworzyć de facto zarabiający na siebie blog antykorupcyjny i dlaczego władze nie zareagowały na to, że ktoś nagle „podskoczył” systemowi, którego „dobrodziejstwem inwentarza” są praktyki korupcyjne, które odkrył będąc akcjonariuszem mniejszościowych największych sowieckich koncernów (Gazpromu, Transniefti, Banku WTB), wiadomo wszak powszechnie, że kremlowscy bolszewicy to fani Korwina i Rothbarda. Ważnym tropem powinna być też rodzina Nawalnego – ojciec miał być oficerem sowieckich wojsk rakietowych; patrząc z punktu widzenia sowieckich władz, nie można pozwolić na to, aby tak wartościowa młodzież zmarnowała się, przewodząc antysystemowej organizacji. Ani na to, co by czasem w głowie się nie poprzewracało na studiach w Yale.
Suchej nitki na antykremlowskiej opozycji nie zostawia rosyjska antykomunistka, Waleria Nowodworska. W wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej Codziennie” jeszcze przed wyborami i protestami mówi między innymi: „To są strzępy, porozrzucane kawałki. Odrębny blok tworzy Borys Niemcow, lider partii Sojusz Sił Prawicowych (SPS), odrębny Władimir Ryżkow, przewodniczący Partii Republikańskiej Rosji (RPR). Jest jeszcze były minister finansów i premier Michaił Kasjanow i jego Rosyjski Sojusz Ludowo-Demokratyczny. Żadnemu z tych polityków nie udało się stworzyć silnej partii opozycyjnej. Organizują wspólne akcje z komunistami i faszystami [chodzi zapewne o nacjonalistów – J.], zamiast twardo i zdecydowanie nawoływać do bojkotu władzy. […] Kreml rozdeptał opozycję. Anatolij Czubajs, uważany za ojca rosyjskiej prywatyzacji, narzeka dziś, że nie ma na kogo głosować, więc nie pójdzie na wybory. Tyle że jeszcze dwa lata temu na zlecenie Kremla niszczył Sojusz Prawych Sił (SPS).”
Nowodworska nie ma też żadnych wątpliwości, że uznawani za opozycję komuniści (KPFR) grają w tej samej lidze, co sowieckie władze: „komuniści nigdy nie byli opozycją dla obecnej władzy. Opozycja ma inny program i inne cele niż partia rządząca, a tu cele są zbieżne. Chodzi o powrót do koryta. […] Mamy partię oszustów i złodziei, czyli Jedną Rosję, mamy partię bandytów, tworzoną przez komunistów, i skrajnie nacjonalistycznych populistów z Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR). W wyborach wezmą też udział takie partie, jak Słuszna Prawda i Sprawiedliwa Rosja, oraz zdrajcy demokracji z Jabłoka. Żadnej z tych partii nie wróżę powodzenia.” Jabłoko, czyli partię socdemoliberalną, Nowodworska określa mianem „zdrajców demokracji”, w rzeczywistości będących też dziećmi Związku Sowieckiego, biorącymi udział w polityce "[…] dla zachowania pozorów, dla przyciągnięcia uwagi inteligencji i obłaskawienia zachodu. "
Cele operacji – wymiar wewnętrzny
Systemem neokomunistycznym (tak samo zresztą jak w „klasycznym” komunizmie) zarządza się poprzez kryzys – chodzi o to, żeby wywołać kontrolowany kryzys jeszcze zanim spontanicznie wybuchnie kryzys niekontrolowany i ewentualnie groźny dla władzy. Inną sowiecką „tradycją” jest fałszywa liberalizacja i demokratyzacja oraz tworzenie koncesjonowanej opozycji. Celem jest wypromowanie elementów, z którymi władza mogłaby się porozumieć, a w dalszej kolejności – być może dokooptować; kolejnym celem jest neutralizacja elementów opornych wobec systemu.
W dezinformacyjną politykę „ewolucji systemu” wpisuje się (bądź wpisywały): jelcynowska „odwilż” i „demokratyzacja”, następnie „dyktatura prawa” i „suwerenna demokracja” wczesnej i średniej epoki Putina (należy przypomnieć, że na początku XXI wieku to właśnie Putin uznawany był za demokratę, liberała i reformatora), a od 2008 roku gdy okazało się, że Putin już nie jest zbytnim demokratą, a nawet, że jest oficerem KGB zlecającym morderstwa – umieszczenie prawdziwego demokraty Miedwiediewa na stolcu prezydenckim i operacja dezinformacyjna „konflikt Putina z Miedwiediewem”. Kolejnym elementem systemu władzy mającym charakter w istocie dezinformacyjny jest opisany wyżej fasadowy pluralizm partyjny. Mająca właśnie miejsce „śnieżna/błotna rewolucja” byłaby tu logiczną kontynuacją operacji „ewolucja systemu władzy” i operacji „dysydentura”.
To co obserwujemy obecnie, to typowo sowiecka strategia i taktyka „nożyc”, zawierająca trzy zasadnicze elementy: po pierwsze - „zaplanowana porażka” i taktyczna defensywa sowieciarzy (Jedinaja Rossija traci na rzecz… KPRF i LDPR), po drugie – dialektyczna taktyka „walki i porozumienia” wobec opozycji, po trzecie – „okopanie” i umocnienie się struktur władzy.
Nie próbując dokonać szczegółowej rekonstrukcji ostatnich wydarzeń, przytoczmy podstawowe fakty. Putin – najbardziej samczy i alfowaty „samiec Alfa” – został wygwizdany publicznie podczas gali MMA i traci w rankingach popularności. Jedinaja Rossija traci w (naturalnie – sfałszowanych) wyborach do sowieckiej Dumy (49% zamiast 70% w poprzednich wyborach), na rzecz… „prawdziwych” komunistów (KPFR Ziuganowa), „socjaldemokratów” (Sprawiedliwaja Rossija Mironowa) i nacjonalistów Żyrinowskiego. Przeciwko fałszerstwom wyborczym i korupcji „partii żuli i złodziei” wybuchają protesty w Moskwie, Leningradzie i na sowieckiej prowincji. Wśród wiecowych mówców mamy m.in. Michaiła Gorbaczowa – wielkiego demokratę, który „obalił komunizm” i „rozwiązał Związek Sowiecki” oraz Aleksieja Kudrina – kolejnego wielkiego demokratę, który oczywiście w proteście przeciwko czekistowskiemu dyryżyzmowi i korupcji swojego przyjaciela, towarzysza pułkownika Putina zrezygnował z teki ministra finansów. Pierwszy wzywa Putina do ustąpienia motywując to zbyt długim grzaniem stołka, drugi – rzecz jasna jako „były” nomenklaturszczik – ostrzega przed niebezpieczeństwem rewolucji, takiej jak w krajach arabskich (tymczasem w Egipcie, choć obalono towarzysza marszałka Mubaraka, jego koledzy z moskiewskiej akademii gensztabu rządzą dalej).
Według Lwa Nawrozowa, rosyjskiego publicysty i poety na emigracji w USA, już sam fakt dopuszczenia do demonstracji jest elementem dezinformacji, mającej ukazać Rosję Sowiecką jako kraj prawie-że-demokratyczny: Rząd uznał, że nie pozostało mu nic, tylko pozwolić na rozwój wydarzeń i dlatego wydał pozwolenie [na demonstracje – J.]. Obecność policji była duża, wraz z helikopterami, transporterami [troop carriers], ciężarówkami i buldożerami. Policja jednak okazała zaskakującą cierpliwość, a państwowa telewizja dała ogólnokrajowym demonstracjom niespodziewanie dużo czasu antenowego. […] Władze Moskwy dały ludziom pozwolenie na demonstracje, a policja nie podjęła żadnych działań nawet gdy tłum, przewidywany na 25 tysięcy, znacznie przekroczył zapowiadaną liczebność.
Tzw. „opina publiczna” Zachodu daje się na ten chwyt nabierać, jak dalej pisze Nawrozow: […] Po stronie zachodnich dziennikarzy nie było żadnej próby krytycznej analizy struktury obecnego […] reżimu. Nie rozumieją tego, że Putin skutecznie stosuje grę w demokrację sprawiającą że Rosja przypomina każdy inny kraj zachodni, wraz z wyborami i swobodą opuszczania kraju – jedyna różnica polega na tym, że wybory to fasada za którą kryje się reżim Putina – mocno okopana dyktatura, broniona przez wojsko oraz specjalne oddziały policji.
[…] Podczas gdy każdy może wyjechać z kraju i wrócić, cieszyć się wakacjami gdziekolwiek na świecie — to znaczy, jeśli go stać — i rozpocząć swój własny biznes, naród rosyjski jest bezbronny, ponieważ […] konstytucja nie gwarantuje im prawa do posiadania broni w celu samoobrony. Neobolszewicka, czekistowska elita władzy nie jest jedynie elitą w sensie technicznym; to w zasadzie kasta społeczna, strzegąca swojego interesu klasowego jakim jest utrzymanie się na szczycie władzy, przy czym Nawrozow nie podaje nawet przybliżonej ilości oficerów i szeregowych funkcjonariuszy FSB ani innych służb specjalnych (wg prof. Andrzeja Nowaka, 70% neosowieckiej elity wywodzi się ze specsłużb): […] rosyjska armia ma siłę dwóch milionów ludzi, OMON […] – dwa razy tyle, co armia. Cztery miliony funkcjonariuszy plus lojalni członkowie ich rodzin. Mamy prawie siedmiomilionowy blok wyborców, w którym każdy służy Putinowi i zagłosuje na partię Putina – czy to będąc lojalnymi wobec szefa, czy to wykonując jego rozkazy, zapewniając Putinowi zwycięstwo wyborcze.
Jeszcze w zeszłym roku podobne protesty zgromadziłyby jakieś kilkaset osób na krzyż i zostałyby rozpędzone przez OMON, który to teraz (wraz z MCzS, który wbrew pozorom jest resortem siłowym) rozstawia barierki, bramki i toi-toie, by najpierw parędziesiąt, a później sto tysięcy demonstrantów mogło spokojnie… demonstrować i urządzać sobie ostre podśmiechujki z dwóch bolszewickich pederastów. Bezpieka nie zapobiegła protestom: nie aresztowała organizatorów i osób udających się na wiece, nie odcięła komunikacji (Internetu i sieci telefonii komórkowej), wreszcie nie stłumiła demonstracji; ograniczono się jedynie do jej standardowej mobilizacji, włącznie z Dywizją Wojsk MWD imienia nie byle kogo, bo samego Feliksa Dzierżyńskiego. Sowieckie media zaczęły być trochę mniej zakłamane i trochę bardziej obiektywne w relacjonowaniu protestów, a sędziowie i sędziny – trochę mniej „rozgrzani” jeśli chodzi o traktowanie zatrzymanych i aresztowanych opozycjonistów, jakby zapomnieli o spuściźnie Andrieja Wyszynskiego.
Z jednej strony zezwala się nawet na ostry, przynajmniej w warstwie werbalnej, protest społeczny, a z drugiej – władza konsoliduje szeregi i natychmiast podejmuje kontrakcje. Władza rzekomo wsłuchuje się w głosy protestu, obiecuje rewizję wyborów, zarówno Putin i Miedwiediew obiecują przeprowadzenie postulowanych reform. Z drugiej strony, oskarża się opozycję o powiązania agenturalne z Ameryką i deklaruje niemożliwość spełnienia danych postulatów.
Rolę mediatora wyznaczono jednemu z liderów opozycji, a jednocześnie do niedawna minister finansów w rządzie Putina – Aleksiejowi Kudrinowi. Z jednej strony grozi on rewolucją, jeśli system władzy nie dokona pewnych modyfikacji (zwróćmy uwagę, że mamy do czynienia ze słowami sowieciarza), z drugiej – postuluje utworzenie przez opozycję, zarówno parlamentarną jak i pozaparlamentarną, której celem będzie wyłonienie (także poprzez głosowanie w Internecie) negocjatorów do rozmów z władzą. Kudrin proponuje także dymisję szefa Centralnej Komisji Wyborczej, Władimira Czurina i powtórzenie wyborów do Dumy, na co nie zgadza się nowe jej naczialstwo.
Liderzy opozycji zresztą sami deklarują zamiar negocjowania swoich postulatów przy neosowieckiej wersji „okrągłego stołu”. Według Michaiła Kasjanowa, przywódcy partii „ParNaS” (Partia Wolności Ludowej, a jednocześnie b. premiera FR 2000 - 2004), zarówno władza, jak i opozycja mają być gotowe do negocjacji. Jak podaje portal Arcana, 12 grudnia 2011 roku powołano „Komitet Organizacyjny Okrągłego Stołu”, w którym znaleźli się m.in. sam Kasjanow i obrończyni praw człowieka Ludmiła Aleksiejewa. Lider ParNaSu zaprosił do udziału w Okrągłym Stole przedstawicieli partii politycznych („Jabłoko”, „Inna Rosja”, Lewy Front), deputowanych Dumy (Gudkowa i Ponomariowa), liderów opozycji „antysystemowej” (Nawalnego, Kasparowa), jak również członków komitetów organizacyjnych demonstracji z 10 i 24 grudnia.
Kolejnymi próbami nadania ruchowi sowieckich oburzonych formy organizacyjnej jest utworzenie Ligi Wyborców i Ruchu Obywatelskiego. Założycielami LW są głównie twórcy i naukowcy: Ludmiła Ulicka, Borys Akunin i Dmitrij Bykow, rockman Jurij Szewczuk, politolog Dmitrij Orieszkin, dziennikarze - Tatjana Łazariewa, Olga Romanowa, Siergiej Parchomienko i Leonid Parfionow, blogerzy – Ilja Warłamow i Rustam Adagamow. Liga Wyborców uzyskała poparcie „tajemniczego kandydata” Putina – Michaiła Prochorowa. Z kolei Ruch Obywatelski to inicjatywa deputowanego Dumy Ilii Ponomariowa (Sprawiedliwa Rosja), w której znalazła się także ekolog Jewgienija Czyrikowa, Siergiej Udalcow z „Lewego Frontu” a także nacjonaliści: Aleksander Nawalny i Aleksander Potkin. Obie organizacje deklarują współpracę, a LW – przekształcenie w partię polityczną, która ma bronić obywateli przed nadużyciami władzy. Żadna nie uznaje rozmów i porozumienia z władzą za niemożliwe.
„Kontrakcją” władzy jest też kandydatura oligarchy Michaiła Prochorowa w marcowych wyborach prezydenckich. Gigant medialny, finansowy i techniczny, który w neosowieckiej Rosji nie zdobył by pozycji bez „kryszy” ze strony bezpieki, przedstawiany jest jako alternatywa dla Putina, który nie zrealizował deklarowanych zamiarów: Prochorow deklaruje z jednej strony sprzeciw wobec biurokratyzmu, ograniczenie biurokracji państwowej, ułatwienia dla przedsiębiorców, reformy liberalne i oczywiście szacunek dla narodu i poszczególnych obywateli, z drugiej – sprzeciw wobec „nacjonalistycznego populizmu” Nawalnego. Prochorow ma też pozyskać dla celów władz organizacje obywatelskie i pozarządowe zaangażowane w dysydenturę, m.in. „Gołos”, wobec czego przychylny jest Grigorij Mielkonjanc – zastępca przewodniczącej, aresztowanej Lilii Szybanowej.
W roli „rozjemcy” pomiędzy władzą a opozycją, „pacyfikatora” społecznego oburzenia i „sumienia władzy” występuje Cerkiew Prawosławna. Patriarcha Cyryl staje po stronie Putina i ostrzega oburzonych przed „wywołaniem kolejnej krwawej rewolucji, która zniszczyłaby Rosję” (tak, jakby ta kiedykolwiek po 1917 się odrodziła), z kolei protojerej (prawosławny odpowiednik opata) Wsiewołod Czaplin uznaje prawo narodu do wyrażania swojej opinii i demonstracji, przy okazji rosyjskiego Bożego Narodzenia postulując też m.in. reformę i dofinansowanie armii, akcentując problem korupcji i imigracji ludności nierosyjskiej. Obaj chwalą pokojowy przebieg „rewolucji” i wyrażają nadzieje na porozumienie władzy i opozycji. Należy przy tym pamiętać, że Patriarchat Moskiewski (który onegdaj Józef Mackiewicz słusznie nazwał Patriarchatem Sowieckim) to de facto kolejny zarząd główny bezpieki.
Zezwalając na wielotysięczne demonstracje, a następnie dokonując to naprzemiennych represji i odmawiając spełnienia postulatów, to obietnic „okrągłych stołów” i „reform”, władza dokonuje rozpoznania przeciwnika; liczy ewentualnych przeciwników, ewentualnych partnerów do rozmów, próbuje ocenić znaczenie, faktyczne zamiary, zachowanie i determinację poszczególnych uczestników protestów.
Jaki jest dotychczasowy bilans „śnieżnej rewolucji”? Niejako „w reakcji” na protesty, struktury władzy umacniają się dokonując roszad personalnych. Przewodniczącym Dumy sowieckiej zostaje Siergiej Naryszkin – do niedawna szef administracji prezydenta, oficer wywiadu KGB. Szefem administracji prezydenta zostaje Siergiej Iwanow – dotychczasowy minister obrony, również oficer I Zarządu Głównego KGB, a później FSB. Ministrem obrony zostaje Dmitrij Rogozin – do tej pory przedstawiciel Rosji Sowieckiej przy NATO, polityk o bardzo ostrym, ekspansjonistycznym, antyzachodnim nastawieniu. Z kolei Władysław Surkow – jeden z naczelnych neosowieckich ideologów (twórca m.in. terminu „suwerenna demokracja”, uważany za architekta sukcesu Putina w 2000 roku, prawdopodobnie oficer GRU – dostaje tekę wicepremiera ds. „modernizacji i innowacji”. Powyższa „restrukturyzacja” (a także „porażka” partii władzy na rzecz komunistów i nacjonalistów) na poziomie wewnętrznym oznacza jeszcze większą totalizację i umocnienie rządzącej bezpieki, zaś na poziomie polityki zagranicznej – obranie jeszcze bardziej niż dotychczas, ekspansjonistycznego (w tym i antyzachodniego, antyamerykańskiego zwłaszcza) kursu. Kolejnej fali totalitaryzacji ma towarzyszyć kolejna odsłona dezinformacji o „demokratyzowaniu się Rosji”, wspierana przez opozycję dążącą nie do obalenia systemu, tylko domagającą się spełnienia przez system danych postulatów i zmian personalnych (dziwnym trafem, coraz mniej jest mówienia o demokratyzacji), a tym samym jego ulepszenia.
Warianty rozwojowe
Sytuacja jest dynamiczna, jednak można przewidzieć główny kierunek, w którym ona zmierza. Celem jest restrukturyzacja systemu władzy tak, aby zmienić jego „formę”, nie zmieniając „treści” – zachowanie władzy przez bezpiekę kosztem poszerzenia bazy politycznej. Niewiadomą są w zasadzie konkretne inwarianty; to, jaki dokładnie będzie przebieg wydarzeń. Jak słusznie zauważyła badacz obecnej sytuacji w Rosji Sowieckiej, blogerka Amelka 222, mamy do czynienia z powtórką działań, jakie zastosowano w PRL w latach 1988 – 1990. Po protestach i incydentalnych zamieszkach miały miejsce poufne negocjacje pomiędzy władzą a opozycją, po których ogłoszono „pojednanie narodowe”, czyli koniec końców – upadek komuny na cztery łapy; zachowanie władzy kosztem kooptacji części opozycji i neutralizacji niepokornych. Należy przyznać, że sowieciarze dużo nauczyli się na terytorium, które jeden z nich, Wojciech Jaruzelski w 1985 r. określił jako „laboratorium pieriestrojki”.
Możliwe, że mamy do czynienia z operacją odsunięcia Putina od stołka (być może wraz z całym swoim klanem leningradzkich czekistów). Byłby to jednak po pierwsze: wariant rozwojowy operacji „demokratyzacja Rosji”, po drugie, zmiana wyłącznie personalna, nie systemowa. Putin (a potem Miedwiediew) był – rzecz jasna z sowieckiego punktu widzenia – odpowiednim przywódcą na czas budowy sojuszu pomiędzy Rosją Sowiecką a Niemcami i Francją/UE, budowy Bloku Kontynentalnego (strategicznego sojuszu z ChRL), przejęcia władzy w krajach latynoamerykańskich przez promoskiewskich komunistów, reintegracji obszaru dawnego imperium sowieckiego, wreszcie – pokazania ex-komsomołcom, którym się uroiło, że są właścicielami masy upadłościowej po ZSRS, że ich seniorem jest CzeKa. Być może członkowie „politbiura” (czy „dyrektoriatu”, jak pisze Felsztyński) uznali, że Putin po pierwsze: zrobił swoje i wywiązał się z tych zadań, po drugie – dalsze utrzymywanie go na stanowisku grozi destabilizacją; Putin i jego ludzie mogą zapaść na przerost ambicji (nawet jak na bolszewickie standardy). Dlatego trzeba ich odsunąć, być może w mamiącej atmosferze kryzysu, fałszywej liberalizacji czy nawet rewolucji, nawet wynajmując do tej operacji część establishmentu amerykańskiego czy globalistycznego. Być może w tym właśnie kontekście należy odczytać ostatnie teksty Aleksandra Dugina – autora współczesnej neosowieckiej geostrategii – który twierdzi, że zarówno Putin, jak i opozycja „wiodą Rosję ku zgubie”: Putin i jego ludzie stopniowo, opozycja – błyskawicznie. Oraz tekst oligarchy Bieriezowskiego (być może reprezentującego zachodnich globalistów), który wzywa „Wołodię” do dobrowolnej abdykacji przy zachowaniu fruktów dotychczasowej władzy. Jeżeli wariantem jest odsunięcie Putina, to nie wolno nam wykluczyć, że zostało ono z góry ustalone, przy udziale samego zainteresowanego.
Ilustracją ugodowego kierunku opozycji i jednego z możliwych scenariuszy (zakładającego kres Putina) jest artykuł Borysa Akunina (obecnie jeden z liderów „rewolucji”, onegdaj – fan towarzysza pałkownika) w „New York Times”. Czytamy tam m.in.: „Z zewnątrz wydarzenia w Rosji mogą przypominać […] burzę, która przeszła przez kraje arabskie, kładąc kres tamtejszym autorytarnym reżimom. Ale jest to złudna analogia. Jedynym punktem wspólnym jest ważna rola portali społecznościowych w organizacji spontanicznych protestów. Wydarzenia w Rosji […] to rewolucja klasy średniej, klasy, która z definicji jest nierewolucyjna.” Dalej pisze, że najlepszym scenariuszem byłoby degrengolada putinizmu przez 2 lata, po czym snuje wizje nowej, demoliberalnej Rosji (podkr. – J.): „Gdyby […] nastąpiła pełna zmiana władzy, post-putinowska Rosja względnie bezboleśnie weszłaby w kolejny etap ewolucji państwa. Politycznie byłaby zapewne krajem burzliwym, któremu nieobce byłby kryzysy parlamentarne, zmiany gabinetów rządzących, nawoływania do impeachmentu i wszystkie inne atrybuty młodej demokracji. Ale w państwie, w którym klasa średnia przebudziła się i zdała sobie sprawę ze swojej potęgi, władza nie byłaby już monopolem "siłowików" (wywodzących się z komunistycznych służb przedstawicieli resortów siłowych), ani oligarchów. Nie byłaby również monopolem jednego człowieka.” Czy Akunin postuluje obalenie systemu? Nie.
Akunin ogłasza Urbi et Orbi reformę systemu – chodzi o to, by zmienić wszystko, nie zmieniając niczego. W realnej polityce oznaczałoby to, że rządząca kasta bolszewików nie utraciłaby władzy, a jedynie zamieniłaby zmodyfikowaną, putinowską kontrolę totalną na kontrolę strukturalną, być może wycofując się w cień polityki i korzystając przy tym z całego instrumentarium typowego dla komunistycznych specsłużb. Kosztem koniecznym byłoby poszerzenie przez sowiecką władzę bazy politycznej (tak trzeba rozumieć słowa o „utracie czekistowskiego monopolu władzy”), detronizacja/abdykacja Putina, wreszcie – fala samobójstw części starych czekistów tęskniących za Putinem (najpewniej poprzez wrzucenie lokówki do wanny, a potem postrzał całą serią z kałasznikowa). Władza pośrednia struktur komunistycznych jest o wiele skuteczniejsza, z punktu widzenia sowieckich elit, niż władza bezpośrednia. Dowiodła tego zarówno operacja „pieriestrojka”, jak i przebieg tzw. „kolorowych rewolucji” na czele z Ukrainą, Kirgistanem i Polską. Struktury komunistyczne (z bezpieką jako rdzeniem) potrafią doskonale dostosować się do formalnego/realnego demoliberalizmu, który z istoty nie posiada instrumentów koniecznych, by im się przeciwstawić. Neokomunizm przypomina nieco tytułową „postać” z filmu „The Thing” Johna Carpentera – posiada niebywałe, wręcz nieograniczone zdolności kamuflażu i adaptacji do zmieniających się warunków otoczenia.
Nie można jednak całkowicie wykluczyć obrotu wydarzeń w kierunku korzystnym dla Putina i jego ludzi – w przypadku radykalizacji protestów, obecna sowiecka ekipa może po prostu uciec się do rozwiązania siłowego – stłumienia demonstracji przez bezpiekę, policję a nawet wojsko, masowych aresztowań, zabójstw dokonanych przez „nieznanych sprawców” czy nawet zamachów terrorystycznych. Zapewne nieprzypadkowo wśród protestujących mocno wyeksponowani są nacjonaliści, nacbole czy kibice piłkarscy; sytuację władza może rozegrać propagandowo jako „groźbę faszyzmu”, „zagrożenie nacjonalizmem/skrajną prawicą”, jako… „recydywę komunizmu” czy wreszcie chuligańskie zadymy, siebie stawiając w roli obrońcy ładu i porządku czy wręcz obrońcy demokracji, słuszne oburzenie i postulaty zmian przeciwstawiając „prowokowaniu zadym” czy „próbom destabilizacji Rosji”. Następnie usiąść do sowieckiego „okrągłego stołu” z odpowiednio wyselekcjonowanymi ludźmi opozycji.
Obserwujemy grę o sumie niezerowej, w której najpewniej każdy wygra to, o co gra. Opozycja będzie miała „demokrację” i „przejrzystość” (najpewniej fasadową, ale dla wyposzczonych demoliberałów to coś lepszego niż putinowska stabilność), Amerykanie/globaliści zachodni – także „demokrację” plus koncesje w Azji i na Bliskim Wschodzie, natomiast rządzący czekiści – zachowanie władzy i możliwość rozgrywania opozycją i aktorami zagranicznymi. Operacja restrukturyzacji systemu i możliwej wymiany starej ekipy sowieckiej na nową ma też wymiar międzynarodowy; oddziałujący także na ostatnie wydarzenia w Polsce. Ale o tym już w kolejnej części.
Źródła:
1. Amelka222, „Zawłaszczanie rosyjskich dekabrystów A.D. 2001”: http://lamelka222.salon24.pl/373992,zawlaszczanie-rosyjskich-dekabrystow-a-d-2011
2. / - / „Aleksiej Nawalny przed rosyjskim stołem”: http://lamelka222.salon24.pl/377032,a-navalnyj-przed-rosyjskim-stolem
3. / - / „Władimir – bój ty się Boga, ale nie bój się Cerkwi!”: http://lamelka222.salon24.pl/382541,wladymir-boj-ty-sie-boga-ale-nie-boj-sie-cerkwi
4. Borys Akunin, „Upadek Putina stał się faktem?”: http://fakty.interia.pl/new-york-times/news/upadek-putina-stal-sie-faktem,1750491,6806
5. Ander, „Czy Putin rozpoczął działania wyprzedzające?”: http://ander.salon24.pl/376870,czy-putin-rozpoczal-dzialania-wyprzedzajace
6. / - / „Michaił Prochorow - kandydat na prezydenta Rosji”: http://ander.salon24.pl/381178,michail-prochorow-kandydat-na-prezydenta-rosji
7. Michał Bąkowski, „Homo sovieticus żyje”: http://wydawnictwopodziemne.com/2011/12/11/homo-sovieticus-zyje/
8. / - /, „Burza w Moskwie”: http://wydawnictwopodziemne.com/burza-w-moskwie/
9. „W Rosji nadal wrze”, wywiad z Aleksandrem Borzenką, niezalezna.pl: http://niezalezna.pl/20934-w-rosji-nadal-wrze
10. Dominika Cosić, „Po Kaddafim Putin? Nie sądzę”: http://dominikacosic.salon24.pl/376829,po-kaddafim-putin-nie-sadze
11. Aleksander Dugin, „Horyzonty błotnej rewolucji”: http://xportal.pl/?p=1590
12. Anatolij Golicyn, „Nowe kłamstwa w miejsce starych. Komunistyczna strategia podstępu i dezinformacji”, rr. 14, 20.
13. Piotr Maciążek, „W Rosji nadchodzi odwilż? Nie”: http://politykawschodnia.salon24.pl/376151,w-rosji-nadchodzi-odwilz-nie
14. / - / „Nowi dysydenci w Rosji chcą porządku, nie demokracji”: http://politykawschodnia.pl/index.php/2012/01/18/maciazek-nowi-dysydenci-w-rosji-chca-porzadku-nie-demokracji/
15. Filip Memches, „Dokąd zmierzasz Rosjo?”: http://rebelya.pl/post/551/dokad-zmierzasz-rosjo
16. / - / „Kto po Putinie?”: http://rebelya.pl/post/440/kto-po-putinie
17. / - / „Aleksiej Nawalnyj – rosyjski buntownik nowego typu”: http://rebelya.pl/post/428/nawalnyj
18. Lev Navrozov, „Putin’s Soldiers and Special Police Are Big Voting Bloc”: http://www.newsmax.com/navrozov/Putin-special-police-Russia/2011/12/16/id/421257
19. / - / „Mikhail Prokhorov Is Putin's Mystery Rival”: http://www.newsmax.com/navrozov/Mikhail-Prokhorov-Russian-Nets/2011/12/23/id/422034
20. Andrzej Nowak, „Zaplanowana porażka Putina”: http://niezalezna.pl/19942-prof-nowak-%E2%80%9E-zaplanowana-porazka-putina%E2%80%9D
21. „Kreml rozdeptał opozycję”, wywiad z Walerią Nowodworską: http://niezalezna.pl/19849-kreml-rozdeptal-opozycje
22. „Jak tak dalej pójdzie, to Rosja się rozpadnie” – wywiad z Zacharem Prilepinem: http://rebelya.pl/post/628/prilepin-jak-tak-dalej-pojdzie-rosja-sie-rozpad
23. Jadwiga Rogoża, „Wybory parlamentarne w Rosji. Powrót polityki”: http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2011-12-07/wybory-parlamentarne-w-rosji-powrot-polityki
24. / - / „Rosja po wyborach”: http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2011-12-14/rosja-po-wyborach-oddolna-presja-zmusza-wladze-do-zmiany-
25. Antoni Rybczyński, „Rosja – do rewolucji daleko”: http://www.gazetapolska.pl/12013-rosja-do-rewolucji-daleko
26. / - / „Ulica wrze. Putin zbiera siły”: http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/378042,rosja-ulica-wrze-putin-zbiera-sily