2021-12-06

"Mapa drogowa" Pekinu i Moskwy/Raport OSW o osi Pekin-Moskwa

19 listopada 2021 roku siły powietrzne sowieckiej Federacji Rosyjskiej i ChRL odbyły trzeci z kolei, coroczny wspólny patrol lotniczy nad wodami Zachodniego Pacyfiku (pierwszy odbył się 23 lipca 2019, a drugi 22 grudnia 2020), tym razem nad Morzem Japońskim i Morzem Wschodniochińskim. Wspólna chińsko-sowiecka formacja składała się z 2 bombowców H6K i 2 bombowców Tu-95 MC oraz jednego samolotu rozpoznania i dowodzenia Berijew A-50 U i jednego myśliwca Su 35 S. Mimo zapewnień Pekinu i Moskwy o tym, ze przelot nie naruszał niczyjej przestrzeni powietrznej, jednak według Szefostwa Połączonych Sztabów Republiki Korei, faktycznie miał miejsce również niezapowiadany nigdzie przelot 7 samolotów chińskich i 2 rosyjskich we wschodniej części południowokoreańskiej strefy identyfikacji obrony przeciwlotniczej. Według Kremla i Pekinu, ten lot również był „zaledwie” częścią rutynowych, regularnych ćwiczeń sil powietrznych FR i ChRL, które wpisują się w „roczne plany dwustronnych manewrów wojskowych”. Koreańskie siły poderwały formacje składającą się z F-15, F-16 i latającej cysterny celem eskorty i zapobieżenia prowokacjom. Ministerstwo Obrony ChRL w oświadczeniu stwierdziło, ze patrol „nakierowany jest na dalszy rozwój chińsko-rosyjskiego wszechstronnego partnerstwa strategicznego i koordynacji nowej ery, podwyższanie poziomu koordynacji strategicznej obu stron oraz wspólnej ochrony globalnej stabilności strategicznej. [podkreślenie tu i dalej – J.]

Kilka dni później, 23 listopada odbyła się telekonferencja ministrów obrony Federacji Rosyjskiej i komunistycznych Chin, odpowiednio: Siergieja Szojgu i gen. Wei Fenghe, podczas której obie strony podpisaly „Mapę Drogową współpracy wojskowej na lata 2021-2025”. Niewiele wiadomo (póki co) o treści samego dokumentu, która nie została ujawniona ani przez Kreml, ani przez Nowe Zakazane Miasto. Oficjalnie, mowa jest jedynie o poszerzeniu zakresu współpracy wojskowej, wzmocnieniu tejże współpracy i zwiększeniu zakresu i częstotliwości wspólnych ćwiczeń wojskowych Federacji Rosyjskiej i ChRL. Szojgu stwierdził także, iż w aktualnym środowisko międzynarodowym (gdzie komunistyczne Chiny i Rosja Sowiecka są rzekomo oblegane przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników), „[…] rosyjsko-chińska koordynacja staje się czynnikiem stabilizującym na świecie”.



***

15 listopada 2021 roku Ośrodek Studiów Wschodnich opublikował analizę zatytułowaną „Os Pekin-Moskwa. Fundamenty asymetrycznego sojuszu”. Analiza ta jest arcyciekawa i szczegółowo opisuje mechanizmy nieformalnego (właściwie: pozornie nieformalnego), a faktycznego sojuszu pomiędzy komunistycznymi Chinami a neo-sowiecką Federacją Rosyjską. Mechanizmy, o których niejednokrotnie mowa była na tym blogu (i których opisy tu i w raporcie z grubsza pokrywają się). Przyjrzyjmy się najważniejszym wnioskom, do których dochodzą eksperci OSW i postarajmy się je jednocześnie skomentować i zinterpretować.

Po pierwsze, sojusz Pekin-Moskwa jest de facto sojuszem elit rzadzacych obydwoma krajami, odpowiednio: Komunistycznej Partii Chin i półformalnego, kagiebowskiego „Syndykatu” rządzącego Federacją Rosyjską po tzw. „upadku komunizmu” i formalnym rozpadzie ZSRS. Według analityków OSW, KPCh i czekistowskie elity Kremla łączy „[…] wspólny interes polegający na ukształtowaniu takiego porządku globalnego, który stwarzałby maksymalnie sprzyjające warunki dla ich dalszego istnienia. Trwałym spoiwem ich sojuszu jest również obawa przed Zachodem i jego ideologicznym wpływem na własne społeczeństwa. Z punktu widzenia rosyjskich i chińskich elit egzystencjalne zagrożenie stanowi zatem nie konkretna polityka USA czy Unii Europejskiej, ale samo istnienie demokratycznej alternatywy dla autorytarnego systemu rządów.” Antyamerykanizm i „antyokcydentalizm” elit kremlowskich i KPCh wynika – według konkluzji analizy – z „wielkomocarstwowych dążeń obu stolic [Pekinu i Moskwy – J.]”, czyli de facto z zamiaru wspólnego zdobycia i utrzymania światowej hegemonii. Dlatego też – tu cofnijmy się do pierwszego wątku wpisu – podkreślone zostały wypowiedzi oficjeli Federacji Rosyjskiej i ChRL o dwustronnej współpracy jako o „czynniku stabilizującym politykę światową”. Wypowiedzi te, zresztą nie pierwszy raz formułowane w taki sposób i takimi słowami, to w istocie oznajmianie zamiaru wspólnego zdobycia (i utrzymania) światowej dominacji. Wspólnym celem Pekinu i Moskwy jest stworzenie Pax Sinica, czyli takiego nowego porządku światowego, którego centrum są komunistyczne Chiny, najważniejszym filarem jest Federacja Rosyjska, pełniąca role rozszerzonego, wysuniętego zaplecza strategicznego ChRL.

Po drugie, strategiczne i taktyczne, globalne i regionalne wspólne albo zbieżne interesy Pekinu i Moskwy sprawiają, ze sojuszu tego nie da się rozerwać metoda różniczkowania i rozgrywania jednych przeciw drugim: to Federacji Rosyjskiej przeciwko Chinom (do czego namawiają obecnie niektórzy, wcale nie nieliczni eksperci i politycy), to Chin przeciwko Moskwie, jak to miało miejsce za prezydentury Nixona. Którekolwiek z tego tandemu wykorzysta te politykę zarówno w celach czysto transakcyjnych i merkantylnych dla siebie i dla faktycznego sojusznika, a także, na co wskazywał lata temu chociażby Anatolij Golicyn – w celach strategicznej dezinformacji; także autorzy raportu twierdzą, że Moskwa może wysyłać do Zachodu sygnały o fałszywym resecie w porozumieniu z Pekinem. Do rozpadu sojuszu nie doprowadza także taktyczne sprzeczności, gdyż we wzajemnych relacjach górę biorą długofalowe interesy strategiczne, o których napisano wyżej. Przykładowo, Federacja Rosyjska nie obawia się peryferyzacji ani wasalizacji wobec ChRL, gdyż paradoksalnie, właśnie jako strategiczny dodatek do Chin może realizować własne ambicje mocarstwowe, zwłaszcza na terenie postsowieckim czy nawet w Europie, a poza tym, to właśnie Chiny są jednym z gwarantów zachowania władzy przez czekistowskie elity.

Teraz dochodzimy do trzeciej konkluzji, która niesie bezpośrednie i bieżące implikacje również dla Polski i pozostałych krajów Intermarium: komunistyczne Chiny i Federacja Rosyjska wzajemnie się uzupełniają. Eksperci OSW piszą, że „[…] dla ChRL ważne są przede wszystkim dwie funkcje FR na arenie międzynarodowej: 1) Podejmuje ona działania, do których Pekin nie jest zdolny lub w których nie chce brać bezpośredniego udziału, ale uznaje je za korzystne, ponieważ osłabiają Zachód lub zmuszają go do podziału sił i uwagi między dwa fronty; 2) Jej posunięcia skupiają na sobie uwagę zachodnich przywódców i opinii publicznej oraz angażują ich zasoby, dając ChRL czas i przestrzeń do rozbudowy wpływów i potencjału.” Działa to również oczywiście w drugą stronę. Działania ChRL na obszarze Indopacyfiku zwłaszcza, wiążą w tym rejonie siły USA i ich sojuszników i pozwalają Rosji Sowieckiej na swobodne przywracanie lub wzmacnianie wpływów na obszarze „bliskiej zagranicy”, której część stanowi – czy nam się to podoba, czy nie – obszar Intermarium. Luźno parafrazując pewnego „klasyka”: wojna nowego typu na Ukrainie, okupacja Krymu i Donbasu, Operacja Śluza polegająca na destabilizacji Polski, Litwy i Łotwy islamskimi imigrantami, zamiar pełnoskalowej inwazji na Ukrainę oraz grożenie Tajwanowi, prowokacje zbrojne na Zachodnim Pacyfiku czy wspólne loty w sąsiedztwie Korei i Japonii – to różne końce tej samej polityki.



***

Wróćmy do pierwszego wątku wpisu i do pewnych prognoz z końca zeszłego roku. We wpisie z 23 listopada 2020 roku omawiałem krótką prognozę Aleksandra Ściosa, który wieszczył, że […] nastąpi wspólna, rosyjsko-chińska operacja militarna.” Na ten czas można powiedzieć, że Aleksander Ścios się na szczęście pomylił, niestety jednak, tylko pozornie. Bo to, co obserwujemy nie tyle na przestrzeni mijającego roku, co właściwie już od polowy roku 2020, to nic innego, jak prowadzona przez komunistyczne Chiny i Rosję Sowiecką, prawdopodobnie wzajemnie koordynowana, ofensywa wojny hybrydowej, albo „wojny nowego typu”, gdzie siły i środki stricte militarne pełnią rolę drugorzędną, uzupełniającą, mającą głównie za cel demonstrację siły i zastraszenie przeciwnika. Z drugiej strony widzimy jednak, że ChRL i Federacja Rosyjska coraz wyżej podnoszą w tej wojnie tzw. drabinę eskalacyjną.

Dokładnie rok temu omawiałem zaś artykuł Aleksandra Koroliewa o finalizacji budowy wspólnego, sino-rosyjskiego systemu ostrzegania powietrzno-kosmicznego. Koroliew doszedł do wniosku, że stworzenie takiego systemu oznaczać będzie konwergencję strategii obronnych Rosji i Chin” i w końcu stworzenie „wspólnej polityki obronnej” komunistycznych Chin i Federacji Rosyjskiej. Obserwowane i opisane tutaj zjawiska są kolejnymi tego symptomami.


2021-11-07

Podwójny scenariusz. Raz jeszcze o operacji „Śluza”

 

Dynamika opisanej w poprzednim wpisie, w kontekście manewrów „Zapad-21, operacji „Śluza” nabiera coraz większej intensywności. W minionym tygodniu doszło do wkroczenia na teren Polski umundurowanych i nieoznakowanych funkcjonariuszy białoruskich, a także do próby ostrzelania polskich żołnierzy z pistoletu sygnałowego oraz próby wtargnięcia grupy kilkudziesięciu migrantów do Polski, podczas której kamieniami i gałęziami obrzucono żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej i zakłócano radiową i telefoniczną łączność policyjną.

Istnieją dwa możliwe kierunki rozwoju operacji, o których poniżej.

Pierwszym scenariuszem jest scenariusz eskalacji destabilizacji, czyli po prostu zwiększenie intensywności presji migracyjnej ze strony Białorusi na Polskę. W najbliższym czasie na Białoruś będą napływały coraz większe rzesze migrantów, głównie z Bliskiego Wschodu, które dokonują przy wsparciu białoruskich służb przekroczeń granicy polsko-białoruskiej. Opozycyjne media białoruskie już teraz donoszą o zwiększeniu częstotliwości lotów z Bagdadu i innych stolic krajów islamskich do Mińska, a także o wydawaniu mieszkańcom tych krajów już nie tylko wiz indywidualnych uprawniających do wjazdu na Białoruś, ale i wiz grupowych. Oznacza to właśnie, ze nasili się presja migracyjna na Polskę, a co za tym idzie, będą powtarzać się i zwiększać intensywność prowokacje zarówno ze strony migrantów, nierzadko po przeszkoleniu wojskowym/paramilitarnym/terrorystycznym, jak i ze strony służb specjalnych Białorusi (a niewykluczone, że i Federacji Rosyjskiej). Ostatnie przypadki strzałów do polskich funkcjonariuszy i żołnierzy (z amunicji niepenetracyjnej), a także wtargnięcie umundurowanych, nieoznakowanych i uzbrojonych żołnierzy na terytorium Polski, i o wiele bardziej złowróżbne zakłócanie łączności (radiowej i GSM) przez służby/wojsko białoruskie podczas próby przełamania granicy przez grupę imigrantów należy widzieć jako zapowiedź powtarzania się takich działań.

Operacja „Śluza” jest też operacją mającą na celu rozpoznanie bojem: Rosja Sowiecka, za pośrednictwem Białorusi bada środowisko międzynarodowe w celu określenia, na ile oraz na jakie działania może sobie pozwolić teraz i w najbliższych tygodniach, miesiącach, a może i latach.

I tutaj dochodzimy do scenariusza nr 2, czyli scenariusza wojennego. Nie można wykluczyć, w toku zaostrzania się operacji, intensyfikacji dynamiki wydarzeń i prowokacji, eskalacji w kierunku wojny, być może ograniczonej do terenów wschodniej granicy Polski, podobnej do wojny pięciodniowej z Gruzją albo do zajęcia Krymu i Donbasu. W poprzednim wpisie wspomniałem o wystąpieniach Aleksandra Łukaszenki, w których Podlasie i Wileńszczyznę określił jako ziemie białoruskie oraz o scenariuszu ćwiczeń „Zapad-21”, w którym ziemie te były częścią Białorusi i odbijane były przez Białoruś i Federację Rosyjską od agresji polskiej i litewskiej. Realny scenariusz wojenny może polegać właśnie na atakowaniu terenów województwa Podlaskiego oraz Przesmyku Suwalskiego znajdujących się pomiędzy Białorusią a eksklawą królewiecką, niejako na wzor zajecia Abchazji i Osetii Południowej przez Rosję Sowiecką.

Przykrywka propagandowa ewentualnej agresji militarnej ze strony Białorusi (albo i Rosji Sowieckiej, co jest mało prawdopodobne) może być „interwencja humanitarna” wobec Polski, która rzekomo prześladuje i traktuje w sposób niehumanitarny migrantów sztormujących jej granice i która jest siedliskiem i rozsadnikiem nacjonalistycznego i rasistowskiego ekstremizmu. I taka już teraz jest linia propagandowa zarówno Białorusi, jak i Federacji Rosyjskiej – to polska Straż Graniczna, policja i wojsko traktuje migrantów w sposób niehumanitarny. Celem operacyjnym może być wyrąbanie korytarza z Białorusi do eksklawy królewieckiej i tym samym połączenie jej z Rosją Sowiecką, przy jednoczesnym stworzeniu stałego ogniska destabilizacji na terenie Polski. Operacja naporu migracyjnego może być równie dobrze zasłoną dymną: albo ewentualnej ofensywy Rosji Sowieckiej na Polskę z kierunku Kaliningradu, albo tez omawianej niedawno przez amerykańskich ekspertów możliwej otwartej inwazji na Ukrainę. Pierwsza opcja jest jednak mało prawdopodobna (chociaż nie niemożliwa), gdyż niezależnie od tego, który z omawianych tu scenariuszy się spełni, chodzi w operacji o to, by to Białoruś pełniła role głównego agresora, zaś Federacja Rosyjska sterowała nią niejako zakulisowo i z tylnego siedzenia, co dawałoby jej możliwość pozycjonowania się jako ewentualny mediator i rozjemca.

Niezależnie od obrotu spraw i tego, jaki scenariusz zostanie przyjęty, cele strategiczne Rosji Sowieckiej są następujące. Po pierwsze, jest to przywrócenie (i utrzymanie) kontroli nad Polską oraz pozostałymi krajami Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego poprzez ich zewnętrzną i wewnętrzną (poprzez agentury wpływu i użytecznych idiotów) destabilizację. Po drugie, celem Moskwy jest wywalczenie – poprzez szantaż migracyjny i destabilizację – koncesji dla Moskwy, głównie w zakresie zniesienia sankcji, kolejnych koncesji dla Gazpromu i Rosniefti w Europie, a także, w średnioterminowej i bardziej długofalowej perspektywie, dalszych możliwości ingerencji Rosji Sowieckiej w Europie oraz wymuszania presji na USA, które zwracają się w kierunku współczesnej wersji „splendid isolation”.


***




Pod koniec października sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził, ze Federację Rosyjską i Chiny należy traktować jako jedno zagrożenie. I ma absolutna rację. Mozna wręcz powiedzieć, ze Rosja Sowiecka i ChRL to dwie części („zachodnia” i „wschodnia”) tego samego, komunistycznego imperium. Chiny i Rosja Sowiecka mają – co już niejednokrotnie było tutaj omawiane i wykazywane – wspólne interesy geopolityczne i geostrategiczne: przede wszystkim wspólne dążenie do zdobycia i utrzymania władzy nad kontynentem eurazjatyckim i w dalszej kolejności, nad całym światem. Bardziej konkretnie rzecz ujmując, chodzi o to, by stworzyć nowy, sinocentryczny porządek świata, w którym Federacja Rosyjska pełniłaby rolę rozszerzonego zaplecza strategicznego komunistycznych Chin.

W dniach 17-23 października odbyły się manewry „Morskije Wzaimodiejstwo 2021” prowadzone przez marynarki wojenne Chin i Rosji Sowieckiej na wodach Oceanu Spokojnego. W ramach przygotowań do tych manewrów miało miejsce demonstracyjne przepłynięcie 10 okrętów marynarek wojennych obydwu krajów (5 chińskich i 5 rosyjskich) wokół głównej wyspy Archipelagu Japońskiego, Honsiu, przez japońskie cieśniny Osumi i Tsugaru. Wyraźnie zgrywa się to z ostatnimi prowokacjami komunistycznych Chin wobec Tajwanu, m.in. groźbami aneksji Wysp Pratas czy wręcz sygnałami, które świadczyłyby o  inwazji na Tajwan. Rownie niepokojące są informacje o tym, ze komunistyczne Chiny prześcignęły USA w dziedzinie prac nad budową i wdrażaniem pocisków hipersonicznych oraz nowych rakiet uzbrojonych w głowice nuklearne. 

Poza tym, na początku października, Rosja Sowiecka udzieliła Chinom poparcia w sprawie Tajwanu, zaś Chiny poparły Moskwę w sprawie budowy Nord Stream 2. 

Mozna spodziewać się w rejonie Azji i Indopacyfiku kolejnych działań, zapewne z czasem coraz bardziej zuchwałych, wpisujących się w koncepcje tzw. „wojen hybrydowych”, tyle, ze ze strony ChRL, dokonywanych z cichym bądź otwartym poparciem Federacji Rosyjskiej. Ewentualne, niestety bardzo możliwe obalenie hegemonicznej pozycji USA i ustanowienie „Pax Sinica” może odbyć się niekoniecznie na drodze wielkiej, światowej wojny, ale właśnie kampanii hybrydowych na skale lokalna, rozpętywanych jednocześnie lub w stosunkowo krótkim zakresie czasowym.

2021-10-13

Zapad 2021. Aspekt polityczny i dezinformacyjny

Ukryta wojna Federacji Rosyjskiej z Zachodem

Minione już ćwiczenia „Zapad-2021 były jedna z operacji wojny dezinformacyjnej przeciwko państwom zachodnim, przede wszystkim zaś krajom Europy Wschodniej. Jak piszą autorzy przywołanego w poprzedniej części tekstu raportu OSW, „Organizacja szeroko zakrojonych ćwiczeń wojskowych ma wymiar nie tylko militarny – wchodzą one także w zakres rosyjskiej narracji strategicznej, w której definicje wojny i pokoju stają się nieostre. Jej kluczowym przesłaniem jest przedstawianie Rosji i Białorusi jako państw stale zagrożonych wrogą polityką Zachodu, dążącego do ich destabilizacji i zmiany rządzących reżimów. Ma to uzasadniać stosowanie „adekwatnych” środków, w tym militarnych, w celu przeciwdziałania „agresji”. Aparat dezinformacyjno-propagandowy wykorzystuje manewry do zastraszania społeczeństw w krajach bezpośrednio graniczących z państwami je organizującymi i utrwalania poglądu o realnej groźbie wybuchu konfliktu zbrojnego. […]” Nieprzypadkowe w tym kontekście jest zarówno włączenie na potrzeby manewrów do fikcyjnej Republiki Polesia terenów Wileńszczyzny i Podlasia, ogłoszenie 17 września „dniem jedności narodowej” Białorusi i przemówienie Łukaszenki, w którym Podlasie i Wileńszczyznę określił „ziemiami białoruskimi”, tak samo zresztą jak obowiązujący zarówno na Białorusi, jak i w Federacji Rosyjskiej kult Armii Czerwonej, Stalina i aparatu bezpieczeństwa.






Źródło: twitter/ @Obronny2


W rzeczywistości jednak, to Moskwa, a właściwie sowiecki aparat rządzący zarówno Federacją Rosyjską, jak i Białorusią uznaje Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię i Ukrainę za swoja strefę wpływu (tzw. „bliska zagranica”) i nie może ani pogodzić się, ani pozwolić sobie na utratę kontroli nad tymi terenami. Potrzebny jest im zatem instrument, dzięki któremu będą mogły prowadzić politykę zastraszania  wobec Warszawy, Wilna, Rygi i będą wywierać wpływ na tradycyjnie pro-moskiewski Berlin, czy nową, ustępliwą wobec Moskwy administrację Bidena.

Operacja „Śluza”

Czy wywołany przez Putina i Łukaszenkę tzw. „kryzys migracyjny”, czyli opisana przez białoruskiego opozycyjnego dziennikarza Tadeusza Giczana operacja Śluza”, na granicach Litwy, Łotwy (mający miejsce w czerwcu i lipcu) i Polski (aktualny) był elementem manewrów „Zapad-2021” bądź czy jest ich niejako przedłużeniem? Takie komentarze pojawiały się podczas trwania głównej części ćwiczeń i przyjąć należy, ze nawet, jeśli są to osobne przedsięwzięcia, to ich koincydencja czasowa nie była/nie jest przypadkowa i są one elementami sowieckiej polityki dezinformacji, szantażu i destabilizacji zewnętrznej i wewnętrznej w krajach Europy, zwłaszcza wspomnianych wcześniej krajów Europy Wschodniej.

Destabilizacja ta miałaby odbyć się poprzez nasłanie do Polski (ale również na Litwę i Lotwe) ludności obcej kulturowo, wywodzącej się głównie z kręgów kultury islamskiej, pośród której są pospolici przestępcy, pedofile, zoofile, sodomici, oraz co najgroźniejsze, bojówkarze i terroryści wywodzący się z różnych organizacji: zarówno islamistycznych, w tym ISIS i Al Qaidy, jak i spoza nich (chodzi tu na przykład o również groźne kurdyjskie organizacje para-komunistyczne). Część z nich, według informacji polskich służb odbyła przeszkolenie wojskowe w Federacji Rosyjskiej, a kwestia tak ważna, jak i zasługującą na osobne śledztwo jest to, w jakim stopniu FSB, GRU (czy tez białoruskie KGB/KDB) celowo szkoliły ekstremistów muzułmańskich z ISIS, Al-Kaidy i organizacji franczyzowych do przeprowadzania zamachów na zachodzie (w tym – w Polsce i krajach nadbałtyckich) czy tez do infiltracji tych krajów, zakładania uśpionych komórek terrorystycznych i/lub wzmacniania istniejących. Być może zamiarem sowieciarzy jest konflikt de facto zbrojny, ale poniżej poziomu regularnej wojny, w którym Rosja Sowiecka pełni zakulisowo role kierownicza, Białoruś pełniłaby role „proxy” Moskwy i „złego czekisty”, zaś nachodzcy (w tym terroryści, muzułmański lumpenproletariat i przestępcy) pełnią role mięsa armatniego. Na korzyść tego świadczyć mogą następujące ustalone fakty: duży udział wśród przechwyconych przez Straż Graniczną imigrantów terrorystów, kryminalistów, a także udostępnianie im przez specsłużby białoruskie broni, umundurowania czy dawanie im narkotyków (również osobom w stanie zagrożenia życia czy dzieciom).

Poziomem wewnętrznym operacji „Sluza” jest wojna informacyjna, psychologiczna, a właściwie operacja psychotechniczna i socjotechniczna przeprowadzana na narodzie polskim. Z jednej strony sowiecka operacja uaktywnia i wzmacnia opcje lewacka i lewicowo-liberalna oraz pacyfistyczna, a z drugiej strony, narodowych i rzekomo patriotycznych, konserwatywnych fanów Łukaszenki i Putina, powtarzającym narracje o rzekomym wtrącaniu się Polski w wewnętrzne sprawy Białorusi i usprawiedliwionym retorsjom reżimu Łukaszenki za wspieranie tzw. opozycji demokratycznej (to, czy i na ile pani Tichanouska reprezentuje opozycje koncesjonowana, to zupełnie osobna kwestia). Tak, jakby wrogość wobec Polski nie była wpisana w metapolityczny i polityczny genom neo-sowieckiego aparatu w Moskwie i Mińsku, a sama operacja „Sluza” nie była planowana już od dekady. I okazuje się w toku operacji, ze w Polsce jest całkiem spore grono dosyć wpływowych ludzi, które kwestionuje podstawy polskiej racji stanu i suwerenności oraz ma całkiem pokaźny wpływ na opinie publiczna i potencjalna politykę państwa.

Zarówno pro-imigracyjna narracja lewicy  (o rzekomych „głodujących i wyrzucanych za granice afgańskich dzieciach”), jak i narracja endekomuny oraz paleoendecji opiera się tak naprawdę na jednym rdzeniu – faktycznym pacyfizmie, niszczeniu świadomości i poczucia istnienia wroga oraz osłabianiu morale tak, aby społeczeństwo polskie miało poddać się w obliczu agresji (obojętnie, czy zbrojnej, czy „asymetrycznej”, czy to projekcji siły w celu szantażu). Narracja szeroko pojętej „endekomuny” jest o tyle groźna, ze skierowana jest do funkcjonariuszy wojska, policji i innych służb odpowiadających za bezpieczeństwo.

Można się spodziewać eskalacji aktualnego konfliktu asymetrycznego, ale na większą skale niż obecna, jednak nadal poniżej progu wojny. W przypadku Polski, całkiem łatwo wyobrazić sobie scenariusz, w którym z jednej strony za bron chwyta (a i nawet niekoniecznie za bron palna, chodzi o użycie przemocy jako takiej) cale szalejące u nas lewactwo czy tez sfanatyzowani zwolennicy PO/KO, za przeciwnika mając np. równie rozhisteryzowanych narodowców. Oczywiście obie strony byłyby sterowane przez Moskwę, niekoniecznie bezpośrednio, a w obliczu konfliktu, aparat sowiecki mógłby dokonać „interwencji humanitarnej” i „snowa oswobodit’ Polszu”. Rownie dobrze można sobie wyobrazić scenariusz podobny do tego, jaki nakreślił kiedyś dr Kazimierz Turalinski czy tez Robert Cheda, w którym za pomocą precyzyjnych uderzeń rakietowych/powietrznych Moskwa niszczy np. Gazoport, Rafinerie Gdańską, najważniejsze jednostki wojskowe czy wręcz cale związki taktyczne, w następstwie czego Polska zostaje całkowicie sparaliżowana, a do władzy dochodzi opcja czysto prosowiecka. W takim scenariuszu sowieckie bombowce poderwałby do lotu jakiś „zbuntowany generał” (w dobie powszechnej dezinformacji i w chaosie wojny taka narracja łatwo mogłaby być uwiarygodniona). Potencjalnymi silami przeciwnika mogłyby być sowieckie korporacje typu Grupa Wagnera. Mogłaby być to operacja pod falszywa flaga, a role bombowców pełniliby terroryści islamscy (wyszkoleni i zadaniowani przez FSB, GRU, SWR czy KGB białoruskie), którzy przedostali się przez granice z Białorusią, albo jakaś rodzima „Akcja Rewolucyjna”...

Wprowadzenie we wrześniu stanu wyjątkowego na terenach położonych przy granicy z Białorusią jest jedynym możliwym i jedynym potencjalnie skutecznym w takiej sytuacji rozwiązaniem i jedyne ewentualne błędy ekipy PiS, to po pierwsze, ze został on wprowadzony zbyt późno i przy widocznym i słyszalnym jazgocie opcji sowieckiej i europejskiej (niemieckiej) w Polsce, a po drugie, brak rozwiązań chroniących szczelność granicy poza instrumentarium prawnym stanów nadzwyczajnych. Swoja droga, rozwój aktualnej sytuacji na granicy i wokół niej jest najlepszym dowodem, ze tylko republikański autorytaryzm jest w stanie wrócić nam i utrzymać wolność, suwerenność i niepodległość, broniąc jej przeciwko neosowietyzmowi z jednej strony i zachodniemu, demoliberalnemu globalizmowi z drugiej.

Kontekst światowy. Federacja Rosyjska i ChRL wzajemnie torują sobie drogi

Agresywne działania Rosji Sowieckiej możliwe są dzięki dwom zasadniczym czynnikom: słabości USA pod wodza administracji Joe Bidena oraz wsparciu ze strony komunistycznych Chin. USA dokonują ustępstw wobec Rosji Sowieckiej, na czele z wydaniem zgody na dokończenie budowy Nord Stream 2 i zdjęcie sankcji z podmiotów gospodarczych realizujących ten projekt. Amerykańskie koncesje są wpisane w szersza koncepcje wycofywania się USA z własnego imperium zewnętrznego na terenie Eurazji (zwłaszcza eurazjatyckiego Rimlandu) i tworzenia nowych struktur polityczno-obronnych (QUAD, AUKUS) poza ramami dotychczasowych (NATO), czego skutkiem będzie wzrost potencjału strategicznego m.in. Niemiec, Federacji Rosyjskiej i Chin, przy czym wszystkie te trzy państwa od lat dążą do współpracy i sojuszu.

28 czerwca Rosja Sowiecka i ChRL przedłużyły traktat z 16 lipca 2001 roku o Dobrosąsiedzkich Relacjach i Przyjaznej Współpracy. Traktat nieprzypadkowo przedłużono w przeddzień setnej rocznicy powstania KPCh (z tej okazji Moskwa i Pekin zadeklarowały kontynuacje współpracy pomiędzy KPCh i Zjednoczona Rosja oraz innymi partiami Federacji Rosyjskiej)

W Traktacie o Dobrosąsiedzkich Relacjach i Przyjaznej Współpracy znajdują się zobowiązania Chin i Federacji Rosyjskiej do rozwoju dobrosąsiedzkich relacji i wzajemnej długofalowej współpracy, nieużywania siły w stosunkach wzajemnych oraz zakaz celowania broni nuklearnej przez strony traktatu przeciwko sobie. Traktat zobowiązuje obie strony do wzajemnego wsparcia w obronie integralności wewnętrznej i zewnętrznej Chin i Rosji Sowieckiej oraz wzajemnej obrony systemów politycznych obydwu stron. Zgodnie z zapisami dokumentu, Rosja Sowiecka popiera chrlowskie roszczenia wobec Tajwanu oraz okupacje Tybetu, a Pekin – politykę Moskwy m.in. w Czeczenii. Traktat obejmuje wyrzeczenie się wzajemnych roszczeń terytorialnych i zapowiedz uregulowania granicy rosyjsko-chinskiej oraz nieprzystepowanie do bloków i sojuszy, które zagrażałyby którejś ze stron traktatu i nieużywanie terytorium jednego państwa do działań przeciw drugiemu. W przypadku wystąpienia zagrożenia, oba kraje powinny powziąć konsultacje w celu ewentualnego dalszego wspólnego działania. Artykuł 10 zobowiązuje oba kraje do przeprowadzania regularnych spotkań na szczytach władz i jej różnych, poniższych szczeblach w celu realizacji polityki współpracy.

Obie strony maja dążyć do poszanowania na świecie prawa międzynarodowego, „światowego pokoju, równowagi i stabilności”. Traktat zobowiązuje Moskwę i Pekin do współpracy na forum ONZ, zwłaszcza Rady Bezpieczeństwa oraz agencji specjalnych Narodów Zjednoczonych oraz na forum międzynarodowych instytucji ekonomicznych i bankowych. Wymowny i ważny dla nas jest dążenie do „stabilizacji na terenach otaczających oba kraje”.

Dokument postuluje zwalczanie „terrorystów, rozłamowców i ekstremistów”, wspólną walkę z przestępczością zorganizowaną , handlem i przemytem narkotyków, handlem bronią, imigracja i handlem żywym towarem oraz współpracę między „centralnymi (federalnymi) organami legislacyjnymi i organami ścigania” i wymiarów sądownictwa (Art. 21).

Traktat określa ramy współpracy ekonomicznej i handlowej, wojskowej, technologicznej i naukowej, surowcowej, energetycznej, transportowej, współpracy w zakresie rozwoju energetyki nuklearnej, podboju kosmosu i aeronautyki, IT i „innych obszarach wspólnego interesu”, zobowiązuje tez obie strony do… Wzajemnej współpracy w zakresie przestrzegania praw człowieka oraz ochrony środowiska.

Traktat ten został zawarty na 20 lat, z możliwością jego przedłużenia, co uczyniono w końcu czerwca na 5 lat, przy czym co każde kolejne 5 lat będzie on automatycznie przedłużany ponownie, przez co praktycznie będzie on obowiązywać bezterminowo. Omówione przedłużenie Traktatu zawiera m.in. jego podsumowanie, podtrzymanie i aktualizacje zapisów o uwzględnienie kontekstu współczesnego, m.in. kontynuację współpracy militarnej, współpracę w ramach SCO, BRICS, NJS i ODKB oraz dążenie do utworzenia i finalizacji Projektu Wielkiej Eurazji, czy tez dokonane już uregulowanie kwestii granicznych.

Zarówno sam traktat, jak i jego przedłużenie (hucznie celebrowane w Moskwie i Pekinie) w dużej mierze symbolami, ale z drugiej strony tworzą one prawne i instytucjonalne ramy współpracy polityczno-wojskowo-gospodarczej komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej, będącej de facto sojuszem. W kontekście aktualnej polityki Rosji Sowieckiej, to właśnie współpraca z Chinami jest jednym z głównych motorów umożliwiających jej realizacje. Ekspansja Moskwy w regionie dawnego sowieckiego imperium wewnętrznego i zewnętrznego jest możliwa między innymi dzięki chińskim pieniądzom (zwłaszcza z handlu surowcami naturalnymi i bronią) oraz dyplomatycznemu, politycznemu i technicznemu wsparciu udzielanego czekistowskiemu reżimowi przez KPCh. Dzięki asymetrycznej agresji odpowiednio w Europie Wschodniej i rejonie Indopacyfiku, Federacja Rosyjska i komunistyczne Chiny mogą wzajemnie torować sobie drogę do realizacji regionalnych, imperialnych i globalistycznych dążeń. Nieprzypadkowo niedawne zastraszanie militarne Tajwanu i kolejne już pokazy sily militarnej na Morzu Południowochińskim przez ChRL odbyły się krotko po zakończeniu manewrów „Zapad-2021” i w trakcie trwającej ofensywie imigracyjnej przeprowadzanej przez sowieciarzy.