19 listopada 2021 roku siły powietrzne sowieckiej Federacji Rosyjskiej i ChRL odbyły trzeci z kolei, coroczny wspólny patrol lotniczy nad wodami Zachodniego Pacyfiku (pierwszy odbył się 23 lipca 2019, a drugi 22 grudnia 2020), tym razem nad Morzem Japońskim i Morzem Wschodniochińskim. Wspólna chińsko-sowiecka formacja składała się z 2 bombowców H6K i 2 bombowców Tu-95 MC oraz jednego samolotu rozpoznania i dowodzenia Berijew A-50 U i jednego myśliwca Su 35 S. Mimo zapewnień Pekinu i Moskwy o tym, ze przelot nie naruszał niczyjej przestrzeni powietrznej, jednak według Szefostwa Połączonych Sztabów Republiki Korei, faktycznie miał miejsce również niezapowiadany nigdzie przelot 7 samolotów chińskich i 2 rosyjskich we wschodniej części południowokoreańskiej strefy identyfikacji obrony przeciwlotniczej. Według Kremla i Pekinu, ten lot również był „zaledwie” częścią rutynowych, regularnych ćwiczeń sil powietrznych FR i ChRL, które wpisują się w „roczne plany dwustronnych manewrów wojskowych”. Koreańskie siły poderwały formacje składającą się z F-15, F-16 i latającej cysterny celem eskorty i zapobieżenia prowokacjom. Ministerstwo Obrony ChRL w oświadczeniu stwierdziło, ze patrol „nakierowany jest na dalszy rozwój chińsko-rosyjskiego wszechstronnego partnerstwa strategicznego i koordynacji nowej ery, podwyższanie poziomu koordynacji strategicznej obu stron oraz wspólnej ochrony globalnej stabilności strategicznej. [podkreślenie tu i dalej – J.]”
Kilka dni później, 23 listopada odbyła się telekonferencja ministrów obrony Federacji Rosyjskiej i komunistycznych Chin, odpowiednio: Siergieja Szojgu i gen. Wei Fenghe, podczas której obie strony podpisaly „Mapę Drogową współpracy wojskowej na lata 2021-2025”. Niewiele wiadomo (póki co) o treści samego dokumentu, która nie została ujawniona ani przez Kreml, ani przez Nowe Zakazane Miasto. Oficjalnie, mowa jest jedynie o poszerzeniu zakresu współpracy wojskowej, wzmocnieniu tejże współpracy i zwiększeniu zakresu i częstotliwości wspólnych ćwiczeń wojskowych Federacji Rosyjskiej i ChRL. Szojgu stwierdził także, iż w aktualnym środowisko międzynarodowym (gdzie komunistyczne Chiny i Rosja Sowiecka są rzekomo oblegane przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników), „[…] rosyjsko-chińska koordynacja staje się czynnikiem stabilizującym na świecie”.
***
15 listopada 2021 roku Ośrodek Studiów Wschodnich opublikował analizę zatytułowaną „Os Pekin-Moskwa. Fundamenty asymetrycznego sojuszu”. Analiza ta jest arcyciekawa i szczegółowo opisuje mechanizmy nieformalnego (właściwie: pozornie nieformalnego), a faktycznego sojuszu pomiędzy komunistycznymi Chinami a neo-sowiecką Federacją Rosyjską. Mechanizmy, o których niejednokrotnie mowa była na tym blogu (i których opisy tu i w raporcie z grubsza pokrywają się). Przyjrzyjmy się najważniejszym wnioskom, do których dochodzą eksperci OSW i postarajmy się je jednocześnie skomentować i zinterpretować.
Po pierwsze, sojusz Pekin-Moskwa jest de facto sojuszem elit rzadzacych obydwoma krajami, odpowiednio: Komunistycznej Partii Chin i półformalnego, kagiebowskiego „Syndykatu” rządzącego Federacją Rosyjską po tzw. „upadku komunizmu” i formalnym rozpadzie ZSRS. Według analityków OSW, KPCh i czekistowskie elity Kremla łączy „[…] wspólny interes polegający na ukształtowaniu takiego porządku globalnego, który stwarzałby maksymalnie sprzyjające warunki dla ich dalszego istnienia. Trwałym spoiwem ich sojuszu jest również obawa przed Zachodem i jego ideologicznym wpływem na własne społeczeństwa. Z punktu widzenia rosyjskich i chińskich elit egzystencjalne zagrożenie stanowi zatem nie konkretna polityka USA czy Unii Europejskiej, ale samo istnienie demokratycznej alternatywy dla autorytarnego systemu rządów.” Antyamerykanizm i „antyokcydentalizm” elit kremlowskich i KPCh wynika – według konkluzji analizy – z „wielkomocarstwowych dążeń obu stolic [Pekinu i Moskwy – J.]”, czyli de facto z zamiaru wspólnego zdobycia i utrzymania światowej hegemonii. Dlatego też – tu cofnijmy się do pierwszego wątku wpisu – podkreślone zostały wypowiedzi oficjeli Federacji Rosyjskiej i ChRL o dwustronnej współpracy jako o „czynniku stabilizującym politykę światową”. Wypowiedzi te, zresztą nie pierwszy raz formułowane w taki sposób i takimi słowami, to w istocie oznajmianie zamiaru wspólnego zdobycia (i utrzymania) światowej dominacji. Wspólnym celem Pekinu i Moskwy jest stworzenie Pax Sinica, czyli takiego nowego porządku światowego, którego centrum są komunistyczne Chiny, najważniejszym filarem jest Federacja Rosyjska, pełniąca role rozszerzonego, wysuniętego zaplecza strategicznego ChRL.
Po drugie, strategiczne i taktyczne, globalne i regionalne wspólne albo zbieżne interesy Pekinu i Moskwy sprawiają, ze sojuszu tego nie da się rozerwać metoda różniczkowania i rozgrywania jednych przeciw drugim: to Federacji Rosyjskiej przeciwko Chinom (do czego namawiają obecnie niektórzy, wcale nie nieliczni eksperci i politycy), to Chin przeciwko Moskwie, jak to miało miejsce za prezydentury Nixona. Którekolwiek z tego tandemu wykorzysta te politykę zarówno w celach czysto transakcyjnych i merkantylnych dla siebie i dla faktycznego sojusznika, a także, na co wskazywał lata temu chociażby Anatolij Golicyn – w celach strategicznej dezinformacji; także autorzy raportu twierdzą, że Moskwa może wysyłać do Zachodu sygnały o fałszywym resecie w porozumieniu z Pekinem. Do rozpadu sojuszu nie doprowadza także taktyczne sprzeczności, gdyż we wzajemnych relacjach górę biorą długofalowe interesy strategiczne, o których napisano wyżej. Przykładowo, Federacja Rosyjska nie obawia się peryferyzacji ani wasalizacji wobec ChRL, gdyż paradoksalnie, właśnie jako strategiczny dodatek do Chin może realizować własne ambicje mocarstwowe, zwłaszcza na terenie postsowieckim czy nawet w Europie, a poza tym, to właśnie Chiny są jednym z gwarantów zachowania władzy przez czekistowskie elity.
Teraz dochodzimy do trzeciej konkluzji, która niesie bezpośrednie i bieżące implikacje również dla Polski i pozostałych krajów Intermarium: komunistyczne Chiny i Federacja Rosyjska wzajemnie się uzupełniają. Eksperci OSW piszą, że „[…] dla ChRL ważne są przede wszystkim dwie funkcje FR na arenie międzynarodowej: 1) Podejmuje ona działania, do których Pekin nie jest zdolny lub w których nie chce brać bezpośredniego udziału, ale uznaje je za korzystne, ponieważ osłabiają Zachód lub zmuszają go do podziału sił i uwagi między dwa fronty; 2) Jej posunięcia skupiają na sobie uwagę zachodnich przywódców i opinii publicznej oraz angażują ich zasoby, dając ChRL czas i przestrzeń do rozbudowy wpływów i potencjału.” Działa to również oczywiście w drugą stronę. Działania ChRL na obszarze Indopacyfiku zwłaszcza, wiążą w tym rejonie siły USA i ich sojuszników i pozwalają Rosji Sowieckiej na swobodne przywracanie lub wzmacnianie wpływów na obszarze „bliskiej zagranicy”, której część stanowi – czy nam się to podoba, czy nie – obszar Intermarium. Luźno parafrazując pewnego „klasyka”: wojna nowego typu na Ukrainie, okupacja Krymu i Donbasu, Operacja Śluza polegająca na destabilizacji Polski, Litwy i Łotwy islamskimi imigrantami, zamiar pełnoskalowej inwazji na Ukrainę oraz grożenie Tajwanowi, prowokacje zbrojne na Zachodnim Pacyfiku czy wspólne loty w sąsiedztwie Korei i Japonii – to różne końce tej samej polityki.
***
Wróćmy do pierwszego wątku wpisu i do pewnych prognoz z końca zeszłego roku. We wpisie z 23 listopada 2020 roku omawiałem krótką prognozę Aleksandra Ściosa, który wieszczył, że „[…] nastąpi wspólna, rosyjsko-chińska operacja militarna.” Na ten czas można powiedzieć, że Aleksander Ścios się na szczęście pomylił, niestety jednak, tylko pozornie. Bo to, co obserwujemy nie tyle na przestrzeni mijającego roku, co właściwie już od polowy roku 2020, to nic innego, jak prowadzona przez komunistyczne Chiny i Rosję Sowiecką, prawdopodobnie wzajemnie koordynowana, ofensywa wojny hybrydowej, albo „wojny nowego typu”, gdzie siły i środki stricte militarne pełnią rolę drugorzędną, uzupełniającą, mającą głównie za cel demonstrację siły i zastraszenie przeciwnika. Z drugiej strony widzimy jednak, że ChRL i Federacja Rosyjska coraz wyżej podnoszą w tej wojnie tzw. drabinę eskalacyjną.
Dokładnie rok temu omawiałem zaś artykuł Aleksandra Koroliewa o finalizacji budowy wspólnego, sino-rosyjskiego systemu ostrzegania powietrzno-kosmicznego. Koroliew doszedł do wniosku, że stworzenie takiego systemu oznaczać będzie „konwergencję strategii obronnych Rosji i Chin” i w końcu stworzenie „wspólnej polityki obronnej” komunistycznych Chin i Federacji Rosyjskiej. Obserwowane i opisane tutaj zjawiska są kolejnymi tego symptomami.
No to będzie wojna czy to się po prostu wszystko rozlezie Amerykanom w rękach?
OdpowiedzUsuńObstawiałbym, że Amerykanie nie zaryzykują wyprzedzającej wojny nuklearnej nie tylko ze względu na problemy militarno-technologiczne ale również propagandowo-polityczne (no chyba, że jest się kontrolerem Bidena i można dysponować taką kukłą).
A może to COVID jest "umiarkowaną" i liberalną odpowiedzią na strategiczny dylemat rozwiązania napięć między oboma blokami?
Choć może jednak Amerykanie coś szykują bo media mówiły o dyskusjach nad możliwym poszerzeniem poboru o kobiety (tutaj artykuł w kontrze, który mówi, że przecież nie ma poboru i chodzi jedynie o ideologię):
https://taskandpurpose.com/pentagon-run-down/military-draft-women-register-debate/
Trudno powiedzieć o co tu chodzi, może faktyczne to tylko kolejny kaprys demokratów by wykreślić trochę męskiego słownictwa z ustawy. A może ktoś sobie myśli na wszelki wypadek jak tu wyjść obronną ręką z wojny totalnej?
No i co sądzisz o potencjalnym globalnym oziębieniu, które promuje Jeff Nyquist z tym kolesiem DuByne? Wspominałem tu na blogu też kiedyś o cyklach wojennych. DuByne zdaje się być zwolennikiem czegoś podobnego bo pokazywał rozpad chińskich dynastii w powiązaniu z klęskami głodu.
1. Trudno powiedzieć, z jednej strony wygląda to na klasyczny sowiecki blef; gdyby Moskwa faktycznie szykowała ofensywę, to raczej nie robiono by tego z takim rozgłosem i towarzyszyłaby temu akcja dezinformacyjna przede wszystkim na Zachodzie (Ukraińcy to mordercy Żydów, nazistowscy kolaboranci itp.). Z drugiej strony, kadencja Bidena, która jest jedynie pewnym symbolem osłabienia USA jako państwa, to dla Putina ogromne okno możliwości, jeśli chodzi o jakakolwiek operacje zbrojna. Ona nie musi przebiegać tak, jak piszą Politico czy Bild, to również może być "miatieznaja wojna", taka jak na Donbasie. Poza tym, jeśli coś łupnie, to w koordynacji z ChRL (np. z atakiem na Tajwan).
Usuń2.A może to COVID jest "umiarkowaną" i liberalną odpowiedzią na strategiczny dylemat rozwiązania napięć między oboma blokami?
Inaczej. Jakkolwiek to strasznie zabrzmi, COVID to liberalna bron biologiczna chińskich komunistów (powstała z udziałem i za kasę zachodnich kolaborantów). Ona nie ma spowodować hekatomby, ale po pierwsze sparaliżować kraje zachodnie i wymusić konwergencje systemowa z Chinami, i to poprzez kontrakcje, która powziąłby właściwie każdy kraj. To taka mina z kilkustopniowa detonacja, która wybucha przy każdej probie jej rozbrojenia.
3. [...]może jednak Amerykanie coś szykują bo media mówiły o dyskusjach nad możliwym poszerzeniem poboru o kobiety [...]
Obie Twoje opcje są moim zdaniem możliwe. Tak czy inaczej, na całym szeroko pojętym demoliberalnym zachodzie mamy do czynienia z coraz większą, pełzającą autorytaryzacja życia publicznego, a co za tym idzie, militaryzacja również. I nie jest to tendencja jednoznacznie zła, bo niestety, jak kiedyś stwierdził CheHelmut, tylko republikański autorytaryzm może obronic wolność. Inna sprawa, wydaje sie, ze i elity demoliberalne lecza się z "dziecięcej choroby lewactwa..."
4. Nie mogę konkretnie powiedzieć nic nt tego, co mowi DuByne, aczkolwiek teorie o globalnym oziębieniu, a wręcz o końcu aktualnego interglacjału słyszałem wcześniej.
P.S.
UsuńA moze w lufach przystawionych do Ukrainy (a może i w "operacji Sluza") chodziło właśnie m.in. o to?
https://twitter.com/TadeuszGiczan/status/1468287736901681156
O nienałożenie sankcji wobec NS2.