2020-12-29

Drugi "incydent" nad Morzem Japońskim

 22 grudnia 2020 roku odbył się drugi wspólny patrol lotniczy sił zbrojnych komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej. Według bloga Once Upon a Time in the West, patrol składać się miał aż z dziewiętnastu samolotów, włączając w to bombowce Tu-95 i H6K zdolne do przenoszenia strategicznej broni nuklearnej, samoloty rozpoznania, dowodzenia i wczesnego ostrzegania A-50 Berijew oraz osłaniające je myśliwce Su-35. Patrol przeleciał nad wodami Morza Wschodniochińskiego i Morza Japońskiego. Pierwszy wspólny przelot chińskich i sowieckich samolotów miał miejsce latem 2019 roku.

Według Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej wspólne przedsięwzięcie zostało zrealizowane w celu “rozwijania i pogłębiania wszechstronnego partnerstwa Rosji i Chin, (...) podwyższania poziomu współpracy pomiędzy dwoma siłami zbrojnymi, rozszerzania zdolności do wspólnego działania i wzmacniania strategicznej stabilności”. Według zaś chrlowskiego Global Times, wspólne patrole powietrzne to sygnał oznajmiający, że ChRL i Rosja Sowiecka są „fundamentami pokoju i stabilności w rejonie Azji i Pacyfiku oraz w Eurazji”. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że deklaracje te (zwłaszcza wyrażona na łamach Global Times) faktycznie oznaczają roszczenie Pekinu i Moskwy do panowania na obszarze Pacyfiku oraz w Eurazji.

Patrol ten był zatem jedynie elementem większego i długofalowego procesu, wielokrotnie tu opisywanego: obserwujemy nie tylko zacieśnianie się współpracy wojskowej, ale tworzenie się i wdrażanie  wspólnej polityki i strategii ChRL i Rosji Sowieckiej. Należy też zwrócić uwagę na to, iż integracja polityk obronnych obydwu państw przebiega równolegle z konwergencją systemów politycznych. Rosja Sowiecka wprowadza rozwiązania inspirowane wzorcami chrlowskimi i oparte na chińskiej infrastrukturze. Nawiasem, lot odbył się po deklaracjach o ukończeniu wspólnego systemu wczesnego ostrzegania oraz po słowach Putina o możliwości formalizacji istniejącego już de facto sojuszu wojskowego Federacji Rosyjskiej i Chin.

Pułkownik Robert Maginnis, ekspert amerykańskiego konserwatywnego Family Research Center ocenił w wypowiedzi dla One News Now Xi Jinpinga jako dyktatora „tak samo niebezpiecznego, jak Mao Tse Tung, który zabrał życie ponad 60 milionom obywateli chińskich”. Według emerytowanego oficera, USA jest w stanie wielofrontowej i wielowymiarowej „podwójnej zimnej wojny” z ChRL i Federacją Rosyjską. Takie operacje, jak ostatni przelot nad Morzem Wschodniochińskim i Japońskim nie powinny być zaskoczeniem, a co więcej będą się powtarzać. Najbliższe lata pokażą, czy tylko w rejonie Azji i Indopacyfiku, czy może zobaczymy wspólny, sowiecko-chiński patrol nadlatujący z Kaliningradu.

Mimo, iż oficjalnie przelot nie był skierowany przeciwko państwom trzecim, to wiadomym jest, że był on próbą zastraszenia i ostrzeżenia USA i Japonii, a także Korei Południowej i Tajwanu. Wszystkie te kraje znajdują się pod parasolem nuklearnym Stanów Zjednoczonych. Japonia stopniowo wyrasta na mocarstwo regionalne, z możliwością stania się mocarstwem światowym, konkurencyjnym wobec komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej. Japonia jest już na piątym miejscu w światowym rankingu potencjałów militarnych i na drugim miejscu w Azji, wyprzedzając już uzbrojone w strategiczną broń nuklearną Indie i Pakistan. Ponadto, państwa azjatyckie, niezależnie od ich potencjału militarnego, reagują na komunistyczne prowokacje tak, jak reagować się powinno: zeszłoroczny przelot spotkał się z salwami ostrzegawczymi z broni pokładowej myśliwców KF-16 Republiki Korei, a zeszłotygodniowy – z zagłuszaniem łączności radiowej i nawigacji.









2020-12-06

Tarcza Eurazji

20 listopada na portalu eastasiaforum ukazała się analiza Aleksandra Koroliewa z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii na temat systemu wczesnego ostrzegania powietrzno-kosmicznego budowanego od kilku lat wspólnie przez Rosję Sowiecką i Chiny. Autor skupia się na aspektach technicznych, strategiczno-militarnych (w tym – wspólnych ćwiczeniach wojskowych) oraz geopolitycznych. Koroliew informuje, że projekt ten jest już bliski ukończenia.


Jeśli chodzi o aspekt techniczny, system ten nie jest tarczą antyrakietową sensu stricte, tak jak ten rozwijany przez USA, tylko zaawansowanym systemem wczesnego ostrzegania. System ten oparty jest na sprzęcie i oprogramowaniu sowieckim: przede wszystkim na sieci satelit „Tundra”, umieszczonych w przestrzeni okołoziemskiej oraz modułowego systemu radarowego „Woronież”, umieszczonego na terytorium komunistycznych Chin. System ma, pisze Koroliew, „dostarczać informacje z wyprzedzeniem o trajektorii nadlatującego pocisku, jego prędkości, czasu do osiągnięcia celu oraz innych informacji krytycznych, niezbędnych do skutecznego przechwycenia”. Według Koroliewa, Moskwa i Pekin podpisały kontrakt warty 60 mln dolarów amerykańskich na rozwój oprogramowania do nowego systemu. Głównym wykonawcą ma być państwowa sowiecka korporacja „Wympieł”, która już od dawna współpracuje z chińskimi komunistami w zakresie projektów dla wojska.

Od czterech lat przeprowadzane są dwustronne manewry i symulacje, mające sprawdzić i zgrać komponenty Federacji Rosyjskiej i ChRL w ramach systemu wczesnego ostrzegania. Ćwiczenia te mają już charakter regularny i noszą kryptonim „Bezpieczeństwo Przestrzeni”. W 2016 roku miały one charakter symulacji komputerowej i odbyły się na terenie Centralnego Instytutu Badawczego Armii Rosyjskiej. Manewry „Bezpieczeństwo Przestrzeni 2017” miały miejsce w Pekinie i miały za zadanie „wzmocnić dwustronną współpracę i zabezpieczyć strategiczną równowagę w Azji i na Pacyfiku”, jak podaje za chrlowskim Ministerstwem Obrony Koroliew. Zadaniem szczegółowym było przećwiczenie wspólnego planowania operacji bojowych podczas prowadzenia obrony przeciwrakietowej oraz „wzajemne wsparcie ogniowe”. Z kolei edycja ćwiczeń w roku 2019 miała przećwiczyć reagowania w wypadku ataku na obydwa kraje przy pomocy pocisków balistycznych i manewrujących. Ćwiczenia „Bezpieczeństwo Przestrzeni 2019” władze Rosji Sowieckiej i komunistycznych Chin wykorzystały już propagandowo. To w ich kontekście Putin ujawnił plan stworzenia wspólnego systemu wczesnego ostrzegania na forum Klubu Wałdajskiego.

I tu dochodzimy do aspektów geopolitycznych i strategicznych opisywanych przez Koroliewa. Budowa przez Moskwę i Pekin wspólnego systemu wczesnego ostrzegania jest według analityka „(...) konsekwencją zgodnej i rosnącej konsolidacji chińsko-rosyjskiego strategicznego sojuszu rozwijającego się od końca Zimnej Wojny.” Jest to „(...) oznaka chińsko-rosyjskiej długoterminowej współpracy strategicznej, osiągającej nowy, bardziej zaawansowany, ale w pełni spodziewany etap”. Etap ten jest - według Koroliewa -  osiągnięciem stopnia integracji wojskowej między ChRL i Federacj Rosyjską i współzależności takiej, jaka ma miejsce na przykład pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Stworzenie wspólnego systemu wczesnego ostrzegania przed zagrożeniami z powietrza i kosmosu oznacza unifikację państwowych systemów ostrzegania w „jeden kompleks”, obejmujacy obustronną wymianę krytycznie wrażliwych i ważnych informacji. Dalszą konsekwencją będzie „konwergencja strategii obronnych Rosji i Chin”, a końcowym efektem – stworzenie „wspólnej polityki obronnej” Moskwy i Pekinu.

Według Koroliewa, Stany Zjednoczone mogą znaleźć się w punkcie, w którym nie będą zdolne do stawania na przeszkodzie sojuszowi pomiędzy Rosją Sowiecką a komunistycznymi Chinami, którego możliwości będą cały czas konsekwentnie rosły. Koroliew określa grę USA na rozbicie eurazjatyckiej osi i skłócenie Moskwy z Pekinem jako „trudną”. Jednakże ze względu na wspólne interesy FR i ChRL oraz stopień ich integracji zewnętrznej i wewnętrznej, rozbicie tego sojuszu jest po prostu niemożliwe.

A wychodząc już poza treść omawianej analizy Koroliewa, w najbliższej przyszłości będziemy mieli do czynienia z dwoma nakładającymi się na siebie trendami: z jednej strony będzie postępować coraz większa integracja i unifikacja Federacji Rosyjskiej i ChRL oraz coraz bardziej agresywna ich polityka (łącznie z możliwością wywołania konfliktu zbrojnego albo eskalacji rozgrywających się już), z drugiej zaś, Stany Zjednoczone z nową administracją Bidena i Harris, będą szukać „normalizacji” stosunków i kolejnego „resetu” z Moskwą, Pekinem oraz ich realnymi i potencjalnymi sojusznikami, np. Iranem czy Niemcami.


2020-11-23

Pierwsza kampania nowej wojny? Wokół wpisu Ściosa na tt

 Na początku listopada Aleksander Ścios popełnił na twitterze taki oto wpis:

"Rewelacja" podana przez brytyjski"Sun",jakoby Putin(z powodu Parkinsona)miał ustąpić w 2021 wygląda na klasyczną dezinformację w stylu sowieckim i może oznaczać tyle,że w przyszłym roku,po ofensywie chińskiej wojny biologicznej nastąpi wspólna,rosyjsko-chińska operacja militarna.


Wywołał on dyskusję niewspółmiernie niestety małą w stosunku do rangi problemu, w której ponadto pobrzmiewały popłuczyny po XIX-wiecznych mitach i komunistycznych dezinformacyjnych bajkach o rzekomym konflikcie chińsko-rosyjskim/sowieckim. Tymczasem, symbioza ChRL i Rosji Sowieckiej jest już zbyt silna, by którakolwiek z jej stron mogłaby zaryzykować wejście w konflikt ze sobą.

ChRL dąży od samego początku swego istnienia do obalenia pozycji USA i zdobycia oraz utrzymania światowej hegemonii. Według oficjalnej doktryny Komunistycznej Partii Chin, deadline to rok 2049, czyli setna rocznica powstania komunistycznej państwowości chińskiej. Jednym z elementów niezbędnych do realizacji globalistycznych planów KPCh jest sojusz strategiczny z Rosją Sowiecką, która w tym układzie miałaby pełnić role chińskiego „współhegemona”, żandarma oraz strategicznego zaplecza i „dodatku” do komunistycznych Chin. Przyznał to ostatnio dwukrotnie sam Putin (na spotkaniach Klubu Wałdajskiego w 2019 i 2020 roku), który stwierdził, że wzmacnianie potencjału militarnego komunistycznych Chin jest w istocie działaniem w interesie Rosji Sowieckiej.

Rutynowe ćwiczenia czy przygotowania wojenne?

To, co interesuje nas najbardziej przy próbie rozwinięcia tez Ściosa, to współpraca wojskowa oraz współpraca w zakresie bezpieczeństwa, a konkretnie, jej dynamizacja i intensyfikacja, jaka ma miejsce co najmniej od roku 2012-2013. Odbywa się ona – przypomnijmy – na trzech poziomach: spotkań na wysokim szczeblu (polityków, wysokich rangą oficerów sił zbrojnych oraz kierownictw aparatów bezpieczeństwa), wymiany technologii (handel bronią i systemami uzbrojenia), a także personelu i know-how, zaś poziom trzeci to wspólne ćwiczenia wojskowe.

Intensyfikacja ta ma zwiększyć wzajemną koordynację i interoperacyjność sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej. Ma też znaczenie jako manifestacja polityczna i demonstracja siły, a także ćwiczenie zdolności ofensywnych przeciwko państwom uznanym za wrogów przez Pekin i Moskwę.

Przykładowo, ćwiczenia marynarek wojennych FR i ChRL „Morskie Współdziałanie 2016” odbyły się na wodach Morza Południowochińskiego, co miało oznaczać poparcie Moskwy dla roszczeń chińskich na tym akwenie. Ćwiczenia „Morskie współdziałanie 2017” odbyły się na wodach Morza Śródziemnego i Bałtyku (a dalej, Morza Ochockiego), co oznaczać ma poparcie ChRL dla polityki Rosji Sowieckiej na terenie Europy Środkowej i Wschodniej oraz jej „inwestytury” na tym obszarze. Ćwiczenia z tego cyklu mają na celu również przećwiczenie zdolności do globalnej projekcji siły Chin i Rosji Sowieckiej na akwenach odległych od „metropolii”.

W ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy (w której przewodnią rolę gra sojusz Pekin-Moskwa) odbywają się cyklicznie ćwiczenia pod kryptonimem „Misja Pokojowa”, w której oficjalnie ćwiczone są operacje antyterrorystyczne i pokojowe, jednakże przy użyciu bardzo niszczycielskich środków bojowych, jak na tego rodzaju misje. Ćwiczone jest tam bowiem użycie strategicznych i operacyjnych związków wojsk pancernych, aeromobilnych i zmechanizowanych, a także broni nuklearnej. Ostatnie dwa lata przyniosły pewien nowy element w organizacji dwustronnych ćwiczeń: manewry sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej zamieniły się niejako w manewry całego „bloku eurazjatyckiego”. Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza wzięła udział m.in. w ćwiczeniach „Wostok 2018”, „Centr 2019” i „Kawkaz 2020”, które częściowo miały miejsce na poligonach w europejskiej części Rosji.

W ostatnich latach mają także miejsce regularne ćwiczenia sztabowe chińskiego i sowieckiego systemu obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej i kosmicznej, a na zeszłorocznym Forum Wałdajskim Putin zadeklarował pomoc Chinom w budowie systemu ostrzegania przed uderzeniem z przestrzeni powietrznej i kosmicznej.

Latem 2019 roku lotnictwo ChRL i FR dokonało prowokacji skierowanej przeciwko Korei Południowej i Japonii. Grupa chińskich i sowieckich samolotów rozpoznawczych i bombowców strategicznych przeleciała przez przestrzeń powietrzną tych krajów, dokonując zakłócania łączności myśliwców południowokoreańskich mających za zadanie jej przechwycenie i najprawdopodobniej prowadziła rozpoznanie radioelektroniczne. Przelot miał dla Moskwy i Pekinu znaczenie polityczne i propagandowe, i był pierwszą zaanonsowaną oficjalnie misją bojową mającą za główny cel rozpoznanie bojem.

Chiny i Rosja Sowiecka rozpoczęły (bądź zdynamizowały) ostatnio współpracę w zakresie szeroko rozumianego cyberbezpieczeństwa, włącznie z wdrażaniem systemów totalnej inwigilacji ludzi, a także w zakresie nowoczesnej biotechnologii i bioinżynierii.

Scenariusze przyszłej wojny

Wiele wskazuje na to, że epidemia COVID-19 to czynnik, który wpisuje się w opisaną przez Jurija Bezmienowa sekwencję składającą się z czterech faz: (a) fazy demoralizacji, (b) kryzysu i (c) destabilizacji i (d) normalizacji. Uwolnienie przez komunistów chińskich wirusa SARS-CoV-2019 ma zdynamizować i pogłębić fazę destabilizacji. Czy „normalizacja” może się odbyć na drodze chińsko-sowieckiej operacji wojskowej? Działania wojenne mają tu być dopełnieniem prowadzonej przez dekady wojny informacyjnej, ideologicznej, kinetycznych działań dywersyjnych i plasowania agentów wpływu i szpiegów w strategicznych punktach systemów politycznych Zachodu, zwłaszcza USA.

Stephen Blank pisząc o manewrach „Wostok 2018” stwierdził, iż są one dla Moskwy i  Pekinu „próbą” przed trzecią wojną światową. Miałoby o tym świadczyć zaangażowanie, w szczególności ze strony Federacji Rosyjskiej, ogromnej liczby sprzętu wojskowego i żołnierzy i to ze wszystkich rodzajów sił zbrojnych (wojska lądowe, wojska specjalne, siły powietrzno-kosmiczne i marynarki), próbę „triady nuklearnej”, czyli komponentów strategicznych wojsk rakietowych, lotnictwa i marynarki zdolnych do operowania bronią nuklearną. Podczas ćwiczeń tych zmobilizowano nie tylko ogromne ilości regularnego, zawodowego wojska, ale także rezerwistów oraz administrację cywilną, by sprawdzić jej funkcjonowanie w razie wybuchu pełnoskalowej wojny.

Jeff Nyquist od ponad dwudziestu lat głosi, iż jednym z głównych celów sowiecko-chińskiej długofalowej strategii jest pokonanie Ameryki i przejęcie władzy nad światem na drodze światowej wojny, i to przy użyciu broni masowego rażenia. Uważa on wręcz, że trzecia wojna światowa jest nieuchronna. Nyquist bierze pod uwagę nawet wariant pełnoskalowej, skoordynowanej sino-rosyjskiej operacji, w której Rosja Sowiecka dokonuje ataków przy pomocy międzykontynentalnych pocisków balistycznych, a ChRL używają wojsk lądowych i marynarki wojennej. Autor ten ma również następujące poglądy na temat pandemii SARS CoV-2019: po pierwsze, koronawirus SARS-CoV-2019 jest produktem chrlowskich laboratoriów wojskowych, po drugie, został uwolniony przez chińskie komunistyczne władze celowo, po trzecie, obserwujemy „okres przygotowawczy” do większej ofensywy komunistycznej, w którym władze krajów komunistycznych m.in. prowadzą różne złożone operacje wpływu w Stanach Zjednoczonych i na Zachodzie, a także ćwiczą np. Ewakuację do schronów. Nyquist przeprowadził też dwuczęściowy wywiad z Trevorem Loudonem, znawcą problematyki współczesnego komunizmu, który twierdzi między innymi, że letnie zamieszki, w których główną rolę grała Antifa i Black Lives Matter są inspirowane przez Moskwę i Pekin oraz, że mogą one być wstępem do otwartych działań wojennych.

 Pretekstem może być chociażby agresja komunistów chińskich na Tajwan, uznawany za zbuntowaną prowincję ChRL, a mający krytyczne dla Pekinu znaczenie strategiczne, bowiem położony jest w tzw. „wewnętrznym łańcuchu wysp” i jest kluczowy dla panowania nad obszarem Pacyfiku. Scenariusz, w którym ChRL wywołuje wojnę o panowanie nad obszarem całości Indopacyfiku jest szeroko omawiany w publicystyce i działalności naukowej Jacka Bartosiaka, który – podobnie, jak Nyquist – uważa wojnę chińsko-amerykańską za rzecz właściwie nieuniknioną.


Możliwy, i od kilku lat szeroko omawiany także w kręgach już nie podziemnych, tylko establishmentu Zachodu i państw NATO, jest atak Rosji Sowieckiej na kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Caspar Weinberger już pod koniec XX wieku napisał scenariusz, w którym III wojna światowa zaczyna się od ataku na Polskę, a kończy się nuklearnym bombardowaniem miast zachodnioeuropejskich, kapitulacją Zachodu i wycofaniem się USA za Ocean Atlantycki. Kilka lat temu generał armii brytyjskiej, sir Richard Shirref napisał powieść „2017. Wojna z Rosją”, w której fabule i akcji, Federacja Rosyjska zaatakowała i zajęła Łotwę, Litwę i Estonię oraz przypuściła atak na zmierzające krajom bałtyckim na pomoc siły NATO. Bardzo podobny scenariusz stał się również kanwą brytyjskiego paradokumentu „Inside the War Room”, gdzie wojna rozpoczyna się od operacji FSB wzorowanej na modelu aneksji Krymu i rebelii w Donbasie, a kończy się wymianą deeskalacyjnych uderzeń jądrowych.

Ewentualna wojna światowa, prowadzona wspólnie przez komunistyczne Chiny i Rosję Sowiecką, może mieć przebieg skoordynowanych ofensyw w różnych miejscach na świecie: na przykład, Chiny atakują Tajwan i wojska amerykańskie na obszarze Pacyfiku Zachodniego, podczas gdy Rosja Sowiecka atakuje w Europie Środkowej.

Wspólna operacja wojskowa wcale nie musi być jednak operacją czysto militarną, zwłaszcza na skalę dotychczasowych wojen światowych. O wiele bardziej należy spodziewać się działań o charakterze kryptomilitarnym, w których siły zbrojne będą pełnić rolę pomocniczą, tak, jak było to na Ukrainie. Niezależnie od rodzaju i przebiegu, kolejnym teatrem wojny będzie tak, jak obecnie, cyberprzestrzeń.

Można spodziewać się wspierania przez Pekin i Moskwę wywrotowych i rewolucyjnych ruchów politycznych takich, jak międzynarodówki lewackie w rodzaju Antify, Black Lives Matter czy tym podobnych, będących de facto organizacjami frontowymi partii komunistycznych różnych odcieni, które dysponują coraz większym spektrum zasobów finansowych, logistycznyc oraz organizacyjnych, włącznie z tworzeniem i prowadzeniem grup paramilitarnych czy terrorystycznych. Drugim ostrzem bolszewickich „nożyc” byłyby organizacje grupujące rasistów, segregacjonistów rasowych czy też „zwykłych” nacjonalistów i konserwatystów, skłonnych widzieć w Wielkim Białym Putinie „katechona”, który uratuje Okcydent. Organizacje te będą miały za zadanie siać destabilizację i rewolucyjny chaos, a być może i przejąć władzę i stać się kolaborantami wobec Pekinu i Moskwy.

Można wyobrazić sobie scenariusz, w którym albo jacyś terroryści używają na terenie Stanów Zjednoczonych broni masowego rażenia (na przykład atomowej albo radiologicznej), które to użycie dobija osłabioną pandemią amerykańską gospodarkę, albo zamieszek o wiele większych, niż te, które miały miejsce latem tego roku. Czy to użycie BMR, czy to zamieszki spowodują anomię i chaos w Ameryce, same zaś zamieszki eskalują w rewolucyjną wojnę domową, których władze federalne nie są w stanie opanować, ulegając anomii. Wojska amerykańskie, które do tej pory stanowią pewien czynnik powstrzymujący sowieciarzy, komunistów chińskich czy innej maści totalitarystów wycofują się do Ameryki w celu likwidacji skutków kryzysu. Wówczas, Rada Bezpieczeństwa ONZ, zdominowana przez ChRL, Rosję Sowiecką  decyduje o wysłaniu do Ameryki kontyngentu Sił Pokojowych ONZ, składającego się z wojsk chińskich i rosyjskich.

2020-09-20

Bunt na Białorusi widziany inaczej

 Złowroga konwergencja – post scriptum

Opisana w poprzednim wpisie konwergencja systemowa i technologiczna między komunistycznymi Chinami a Rosją Sowiecką jest kolejnym przejawem długofalowego procesu, który publicyści Wydawnictwa Podziemnego określili jako „czwartą fazę” ewolucji komunizmu, polegającą na zaostrzeniu totalitarnych praktyk po radykalnej odwilży i liberalizacji w postaci pieriestrojki. W ten sam polityczny trend wpisuje się reakcja władz Białorusi na protesty po ostatnich wyborach prezydenckich – ostra, nawet jak na standardy tego państwa. A także próba zabicia przy pomocy środków paralityczno-drgawkowych Aleksieja Nawalnego – lidera rosyjskiej opozycji koncesjonowanej przez Kreml i niepodważającej sowiecko-czekistowskich fundamentów Federacji Rosyjskiej.

Przy okazji, należy stwierdzić, że popularne na Zachodzie i w Polsce opinie o tym, że rządzona od ponad ćwierćwiecza przez Aleksandra Łukaszenkę Białoruś jest państwem tyle totalitarnym, co zewnętrznie suwerennym i niezależnym od Rosji Sowieckiej, są mitami, podsycanymi najprawdopodobniej przez neosowiecką politykę strategicznej dezinformacji, na wzór opisywanych choćby przez Anatolija Golicyna dezinformacjami o rozłamie sowiecko-chińskim czy sowiecko-rumuńskim. Jaki jest cel operacji „niezależność Łukaszenki”? Przede wszystkim wywołanie wrażenia, że strefa wpływów Kremla jest wewnętrznie rozbita i poprzez różne koncesje czy też zabiegi dyplomatyczne i stosunkowo miękkie naciski to na Moskwę, to na Mińsk można rozgrywać jednych drugimi. Można też powiedzieć, że do tej pory była to gra w dobrego i złego czekistę, wróć, policjanta, przy czym rolę złego pełnił Łukaszenka, jako ostatni dyktator Europy. Zupełnie tak, jakby Rosja Sowiecka była ostoją demokratycznych i liberalnych przemian, i to na Kremlu, nawet w samym Putinie, widziano potencjał demokratyzacji. Teraz najwyraźniej przyszedł czas na realizację polityki „zaciśniętej pięści”. Wydaje się też, że przynajmniej w latach 90 XX wieku Białoruś była dla Moskwy swego rodzaju poligonem, na którym eksperymentowano powrót do „zjadliwej” fazy totalitaryzmu, po pieriestrojkowej „pieriedyszce”.

Scenariusz bez alternatywy

Słowem – Łukaszenka był, jest i  będzie – tak długo, jak długo pozostaje u władzy – gwarantem wpływów Putina i Rosji Sowieckiej na Białorusi. Wpływy te przejawiają się zarówno w sferze formalnej i prawnomiędzynarodowej, jak i faktycznym, strukturalnej zależności Białorusi od Rosji Sowieckiej. Białoruś jest członkiem Wspólnoty Niepodległych Państw (jednej z kontynuacji ZSRS),Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, członkiem-obserwatorem Szanghajskiej Organizacji Współpracy, a także tworzy tzw. Państwo Związkowe Białorusi i Rosji (powszechnie znane jako ZBiR). Na Białorusi znajdują się ważne strategicznie bazy wojskowe Federacji Rosyjskiej – stacja ostrzegawcza systemu obrony przeciwrakietowej w Hancewiczach oraz węzeł łączności obsługujący okręty podwodne w Wilejce. Ściśle powiązana z Rosją Sowiecką jest – zdaniem Jerzego Targalskiego – wierchuszka białoruskich sił zbrojnych oraz białoruska bezpieka (która nota bene nie siliła się na zmianę skrótu, wzorem sowieckiej służby patronackiej).

Ostatnie wizyty białoruskich oficjeli na szczycie SzOW, WNP i ODKB, wizyta szefa Rady Bezpieczeństwa FR (i byłego szefa FSB) Nikołaja Patruszewa w Mińsku, wizyta ministra obrony Siergieja Szojgu i wreszcie spotkanie Łukaszenki i Putina w Moskwie – to wszystko nie wzięło się znikąd i wynika z zależności Białorusi od Moskwy, której nie zdołały zmienić pozorne zmiany w postaci tzw. rozpadu ZSRS i fałszywego upadku komunizmu.

Aktualne protesty najpewniej nie doprowadzą do końca reżimu Łukaszenki, gdyż po pierwsze dysponuje on całym aparatem bezpieczeństwa i wojskiem, które nawet w przypadku buntu części kadr bez problemu stłumi wolnościowe dążenia Białorusinów, po drugie – mamy właśnie do czynienia z etapem zaostrzenia totalitaryzmu. Obalenie Łukaszenki przez część kadr armii i bezpieki i zainstalowanie któregoś z kontrkandydatów, na przykład niemal ikonicznej już Ciechanowskiej (żo czy Babaryki, skądinąd systemowych i promoskiewskich, jest raczej opcją zapasową. Opozycja białoruska, a co za tym idzie naród białoruski może zyskać wolność, niepodległość i suwerenność jedynie wtedy, jeśli całkowicie odrzucą sowietyzm (czyli zależność od neosowieckiej Federacji Rosyjskiej) i sięgną po radykalne, przemocowe metody walki. Nigdy, nigdzie, żadna idea nie zwyciężyła z totalitaryzmem, tym bardziej, że jest on bardziej zaawansowany technicznie niż nawet najlepiej zorganizowane i efektowne marsze. Jak twierdził onegdaj Oswald Spengler, władza może zostać obalona jedynie przez inną władzę, nie przez idee, niezależnie od tego, jak szlachetne, chrześcijańskie, demoliberalne i „moralnie słuszne” by nie były.



Wkroczenie regularnych związków operacyjnych i taktycznych regularnych sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej na Białoruś jest raczej mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Już teraz obserwujemy natomiast działania podobne do stanu wojennego wprowadzonego przez Jaruzelskiego (jednakowoż bez jego oficjalnego ogłaszania) wsparte przez „hybrydową bratnią pomoc” w postaci przebranych w białoruskie mundury (bądź mundury bez jakichkolwiek oznaczeń wskazujących na przynależność państwową) sowieckich czekistów i żołnierzy (najpewniej podlegających pod wojska specjalne, czy też korporacje w rodzaju Wagner).

Tło geopolityczne

Na wszystko, co dzieje się w Europie Środkowej i Wschodniej należy patrzeć w trzech międzynarodowych kontekstach. Pierwszym jest sfingowany upadek komunizmu i kontrolowany rozpad ZSRS (wspomniany wyżej), którego aktualna rozgrywka na Białorusi jest jedną z konsekwencji. Drugim jest utworzenie i rozwój Bloku Kontynentalnego, opartego o oś Moskwa-Pekin, a który docelowo ma również objąć także zachodnią Europę. Trzecim jest cicha wojna prowadzona przez ten blok przeciwko wolnemu światu, z USA na czele, oraz kontrakcja USA pod przywództwem Donalda Trumpa z udziałem lokalnych, a coraz mniej licznych sojuszników w Eurazji.  Stąd też, pozostanie Łukaszenki na stanowisku oraz zaostrzenie opresywności reżimu w ogóle, jest w oczywistym interesie Rosji Sowieckiej. Ważny jest tutaj też aspekt geopolityczny – Białoruś to dla Rosji/Sowietów centralny obszar Pomostu Bałtycko-Czarnomorskiego, położony newralgicznie blisko tzw. Bramy Smoleńskiej i Moskwy, a także kluczowy dla ekspansji na pozostałe kraje Europy Środkowej i Wschodniej (i/lub utrzymania tam wpływów) oraz dalej, na Europę Zachodnią.

Polityka Łukaszenki i Putina jest także w interesie ChRL i będzie przez Pekin popierana, zarówno dyplomatycznie, jak i najpewniej zakulisowo. Dla Pekinu – co zostało tutaj omówione wielokrotnie – Rosja Sowiecka jest zapleczem strategicznym i jednym z pomostów łączących Chiny z Europą, a pacyfikacja Białorusi (w taki czy inny sposób) i pełna reintegracja dawnej strefy sowieckiej z Moskwą powiększyłaby owo zaplecze, naturalnie przy udziale chrlowskich inwestycji infrastrukturalnych, korporacji i nowoczesnych technologii.

2020-07-31

Złowroga konwergencja


Niedawno miało miejsce w Federacji Rosyjskiej „referendum”, w którym przyjęto konstytucję putinowską. Jest ona zaledwie formalnym usankcjonowaniem stanu faktycznego: strategii, zjawisk i procesów odbywających się już od blisko dekady i mających charakter długofalowy.
Celem i efektem tych reform jest jeszcze większa centralizacja i konsolidacja reżimu poprzez m.in. stworzenie systemu superprezydenckiego, w którym to prezydent będzie kierował rządem, marionetkowym parlamentem, sądownictwem i prokuraturą oraz najwyższymi kastami/organami, czyli bezpieką i wojskiem. Nowa konstytucja zawierać ma oczywiste i naturalne, można rzec, odwołanie do dziedzictwa ZSRS będącego fundamentem Federacji Rosyjskiej, a konkretnie do Stalina i stalinizmu oraz dziedzictwa aparatu bezpieczeństwa: od CzeKa, poprzez GPU, OGPU, NKWD, NKGB, po KGB. W „nowej” konstytucji mają się znaleźć również odwołania do tradycji rosyjskiego prawosławia oraz państwowotwórczej roli narodu rosyjskiego (Russkich, nie Rossijan), ale są to zabiegi w dużej mierze skierowane na zagranicę i kontynuowanie operacji „prawicowego NEP-u”.
Osobiste aspiracje Władimira Putina do „wiecznej” prezydentury są tutaj istotne, ale są one funkcją stałego wzmacniania środowiska, z którego się wywodzi, czyli aparatu bezpieczeństwa: wzrostu znaczenia FSB, utworzenia Gwardii Narodowej (czyli kolejnej bezpieki) a także nadania nowych kompetencji dla funkcjonariuszy „zwykłej” policji i dyskutowane w 2016 roku plany scalenia FSB i SWR w MGB. Putin dąży nie tylko do przedłużenia swojej prezydentury (na drodze kuriozalnego zabiegu „wyzerowania” kadencji) do roku 2036 (a być może dożywotnio), ale także do sukcesji systemu władzy, w którym centralną rolę gra czekistowskie „głębokie państwo”.
***
Reformy systemu Putina mają również swój wymiar zagraniczny, pomijany niemal całkowicie w analizach. Jednym z wyjątków jest prof. Stephen Blank, który w opublikowanym pod koniec lutego artykule Putin's constitutional changes eschew the West and borrow from China zwraca uwagę na fakt, iż reformy te są „zapożyczeniem” z modelu chińskiego, a konketnie, podobnych reform systemu władzy i zarządzania Komunistyczną Partią Chin realizowanych przez Xi Jinpinga. Gdy Putin wraca do praktyk stalinowskich, Xi wraca do praktyki maoistowskiej. Konwergencja pomiędzy komunistycznymi Chinami a czekistowsko-bolszewicką Federacją Rosyjską dotyczy jednak nie tylko struktur władzy.



Federacja Rosyjska dąży do zwiększenia totalitarnej kontroli nad cyberprzestrzenią, która ma się stać przestrzenią podporządkowaną czekistowskiemu „Syndykatowi” (i Komunistycznej Partii Chin) oraz nad własnym społeczeństwem. I na tym odcinku kopiują od komunistycznych Chin konkretne rozwiązania technologiczne. Projekt przekształcenia „runetu” w de facto intranet, cenzurowany i kontrolowany przez czekistowski reżim, jest rozwiązaniem wzorowanym na kontroli internetu od lat stosowanej przez ChRL pod nazwą „Złotej Tarczy”, co pod koniec 2019 roku uzyskało formalną sankcję w postaci porozumienia pomiędzy Roskomnadzorem a Chińską Administracją Cyberprzestrzeni, dotyczącego współpracy w zakresie „kontroli treści niezgodnych z prawem”, czyli po prostu współpracy w zakresie cenzury internetu.

Kreml stopniowo wdraża system cybernetycznej kontroli i nadzoru nad społeczeństwem i jednostkami, który nie tylko wzorowany jest na modelu chińskim, ale przede wszystkim wdrażany i obsługiwany jest przez chrlowskie korporacje podporządkowane KPCh. System cyberinwigilacji pozwalający na rozpoznawanie twarzy i innych osobniczych cech dzięki którym możliwa jest dokładna identyfikacja danej osoby, wprowadzany jest przez chiński Hikvision, będący dostarczycielem sprzętu, na którym ów system ma operować. Pierwszy etap wdrażania wyżej wymienonego systemu rozpoczęto na początku 2020 roku w Moskwie, gdzie zainstalowano 170 tysięcy kamer połączonych z systemami rozpoznawania twarzy. Sieć 5G w Federacji Rosyjskiej (umożliwiająca magazynowanie i szybki przesył ogromnej ilości danych, a w perspektywie, działanie cybergułagu) jest budowana wspólnie przez Huawei i rosyjski telekom MTS, na mocy umowy zawartej w 2019 roku. Ponadto, Huawei współpracuje już od jakiegoś czasu ze Sbierbankiem w zakresie utworzenia, wdrożenia i administrowania systemem chmur danych o nazwie SberCloud.

Kolejnym ważnym elementem konwergencji systemów politycznych Rosji Sowieckiej i ChRL jest także ścisła współpraca pomiędzy Komunistyczną Partią Chin a Jedną Rosją, a także pozostałymi, koncesjonowanymi partiami: Sprawiedliwą Rosją, Liberalno-Demokratyczną Partią Rosji Żyrinowskiego i Komunistyczną Partią Federacji Rosyjskiej.

Zdaniem indyjskiego dyplomaty M.K. Bhadrakumara, Moskwa i Pekin będą „współpracować w celu wzmocnienia swoich systemów politycznych”, czego wyrazem ma być poparcie dla reform Putina udzielone przez wierchuszkę KPCh, a także poparcie Kremla dla polityki ChRL wobec Hong Kongu. Tyczy się to jednak wszystkich wyżej wymienionych procesów politycznych.

Nieco ponad rok temu Jakub Kralka opublikował tekst o dosyć szokującej tezie: mamy do czynienia z nowym układem geopolitycznym, który autor nazywa „Rusochinami”. Teza ta jest opisem faktów, z jednym bardzo istotnym zastrzeżeniem: mowa powinna być o Sinorosji, albo, by być bardziej precyzyjnym, o Sinosowietach. Wyżej wymienione procesy długoterminowej perspektywie sprawią bowiem, że komunistyczne Chiny będą miały niemal całkowity wgląd w politykę Rosji Sowieckiej, która jednocześnie będzie swego rodzaju poligonem doświadczalnym systemów kontroli społeczeństwa wdrażanych poza granicami ChRL. Polityka (zarówno zagraniczna, jak i wewnętrzna) Rosji Sowieckiej staje się funkcją polityki komunistycznych Chin. Pozornie wydaje się, że Moskwa jest w tym układzie na straconej pozycji. Jednak dla kagiebowskich elit bycie „strategicznym dodatkiem” do ChRL (a mówiąc ściślej: rozszerzonym zapleczem strategicznym) jest gwarantem finansowania swojego permanentnie upadłego kołchozu (sprzedaż broni i surowców), utrzymania i wzmocnienia kontroli wewnętrznej (chińskie inwestycje w IT), a także potencjału ekspansji.

***
Wzajemna współpraca mająca na celu wzmacnianie systemów politycznych ChRL i Federacji Rosyjskiej idzie w parze – co naturalne – ze stałą współpracą w dziedzinie polityki zagranicznej, a w szczególności i przede wszystkim, z coraz bardziej agresywną polityką zagraniczną obydwu państw, coraz to częściej sięgającą po przemoc w postaci środków militarnych czy po agresywne działania służb specjalnych.  Dzięki sojuszowi z Chinami, Rosja Sowiecka może wymuszać swoje cele i silniejszą pozycję negocjacyjną poprzez agresywną politykę. Patrząc z drugiej strony Amuru, to sojusz z Moskwą umożliwia Chinom na takie same działania, ostatnimi czasy również coraz bardziej agresywne. Sojusz ten to zatem układ, w którym obie strony wzajemnie się wzmacniają i torują sobie drogi.

Jednym z najbardziej widocznych, aktualnych przykładów jest współpraca w zakresie wykorzystania epidemii Covid-19 w charakterze broni biologicznej, informacyjnej, ekonomicznej i politycznej przeciwko Zachodowi (na czele z USA). Zdaniem Antoniego Macierewicza, współpraca ta wygląda następująco: podczas gdy komunistyczne Chiny użyły Covid-19 jako broni biologicznej, Rosja Sowiecka prowadzi rozbudowaną kampanię informacyjną. Zarówno Pekin, jak i Moskwa żerują też na pośrednich konsekwencjach pandemii. Ostatnie wydarzenia w USA należy odczytywać dwojako: na poziomie wewnętrznym jest to próba przeprowadzenia rewolucji bolszewickiej w USA i wywołania wojny domowej, zaś na poziomie międzynarodowym jest to przeniesienie wojny na terytorium przeciwnika, niezależnie od tego, czy i w jakim stopniu Antifa czy Black Lives Matter są sterowane przez FSB lub/i chrlowskie Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego.
***
Co opisane tutaj procesy polityczne oznaczają dla wolnego świata? Po pierwsze to, że głównym zagrożeniem dla USA oraz części ich sojuszników są Chiny, ale jako element sojuszu Chiny-Rosja Sowiecka.
Po drugie, konwergencja pomiędzy Pekinem a Moskwą zaszła tak głęboko, że rozerwanie „Sinosowietów” poprzez „różniczkowanie” i rozegranie Moskwy przeciw Pekinowi (jak sugeruje sekretarz stanu USA Mike Pompeo, słusznie postulując globalny sojusz antychrlowski jako taki) jest niemożliwe, a jedyną rozsądną strategią jest budowanie przez USA sieci sojuszy obejmujących eurazjatycki „Rimland” i inne części świata, a skupiających m.in. Polskę i inne kraje Międzymorza, Indie, kraje Zachodniego Pacyfiku i Oceanii, z których cześć musiałaby zostać wyposażona w broń nuklearną.
Po trzecie - dla Polski głównym zagrożeniem jest Rosja Sowiecka, ale wspierana przez komunistyczne Chiny. To sojusz z Chinami wzmocni Rosję Sowiecką (jeśli nie teraz, „od razu”, to na pewno w przyszłości, i to nieodległej), dając jej zasoby niezbędne dla prowadzenia ekspansji na terenie Polski i Międzymorza (oraz utrzymania wpływów opartych na starych powiązaniach z czasów ZSRS), a także dla prowadzenia polityki zmierzającej do finlandyzacji Europy. Ponadto, to Rosja Sowiecka niejako toruje drogę wpływom chińskim w Europie, zarówno w obszarze Międzymorza Bałtycko-Adriatycko-Czarnomorskiego, jak i Europy Zachodniej.

2020-04-05

Czerwona zaraza. Geopolityczne i strategiczne aspekty pandemii


Odpowiedzialność za pandemię koronawirusa SARS CoV-2019 ponoszą komunistyczne Chiny. Władze ChRL rozmyślnie tuszowały jej rozmiar w początkowej fazie, odmawiały przyjęcia pomocy międzynarodowej, prześladowały lekarzy, dziennikarzy i blogerów bijących na alarm i próbujących ją zwalczać. Komunistyczna Partia Chin wykorzystuje koronawirusa jako broń biologiczną niezależnie od jego pochodzenia i przyczyn pandemii.


Nie jest wykluczona żadna możliwość, jeśli chodzi o pochodzenie SARS CoV-19. Być może pandemia tego wirusa jest chrlowskim odpowiednikiem Czernobyla (wypadkiem przy pracy personelu laboratorium BSL-4 należącego do Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, z emblematem jak żywo przypominającym logo korporacji Umbrella z serii horrorów „Resident Evil”!), celowym działaniem w ramach walki o władzę wewnątrz Komunistycznej Partii Chin, które na pewnym etapie wymknęło się spod kontroli, albo też, jak twierdzi Jeff Nyquist, ofensywą w ramach długofalowej strategii „wszechogarniającej wojny”, którą od lat realizuje kierownictwo ChRL.

Zachód sprowadzony do parteru

Trudno jest teraz przewidywać dokładną skalę destrukcji, jaką spowoduje pandemia CoV-2019, ale można nakreślić kilka tendencji i procesów.

Świat zachodni w kształcie, jaki znamy od jakichś trzydziestu z górą lat, przestał właśnie istnieć. Przykładem mogą być Włochy i Hiszpania, które stały się de facto państwami upadłymi. Upadł tam system opieki zdrowotnej, który został dosłownie i brutalnie mówiąc „zapchany” przez liczne ciężkie i terminalne przypadki CoV-2019. Upadają całe sektory gospodarki, na czele z turystyką, transportem, spedycją i logistyką. Zerwane zostały łańcuchy dostaw i przepływy strategiczne na świecie. Także te prowadzące z Chin, które na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat stały się fabryką świata, uzależniającą wolny świat od siebie.

Pandemia uderza również w systemy obrony i bezpieczeństwa zarówno krajów zachodnich (i reszty wolnego świata) z osobna, jak i całego NATO i tzw. „sojuszu Zachodu”. Pandemia utrudnia działalność polityczną i wojskową sojuszu, przykładem może być odwołanie manewrów „Cold Response”, będących demonstracją Zachodu wobec agresywnych działań Rosji Sowieckiej i Chin w Arktyce i ograniczenie skali manewrów Defender Europe 2020. Kolejny przykład to aktualna sytuacja na amerykańskim lotniskowcu „Theodore Roosevelt”, operującym na Oceanie Spokojnym. Lotniskowcowe grupy bojowe, składające się z lotniskowca i eskortujących oraz zaopatrujących go okrętów, stanowią podstawę dominacji USA na oceanach i w powietrzu.


Dla państw zachodnich, zarówno obrona i bezpieczeństwo, ale i gospodarka, a właściwie przede wszystkim kapitalistyczna i wolnorynkowa (mniejsza o model) gospodarka jest tym, co Clausewitz określił jako „środek ciężkości”. Pandemia uderza w ten właśnie środek ciężkości, tym samym niejako cofając kraje Europy Zachodniej, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone do poziomu permanentnie upadłych gospodarek komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej. Można spodziewać się uwiądu organów władzy Unii Europejskiej, być może rozpadu UE, a na pewno jej bardzo poważnego osłabienia. Można też spodziewać się – co jest o wiele bardziej niebezpieczne – osłabienia NATO oraz więzów transatlantyckich i transpacyficznych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a krajami Europy i Azji. Będzie to konsekwencja niestety pewnego osłabienia Stanów Zjednoczonych. Należy oczekiwać ostatecznego upadku demoliberalizmu i coraz bardziej intensywnego przekształcenia do w demobolszewizm; jednocześnie oświeceniowe i demoliberalne mity będą czymś w rodzaju „zdechłego albatrosa”, noszonego przez dotychczasowe elity, niezależnie od ich proweniencji.

Spodziewać się należy upadku dotychczas rządzących elit na Zachodzie, przynajmniej w niektórych krajach, częściowo też na skutek wzrastającego sprzeciwu wobec nich. Ruchy opozycyjne będą na pewno w dużej części nastawione radykalnie, rewolucyjnie, być może proponujące w miejsce demoliberalizmu-demobolszewizmu jeszcze gorszy totalitaryzm, a w jakiejś części proponujące powrót do autorytaryzmu epoki przedrewolucyjnej, albo autorytaryzmu de modo Franco, Piłsudski czy Pinochet.

Ukoronowanie długofalowej strategii KPCh?

Pozornym zaprzeczeniem teorii (określanych pogardliwie jako „spiskowe”) mówiących, że SARS CoV-19 jest bronią biologiczną „Made in China” jest to, że koronawirus dotknął w pierwszej kolejności i w katastrofalnym stopniu Chińczyków. Epidemia uderza w chrlowską gospodarkę, będącą jednym z motorów ekspansji KPCh i lewarów jej władzy. Trzeba jednak pamiętać, że historia komunizmu zna wiele przypadków, w których dla osiągnięcia taktycznych bądź strategicznych interesów komunistyczych elit dokonywano zbrodni ludobójstwa albo innych posunięć, które dla tzw. człowieka Zachodu wydawały się zupełnie irracjonalne z ekonomicznego czy politycznego punktu widzenia, nie mówiąc już o ich moralnym aspekcie.

Wspomnieć tutaj można choćby terror rewolucji bolszewickiej w Rosji, Hołodomor, rewolucję kulturalną i „wielki skok” Mao. Bliższe nam przykłady to pomysły Gomułki i Olszowskiego z grudnia 1970 roku, które zakładały użycie przeciw robotniczemu powstaniu na Pomorzu lotnictwa oraz artylerii. Dla komunistów nie liczy się gospodarka tak, jak liczy się ona i jest rozumiana przez demoliberalny (mniej lub bardziej) Zachód czy kraje takie, jak Japonia czy Korea Południowa. Jest ona zaledwie środkiem do osiągnięcia, sprawowania, ekspansji i utrzymania władzy. ChRL-owska wersja NEP-u w wykonaniu Deng Xiaopinga, Jiang Zemina i Hu Jintao była po prostu etapem „wszechogarniającej wojny”, mającym na celu podłączenie się do zachodnich systemów ekonomicznych, ekspansję i pasożytowanie na nich.


Od roku 2012 ma miejsce zmiana kierunku. Reformy systemu władzy przeprowadzane przez ekipę Xi Jinpinga to odejście od dengowskiego NEP-u i powrót do „zjadliwego” etapu komunizmu, znanego z czasów Stalina i Mao. Oznacza to nie tylko scentralizowanie sposobu zarządzania wewnątrz chińskiej kompartii, ale przede wszystkim coraz bardziej agresywną i opresywną politykę wewnętrzną i międzynarodową. Wzmogły się prześladowania Tybetańczyków, naród muzułmańskich, turańskich Ujgurów niemal w całości umieszczono w gułagu, prześladuje się religijnych buddystów, wyznawców Falun Gong i chrześcijan wszystkich odłamów i kościołów, o ile nie przyjmą prymatu KPCh. Wdraża się również system permanentnej kontroli społecznej, oparty na wszechobecnej cybernetycznej inwigilacji. W polityce zagranicznej zaś, ma miejsce między innymi budowa i zacieśnianie sojuszy politycznych, wojskowych  i ekonomicznych, mających umożliwić realizację mocarstwowych i globalistycznych interesów Komunistycznej Partii Chin (na czele z sojuszem Pekin-Moskwa, Szanghajską Organizacją Współpracy czy NJS).

Tutaj dochodzimy do kolejnej bardzo ważnej kwestii: komunistyczne Chiny mają w wykorzystaniu pandemii koronawirusa do osiągnięcia swoich celów strategicznego sojusznika (i „pomocnika”) – Federację Rosyjską. Jak pisze Ołeksandr Danyluk w International Policy Digest, Pekin i Moskwa wspólnie i w porozumieniu wykorzystują pandemię do „zmiany światowego krajobrazu geopolitycznego”, osłabienia Unii Europejskiej i NATO, a w konsekwencji do „wzmocnienia swojej międzynarodowej pozycji”. To ostatnie stwierdzenie należy niestety uznać za eufemizm – mamy do czynienia z początkiem sekwencji wydarzeń, których bezpośrednim następstwem będzie, a przynajmniej ma być (w strategii Pekinu i Moskwy) obalenie pozycji USA i ustanowienie nowego ładu światowego, w którym hegemonem będą komunistyczne Chiny, z udziałem Rosji Sowieckiej (i pomniejszych państw, podobnie miłujących pokój) oraz ich zachodnich kolaborantów, klientów i użytecznych idiotów.

Korzyści dla ChRL. Na co grają Chiny

Dzięki paraliżowi systemów zachodnich, tworzy się dla elit komunistycznych (zarówno z KPCh i kremlowskiej „korporacji czekistów”) środowisko, w którym mogą one funkcjonować równie sprawnie co dotychczas, w zglobalizowanym neoliberalizmie.

Aktualnie, Europa (Włochy, Hiszpania) i Stany Zjednoczone zostały ogłoszone przez WHO jako epicentra pandemii. ChRL może zatem przystąpić do „pomocy” Włochom wysyłając tam personel medyczny i sprzedając sprzęt niezbędny dla zachowawczego leczenia i profilaktyki, odpowiednio: respiratory, indywidualne środki ochrony i dezynfekcji itp. W ten sposób ChRL nie tylko nadrabia straty polityczne, gospodarcze i wizerunkowe poniesione w pierwszych fazach epidemii, ale również prowadzi działania określane jako „rozwiedka bojom”. ChALW monitoruje i analizuje, jaka dokładnie jest skala destrukcji spowodowana wirusem, sposób w jaki są wdrażane procedury antykryzysowe, pozyskuje masowe dane systemów opieki zdrowotnej dotyczące milionów obywateli. Wojska OPBMR i medyczne mogą też tą drogą pobierać materiał badawczy, który może zostać wykorzystany do prac nad kolejną bronią biologiczną. Podobne działania podjęła Rosja Sowiecka, krótko po wysłaniu do Włoch transportów z Chin (zapewne po rozmowach telefonicznych pomiędzy Xi, Putinem, Szojgu i Miszustinem).

Są to zaledwie pierwsze akordy nowej polityki zagranicznej ChRL, która ma za cel ostateczne pokonanie USA w coraz gorętszej fazie „nowej zimnej wojny”, być może finałowej fazie długofalowej komunistycznej strategii. Komunistyczne Chiny przedstawiają się teraz jako pierwsza, najbardziej dotknięta ofiara koronawirusa, która po oficjalnym, propagandowym i pokazowym jego „pokonaniu”, pomaga (wraz z Rosją Sowiecką) najbardziej poszkodowanym krajom Zachodu, między innymi poprzez sprzedaż indywidualnych środków ochrony przed skażeniami czy respiratorów (nota bene, przeważnie lipnej jakości). Jest to – jak opisuje Hanna Shen – element transakcyjnej polityki zagranicznej: całkiem możliwe, że za jakiś czas ChRL może domagać się na przykład tego, by w zamian za geszefciarskie sprzedawanie „pomocy” materiałowej i medycznej kraje zachodnie zgodziły się na budowę sieci 5G przez Huawei. Następne kroki Chin, których można (czy wręcz należy się spodziewać) to „pomoc” w odbudowie zrujnowanych gospodarek, na przykład poprzez skup potaniałych aktyw upadłych firm, całych przedsiębiorstw, a być może nawet całych państw, w zależności od rozmiaru destrukcji, jaką wywoła kryzys ekonomiczny będący efektem pandemii.

Wreszcie, komunistyczne Chiny wykorzystają pandemię do eksportu neokomunistycznej ideologii i praktyki władzy do krajów zachodnich, niezależnie od ich aktualnego i potencjalnego dotknięcia pandemią. Megakryzys ekonomiczny i polityczny będący konsekwencją pandemii może być przyczynkiem, by wprowadzić (i to permanentnie) drakońskie metody kontroli społeczeństwa, które chrlowska machina wojny informacyjnej przedstawia jako skuteczne metody walki z chorobą i utrzymywania zdrowia publicznego, jak pisze profesor Hal Brands na łamach Bloomberga. Za tym będzie iść eksport nie tylko ideologii, ale również chrlowskiego know-how i rozwiązań technologicznych, czego ziarna zostały już zasiane wcześniej, np. w postaci ekspansji chrlowskich telekomów ze znanym wszystkim Huawei na czele. Można przewidywać, że Pekin (wspólnie i z wydatną pomocą Moskwy) będzie z jeszcze większą intensywnościa ingerował w procesy polityczne, które będą miały miejsce w dotkniętych pandemią krajach Zachodu. Gdy dojdzie tam do rewolucji, czy nawet mniej radykalnych i dynamicznych niepokojów, komunistyczne Chiny i Rosja Sowiecka będą rozgrywały wewnętrznymi konfliktami, wspierając zantagonizowane ich strony.

Moskwa będzie też grała na uzyskanie większej politycznej swobody manewru zarówno w „swojej” bliskiej zagranicy, jak i na Zachodzie. Można się spodziewać nacisków na zniesienie sankcji gospodarczych. Możliwe jest też wzmocnienie obecności na terenach będących dawnym sowieckim imperium wewnętrznym i zewnętrznym, na przykład pełna i formalna aneksja Białorusi i wzmocnienie na tym terenie obecności militarnej.

Sukcesy i/lub porażki biologicznej wojny informacyjnej Pekinu i Moskwy będą zależeć przede wszystkim od tego, jak mocno pandemia uderzy w Stany Zjednoczone i ich potencjał polityczno militarny oraz możliwości projekcji siły, a także od tego, w jaki sposób w dłuższej perspektywie USA będą na sytuację reagowały.


2020-01-26

2020

W 131 i 132 odcinku programu „Geopolityczny Tygiel” dr Jerzy Targalski omówił mechanizmy sojuszu między Rosją Sowiecką a ChRL:



 Nie mam zamiaru dokonywać streszczenia tego, co powiedział politolog, gdyż pisałem o tym między innymi tutaj: 

http://jaszczur09.blogspot.com/2019/08/incydent-nad-morzem-japonskim.html http://jaszczur09.blogspot.com/2019/11/pekin-i-moskwa-zaciesniaja-wspoprace-w.html 

 Warto jednak rozwinąć jednak ciekawą i słuszną tezę doktora Targalskiego, mianowicie o tym, że niemożliwy jest ani konflikt pomiędzy dwoma komunistycznymi mocarstwami, ani rozerwanie ich sojuszu. Sojusz Pekin-Moskwa jest niejako naturalnym stanem rzeczy i wynika nie tylko z interesów bieżących, ale przede wszystkim długofalowych interesów strategicznych, warunkowanych imperialno-bolszewicką naturą obydwu państw. Antyamerykanizm (i antyokcydentalizm) nieformalnego sojuszu Pekin-Moskwa, o którym mówi dr Targalski, jest po prostu pochodną tego, iż oba te państwa dążą do zdobycia i utrzymania statusu światowych mocarstw i do światowej hegemonii. Komunistyczne Chiny i Federacja Rosyjska są z powodów geopolitycznych i geostrategicznych skazane na obustronną współpracę: mogą swoje cele realizować wyłącznie w ramach relacji będących nieformalnym, ale faktycznym sojuszem polityczno-militarno-gospodarczym. 

Dla ChRL (a ściślej rzecz ujmując dla Komunistycznej Partii Chin, jak świetnie tłumaczy generał brygady Robert Spalding w książce „Niewidzialna Wojna”) sojusz z Moskwą jest najważniejszym elementem „nowego porządku światowego” Made in China, czyli globalnego systemu organizacji, instytucji, wpływów oraz mniej lub bardziej formalnych sojuszy, który ma zapewnić KPCh globalną dominację. Obszar Rosji jest też dla Chin ważnym zapleczem strategicznym: strefą łącznikową z obszarem euroatlantyckim i arktycznym oraz dostarczycielem surowców. Chiny nie stanowią zagrożenia dla Federacji Rosyjskiej, jak błędnie stwierdził premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Die Welt”: dla czekistowskiego syndykatu sojusz z KPCh jest wręcz gwarantem utrzymania i poszerzania wpływów (u siebie, w „bliskiej zagranicy” i na świecie) a „groźba” stania się „młodszą siostrą Chin” (jak to określa dr Targalski) i ich zapleczem strategicznym jest kosztem koniecznym. 

Brak formalizacji i instytucjonalizacji sojuszu (nie licząc Szanghajskiej Organizacji Współpracy, BRICS czy wymienionego w programie Traktatu o Dobrosąsiedztwie i Przyjaznej Współpracy z 2001 roku) to bardzo dobry kamuflaż, zakłócający postrzeganie tego sojuszu wśród zachodnich ekspertów i decydentów. Dzięki takiemu „strategicznemu partnerstwu” obydwa państwa mogą z osobna realizować nieraz skrajnie różne strategie, będące jednocześnie częściami jednej neokomunistycznej mega-strategii. Ogromnym zagrożeniem dla wolnego świata jest rozwijająca się współpraca w zakresie wprowadzenia przez Federację Rosyjską systemu kontroli społeczeństwa i systemu tzw. „kredytu społecznego”. W listopadzie ubiegłego roku, Nowaja Gazieta ujawniła zamiary wprowadzenia, na razie „jedynie” przez merostwo Moskwy, projektu „Inteligentnego Miasta” („Umnyj Gorod”), będącego de facto kopią rozwiązań zastosowanych w Pekinie, Szanghaju, Shenzhen czy okupowanym Turkiestanie Wschodnim. Cyfrowa inwigilacja oparta o sztuczną inteligencję umożliwiającą funkcjonowanie sieci bardzo precyzyjnych kamer i zarządzanie ogromną ilością danych ma zostać wdrożona do 2030 roku (zapewne po wprowadzeniu jej na pełną skalę w ChRL). Sowieckie korporacje, Rostec i Ntech Lab ściśle w tym zakresie współpracują z władzami ChRL. Można wręcz powiedzieć, że sowieciarze rosyjscy będą podwykonawcami korporacji podporządkowanych KPCh. 

*** 

Sojusz strategiczny pomiędzy Rosją Sowiecką i komunistycznymi Chinami jest jednym z najważniejszych czynników, które zadecydują o kształcie polityki światowej nie tylko w najbliższym czasie, ale w ciągu najbliższych dekad. Trwa ukryta wojna prowadzona przez blok kierowany przez oś Pekin-Moskwa przeciwko Stanom Zjednoczonym, ich sojusznikom, ale i państwom neutralnym. Doktor Targalski mówi o możliwości rozszerzenia się tandemu ChRL-Federacja Rosyjska na Iran, co jest zresztą od dawna faktem; pod koniec grudnia 2019 roku Chiny, Rosja Sowiecka i Iran przeprowadziły wspólne ćwiczenia marynarek wojennych w rejonie Zatoki Perskiej i Morza Arabskiego. Nie tylko zresztą o Iran, bowiem mają miejsce coraz śmielsze przymiarki do włączenia w orbitę wpływów osi Pekin-Moskwa również Niemiec i Francji, a wraz z nimi całej Unii Europejskiej. 

Wróćmy jednak do Iranu. Islamski ekstremizm od lat stanowi narzędzie w rękach sowieciarzy, bez względu na zmiany nazw i skrótowców. „Proxy” Kremla (ale i w sposób bardziej zakulisowy – Pekinu) stanowił afgański Taliban, Al-Qaida i Państwo Islamskie, sojusznikiem ZSRS/FR i ChRL jest też Islamska Republika Iranu, która swoje powstanie zawdzięcza między innymi ZSRS. Amerykanom i tzw. Koalicji Antyterrorystycznej udało się na tyle zdezintegrować Al-Kaidę, że dzisiaj nie stanowi ona już takiego zagrożenia, jak w latach pierwszych XXI wieku. Islamizm odrodził się jednak w straszliwej inkarnacji Państwa Islamskiego, którego plan stworzenia i utrzymania Kalifatu legł w gruzach pod amerykańskimi bombami lotniczymi i rakietami oraz pod ostrzałem kurdyjskich kałasznikowów. Amerykańscy "specjalsi" zabili kalifa Ibrahima, ale nie zabito idei Kalifatu. Nie ma on już jednak niezwykle ważnego atrybutu w postaci państwa o regularnej strukturze politycznej i militarnej, jakim dysponował on jeszcze niespełna dwa lata temu. 

Tandem Moskwa-Pekin musi mieć agresywnego „sojusznika”, którego zadaniem będzie po pierwsze – destabilizowanie Zachodu, po drugie – wiązanie sił wojskowych państw zachodnich na Bliskim Wschodzie, co ułatwić ma działanie Rosji Sowieckiej i komunistycznych Chin. To między innymi dzięki (koniecznej) „wojnie z terroryzmem” i operacje wojskowe w Afganistanie i w Iraku, Rosja Sowiecka mogła rozbudować system penetracji Europy Zachodniej, ChRL rozbudowywać potencjał technologiczny, ekonomiczny i militarny, a obydwa państwa mogły – w cieniu islamskiego zagrożenia i wyniszczającej wojny z nim – nie zwracając uwagi świata, zbudować i umocnić sojusz. Poza tym, agresywny islamizm musi się odrodzić, gdyż wynika to z samej natury islamu, zdominowanego przez aszarytyzm. 

Można spekulować, że miejsce Al-Qaidy i Daesh w geopolitycznym ekosystemie miała zająć właśnie Islamska Republika Iranu (równolegle z coraz bardziej islamizującą się i coraz bardziej agresywną Turcją), która posiada wszystkie niezbędne do tego siły i środki, na czele z Islamskim Korpusem Gwardii Rewolucyjnej, który śmiało można określić jako „małe KGB”. Gwardia Rewolucyjna patronuje nie tylko Hezbollahowi, Hamasowi, rządowi Assada czy też partyzantce Huthi w Jemenie, ale ma wpływy nawet w Ameryce Południowej, współpracując z kolumbijskim FARC czy bezpieką wenezuelską. 

Egzekucja dokonana przez USA na dowódcy tej służby, generale Soleimanim i kilku innych członkach jej wierchuszki to taktyczny i strategiczny majstersztyk. Na poziomie taktycznym, zlikwidowano główny cel, bez ofiar w postaci niewinnych cywilów. Na poziomie strategicznym, dokonano ataku w sam „środek ciężkości” struktury polityczno-wojskowej nieprzyjaciela, używając pojęć Clausewitzowskich, i o to właśnie chodziło, wbrew histerii nowej, „prawicowej” generacji agentury i użytecznych idiotów, jojczących o tym, że zabicie generała ma świadczyć o przynależności USA do „cywilizacji turańskiej”. Dokonano dekapitacji irańskiego aparatu wpływów zagranicznych i represji wewnętrznych, a tym samym znacząco osłabiono potencjał Islamskiej Republiki Iranu, być może unikając w ten sposób dalszych, kosztownych i wyniszczających regularnych działań wojennych. 

Być może, choć to tylko moja teza robocza, decyzja o likwidacji generała Soleimaniego zapadła nieprzypadkowo po wspomnianych wcześniej morskich manewrach Iranu, Rosji Sowieckiej i Chin. Niemal na pewno było to ostrzeżenie wobec nich, oprócz wspomnianego osłabienia ich sojusznika i oczyszczenia przedpola. Ponadto, gdy w tak znaczący sposób osłabi się takie państwa, jak Iran, czy też islamskie organizacje terrorystyczne, Stany Zjednoczone będą mogły bardziej skupić się na pozostałych, ważniejszych strefach starć z blokiem kontynentalnym: Europie (zwłaszcza Europie Środkowo-Wschodniej – wschodnim froncie NATO) oraz obszarze Indopacyfiku. 

 *** 

 Od końca roku 2019 Rosja Sowiecka prowadzi kolejną kampanię dezinformacyjną przeciwko Polsce i Polakom, polegającą na dyskredytowaniu przedwojennego niepodległego państwa polskiego jako cichych sojuszników III Rzeszy oraz współsprawców Holocaustu Żydów. Moskwa w ten sposób poparła żydowskie organizacje roszczeniowe, zbijające kapitał na prowadzeniu „przemysłu Holocaust”, a także państwo Izrael, a ściślej, wpływowe – zarówno lewicowe, jak i prawicowe – kręgi polityczne w Izraelu, o nastawieniu z gruntu antypolskim. Operacja ta ma trzy zasadnicze grupy docelowe: zachodni mainstream, celem pogłębienia orientacji przychylnej Moskwie, wspomniane już środowiska żydowskie oraz Państwo Izrael, a także polską (a raczej peerelowską) lewicę, w celu wzmocnienia „lewej nogi” przychylnej sobie orientacji politycznej, agentury wpływu oraz użytecznych idiotów. Ta operacja – wraz z całym, wewnątrzpolskim kontekstem – wymaga jednak osobnego, bardziej szczegółowego omówienia.