2022-06-05

Raz jeszcze (i nie ostatni) o chińskiej wojnie zastępczej

Wspólne loty patrolowe nad obszarem Zachodniego Pacyfiku chińskich i rosyjskich stanowią stały element współpracy militarnej ChRL i Rosji Sowieckiej. 24 maja miał miejsce piąty z kolei przelot nad Morzem Japońskim i Morzem Wschodniochińskim. Patrol składał się – jak pokazuje poniższa mapa japońskiego Ministerstwa Obrony – z czterech bombowców H-6, dwóch bombowców Tu-95 oraz jednego samolotu rozpoznawczego Ił-20. Formacja ta miała być osłaniana przez sowieckie myśliwce Su-30. Manewry te były – według oświadczeń Moskwy i Pekinu – elementem realizacji „Mapy Drogowej współpracy militarnej” ChRL i Federacji Rosyjskiej na lata 2021-2025, podpisanej w listopadzie 2021, która przewiduje między innymi regularne loty patrolowe sił zbrojnych obu krajów. Zupełnie „przypadkiem” manewry odbyły się w czasie, gdy w Japonii trwało spotkanie grupy QUAD z udziałem prezydenta USA.


 Również pod koniec maja Pekin i Moskwa zawetowały rezolucję ONZ nakładające sankcje na Koreę Północną za próby rakiet balistycznych, a ambasador ChRL we Francji Lu Shaye „odradził” Finlandii i Szwecji akces do NATO, tym samym ChRL staje po stronie Moskwy w kwestii rozszerzenia i istnienia NATO, nie pierwszy raz zresztą. Podczas konferencji organizowanej 25 maja przez sowieckie i chińskie rządowe think-tanki (RIAC i CASS), ministrowie spraw zagranicznych Ławrow i Wang wezwali do jeszcze większego zaciesniania „strategicznego partnerstwa” FR i ChRL w dziedzinie gospodarki, handlu oraz współpracy w zakresie… podboju i eksploracji kosmosu, zwłaszcza wznowienia załogowych wypraw na Księżyc i eksploatacji jego złóż naturalnych. Podczas tej konferencji, ministrowie SZ ChRL i FR mówili także o dwustronnym „partnerstwie bez limitów”, dwustronnym „wkładzie w globalne zarządzanie”, a także o wspólnym szerzeniu… „prawdziwej demokracji” jako modelu dla świata, co w rzeczywistości oznacza ustanowienie sinocentrycznego porządku światowego z udziałem Federacji Rosyjskiej.

Wspomniane powyżej wydarzenia, zwłaszcza zaś manewry wojskowe są przejawami pewnych długofalowych i stałych trendów. Po pierwsze, sojusz komunistycznych Chin i kagiebowskiej Federacji Rosyjskiej jest naturalnym stanem rzeczy, wynikającym ze wspólnych (regionalnych i globalnych) interesów geopolitycznych, geostrategicznych i geoekonomicznych. Po drugie (co wynika z pierwszego), Chiny nie porzucą Rosji podczas agresji na Ukrainę. Nieprzypadkowo manerwy przeprowadzono w przededniu 100 dni „specjalnej operacji wojskowej”, aby osiągnąć taki właśnie efekt sygnalizacyjny. Pekin nie pozostawi Moskwy nawet wtedy, gdy inwazja staje się dla reżimu kagiebistów pasmem nie tylko militarnych (zatopienie krążownika „Moskwa”, dopuszczenie do przeniesienia wojny na swój teren – „tajemnicze” i „przypadkowe” eksplozje i pożary obiektów infrastruktury krytycznej to nic innego, tylko działanie ukraińskich lub amerykańskich grup dywersyjnych), ale i geopolitycznych klęsk (fiasko szantażu wobec USA, Zachodu i NATO) oraz ujawnia ogromne zapóźnienie i upośledzenie techniczne Federacji Rosyjskiej (dodajmy, głównego dostawcy broni i rozmaitych technologii wojskowych do ChRL) wobec Zachodu. Po trzecie, przeprowadzenie patrolu lotniczego w dzień spotkania grupy QUAD (Quadrilateral Security Dialogue, którego członkami są USA, Australia, Japonia i Indie) i w pobliżu kraju goszczącego było jasnym wskazaniem wroga Pekinu i Moskwy, którymi są Stany Zjednoczone, ich sojusznicy oraz system formalnych i nieformalnych sojuszy, z których jednym jest QUAD, a które mają za zadanie ochronę krajów członkowskich przed ekspansją Rosji Sowieckiej i/lub ChRL.



***

Na przestrzeni maja i czerwca 2022 Polska i Ukraina podpisały szereg dokumentów dotyczących wszechstronnej współpracy: geostrategicznej, ekonomicznej, wojskowej, kulturalnej i humanitarnej. Od początku sowieckiej agresji to Polska jest największym dostarczycielem pomocy dla Ukrainy i niejako punktem węzłowym dla pomocy dostarczanej z pozostałych części wolnego świata. Powoli, stopniowo, ale konsekwentnie, tworzy się sojusz Intermarium, którego rdzeniem staje się oś Warszawa-Kijów, pod patronatem Waszyngtonu i Londynu, a którego pozostałymi częściami są Litwa, Łotwa, Estonia i Rumunia.

Dla Polski, Ukrainy oraz pozostałych państw Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego koniecznością jest utworzenie ścisłego sojuszu politycznego, gospodarczego i wojskowego, także w ramach NATO i równolegle do Unii Europejskiej (w której predominuje podskórny prąd niemieckiego neoimperializmu, z natury promoskiewski i prochiński). Sojusz Intermarium jest – na poziomie już czysto geopolitycznym i geostrategicznym – jedyną drogą do zdobycia, rozszerzenia i utrzymania niepodległości i suwerenności Polski, Ukrainy, Łotwy, Litwy, Estonii, a w późniejszej perspektywie, także Białorusi (bez której dalsze istnienie potencjalnego nowego paktu jest wielce problematyczne). Polska i Międzymorze na dłuższą metę skazane są na konfrontację z komunistycznymi Chinami – najważniejszym sojusznikiem Moskwy. I logicznie, będzie to (i już jest) funkcja walki z sowiecką Rosją. I nie dlatego, jak stwierdziliby różnej proweniencji użyteczni idioci (i agenci), że jesteśmy marionetką USA, światowego żydostwa i Reptilian, tylko dlatego, że Chiny to najważniejszy sojusznik naszego bezpośredniego wroga – Federacji Rosyjskiej. ChRL przy pomocy FR dąży do stworzenia własnego, totalitarnego (neokomunistycznego) porządku światowego. Zrozumiał to ostatnio prezydent Zełenski, który przyznał, że komunistyczne Chiny po prostu udzielają poparcia Moskwie.



Stąd też, ostatnie starania o zakupy sprzętu wojskowego dokonane przez Polskę w Korei Południowej ma ogromne znaczenie. Po pierwsze, jest to zakup uzbrojenia nowoczesnego, mającego zastąpić stary, posowiecki i popeerelowski, nieraz 50-letni sprzęt (z którego część została wysłana na Ukrainę). Po drugie, nowoczesny sprzęt trzeba zakupić szybko i w dużych ilościach, gdyż Federacja Rosyjska stanowi i będzie stanowić zagrożenie – zapóźnienie technologiczne, operacyjne i taktyczne będzie nadrabiane przez wdrażanie koncepcji wojny totalnej, nastawionej na eksterminacje ludności podbijanych terenów oraz totalne zniszczenie ich infrastruktury. Wreszcie, po trzecie, wizyta ministra Błaszczaka ma znaczenie geopolityczne i geostrategiczne. Polska i Republika Korei to państwa funkcjonujące niejako w bliźniaczych kontekstach historycznych, geopolitycznych i strategicznych. Obydwa państwa zmagają się z zagrożeniem ze strony współczesnego bloku komunistycznego: Polska ze strony Federacji Rosyjskiej i Białorusi, Korea Poludniowa ze strony KRLD oraz wspierających je ChRL i Federacji Rosyjskiej. Racja stanu Polski (i całego Międzymorza) jest współpraca właśnie z krajami pozaeuropejskimi, ale będącymi w podobnej sytuacji i mierzącymi się z podobnymi wyzwaniami strategicznymi: Japonią, Tajwanem, Filipinami, Singapurem oraz niektórymi państwami muzułmańskimi, afrykańskimi (Egipt, z którym nawiązano współpracę w zakresie zwalczania skutków wywołanego przez Moskwę kryzysu żywnościowego) czy Pacyfiku.



***

Wszystkie aktualne i obustronnie skoordynowane działania Federacji Rosyjskiej i ChRL są częścią globalnej wojny hybrydowej, którą można określić jako wojna sekwencyjna, składająca się z trzech kampanii. Pierwszą sekwencją była pandemia Covid19 i gospodarczy oraz psychospołeczny jej impakt na kraje Zachodu. Druga – to trwająca Inwazja Rosji Sowieckiej na Ukrainę i wywołane przez nią kryzysy: surowcowy, żywnościowy, działania Pekinu i Moskwy w celu dedolaryzacji światowej gospodarki, a także działania destabilizacyjne dokonywane przez agenturę wpływu, użytecznych idiotow oraz eksploatacja pewnych wpływowych nurtow predominujacych w polityce państw zachodnich (na czele z USA – vide wystąpienie Henry Kissingera na WEF w Davos). Najpewniej, w koncepcjach bolszewickich strategów z Zhongnanhai i Kremla, trzecią kampanią może być inwazja komunistycznych Chin na Tajwan, która rzecz jasna również miałaby odpowiednią osłonę w postaci „środków aktywnych”, i która miałaby zostać zrealizowana po osłabieniu Zachodu i reszty wolnego świata przez skutki gospodarcze dwóch pierwszych kampanii.

Opcję taką uważa za możliwą m.in. Jeff Nyquist, wspominany już tutaj Jacek Bartosiak, czy Fox Mulder. I jak wskazuje ten ostatni, taka wojna byłaby „strategicznym szaleństwem” ze względu chociażby na to, że niejako automatycznie wiązałaby się z wciągnięciem do wojny Japonii, Australii, USA, ale także Filipin i Republiki Korei. Ponadto, już nie tylko Zachód, ale i cały wolny świat jeszcze bardziej skonsolidowałby się przeciwko sino-sowieckiemu blokowi, co sprawiłoby, że teorie kremlowskich i chińskich propagandystów i „trolli” o Rosji i Chinach jako „oblężonych twierdzach”, stałyby się samospełniającą przepowiednią (i to w najlepszym dla Pekinu i Moskwy wypadku). ChALW musiałaby się zmierzyć z zaciekłym oporem obrońców niekorzystnie ukształtowanego Tajwanu, a w tym czasie USA zdążyłyby najpewniej z wyprodukowaniem i dostarczeniem pomocy dla wyspy. Po trzecie, ChALW ma jeszcze mniejsze doświadczenie bojowe niż siły zbrojne FR: misje pokojowe i stabilizacyjne ONZ, pseudo-konflikt z komunistycznym Wietnamem, masakra cywilów na placu Tien Anmen oraz tłumienie rozruchów w Tybecie i Turkiestanie Wschodnim.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz