W
ostatnim czasie różni komentatorzy medialni, politolodzy oraz
politycy bardzo dużo mówią o konserwatywnym zwrocie w polityce
Kremla. Ocena tego zjawiska zależy w dużej mierze od tego, po
której stronie światopoglądowej i politycznej barykady znajduje
się komentujący. Lewica oraz demoliberalni idealiści patrzą na
ten proces z ogromną obawą o zdobycze oświecenia, takie jak
totalna demokracja, liberalizm, sekularyzm czy też ideologia praw
człowieka. Putin (i otaczająca go czekistowska elita) jest dla
demoliberałów i lewicowców uosobieniem mitycznego faszyzmu i
nacjonalizmu, a także wstecznictwa i reakcji, które obecnie
zagrażają nowemu wspaniałemu demoliberalnemu światu.
Z
drugiej strony obserwujemy coraz większą ilość prawicowców,
konserwatystów, nacjonalistów i tradycjonalistów, którzy w
pułkowniku KGB i FSB Putinie widzą "ostatnią nadzieję
białych" - jedyną szansę obrony tradycyjnej cywilizacji
zachodniej w walce z demoliberalizmem, lewactwem, tzw. "cywilizacją
śmierci", globalizmem i rosnącą wszechwładzą banków i
megakorporacji, Unią Europejską i innmi ponadnarodowymi tworami, a
także z wojującym islamem i bastardyzacją Starego Kontynentu. W
narracji wielu prawicowców, konserwatystów i nacjonalistów doszło
wręcz na przestrzeni ostatnich kilku lat do niejakiego "odwrócenia
biegunów"; nawet, jeśli przyznają oni słusznie, że komunizm
nie upadł, to za jego współczesne centrum są skłonni widzieć
Brukselę, a nawet Waszyngton, nie zaś Moskwę i Pekin. Popularne
wśród obu stron jest twierdzenie, iż stara, reakcyjna Rosja
"przemogła" bolszewickie sowiety.
Demoliberalny
mainstream nie chce przy tym zrozumieć, że obecne "zagrożenie
ze wschodu" jest efektem ich własnej, trwającej przez
dziesięciolecia polityki appeasmentu wobec ZSRS i Federacji
Rosyjskiej, "robienia interesu" z Moskwą oraz polityki
appeasmentu w obliczu agresywnej polityki Kremla, a także
tolerowania zastępów agentury KGB, GRU, FSB i SWR.
Prawica
nie widzi zaś tego, że reżym czekisty Putina stanowi uosobienie
ich własnych obaw i lęków, które projektowane są wobec
demoliberalizmu. Konserwatyści nie chcą widzieć tego, że w
Federacji Rosyjskiej morduje się najwięcej nienarodzonych dzieci
(drugie miejsce w światowych rankingach po komunistycznych Chinach),
wśród elit szerzy się sodomia i pedofilia, a prawosławne
odrodzenie (pod patronatem oficerów KGB przebranych w szaty
liturgiczne) ma charakter wioski potiomkinowskiej. Prawica i
nacjonaliści chcący widzieć w Putinie obrońcę Europy przed
wojującym islamem nie zauważają tego, że największym mecenasem
rosyjskiego islamu i pierwszym budowniczym meczetów jest sam tow.
płk Putin, że główne ulice w Moskwie zamykane są dla ruchu w
porach namazu, ani tego, że takie republiki jak Czeczenia pod wodzą
człowieka Putina - Kadyrowa czy Tatarstan to właściwie
koncesjonowane przez Kreml islamskie emiraty.
Prawicowy
NEP Putina
Ale
ani jedna, ani druga strona nie zauważa również dwóch o wiele
bardziej istotnych rzeczy.
Po
pierwsze - tego, że padają ofiarą zakrojonej na szeroką skalę i
najprawdopodobniej długofalowej, rozciągniętej na co najmniej
dekadę, operacji dezinformacyjnej. Operacji, w której sowieciarz i
pułkownik KGB celowo pozycjonuje się na nowego "białego cara"
i "prawosławnego dżihadystę", by użyć określenia
autorstwa Andrieja Piontkowskiego.
Częścią składową tej operacji
jest oczywiście aktywne wspieranie przez putinowski, czekistowski
reżym sił przeciwnych wobec obecnego zachodniego demoliberalnego
establishmentu. Moskwa wspiera ideologicznie oraz logistycznie takie
partie, jak m. in. ANEL (konserwatyści), "Złota Jutrzenka"
(neonaziści), KKE (komuniści) i Syriza (lewacy) w Grecji; Front
Narodowy Marine Le Pen oraz ruch oparty o osobę Francois Fillona we
Francji; neonazistowską NPD, narodowo-konserwatywną AfD i
neokomunistyczną Die Linke w Niemczech; eurosceptyczną UKIP i
nacjonalistyczną BNP w Wielkiej Brytanii. Kreml wspiera również
partie narodowo-separatystyczne w krajach zachodnich. Na osobne
omówienie zasługuje casus prób dotarcia przez agenturę wpływu do
nowego prezydenta USA, Donalda Trumpa, a także polskiej prawicy i
neoendecji.
Po
drugie, najważniejsze - żadna ze stron nie rozumie tego, co
kluczowe, a mianowicie faktu, iż Federacja Rosyjska stanowi
kontynuację Związku Sowieckiego. Tym samym, system Putina jest po
prostu współczesną mutacją bolszewizmu. Bolszewizm/komunizm
redukowany jest do marksistowskiej ideologii, podczas gdy faktycznie
jest on metodą zdobycia, sprawowania i utrzymania totalitarnej
władzy, w której ideologia jest tylko (i aż) instrumentem służącym
trzymaniu w ryzach kadr, propagandzie, dezinformacji i socjotechnice,
który może być modyfikowany i zmieniany w zależności od
"mądrości etapu", czyli aktualnych interesów układu
rządzącego. Putin i jego polityczne otoczenie to
bolszewicy-czekiści, wywodzący się z sowieckich specsłużb,
których - zdaniem Jurija Bezmienowa - 85% działalności stanowiły
tzw. "działania aktywne": wojna informacyjna,
socjotechnika, sterowanie i manewrowanie społeczne oraz dywersja
ideologiczna.
Problem
ten przedstawił bardzo obrazowo, nie w politologicznej analizie, a w
powieści „Punkt Lagrange’a” Jacek Szczyrba. Znajduje się w
niej scena werbunku polskiego, prawicującego doktora Spychowskiego
przez sowieckiego nielegała posługującego się pseudonimem
operacyjnym „Vadim”, pracującego najpierw dla PGU KGB, a później
FSB albo SWR. Vadim właściwie jednym zdaniem tłumaczy
Spychowskiemu istotę sowieckiej władzy i dezinformacji:
„A tak w ogóle, to kim ty właściwie jesteś z przekonania? Komunistą z twoim cynizmem chyba nigdy nie byłeś, przynaj się.
- Ech, doktorze, ja komunistą? Zresztą, co właściwie masz na myśli, mówiąc o komunizmie? Czym według ciebie jest komunizm? Ja sam mam poważny problem ze zdefiniowaniem tego tworu, chociaż, że tak powiem, robię w branży. Ideologie są niezbędne, żeby utrzymać kontrolę nad masami, ale pod żadnym pozorem nie wolno w nie wierzyć. To jak z narkotykami. Żaden liczący się handlarz sam się nie szprycuje. Komunizm, trockizm, maoizm, to tylko narzędzia, służące do utrzymania się przy władzy. Jeśli zmienia się sytuacja, należy zmienić narzędzie. (…) Świat się zmienia, trzeba z żywymi naprzód iść. Dziś już nie namawiamy do walki klas, nie walczymy z kapitalistami. Dziś sami nimi się staliśmy, bo taki był nakaz chwili, taka nastąpiła konieczność dziejowa. Trzeba być elastycznym i dopasować się do zmieniających się mód. A najlepiej, (…) owe mody tworzyć.”
A
z uwględnieniem bieżącej sytuacji uczynił to w ostatnim wpisie
Aleksander Ścios:
„Celem Putina nie jest bowiem „silna Rosja”, „obrona narodu” czy „wartości chrześcijańskich” – lecz władza, rozbój i panowanie nad światem kolejnej watahy komunistycznej. Wszelkie „idee narodowe”, głoszone przez kremlowskiego despotę, jego odwołania do religii i „chrześcijańskich wartości”, mają taką samą wartość, jak „teoria marksistowska” Trockiego i jego kompartii i są zaledwie narzędziem w rękach bandytów i dewiantów. Były przydatne, więc zostały zastosowane. Gdy skończył się czas ich przydatności, odrzucono je i sięgnięto po nowe. Putin będzie więc socjalistą dla zaczadzonych socjalizmem i narodowcem, dla wyznawców idei narodowych. Stanie się gorliwym chrześcijaninem, gdy przyjdzie mu oszukać chrześcijan i pierwszy sięgnie po symbole wolnomularstwa, gdy sprzymierzy się z masonami. Dla Żydów założy jarmułkę, a muzułmanom zbuduje meczet.
Nie ma takich idei, doktryn i religii, których „prawdziwy czekista” nie byłby w stanie wyznawać. Odradzanie komunizmu pod różnymi nazwami i w różnych mutacjach dowodzi, że jest on istotnie "nieśmiertelny" - w tym sensie, że wykorzystując rozmaite idee i pasożytując na zdobyczach myśli ludzkiej, dąży do zaspokojenia najbardziej zbrodniczych skłonności i pragnień. Ta dostosowawcza umiejętność mimikry, właściwa w świecie przyrody dla niektórych drapieżników i organizmów prymitywnych, jest często jedynym warunkiem przetrwania i staje się konieczna w grupie, odwołującej się do atawistycznych dążeń. Na tej zdolności polega istota komunistycznego zafałszowania i dynamika zbrodniczej sukcesji.”
Popieriestrojkowy
neobolszewizm do perfekcji opanował ową dostosowawczą umiejętność
mimikry, ewolucyjnej zdolności dopasowywania się do zmiennych
realiów oraz kreowania symulakr. Jelcyn przedstawiał się jako
niezbyt udaczny "rosyjski demokrata", cały czas znajdujący
się pod wpływem wysokoprocentowych alkoholi. Putin zaś - jako
"silny człowiek", który po "wielkiej smucie"
przywróci porządek i mocarstwową potęgę Federacji Rosyjskiej;
najpierw jako całkowicie bezideowy technokrata, obecnie zaś jako
obrońca tradycyjnej cywilizacji. Sowieciarzom nie są obce nawet
najbardziej zaskakujące wolty ideologiczne. W okresie rewolucji
bolszewickiej rozbudzano dążenia narodowe np. Ukraińców i
Białorusinów (byleby służyły interesom sowieckim), w ramach
NEP-u przeprowadzono operacje, w których władza sowiecka pozyskała
wielu antykomunistów walczących wcześniej po stronie "Białych",
pozycjonując się jako spadkobierca starej, imperialnej Rosji.
Przykładów można mnożyć, aż po czas transformacji ustrojowej,
podczas której specsłużby ZSRS i demoludów wykorzystały ruchy
opozycyjne, deklaratywnie antykomunistyczne i jako takie powszechnie
postrzegane, do przeprowadzenia i uwiarygodnienia tejże
transformacji. A jeśli marksizm, powszechna własność środków
produkcji, chłopskie komuny ludowe, demokracja i konwergencja są
pasee, to czemu nie sięgnąć
po russkij mir, albo
narodowe i konserwatywne odrodzenie?
Wojna
ideologiczna
Przez
okres od powstania sowietów aż do transformacji i sfingowanego
rozpadu, ZSRS posługiwał się lewicowymi intelektualistami,
lewakami, pacyfistami itp. w celu rozłożenia i zniszczenia
społeczeństw Zachodu. Strategię i taktykę wojny informacyjnej
opisał uciekinier z KGB Jurij Bemienow w swoich licznych
wystąpieniach (m.in. dla John Birch Institute). Sowiecka subwersja
ideologiczna dzieli się na następujące fazy: demoralizacji,
destabilizacji, kryzysu i normalizacji.
Sięgnijmy
jeszcze raz do powieści Szczyrby, w której równie dobrze
zilustrowano ten proces:
„Tak, doktorze - ciągnął Vadim - zdążyliśmy wykonać naszą dywersję, zanim zeszliśmy ze sceny. Czy można to nazwać porażką? Są różne metody pokonania przeciwnika. Można tego dokonać na drodze konfrontacji militarnej, używając czołgów, łodzi podwodnych i międzykontynentalnych pocisków, ale szczytem sztuki wojennej jest zwycięstwo w ogóle bez walki. Najlepiej sprawić, żeby przeciwnik sam się rozbroił, żeby przestało mu zależeć na własnym państwie, języku, tradycji, historii. Żeby w ogóle było mu wszystko jedno. Pozbawić go jakichkolwiek ideałów, wszystko, w co kiedykolwiek wierzył obrócić w gówno, przekonać go, że "ojczyzna" to pusty, pozbawiony znaczenia dźwięk, że patriotyzm, to najbardziej kompromitująca postawa, jaką można sobie wyobrazić. Nie ma absolutu, wszystko jest względne, prawda jest jak dupa, każdy ma własną. Zastąpić prawdziwe instytucje państwowe sztucznymi tworami, naturalne relacje międzyludzkie zbiurokratyzowanymi organizacjami regulującymi komunikację wewnątrz społeczeństwa. Zamiast naturalnych kontaktów, ingerencja pracowników socjalnych, zamiast prawdziwej nauki, pseudonauka. Do diabła z matematyką i historią na uniwersytetach! Patrzcie, głąby, teraz studiujcie kult ziemi i własną seksualność. Gender! To jest przyszłość! Wierzysz w coś - nie wierz! Jesteś czegoś pewien - nie bądź! Ufasz państwu - nie ufaj! Podważyć każdy dogmat, zachwiać każdą prawdą, zniszczyć relacje społeczne, znaleźć najohydniejszych dewiantów i zrobić z nich wzorce do naśladowania! Zdeprawować i zgwałcić dusze! Wywołać procesy gnilne w zdrowych tkankach społecznych, niech gangrena zacznie zjadać powoli ich umysły. (...) Tak się dziś prowadzi wojnę. I tylko my jesteśmy w tym mistrzami, konkurencji brak!”
Od
lat 60. XX wieku byliśmy świadkami już samoczynnego
rozprzestrzeniania się komunistycznej gangreny w umysłach
intelektualistów, polityków, artystów, celebrytów, a nawet
przedstawicieli stanu duchownego. Różne środowiska komunistyczne i
prosowieckie opanowały w mniejszym lub większym stopniu systemy
polityczne USA i krajów Europy Zachodniejna drodze gramszystowskiego
"marszu przez instytucje". Współczesne realia w wielu
krajach zachodu to wszechobecna polityczna poprawność, prawna
dopuszczalność aborcji, w niektórych krajach eutanazji, coraz
częściej traktowanych jako "prawa człowieka" i coraz
częściej motywowanych względami stricte eugenicznymi, promocja
zboczeń seksualnych (także postulaty legalizacji pedofilii i
zoofilii), agresywna sekularyzacja i dechrystianizacja, przy
jednoczesnej tolerancji np. salafitów.
W
ciągu niemal trzech dekad od pozorowanego upadku komunizmu i rozpadu
ZSRS, największe mocarstwa świata zachodniego dobrowolnie rozbroiły
się do takiego stopnia, że obecnie mogą paść ofiarą ataku bądź
co bądź zacofanych technologicznie Rosji Sowieckiej, ChRL, ale i
znacznie od nich słabszych wrogich państw czy grup pozapaństwowych,
terrorystycznych.
Zachodnie
idee kapitalizmu, wolnego rynku oraz welfare state stały się
własnymi karykaturami. Multikorporacje zachodnie coraz bardziej
przypominają coś w rodzaju prywatnych kołchozów, prywatnych
państw socjalistycznych, w których metodą zarządzania jest
inżynieria społeczna, łudząco podobna do
marksistowsko-bolszewickiej. To samo dzieje się na różnych
płaszczyznach polityki socjalnej. Wykształciła się - jak opisuje
to w "Nowym Obywatelu" dr hab. Jarosław Tomasiewicz - nowa
polityczna konstelacja, łącząca lewackich intelektualistów oraz
wielki kapitał, których wspólnym interesem jest stworzenie
posłusznego im, nowego człowieka:
„(...) goszyści odnaleźli swe miejsce w Systemie. Status „Opozycji Jego Królewskiej Mości” okazał się całkiem wygodny. Większość lewicy mogła się grzać w słoneczku późnego kapitalizmu, pławić się w przychylności mediów, korzystać z grantów i dotacji, w razie potrzeby sięgać nawet po karzącą rękę burżuazyjnej sprawiedliwości w walce z przeciwnikami ideologicznymi6. W rezultacie „lewica” zrosła się z establishmentem tysięcznymi nićmi powiązań towarzyskich, ideowych, instytucjonalnych, finansowych. Żyje w symbiozie z wysokorozwiniętym kapitalizmem, nie wyobraża już sobie życia poza Systemem.”
Nawiasem,
wielki zachodni kapitał w bardzo wielu przypadkach karmił czerwone
dwugłowe
orły i czerwone smoki.
Unia
Europejska, ze wspólnoty suwerennych państw i narodów, staje się
centralistycznym superpaństwem i wehikułem politycznych interesów
ponadnarodowych, demoliberalno-lewicowych elit, Niemiec chcących
zrekonstruować Rzeszę i last but not least, kremlowskich
sowieciarzy.
Polityka
imigracyjna krajów europejskich, nie tylko w ostatnich latach, ale
na przestrzeni czterech ostatnich dekad doprowadziła do tego, że na
Starym Kontynencie istnieją obszary będące de facto samodzielnymi
islamskimi wilajatami, nad którymi władze Belgii, Francji, Niemiec
czy Wielkiej Brytanii nie mają właściwie władzy, i do których
policja nie wjedzie w sile mniejszej niż kolumna bojowych wozów
piechoty. Tzw. "kryzys migracyjny" oraz zamachy, które w
ostatnich dwóch latach miały miejsce w krajach europejskich są
zapowiedzią niechybnej regularnej wojny, jaka niebawem, według
ekspertów w przeciągu 5-10 lat, wybuchnie we Francji, Niemczech,
Holandii, Belgii pomiędzy ludnością autochtoniczną a wyznawcami
Allaha.
System
demoliberalny, a może już demobolszewicki, który rozwinął się
przy wsparciu sowieckiej agentury, nie będzie w stanie przetrwać
wywołanego przez siebie kryzysu bez użycia przemocy na masową
skalę. A do tego nie jest zdolna globalistyczna, lewacko-totalitarna
biurokracja rządząca tym systemem: po pierwsze nie ma środków, po
drugie wydaje się być ograniczona liberalną ideologią, po
trzecie, jest na to za słaba psychicznie. Już fizjonomika mówi, że
Merkel, Verhovstadt, Timmermans, Hollande czy Tusk niewiele mają
wspólnego czy to z Leninem, czy to z Putinem. Może poza
zakulisowymi powiązaniami agenturalnymi...
Demoliberalizm-demobolszewizm
upada za sprawą sprzeczności, które wbudowane są w jego
konstrukcję, budząc przy tym coraz bardziej powszechny sprzeciw
ludzi. Stąd przede wszystkim popularność ruchów
antyestablishmentowych, zarówno tych określanych mniej lub bardziej
trafnie jako prawicowych, konserwatywnych i nacjonalistycznych, jak i
lewicowych.
Jakie
wobec tego ruchy przedsięwzięto na Kremlu? Po pierwsze, kontynuować
politykę ekspansji poprzez dotychczasowe relacje dyplomatyczne,
biznesowe i agenturalne, dalej wspierając elity mainstreamu robiące
wielkie interesy z sowieciarzemi. Po drugie, zbierać rosnący
procent od inwestycji, jaką było wspieranie lewackich tendencji
rozkładowych. Po trzecie, wesprzeć agresywny proletariat
zewnętrzny, zwłaszcza radykalny islam. Po czwarte, pozyskać do
swoich działań ludzi i ruchy, które sprzeciwiają się wyżej
wymienionym - w tym wymiarze jest to operacja "zajęcia
przestrzeni".
Dobry i interesujący tekst Jaszczurze. Niecierpliwie czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad dwiema kwestiami: po pierwsze jak nazywać ten twór "ZSSR-FR" bo przecież nazywanie tego Rosją to obraza dla zdrowego rozsądku, dla historii etc. Jest to jawna kontynuacja sowietów (co też dobrze wykazujesz w odniesieniu do komunistycznej strategii) więc określenie go tym mianem jest jak najbardziej wskazane, pomimo tego, że wzbudza to opór ze strony zdecydowanej większości naszych rozmówców (niewielu jest tych, którzy "przyznają, że komunizm nie upadł) dla których to Rosja i tylko Rosja. Czasem nazywam toto "Rosją" (w cudzysłowie). Przy tym jest szerszy problem z nazywaniem innych tworów "post"-sowieckich i "post"-peerelów. Myślę, że powinniśmy "być za ścisłością" aczkolwiek ryzykujemy przez to niezrozumienie. Druga kwestia jest taka, że Ścios momentami wykazuje się dużą przytomnością umysłu, jak w zacytowanych przez Ciebie fragmentach, aby za chwilę, z determinacją, znów zanurzyć się w rzece polrealizmu i płynąć z jej prądem. Ale możliwe, że on zawsze patrzy polrealistycznie i tego Putina widzi nie jako międzynarodowego komunistę, który realizuje globalne cele komunizmu a jedynie jako "odwiecznego rosyjskiego wroga", który dyba tylko na nas albo jest klasycznym rosyjskim imperialistą, w której to interpretacji komunizm jest narzędziem Rosji (sowiety były taką realizacją). Ścios twierdzi, że komunizm w "Rosji" i w peerelu nie upadł ale za to na "Ukrainie", "Litwie" i w "Rumunii" tak. Gdzie tu konsekwencja, sens i logika? Ciekaw jestem jak Ty to postrzegasz.
Na marginesie marginesu :) путь może oznaczać drogę albo kierunek ale пу́тать znaczy tyle co plątać (oszukiwać?)
Swego czasu dobrali go ze względu na nazwisko czy to tylko przypadek?
Jak dużo jeszcze zostało tej przestrzeni do zajęcia? Ja myślę, że niewiele. Przyszły rok to okrągła rocznica pierwszego "zajęcia przestrzeni" czy czeka nas zatem jakaś "konsolidacja" tej przestrzeni, tym razem na większą skalę - np. "wspólnego euroazjatyckiego domu"? Co ciekawe "jesień ludów" też się rocznicowo zaznaczyła...Bez związku z wróżbiarstwem czy nawet determinizmem.
Dobrych Świąt Bożego Narodzenia! Serdeczności!
Andrzeju,
UsuńProblem z nazewnictwem polega na tym, iż jednej strony Federacja Rosyjska jest w sensie substancjalnym kontynuacją ZSRS, z drugiej zaś, w sensie formy instytucjonalnej, jest od Związku Sowieckiego wyraźnie różne. Dlatego staram się używać nazewnictwa oddającego istotę rzeczy - albo własnej nazwy czekistowskiego tworu, albo - za Dariuszem Rohnką - określenia "Rosja Sowiecka". Bo też nie ulega wątpliwości, że w popieriestrojkowej mutacji sowietów, sowietyzm/bolszewizm niejako "przegryzł się" ze spuścizną Rosji imperialnej, choć ten drugi czynnik używany jest jako forma. A czytałeś już może "Czas nielegałów" płka Wrońskiego? Podaje on, że współczesne FSB i SWR uznają spuściznę zarówno KGB i wcześniejszych wcieleń "CzeKi", jak i, pomimo totalnych różnic, Ochrany. Swoją drogą, jego publicystyka to potwierdzenie, dokładne potwierdzenie, i to ze służbowymi i technicznymi szczegółami tego, co pisał niejaki mjr Golicyn!
A w ogóle, idąc nieco dalej, uważam za aktualne stwierdzenie Oskara Haleckiego o Rosji i Sowietach: stara Rosja stanowi bardzo poważne zagrożenie dla Polski, ale obecnie zagrożeniem są Sowiety.
O nieobecnych dyskutować się nie zwykło, ale uważam, iż Ścios daleki jest od polrealizmu takiego, jak definiował go Mackiewicz.
Co do pozorowanego upadku komunizmu, to myślę, że ważny jest stopień "pozoracji". Komunizm mógł, owszem, wycofać się w niektórych obszarach politycznych i geograficznych nawet nie tyle do postaci szczątkowej, co całkowicie, pozostawiając jednak w odwodzie albo "przetrwalniki", albo "bezpieczniki". Na Litwie jest to bliskość opanowanej przez sowietów części Prus Książęcych, na Łotwie - duża ilość zsowietyzowanych Rosjan, w Estonii (w której prezydentem został ostatnio sowiecki agent) - j/w plus bliskość "właściwej" Rosji Sowieckiej.
A u nas - widzimy, jak jest. Niby rządzi siła, która dąży, przynajmniej deklaratywnie, do rewizji "magdalenki". Ale ostatnie wydarzenia pokazują, że ma ona jedynie zewnętrzne znamiona władzy. A władzę realną ma UBekistan i sowiecka agentura - najsilniejsza partia w Polsce, jak trafnie określił Piotr Lisiewicz.
No i kwestia tego, jaki zakres wpływów mają agentury inne niż sowiecka: zachodnio-globalistyczna, amerykańska, niemiecka, izraelska, muzułmańskie...
Cały "knif" polega na tym, aby wyjść z - jak to określiłeś w swojej recenzji "Punktu Lagrange'a" - geopolitycznego punktu wyjścia tak, by zrzucić bolszewickie "długie ramię".
Jeśli chodzi o Putina to myślę, aczkolwiek tu podpowiedział mi Darek Rohnka, że powinniśmy prześledzić jego karierę w KGB, a później karierę w merostwie leningradzkim oraz w FSB; to, jak szybko z jakich stopni, na jaki etat, a przede wszystkim kiedy awansował. Poza tym uważam, że zastąpienie kompartii przez czerezwyczajkę w charakterze ośrodka władzy było częścią strategii Mironowa-Szelepina.
Wzajemnie! Dobrych, Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia i oby rodzący się Mistrz Nasz podtrzymywał Twoją umiejętność analizowania rzeczy i dochodzenia do prawdy!
Bardzo dobry i rozwijający tekst. Świetnie uzupełniający "polrealistyczny" tekst A. Ściosa i sytuujący wydarzenia krajowe w kontekście geopolitycznym.
OdpowiedzUsuńZarzut "polrealizmu" oceniam zresztą jako nietrafiony. Nigdy nie spotkałem się tam ze stwierdzeniem autora stwarzającym wrażenie, że tematyką blogu są sprawy opisujące interesy inne niż polski. To celowe i świadome ograniczenie wypowiedzi do części "użytkowej" dla czytelnika będącego Polakiem, mieszkającego tu, nad Wisłą i Odrą. Z tej perspektywy ocena Ukrainy i Majdanu też jest jednoznaczna.
Pomijam celowo, by nie urazić u naszego Gospodarza dyskusją w tym miejscu o innym blogerze, elementy celowego zafałszowania, choćby w sprawie Rumuni czy Litwy.
Szanowny Panie Jaszczurze!
Jeszcze raz gratuluję ciekawego i mądrego tekstu. Z przyjemnością uzupełniam w tym miejscu swoją wiedzę z tematyki "geo" i stwierdzam, że warto tu bywać.
Pozdrawiam i życzę błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.
Dziękuję i zapraszam do dalszego, regularnego czytania i komentowania.
UsuńA swoją drogą, jaka jest Pana ocena Majdanu i tego, co dzieje się na Ukrainie, a także w innych krajach pomostu B-C?
Również pozdrawiam i również życzę Błogosławionych Świąt!
curry shoes
OdpowiedzUsuńyeezy 350
kyrie 6 shoes
retro jordans
curry 5 shoes
golden goose
jordan shoes
jordan shoes
kyrie 7
curry 6