2023-03-04

Fałszywy „plan pokojowy” chińskich komunistów

 Celem strategicznym komunistycznych Chin jest obalenie mocarstwowej pozycji USA i w ten sposób uzyskanie statusu światowego hegemona. Bardzo ważnym (jeśli nie najważniejszym) elementem chrlowskiej strategii jest sojusz z Federacją Rosyjską, jako część większego układu eurazjatyckiego, łączącego Chiny, Federację Rosyjską i Europę oraz takie kraje, jak Korea Północna i Islamska Republika Iranu. W interesie komunistycznych Chin jest mocarstwowa, imperialna, rządzona przez czekistów, neosowiecka Rosja, pełniąca funkcję chrlowskiego „lodołamacza” i filaru, na którym opierać ma się komunistyczny Pax Sinica. Taką pozycję miała Moskwie zapewnić inwazja na Ukrainę, nie tylko dzięki podbiciu samej Ukrainy albo jej części, ale również, a może przede wszystkim, poprzez zmuszenie elit zachodnich do ulegnięcia kremlowskiemu szantażowi wystosowanemu wobec USA, NATO i Zachodu pod koniec roku 2021, z którego zresztą Federacja Rosyjska nie wycofała się.

Agresja Rosji Sowieckiej na Ukrainę nie idzie jednak tak gładko, jak chcieliby czekiści i towarzysze z KPCh. Putinowi i reżimowi czekistów nie tylko nie udało się szybko podbić Ukrainy, ale i nie udało się sparaliżować NATO. Na tym poziomie skutki są dokładnie odwrotne, nawet mimo obecności demoliberalnych zabobonów politycznych czy działania rozmaitych hamulcowych, użytecznych idiotów i agentury wpływu. NATO konsoliduje się i zbroi jak nigdy wcześniej od 1989 roku. Dlatego między innymi Pekin postanowił o „korekcie kursu” i podjęciu działań zmierzających do takiej korekty. I to jest jeden z głównych znaczeń i kontekstów „planu pokojowego”, ogłoszonego przez Xi Jinpinga dokładnie w pierwszą rocznicę inwazji Rosji Sowieckiej na Ukrainę.

Chociaż nie można teraz rozstrzygnąć wyniku wojny, to całkiem możliwe jest pokonanie Rosji Sowieckiej przez Ukrainę, co zrodziłoby cały szereg niekorzystnych skutków dla ChRL. Po pierwsze, opór Ukrainy powstrzymuje Pekin przed inwazją na Tajwan. Po drugie, potencjalna destabilizacja Rosji równa się katastrofie geostrategicznej dla Pekinu, gdyż eliminuje Rosję jako wysunięte strategiczne zaplecze komunistycznych Chin. Można wręcz powiedzieć, że ChRL bez Rosji nie istnieje jako kontynentalne i globalne imperium, tak samo jak Rosja/Sowiety traci status imperialny nie tyle i nie tylko bez Białorusi i Ukrainy, ale i przede wszystkim bez Chin. A zatem Chiny – jako patron Rosji Sowieckiej – stawiają się w roli międzynarodowego „adwokata” Moskwy i wychodzą z propozycjami „pokoju”, które w istocie ratowałyby sowieciarzom siedzenie poprzez zamrożenie wojny.

 

Najważniejsze punkty zawarte w planie „pokojowym” Xi można potraktować właściwie jako zbiór typowych dla sowieckiej agendy postulatów i propagandowo-dezinformacyjnych „haseł-pałek”, przypominających te z repertuaru Ławrowa, Miedwiediewa, Karaganowa czy samego Putina. Chiński gensek postuluje między innymi zniesienie sankcji wobec Federacji Rosyjskiej, a z drugiej strony porzucenie „zimnowojennej mentalności” oraz „myślenia blokowego”, które oczywiście cechują USA oraz NATO. Jest to de facto przepychanie chińskimi rękami żądań Kremla wobec NATO z końca 2021 roku. Strona chińska domaga się również wstrzymania ognia i zaprzestania walk, przy czym nie są stawiane żadne warunki wobec Federacji Rosyjskiej. Zachód miałby zaniechać dalszego wsparcia dla walczącej Ukrainy. Xi postuluje też rozpoczęcie rozmów pokojowych, w których komunistyczne Chiny mają być widziane przez świat roli rozjemcy. O wybuch wojny, określanej w dokumencie jako... „kryzys”, obwiniane są w dokumencie Zachód, Stany Zjednoczone, NATO i (nie wprost) Ukraina. Realnie postulaty te oznaczałyby po pierwsze likwidację albo atrofię NATO, po drugie – wydanie Ukrainy na pastwę sowieciarzy (Ukraina nie przetrwa wojny bez wsparcia Zachodu na czele z USA, UK i Polską), a po trzecie – wstrzymanie ognia oznaczałoby zamrożenie wojny, a tym samym zagarniecie przez Rosję Sowiecką tego, co udało się zdobyć i otrzymać od 24 lutego 2022 do teraz, czyli „korytarza lądowego” z Donbasu na Krym. Takie rozwiązanie dałoby również Rosji sowieckiej czas na pieriedyszkę i odbudowanie zdolności bojowej.

Propozycje „pokojowe” Xi są logiczną kontynuacją chrlowskiej polityki przychylnej Moskwie neutralności. Neutralność ta jest jednak fałszywa, bo z jednej strony Chiny mówią o „poszanowaniu integralności terytorialnej”, zaś z drugiej pomagają Moskwie omijać międzynarodowe sankcje, udzielają Federacji Rosyjskiej wsparcia dyplomatycznego, ekonomicznego oraz – co najważniejsze – wsparcia militarnego, poprzez dostarczanie technologii podwójnego zastosowania używanej przez siły zbrojne Federacji Rosyjskiej czy tez Grupę Wagnera. Niedawne ostrzeżenia USA wobec ChRL oraz agresywne reakcje chińskich komunistów(mówiących, że USA nie mają prawa wtrącać się sojusznicze relacje ChRL i FR), rewelacje Wall Street Journal mówiące o dostarczeniu Moskwie przez Pekin nie tylko technologii podwójnego zastosowania, ale także broni i amunicji, a także spotkanie (w przeddzień ogłoszenia przez Xi planu pokojowego) Wanga z Patruszewem (sekretarzem Rady Bezpieczeństwa FR) i Putinem nie są w kontekście omawianych propozycji przypadkowe. Wszystko to jest elementem starej, komunistycznej taktyki „walki i porozumienia”, gdzie z jednej strony sygnalizuje się fałszywe zamiary pokojowe, a z drugiej – prowadzi działania wojenne, mniej lub bardziej zakamuflowane. Należy się spodziewać, że taka polityka komunistycznych Chin będzie przyjmowała korekty wraz ze zmianą dynamiki wydarzeń na froncie, jednak nie zmieni się co do zasady ze względu na interesy KPCh.

Całkiem możliwe jest również to, iż ChRL już od samego początku wojny dostarczają Federacji Rosyjskiej – oczywiście zakulisowo – systemy uzbrojenia, broń i amunicję. A według Joe Webstera prowadzącego blog chinarussiareport, komunistyczne Chiny mogą używać Białorusi w charakterze „słupa” do przekazywania chińskiej broni do Rosji sowieckiej, co mogło być przedmiotem wizyty Łukaszenki w Pekinie.

***

Prezydent Andrzej Duda udzielił w aktualnej „Gazecie Polskiej” wywiadu, w którym mówił m.in. o znaczeniu sowiecko-białoruskiej „Operacji Śluza” jako preludium agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Co stałoby się, gdyby wówczas, na przełomie 2021 i 2022 imigranci pchani przez służby białoruskie i sowieckie dokonaliby przełamania polskiej granicy albo rzad ugiął się pod żądaniami Platformy Obywatelskiej, lewicy, rozmaitych organizacji pozarządowych i Unii Europejskiej? Przeprowadzający wywiad Piotr Lisiewicz i Katarzyna Gójska snują w wywiadzie scenariusz destabilizacji władzy w Polsce, a wręcz, choć jest to powiedziane nie wprost, próby zamachu stanu, w którym Donald Tusk przejąłby władzę.

Dalszą konsekwencją mogłoby być utworzenie w rejonach przygranicznych na Podlasiu i Lubelszczyznie enklaw imigranckich w rodzaju takich, jakie zostały założone w czasie kryzysu migracyjnego w latach 2015-16 w Calais i w interiorze niemieckim oraz francuskim. Moglibyśmy się spodziewać nie tylko powstania gett w Kuźnicy Białostockiej, Lipsku czy Dąbrowie Białostockiej, ale i równie dobrze w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu czy Gdańsku. Ośrodki dla cudzoziemców i Straż Graniczna mogłyby nie poradzić sobie z taką ilością migrantów. Konsekwencje tegoż byłyby oczywiste. W dodatku, część imigrantów przeszła przeszkolenie wojskowe i terrorystyczne z jednej strony w uczelniach i ośrodkach szkolenia w Federacji Rosyjskiej, a z drugiej w organizacjach takich, jak ISIS, Al Kaida czy nie mniej niebezpiecznych lewackich organizacjach kurdyjskich. Rosja Sowiecka miałaby kolejne „długie ramię”, za pomocą którego mogłaby destabilizować sytuację wewnętrzną w Polsce. Jeśli do tego władzę z powrotem przejęłoby stronnictwo, którego zachowanie podczas tej hybrydowej kampanii Moskwy i Mińska oraz politykę w latach 2007-15 wszyscy znamy, to możliwe byłyby najczarniejsze scenariusze. Na przykład takie, w których lotnisko w rzeszowskiej Jasionce staje się celem zamachu terrorystycznego, Wojsko, Policja i Straż Graniczna zajmują się pacyfikacją rejonu pogranicza, a nowy rząd przyjmuje stanowisko zbliżone do niemieckiego czy francuskiego (albo w ogóle), ponieważ Polska pogrążona jest w kryzysie politycznym…

8 komentarzy:

  1. Uwazam, ze gdyby Donald byl u wladzy ze swoja ekipa w 2022 to by Ukrainy juz nie bylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może i prawda, bo The Donald nie zamierza pomagać, ale skąd pewność, że rzeczy potoczyłyby się tak samo, gdyby ten dureń był u władzy? Czy doszłoby do inwazji w takiej formie i w tym momencie?

      Poza tym, Pańska teza zdaje się wybielać tego komunistycznego chłystka Bidena i jego "ekipę" z piekła rodem. Ich pomoc jest też z jedną ręką zawiązaną za plecami.

      PS Panie Jaszczurze, co się tu dzieje? Mogę dać komentarz tylko anonimowo? Bardzo mi się to nie podoba.

      Z poważaniem

      Michał Bąkowski
      http://wydawnictwopodziemne.com/

      Usuń
    2. > ale skąd pewność, że rzeczy potoczyłyby się tak samo,
      > gdyby ten dureń był u władzy? Czy doszłoby do inwazji
      > w takiej formie i w tym momencie?

      Dobre pytanie

      > Pańska teza zdaje się wybielać tego
      > komunistycznego chłystka Bidena

      Ja sie caly czas zastanawiam jakby zareagowal na konflikt Trump. I tu znowu mozna powtorzyc Panskie pytanie: "Czy doszłoby do inwazji w takiej formie i w tym momencie?"





      Usuń
    3. Tak, ale moje pytanie, ma chyba podwójny sens, bo nie tylko, jak zareagowałby Trump, ale także, jak postąpiliby sowieciarze, gdyby Trump był u władzy? Wówczas kalkulacja byłaby zapewne inna, ale jaka?

      Jeżeli słuszna jest hipoteza, że inwazja jest w zamierzeniu wstępem do większego konfliktu, przez doprowadzenie tzw. Zachodu do skraju przepaści, to na razie sowieci wygrywają. "Płonie Paryż", jak ktoś dzisiaj pisze u nas, europejskie arsenały są na wyczerpaniu, a społeczeństwa chcą obalać własne rządy.

      Czy to samo jest prawdą o Ameryce? Nie wiem. Ale Trump jest tak nieobliczalny, że trudno przewidywać, jak się zachowa. De Santis też nie zamierza się wdawać głębiej w Ukrainę. Jakie to ma potencjalne konsekwencje?

      Michał Bąkowski
      http://wydawnictwopodziemne.com/

      Usuń
    4. Panie Michale,
      Moim zdaniem agresja na Ukrainę to nie tyle wstęp, co element już toczącego się większego, światowego konfliktu, o czym pisze w dziś opublikowanym wpisie i nie tylko (zdaje się na WP tez tak sprawę przedstawiałem). Pierwszym elementem była epidemia CCPvid 19, a co będzie następne? Inwazja ChRL na Tajwan albo blokada powietrzno-morska Formozy? Atak reżimu Kima na Koreę/Japonię/Guam? Jakas ruchawka na Bliskim Wschodzie? Atak Rosji Sowieckiej/Białorusi na kraje bałtyckie/Polskę (za pomocą nachodzcow lub bezpośredni)? A może jakaś wewnętrzna ruchawka, ale w USA?
      Czy sowieci wygrywają? Moim zdaniem wojna ta jest bez rozstrzygnięcia, ale trzeba brać pod uwagę następujące elementy: wyższość morale Zachodu i Ukrainy nad sowieciarzami, ciężkie upośledzenie technologiczne sowieciarzy, świadomość wśród części elit zachodnich sowieckiego (niech i będzie, ze rosyjskiego) i idące za tym wyciąganie NATO ze stanu atrofii, umiejętność przyznania się, ze dotychczasowy appeasment wobec Moskwy i Pekinu ma tragiczne skutki...

      Wydaje sie, ze wypowiedzi Trumpa i de Santisa należy widzieć również przez filtr kampanii prawyborczej i wyborczej, adresowanej do specyficznej grupy prawicowych wyborców w USA. Ale przyjmijmy, iz i jeden, i drugi kandydat NAPRAWDĘ tak myśli i faktycznie taki program zrealizuje. Wówczas Rosja Sowiecka będzie jeszcze śmielej realizować swoja politykę w Europie, co może rozochocić również Pekin...

      Usuń
    5. Panie Jaszczurze,

      Nieporozumienie. Wojna jest wręcz "przedwstępem", jak to ktoś napisał u nas, na wp, do konfliktu, bo wywołać miała to wszystko, co się dzieje w Europie. Ale Pan ma rację, że to jest konflikt, trwający od dawna, z czego tzw. Zachód nie zdawał sobie w ogóle sprawy.

      Mówiąc, że wygrywają komuniści, miałem na myśli, zasadnicze osłabienie Zachodu, ogromną aktywność chrlu w Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie, skąd pragną wyprzeć wpływy zachodnie i robią to sprawnie. (Nawiasem, żaden "Zachód" nie istnieje, używam tego określenia jako myślowego skrótu, bo mniej więcej wszyscy wiemy, o kogo chodzi.)

      Michał Bąkowski
      http://wydawnictwopodziemne.com/

      Usuń
  2. Panie Michale,

    Aby skomentować pod swoimi personaliami, należy, przy umieszczaniu komentarza wybrać swoje konto. Przynajmniej ja tak mam w swojej przeglądarce; przed chwila również miałem problem podobny do Pańskiego. I to na "własnym" blogu!

    Tak, jak nie jestem sympatykiem Bidena, Demokratów (jako partii), ani demoliberalizmu w ogóle, tak określenie Bidena za bolszewika jest moim zdaniem nieco na wyrost. Owszem, to straszny demoliberal, strasznie lewaczacy, ale nie jest to (jeszcze) bolszewik. I właściwie do 24/02 przejawiał postawę podobna do Kennedy'ego przed kryzysem kubańskim. Wówczas Chruszczow miał powiedzieć o nim, iż bardzo chce wejść sowietom w de, tylko jeszcze nie wie jak...
    Wojna nieco zmieniła ta postawę. Poza tym wydaje mi się (patrząc z perspektywy żaby), ze faktycznie najwięcej do powiedzenia maja w USA nie tyle taki czy inny prezydent, wiceprezydent czy speaker Kongresu, tylko Pentagon oraz ludzie i struktury z głębokiego cienia amerykańskiej polityki. A tam, wydaje się, iż znają prawdziwa naturę Federacji Rosyjskiej, ChRL i ich długofalowej strategii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Jaszczurze,

      Ale ja nie mam i nie chcę mieć konta. Ech, nie tak drzewiej bywało na Pańskim blogu...

      Biden jest oczywiście bolszewikiem. Demoliberał to jakaś chimera. Co ważniejsze, to postawa czy stanowisko Bidena ma coraz mniejsze znaczenie, bo on nie odróżnia zadka od ramienia, i to swego własnego zadka od swego własnego ramienia.

      Usuń