W
kwietniu 2016 roku utworzono od dawna zapowiadaną przez Kreml
Federalną
Służbę Wojsk Gwardii Narodowej.
"Rosgwardia" powstała z połączenia Wojsk Wewnętrznych,
dotychczas będących częścią struktur Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych, zlikwidowanej Federalnej Służby Kontroli Narkotyków,
Federalnej Służby Migracyjnej i last
but not least,
oddziałów specjalnych policji - OMON i SOBR. Oficjalne zadania
Gwardii Narodowej to "walka z terroyzmem i ekstremizmem"
(za przejaw ekstremizmu zostały niedawno uznane... eseje Jana
Nowaka-Jeziorańskiego!), "przerywanie nielegalnych
zgromadzen", a faktycznie, tłumienie przejawów niezadowolenia
społecznego i buntów - krótko mówiąc, trzymanie społeczeństwa
za mordę. Ale działania FSWNG nie
będą ograniczać się jedynie do terytoriów Federacji Rosyjskiej
- już teraz mówi się o tym, że struktura ta ma prowadzić bądź
współprowadzić tzw. wojnę informacyjną na terenie bliższej i
dalszej zagranicy. Ponadto, FSWNG ma nadzorować obrót bronią i
amunicją oraz sprawować nadzór nad sowieckimi prywatnymi
korporacjami ochroniarskimi i wojskowymi.
W
połowie września 2016 roku, dziennik Kommiersant
opublikował artykuł (najprawdopodobniej przeciek kontrolowany)
mówiący o planowanym utworzeniu Ministerstwa Bezpieczeństwa
Państwowego (Ministerstwo
Gosudarstwiennoj Biezopastnosti - w
skrócie MGB). Nowy resort ma powstać do roku 2018 ("deadline"
to kolejne "wybory" prezydenckie i najpewniej kolejna
kadencja Putina) i połączyć Federalną Służbę Bezpieczeństwa
(FSB, dawny wewnętrzny trzon KGB), Służbę Wywiadu Zewnętrznego
(SWR, dawny I Zarząd Główny KGB) i Federalną Służbę Ochrony
(FSO). Jeżeli plan ten dojdzie do skutku, dotychczas odrębne
agencje pełniące funkcje wywiadu zagranicznego, kontrwywiadu,
policji politycznej, narzędzia kontroli społeczeństwa i ochrony
instytucji państwowych, zostaną połączone w jeden superresort
bezpieczeństwa państwowego, oparty na wzorze bezpieki z czasów
ZSRS, z nazwą (MGB) z czasów Stalina.
Jeśli
reforma systemu bezpieczeństwa zapoczątkowana utworzeniem Gwardii
Narodowej przybierze kształt opisany w "Kommiersancie",
efektem będzie utworzenie dwóch superresortów bezpieki, których
kompetencje będą się jednocześnie dublować i uzupełniać. Szef
FSWNG (gen. Wiktor Zołotow, były szef ochrony Putina i jego zaufany
człowiek) już zasiada w Radzie Bezpieczeńswta Federacji Rosyjskiej
jako stały jej członek, tak samo będzie w przypadku szefa MGB, gdy
już utworzony zostanie ten resort. Jeśli przyjrzeć się dokładniej
zakresowi
kompetencji tego organu, nawet oficjalnie deklarowanemu, to
nietrudno dojść do wniosku, iż to właśnie Rada Bezpieczeństwa
pełni rolę faktycznego centrum władzy w Federacji Rosyjskiej,
będąc czymś w rodzaju czekistowskiego "politbiura" albo
zarządu "korporacji czekistów". Kolejnym, znacznie
ważniejszym skutkiem reformy bezpieki polegającej na utworzeniu
nowych "superresortów" (FSGN i planowanego MGB) jest po
prostu uskutecznienie systemu kontroli, nadzoru, wywiadu i represji.
Aparat bezpieczeństwa i system władzy - a w Rosji Sowieckiej jest
to w zasadzie jedno i to samo - zostanie wskutek planowanych i
wdrażanych reform wzmocniony i skonsolidowany.
Tu
dochodzimy do "backgroundu" reform bezpieki. Umocnienie
wpływów samego Putina, obawa przed buntem zagłodzonego
społeczeństwa czy podbitych narodów, obawa przed puczem pałacowym
zapewne są kontekstem ważnym, ale, można by rzec, taktycznym.
Putin wraz ze swoją ekipą czekistów wzmacnia resorty siłowe od
samego początku swojego panowania, czego logicznym dopełnieniem
jest utworzenie Gwardii Narodowej i prawdopodobne utworzenie MGB.
Federacja Rosyjska jest kontynuacją ZSRS tyle, że z przewodnią
rolą bezpieki, która zastąpiła w tej roli zużytą kompartię.
Bolszewizm/sowietyzm jest systemem, który charakteryzuje cykliczna
ewolucja, w której wzajemnie przeplatają się okresy odwilży i
zaostrzenia reżymu, i którą można powiedzieć na cztery etapy:
rewolucyjny, bolszewizm/komunizm otwarty, bolszewizm/komunizm ukryty
(po sfingowanym upadku). Etap czwarty to powrót do praktyk
totalitarnych, realizowany przez pułkownika Putina - jego zadaniem
jest konsolidacja aparatu władzy i bezpieczeństwa oraz powrót
systemu do otwarcie totalitarnych praktyk.
Wzmocnienie
reżimu i zaostrzenie totalitaryzmu na poziomie wewnętrznym jest
sprzężone z coraz ostrzejszą polityką zagraniczą. Rosja Sowiecka
prowadzi działania wojenne na Ukrainie i w Syrii, od kilku lat ma
miejsce militarne prowokowanie krajów Zachodu połączone z wojną
informacyjną skierowaną przede wszystkim w USA i NATO. Agentura
wpływu oplata amerykańską administrację i oboje kandydatów na
urząd prezydenta USA. Wzmacnia się tzw. Blok Eurazjatycki - system
sojuszy, który stanowi kontynuację, a jednocześnie wersję
rozwojową bloku sowieckiego: Moskwa zacieśnia strategiczny,
polityczno-wojskowo-gospodarczy sojusz z Chinami, wpływy polityczne,
gospodarcze i agenturalne w Niemczech i reszcie Europy. Odbudowuje,
wzmacnia i buduje nowe wpływy na Bliskim Wschodzie poprzez
rozgrywanie wojną w Syrii i włączenie w swoją orbitę wpływów
Turcji. Restrukturyzacja bezpieki, czyli utworzenie Rosgwardii
(zajmującej się również wywiadem i wojną informacyjną) oraz
planowane utworzenie MGB (które wchłonie dotychczas odrębną SWR)
ma również uskutecznić politykę zagraniczną Kremla, w której
istotnym, jeśli nie najistotniejszym czynnikiem są działania
aktywne wywiadu.
Jaszczurze,
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie pewna kwestia... Jeśli Putin obrał kurs na zaostrzenie terroru i wraca do satrapii typu ZSRR lat 60, 70 - tych, to jakich dalszych ruchów na szachownicy można się spodziewać? Czy jest to kurs na zderzenie i konfrontację militarną? Jeśli tak, to z kim? Z lewackim obozem Clintonów, dzieckiem we mgle, Trumpem, czy może chodzi na przykład o kolejną demonstrację siły wobec klęczącej na kolanach UE i wymuszenie na Berlinie dalszego zacieśnienia więzów gospodarczo-politycznych? Krótko mówiąc, czy mamy się spodziewać czołgów, czy kolejnej fali agentów wpływu?
Jacek,
UsuńWydaje mi się, że na obecnym etapie należy się raczej spodziewać nie tylko kolejnych fal agentów wpływu, ale i kolejnych operacji typu "false flag", typu "lodołamacz" (vide: Daesh), operacji paraterrorystycznych (moim zdaniem taką operacją była "katastrofa" smoleńska).
Dariusz Rohnka powiedział, że Rosję Sowiecką Putina celowo kreuje się na "złego" i "strasznego". Moim zdaniem, między innymi po to właśnie, żeby rzucać na glebę Niemcy i Europę, a także Amerykę, miotającą się od resetu do defensywnej polityki zagranicznej i stojącą przed alternatywa Clinton vs. Trump. Clinton to moim zdaniem, mając na uwadze jej polityczną przeszłość, agentka wpływu - to ona, jako sekretarz stanu odpowiadała za "Reset" z Moskwą, a także za transfer kasy i technologii do Skołkowa. Trump to, jak piszesz, dziecko we mgle, dyletant. Wszystko jednak zależy, jakich ludzi dobiorą, będąc u władzy, na kluczowe stanowiska.
Jednocześnie Putin sprawdza, jak daleko może się posunąć. Wydaje mi się, że wychodzi on z założenia, że może dowolnie szantażować Zachód, gdyż ten sparaliżowany jest demoliberalizmem, gramszyzmem i pacyfizmem, że nawet mentalnie nie będzie w stanie powiedzieć "sprawdzam".
Piszę jednak w trybie przypuszczającym gdyż to, co jesteśmy w stanie odebrać via media to tylko część dopuszczonych do obiegu informacji; cokolwiek, co tu piszemy i nad czym tutaj się zastanawiamy, opieramy w dużej mierze na poszlakach. Jeśli na przykład rząd szwedzki zdecydował się na umieszczenie specjalsów i pancerniaków na Gotlandii, to możliwe, że dowiedział się czegoś, co niekoniecznie jest podawane do publicznej wiadomości...
Ponadto, strategii i taktyki Putina nie powinno się analizować w oderwaniu od tego, co aktualnie robią Chiny. Rosja Sowiecka i ChRL to naturalni sojusznicy, którzy, jeśli chcą zrealizować swoje lokalne i globalne interesy, są skazani na współpracę. A teorie o rychłym dotarciu wojsk chińskich pod Ural można spokojnie włożyć między bajki. Ruskie bajki, pomiędzy "Maszę i Miszę" a "Krokodiłem Gieną".
Podsumując - spodziewać się należy działań aktywnych, ale nie można wykluczać działań bardziej aktywnych, chociaż czołgi to kwestia raczej co najmniej najbliższej dekady.
Poza tym inwazja na kraje zachodnie przy użyciu wojsk może wyglądać tak, że rażone wcześniejszą wojną informacyjną społeczeństwa mogą jej w ogóle nie zauważyć. Vide: serial "Occupied"...
No tak, Pekin i Moskwa to oczywiście sojusznicy, ale tego, zdaje się nikt nie zauważa. Większość opowiada o konflikcie i rychłej wojnie między nimi. Niektórzy, tak jak za czasów Nixona próbują szukać jakichś "rozłamów". Ktoś powiedział, że historia nigdy nikogo niczego nie nauczyła... Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńTeraz, kiedy od co najmniej kilkunastu lat trwa jawny sojusz sino-sowiecki, więcej już ludzi to zauważa. Tylko czy aby nie ze "spóźnionym refleksem"?
UsuńA Ty Jacku, co sądzisz na ten temat? Agenci wpływu czy czołgi? A może, KIEDY agenci wpływu, a KIEDY czołgi? Przy okazji, dzięki za inspirację do kolejnego wpisu.
I jeszcze jedno - właśnie słucham dzisiejszego komentarza Hardkorowego Koksa i równie Hardkorowego Kaznodziei:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=33Fw8XOU_lc
Tutaj jeden z archiwalnych odcinków, nieskromnie dodam, że z moim "udziałem":
https://www.youtube.com/watch?v=sWjq3JHXmnU&list=FLW75UYkhPX-EiADVLL64HPQ&index=17
Działania aktywne (czyli działania na rzecz podboju całego świata) trwają nieprzerwanie od... wieku. Tak, tak, za rok wielka rocznica i kto wie jaka to fetę na tę okoliczność szykują komuniści wszystkich krajów. Raz prowadzi je armia, raz czekiści a raz sprawę załatwia "dyplomacja". Może i ta "konsolidacja bezpieki" ma z tym związek. Spójrzmy na podbity już świat: dziś nie 1/3 jak przed pierestrojką ale znacznie więcej jest w bolszewickich łapach (jawnie i niejawnie). Gdzie nie spojrzeć tam bolszewia albo pęd ku bolszewii na złamanie karku. "Walka o pokój" okazała się na tyle zwycięska, że wystarczy tylko napomknąć o wojnie a potencjalny przeciwnik sam pada na kolana i prosi o ten pokój. Zdaje mi się, że Jeff Nyquist też coś takiego dostrzega w ostatnim swoim tekście (16.10.2016).
OdpowiedzUsuńW takiej sytuacji konsolidacja może oznaczać tylko zapięcie pasa przed zaplanowaną inspekcją.
Agentura wpływu już jest w pełnym natarciu, co do tego nie ma wątpliwości. Ale jak to będzie z tymi czołgami, to na dwoje babka wróżyła. Jeśli zachodni komuniści ostatecznie przemaszerują już przez absolutnie wszystkie instytucje, to w zasadzie po co czołgi? Ale jeśli sowietyzacja napotka zdecydowany opór i jakieś siły polityczne zaczną odzyskiwać przestrzeń publiczną wbrew czerwonym, to wiele może się jeszcze wydarzyć, z uruchomieniem czołgów włącznie... Niekoniecznie produkcji sowieckiej. Na razie, jednak żadnych sił politycznych chcących z bolszewią walczyć (nawet tylko w przestrzeni medialnej) nie widać...
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale być może bolszewicy kierują się nie tylko długofalową, hiperracjonalną strategią, ale też czysto zwierzęcym pragnieniem skopania leżącego? Tym bardziej, że wyraźnie widać, że im bardziej miękki i koncyliacyjny obiera zachód, tym bardziej traktowany jest przez Putinów, Ławrowych i Xi tego świata jak - pardon my French - pegieerowska zdzira za denaturat.
UsuńA może - i tu robimy pętlę - całe to szczerzenie kłów przez sowieciarzy i ChRL to właśnie jeden z "bezpieczników" uruchomiony po to, żeby czasem nikomu nie chciało się odwojowywać od bolszewików czegokolwiek?
A poza tym, faktycznie, po co (niekoniecznie sowieckie) czołgi, skoro można uruchomić na przykład dżihadystów. Albo zaprzęgnąć do mokrej roboty np. Koręę Pn. albo inny zadupistan.
.
OdpowiedzUsuńA czy możesz mi dokładnie wyjaśnić, czym jest "bezpieka"? Kompletnie nie jestem w temacie, a chciałabym dowiedzieć, na jaki temat jest Twój wpis. Liczę na odpowiedź i na pewno na Twojego bloga będę zaglądać.
OdpowiedzUsuń