Tezą wyjściową jest zagrożenie, jakie stanowi dla całej Europy Federacja Rosyjska i prowadzona przez nią agresja przeciwko Ukrainie. „Niezależnie od wyniku wojny na Ukrainie, Rosja pozostaje największym bieżącym i długoterminowym zagrożeniem dla wspólnoty euroatlantyckiej i porządku światowego opartego na zasadach. NATO nie może wykluczyć stania się celem militarnym Rosji. […] Większość uwagi Rosji skupiona jest na okrutnej wojnie na Ukrainie, lecz Putin nie pomija większych celów. Faktycznie, z punktu widzenia Rosji, wojna na Ukrainie służy jako duży kamień milowy do osiągnięcia dalszych celów.” Strategia Federacji Rosyjskiej jest według autorów raportu strategią długofalową – Putin artykułuje ją od przeszło 15 lat i brutalnie egzekwuje w praktyce. Drogą do jej realizacji ma być ustanowienie w Europie Wschodniej „ponowne ustanowienie stref wpływów i stref buforowych”. Rosja Sowiecka będzie stanowić – według raportu – aktualne i długofalowe zagrożenie dla aktualnego porządku światowego dotąd, dokąd nie zostanie całkowicie pokonana na froncie ukraińskim.
MITY NA TEMAT WOJNY
Mit „wojny Putina”
Wojna na Ukrainie owiana jest szeregiem pewnych mitów, szczegółowo omówionych w raporcie. Pierwszym z nich jest wojna Putina. Jest to mit, według którego to sam Putin jest głównym, a wręcz jedynym inicjatorem wojny, głównym, czy wręcz jedynym autorem i realizatorem zbrodniczej, neosowieckiej i neoimperialnej polityki Federacji Rosyjskiej. To powszechny na świecie, także i w Polsce, mit, w którym „złemu” Putinowi przeciwstawiani są „dobrzy Rosjanie” oraz, w niektórych wersjach, „dobrzy czekiści i aparatczycy” z neosowieckich elit. Tymczasem, poparcie dla Putina wzrosło z rozpoczęciem wojny do 83%. Poparcie Rosjan generalnego kursu polityki zagranicznej Kremla wzrosło w tym czasie do 69%. „Kreml uważa wojnę za konieczną i usprawiedliwioną” – co jest zaprzeczeniem mitu o „złym, samowładnym Putinie”. Poparcie rosyjskiej ludności oraz władz pozostaje niezmienne nawet pomimo wysokich sowieckich strat na Ukrainie.
Kolejna sprawa, na jaką zwraca uwagę raport to „imperialistyczne myślenie, które jest głęboko zakorzenione w Rosji. Imperium Rosyjskie przybierało różne formy poprzez wieki, ale imperialny stan umysłu pozostał niezmieniony.” Współczesna Federacja Rosyjska jest – co nie jest jednak szczególnie zaakcentowane w raporcie – kontynuacją Związku Sowieckiego. Inwazja na Ukrainę jest zwieńczeniem rosyjsko-sowieckich dążeń imperialistycznych, znajdujących powszechne poparcie zarówno wśród neosowieckich elit, jak i zsowietyzowanego, rosyjskiego społeczeństwa.
Czekistowskie elity przygotowywały społeczeństwo do wojny z Zachodem przez ostatnie 20 lat. Od tego czasu propaganda głosi wrogość wobec Zachodu, którego celem jest jakoby „zniszczenie Rosji”, by przejąć jej zasoby naturalne oraz przeobrazić na własną, „zdegenerowaną moralnie” modle. W tym celu zdławiono resztki demokratycznej, nawet i systemowej opozycji i czyni się to coraz bardziej brutalnymi metodami, włączając w to uwiezienie w Gułagach czy brutalne tłumienie demonstracji silami policyjnymi. Mobilizacja społeczna na przestrzeni ostatnich dwóch dekad przypomina tą za czasów Stalina, którego kult jest w Federacji Rosyjskiej oficjalny. I tutaj trafiamy na kolejną obserwacje, przeczącą mitom o „słabości Rosji”: komentatorzy uznali to za rzekomą słabość elit sowieckich, tymczasem „zamiast tego, powinno być to widziane jako dowód siły rosyjskiego przywództwa politycznego, jego niemal religijnego przekonania, że może osiągnąć swoje cele oraz woli poświecenia dla nich.” Liczba Rosjan protestujących przeciwko wojnie jest zdaniem autorów raportu „bez znaczenia”. Kolejne fale mobilizacji i poboru jedynie wzmagają prowojenne nastawienie rosyjskiego społeczeństwa, zaś o masowe straty wojenne spowodowane brakami w wyposażeniu czy wyszkoleniu obwiniane są Ukraina i… Zachód.
Nawet jeśli Putin zostałby w jakiś sposób odsunięty od władzy, to nie zmieni to sytuacji właśnie ze względu na charakter i strukture Federacji Rosyjskiej. Ponadto, Putin jest „tylko” kimś w rodzaju „prezesa zarządu” czekistowskiego syndykatu rządzącego Federacją Rosyjską, realizującego swoją długofalową strategie i interesy od dekad.
Mit słabości strategicznej Federacji Rosyjskiej
Z rozpoczęciem wojny 24 lutego ubiegłego roku Kreml ogłaszał, że Ukraina zostanie zdobyta w 3 (do 10) dni. Podobne szacunki przedstawiali analitycy na Zachodzie, i to dalecy od ruso- czy sowietofilii. Ukraina jednak zaskoczyła cały świat ogromną skalą i silą oporu przeciwko sowieckiemu najeźdźcy, która – w powszechnym dyskursie – spowodowała „zapaść rosyjskiej armii”. „Ta kombinacja szybko zaowocowała triumfalnymi deklaracjami o tym, że Rosja i jej operacje zakończyły się strategiczną porażką. Jakkolwiek pocieszająco by to nie brzmiało, za wcześnie jest ogłaszać zwycięzcę i przegranego” – głosi raport. Na przestrzeni niemal roku od rozpoczęcia wojny, Ukraina odnosi znaczne sukcesy militarne, jednak wciąż 18% jej terytorium znajduje się pod sowiecką okupacją. Kontrofensywa charkowska z września 2022 roku przyczyniła się do odbicia 6 tys. km kwadratowych, co oznacza zaledwie 1% powierzchni Ukrainy. „Dalsze pozytywne zmiany na froncie są rzadkie. Z przesunięciem środka ciężkości wojny na infrastrukturę krytyczną, wzmagają się obawy o wynik wojny.” Kazda sowiecka zdobycz terytorialna – obojętnie, czy osiągnięta przy stole negocjacyjnym, czy poprzez zamrożenie konfliktu – przybliża sowieciarzy do osiągnięcia ich celów. „Kreml udowadnia, że zmiana granic państwowych przy pomocy siły militarnej jest możliwa, a Zachód i oparty o zasady porządek może zostać przez to osłabiony. A tak długo, jak nie zostanie przywrócona pełna integralność terytorialna Ukrainy, to zachodni, oparty o zasady porządek międzynarodowy zmaga się z porażką strategiczną”. Stwarza to sytuację, w której Rosja Sowiecka będzie w przyszłości dalej dokonywała podbojów i ekspansji, nawet wysokimi kosztami. Potencjalnymi ofiarami mogą być – wg raportu – również kraje należące do NATO.
Przykłady gruzińskiej Abchazji i Osetii Południowej oraz ukraińskiego Krymu i Donbasu udowadniają, że odzyskanie raz zagarniętego przez Rosję Sowiecką terytorium jest „ekstremalnie trudne”. Jest to zgodne ze strategią Kremla: jak głosi raport, „zamrożone konflikty są rosyjską strefą komfortu i modus operandi”. A z zachodniego punktu widzenia, odzyskiwanie utraconego terytorium jest znacznie trudniejsze, niż rewizja polityki czy łagodzenie sankcji. Rozwiązania tymczasowe w tym zakresie staja się rozwiązaniami permanentnymi. Ponadto, Kreml wykorzystuje „technicznie niepodległe” kraje jako nośnik swoich interesów i na ten przykład podana jest Białoruś, która funkcjonuje „bardziej jak rosyjska baza szkoleniowa, niż jak niepodległe państwo”. Innym przykładem jest Gruzja, która po uprzednim zagarnięciu Abchazji i Osetii oraz obaleniu Saakaszwilego i umieszczeniu na stołku prezydenckim prosowieckiego Iwaniszwilego odmawia przyłączenia się do sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Jest to oczywiście stara, sowiecka strategia stosowana od lat.
Niszczenie przez Rosję Sowiecką ukraińskiej infrastruktury cywilnej i gospodarki stwarza ogromne koszta, również dla Zachodu. Koszt odbudowy Ukrainy szacowany jest na 349 miliardów dolarów i był to szacunek z trzeciego miesiąca po rozpoczęciu inwazji. Koszt ten nie obejmuje późniejszych walk, a także ataków lotniczo-rakietowych nastawionych na zniszczenie infrastruktury energetycznej. Szacunek ten nie obejmuje także niszczenia przez sowieciarzy ukraińskiego rolnictwa – które było i jest operacją nastawioną na wywołanie w wersji minimum kryzysu żywnościowego, a w wersji maksimum – klęski głodu w Afryce i Europie. Całkowity koszt wojny dla światowej gospodarki szacowany jest na 1,8 biliona dolarów pod koniec bieżącego roku. Tymczasem – wg autorów raportu – najgorszym scenariuszem dla Federacji Rosyjskiej jest 5,6% spadek PKB w 2023 roku (poniżej 100 mld USD). Sankcje wprowadzone przez USA, Wielką Brytanie, UE i kraje sojusznicze osłabiają gospodarkę Federacji Rosyjskiej, ale nie powodują zaprzestania inwazji. Ponadto, Federacja Rosyjska nie popadła – jak się powszechnie uważa – w totalną międzynarodową izolacje. Jak podaje raport – „Rosja cały czas ma swoich przyjaciół i cichych pomocników na całym globie”, o czym będzie w omówieniu późniejszego punktu.
Kolejnym, szeroko rozpowszechnionym mitem jest osłabienie militarne i strategiczne Federacji Rosyjskiej w stopniu wystarczającym na wyeliminowanie zagrożenia z jej strony w przyszłości. Straty w sprzęcie, potworne straty w ludziach, jak również tak samo potworne braki w zaopatrzeniu i wyszkoleniu walczących na Ukrainie sowieckich żołnierzy utrwaliły i utrwalają ten mit. Jednak zdaniem estońskich analityków, „te koszty mają niewielkie znaczenie. Dla Rosji cel uświęca środki, a koszty osiągnięcia celu nie są wystarczająco wysokie.” W sowieckiej strategii jakość może być nadrabiana ilością, która dalej przechodzi w jakość. Straty w ludziach, jakie odniosła w ciągu roku Federacja Rosyjska byłyby nieakceptowalne w państwach demokratycznych, jednak w państwie totalitarnym, jakim jest FR, można pozwolić sobie na nie jako na koszt konieczny osiągnięcia politycznych celów, który może w dodatku być szybko nadrobiony. Federacja Rosyjska posiada 30 mln rezerw mobilizacyjnych, podczas roku inwazji podwoiła siły w stosunku do tych, które zostały zmobilizowane jesienią 2022 roku. 150 tysięcy żołnierzy sowieckich zostało wyszkolonych przed pójściem na front, zaś kraje zachodnie potrafią wyszkolić – mimo ogromnego znaczenia tych przedsięwzięć dla Ukrainy i całego Zachodu – jakieś 10-20% potencjału rosyjskiego.
Słabość militarna Moskwy
Niedoceniany na Zachodzie jest również sowiecki park technologiczny i zapasy wojenne. Federacja Rosyjska posiada ogromne zapasy uzbrojenia i sprzętu wojskowego wyprodukowanego jeszcze w czasach ZSRS, który, choć przestarzały, wciąż jest możliwy do wykorzystania, albo do obsługi przywracającej go do stanu używalności. W początkowej fazie inwazji Federacja Rosyjska straciła mniej więcej 40% czołgów i 20% wozów opancerzonych, ale stany magazynowe tego kraju to 10 tysięcy czołgów i 36 tysięcy wozów opancerzonych, z czego jedna trzecia nadaje się do użycia na polu walki. Podczas, gdy na przykład Niemcy posiadają około 250 czołgów Leopard-2, Estonia nie posiada żadnych. Straty w sowieckiej artylerii wyniosły 12% spośród 5000 jednostek, które Rosja Sowiecka posiadała przed wojną. Zapasy amunicji mogą wynosić około 7 mln sztuk i pozwolić na prowadzenie wojny przynajmniej do polowy 2023 roku, przy czym caly czas trwa produkcja nowej amunicji, pozwalająca osiągnąć pułap 1,7 mln sztuk na rok. Federacja Rosyjska posiada ogromne ilości precyzyjnych, kierowanych pocisków, włączając w to S-300 (służące także, wbrew przeznaczeniu, do ataków na cele naziemne), co ma pozwolić sowietom na atakowanie Ukrainy z dotychczasową intensywnością przez co najmniej następny rok. Bedzie to uzupełniane przez dodatkową produkcje w rodzimej zbrojeniówce oraz zamówienia w krajach sojuszniczych, takich jak Iran i Korea Północna. Straty w sowieckim lotnictwie wynoszą około 10% potencjału – zbyt mało, by sparaliżować potencjał służący do niszczycielskich ataków na infrastrukturę i cele cywilne.
Gospodarka Federacji Rosyjskiej jest – zdaniem autorów omawianego raportu – przestawiona na produkcje wojenną. Na cele wojenne przeznaczona jest jedna trzecia budżetu Federacji Rosyjskiej na rok 2023, a w grudniu ubiegłego roku Putin zadeklarował, że nie ma zadnych ograniczeń w finansowaniu armii.
„Zachód podkreśla rolę międzynarodowych sankcji, w szczególności w spowolnieniu rosyjskich możliwości produkcyjnych przy braku zaawansowanych technologii, na przykład półprzewodników. Podczas gdy sankcje osłabiają i będą osłabiać rosyjską remilitaryzacje, to ich zakres jest ograniczony, a cele nie są zmieniane. Rosja aktywnie poszukuje dróg obejścia sankcji i robi to z sukcesem” – głosi raport. I tutaj pojawia się kontekst, jakim są sojusznicy Rosji Sowieckiej. Korea Północna – również objęta sankcjami – produkuje rakiety balistyczne oraz precyzyjne w ilościach pozwalających na ich eksport, między innymi do rosyjskich towarzyszy. Podobnie sprawa ma się z Iranem – głównym dostawca dronów kamikaze „Shahed”, które, choć nieprecyzyjne, używane są do „ślepych” ataków na cele cywilne i infrastrukturę. Rosja Sowiecka kupuje systemy podwójnego przeznaczenia właśnie z KRLD, Iranu i komunistycznych Chin. I tu mamy następny kontekst: w ciagu roku trwania inwazji na Ukrainę zacieśniła się współpraca w ramach faktycznej osi zła: Moskwa-Pekin-Pjongjang-Teheran, ze szczególną dynamizacją rozwoju nieformalnego sojuszu Pekin-Moskwa. Podczas gdy Korea Północna czy Iran otwarcie poparły sowiecką agresje, Chiny przyjęły postawę fałszywej, przychylnej Moskwie neutralności, werbalnego wsparcia jej działań oraz zakulisowej pomocy materialnej. Autorzy raportu zauważają, że dla takich krajów, zwłaszcza zaś ChRL, wojna na Ukrainie to „proxy war”.