Dynamika opisanej w poprzednim wpisie, w kontekście manewrów „Zapad-21, operacji „Śluza” nabiera coraz większej intensywności. W minionym tygodniu doszło do wkroczenia na teren Polski umundurowanych i nieoznakowanych funkcjonariuszy białoruskich, a także do próby ostrzelania polskich żołnierzy z pistoletu sygnałowego oraz próby wtargnięcia grupy kilkudziesięciu migrantów do Polski, podczas której kamieniami i gałęziami obrzucono żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej i zakłócano radiową i telefoniczną łączność policyjną.
Istnieją dwa możliwe kierunki rozwoju operacji, o których poniżej.
Pierwszym scenariuszem jest scenariusz eskalacji destabilizacji, czyli po prostu zwiększenie intensywności presji migracyjnej ze strony Białorusi na Polskę. W najbliższym czasie na Białoruś będą napływały coraz większe rzesze migrantów, głównie z Bliskiego Wschodu, które dokonują przy wsparciu białoruskich służb przekroczeń granicy polsko-białoruskiej. Opozycyjne media białoruskie już teraz donoszą o zwiększeniu częstotliwości lotów z Bagdadu i innych stolic krajów islamskich do Mińska, a także o wydawaniu mieszkańcom tych krajów już nie tylko wiz indywidualnych uprawniających do wjazdu na Białoruś, ale i wiz grupowych. Oznacza to właśnie, ze nasili się presja migracyjna na Polskę, a co za tym idzie, będą powtarzać się i zwiększać intensywność prowokacje zarówno ze strony migrantów, nierzadko po przeszkoleniu wojskowym/paramilitarnym/terrorystycznym, jak i ze strony służb specjalnych Białorusi (a niewykluczone, że i Federacji Rosyjskiej). Ostatnie przypadki strzałów do polskich funkcjonariuszy i żołnierzy (z amunicji niepenetracyjnej), a także wtargnięcie umundurowanych, nieoznakowanych i uzbrojonych żołnierzy na terytorium Polski, i o wiele bardziej złowróżbne zakłócanie łączności (radiowej i GSM) przez służby/wojsko białoruskie podczas próby przełamania granicy przez grupę imigrantów należy widzieć jako zapowiedź powtarzania się takich działań.
Operacja „Śluza” jest też operacją mającą na celu rozpoznanie bojem: Rosja Sowiecka, za pośrednictwem Białorusi bada środowisko międzynarodowe w celu określenia, na ile oraz na jakie działania może sobie pozwolić teraz i w najbliższych tygodniach, miesiącach, a może i latach.
I tutaj dochodzimy do scenariusza nr 2, czyli scenariusza wojennego. Nie można wykluczyć, w toku zaostrzania się operacji, intensyfikacji dynamiki wydarzeń i prowokacji, eskalacji w kierunku wojny, być może ograniczonej do terenów wschodniej granicy Polski, podobnej do wojny pięciodniowej z Gruzją albo do zajęcia Krymu i Donbasu. W poprzednim wpisie wspomniałem o wystąpieniach Aleksandra Łukaszenki, w których Podlasie i Wileńszczyznę określił jako ziemie białoruskie oraz o scenariuszu ćwiczeń „Zapad-21”, w którym ziemie te były częścią Białorusi i odbijane były przez Białoruś i Federację Rosyjską od agresji polskiej i litewskiej. Realny scenariusz wojenny może polegać właśnie na atakowaniu terenów województwa Podlaskiego oraz Przesmyku Suwalskiego znajdujących się pomiędzy Białorusią a eksklawą królewiecką, niejako na wzor zajecia Abchazji i Osetii Południowej przez Rosję Sowiecką.
Przykrywka propagandowa ewentualnej agresji militarnej ze strony Białorusi (albo i Rosji Sowieckiej, co jest mało prawdopodobne) może być „interwencja humanitarna” wobec Polski, która rzekomo prześladuje i traktuje w sposób niehumanitarny migrantów sztormujących jej granice i która jest siedliskiem i rozsadnikiem nacjonalistycznego i rasistowskiego ekstremizmu. I taka już teraz jest linia propagandowa zarówno Białorusi, jak i Federacji Rosyjskiej – to polska Straż Graniczna, policja i wojsko traktuje migrantów w sposób niehumanitarny. Celem operacyjnym może być wyrąbanie korytarza z Białorusi do eksklawy królewieckiej i tym samym połączenie jej z Rosją Sowiecką, przy jednoczesnym stworzeniu stałego ogniska destabilizacji na terenie Polski. Operacja naporu migracyjnego może być równie dobrze zasłoną dymną: albo ewentualnej ofensywy Rosji Sowieckiej na Polskę z kierunku Kaliningradu, albo tez omawianej niedawno przez amerykańskich ekspertów możliwej otwartej inwazji na Ukrainę. Pierwsza opcja jest jednak mało prawdopodobna (chociaż nie niemożliwa), gdyż niezależnie od tego, który z omawianych tu scenariuszy się spełni, chodzi w operacji o to, by to Białoruś pełniła role głównego agresora, zaś Federacja Rosyjska sterowała nią niejako zakulisowo i z tylnego siedzenia, co dawałoby jej możliwość pozycjonowania się jako ewentualny mediator i rozjemca.
Niezależnie od obrotu spraw i tego, jaki scenariusz zostanie przyjęty, cele strategiczne Rosji Sowieckiej są następujące. Po pierwsze, jest to przywrócenie (i utrzymanie) kontroli nad Polską oraz pozostałymi krajami Międzymorza Bałtycko-Czarnomorskiego poprzez ich zewnętrzną i wewnętrzną (poprzez agentury wpływu i użytecznych idiotów) destabilizację. Po drugie, celem Moskwy jest wywalczenie – poprzez szantaż migracyjny i destabilizację – koncesji dla Moskwy, głównie w zakresie zniesienia sankcji, kolejnych koncesji dla Gazpromu i Rosniefti w Europie, a także, w średnioterminowej i bardziej długofalowej perspektywie, dalszych możliwości ingerencji Rosji Sowieckiej w Europie oraz wymuszania presji na USA, które zwracają się w kierunku współczesnej wersji „splendid isolation”.
***
Pod koniec października sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził, ze Federację Rosyjską i Chiny należy traktować jako jedno zagrożenie. I ma absolutna rację. Mozna wręcz powiedzieć, ze Rosja Sowiecka i ChRL to dwie części („zachodnia” i „wschodnia”) tego samego, komunistycznego imperium. Chiny i Rosja Sowiecka mają – co już niejednokrotnie było tutaj omawiane i wykazywane – wspólne interesy geopolityczne i geostrategiczne: przede wszystkim wspólne dążenie do zdobycia i utrzymania władzy nad kontynentem eurazjatyckim i w dalszej kolejności, nad całym światem. Bardziej konkretnie rzecz ujmując, chodzi o to, by stworzyć nowy, sinocentryczny porządek świata, w którym Federacja Rosyjska pełniłaby rolę rozszerzonego zaplecza strategicznego komunistycznych Chin.
W dniach 17-23 października odbyły się manewry „Morskije Wzaimodiejstwo 2021” prowadzone przez marynarki wojenne Chin i Rosji Sowieckiej na wodach Oceanu Spokojnego. W ramach przygotowań do tych manewrów miało miejsce demonstracyjne przepłynięcie 10 okrętów marynarek wojennych obydwu krajów (5 chińskich i 5 rosyjskich) wokół głównej wyspy Archipelagu Japońskiego, Honsiu, przez japońskie cieśniny Osumi i Tsugaru. Wyraźnie zgrywa się to z ostatnimi prowokacjami komunistycznych Chin wobec Tajwanu, m.in. groźbami aneksji Wysp Pratas czy wręcz sygnałami, które świadczyłyby o inwazji na Tajwan. Rownie niepokojące są informacje o tym, ze komunistyczne Chiny prześcignęły USA w dziedzinie prac nad budową i wdrażaniem pocisków hipersonicznych oraz nowych rakiet uzbrojonych w głowice nuklearne.
Poza tym, na początku października, Rosja Sowiecka udzieliła Chinom poparcia w sprawie Tajwanu, zaś Chiny poparły Moskwę w sprawie budowy Nord Stream 2.
Mozna spodziewać się w rejonie Azji i Indopacyfiku kolejnych działań, zapewne z czasem coraz bardziej zuchwałych, wpisujących się w koncepcje tzw. „wojen hybrydowych”, tyle, ze ze strony ChRL, dokonywanych z cichym bądź otwartym poparciem Federacji Rosyjskiej. Ewentualne, niestety bardzo możliwe obalenie hegemonicznej pozycji USA i ustanowienie „Pax Sinica” może odbyć się niekoniecznie na drodze wielkiej, światowej wojny, ale właśnie kampanii hybrydowych na skale lokalna, rozpętywanych jednocześnie lub w stosunkowo krótkim zakresie czasowym.