22 grudnia 2020 roku odbył się drugi
wspólny patrol lotniczy sił zbrojnych komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej.
Według bloga Once Upon a Time in the West, patrol składać się miał aż z
dziewiętnastu samolotów, włączając w to bombowce Tu-95 i H6K zdolne do
przenoszenia strategicznej broni nuklearnej, samoloty rozpoznania, dowodzenia i
wczesnego ostrzegania A-50 Berijew oraz osłaniające je myśliwce Su-35. Patrol
przeleciał nad wodami Morza Wschodniochińskiego i Morza Japońskiego. Pierwszy
wspólny przelot chińskich i sowieckich samolotów miał miejsce latem 2019
roku.
Według Ministerstwa Obrony Federacji
Rosyjskiej wspólne przedsięwzięcie zostało zrealizowane w celu “rozwijania i
pogłębiania wszechstronnego partnerstwa Rosji i Chin, (...) podwyższania poziomu
współpracy pomiędzy dwoma siłami zbrojnymi, rozszerzania zdolności do wspólnego
działania i wzmacniania strategicznej stabilności”. Według zaś chrlowskiego Global Times,
wspólne patrole powietrzne to sygnał oznajmiający, że ChRL i Rosja Sowiecka są
„fundamentami pokoju i stabilności w rejonie Azji i Pacyfiku oraz w Eurazji”. Nie
trzeba chyba tłumaczyć, że deklaracje te (zwłaszcza wyrażona na łamach Global
Times) faktycznie oznaczają roszczenie Pekinu i Moskwy do panowania na obszarze
Pacyfiku oraz w Eurazji.
Patrol ten był zatem jedynie elementem
większego i długofalowego procesu, wielokrotnie tu opisywanego: obserwujemy nie
tylko zacieśnianie się współpracy wojskowej, ale tworzenie się i wdrażanie wspólnej polityki i strategii ChRL i Rosji
Sowieckiej. Należy też zwrócić uwagę na to, iż integracja polityk obronnych obydwu
państw przebiega równolegle z konwergencją systemów politycznych. Rosja
Sowiecka wprowadza rozwiązania inspirowane wzorcami chrlowskimi i oparte na
chińskiej infrastrukturze. Nawiasem, lot odbył się po deklaracjach o ukończeniu
wspólnego systemu wczesnego ostrzegania oraz po słowach Putina o możliwości formalizacji
istniejącego już de facto sojuszu
wojskowego Federacji Rosyjskiej i Chin.
Pułkownik Robert Maginnis, ekspert
amerykańskiego konserwatywnego Family Research Center ocenił w wypowiedzi dla One
News Now Xi Jinpinga jako dyktatora „tak samo niebezpiecznego, jak Mao Tse
Tung, który zabrał życie ponad 60 milionom obywateli chińskich”. Według
emerytowanego oficera, USA jest w stanie wielofrontowej i wielowymiarowej „podwójnej
zimnej wojny” z ChRL i Federacją Rosyjską. Takie operacje, jak ostatni przelot
nad Morzem Wschodniochińskim i Japońskim nie powinny być zaskoczeniem, a co
więcej będą się powtarzać. Najbliższe lata pokażą, czy tylko w rejonie Azji i
Indopacyfiku, czy może zobaczymy wspólny, sowiecko-chiński patrol nadlatujący z
Kaliningradu.
Mimo, iż oficjalnie przelot nie był
skierowany przeciwko państwom trzecim, to wiadomym jest, że był on próbą
zastraszenia i ostrzeżenia USA i Japonii, a także Korei Południowej i Tajwanu. Wszystkie
te kraje znajdują się pod parasolem nuklearnym Stanów Zjednoczonych. Japonia
stopniowo wyrasta na mocarstwo regionalne, z możliwością stania się mocarstwem
światowym, konkurencyjnym wobec komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej.
Japonia jest już na piątym miejscu w światowym rankingu potencjałów militarnych
i na drugim miejscu w Azji, wyprzedzając już uzbrojone w strategiczną broń
nuklearną Indie i Pakistan. Ponadto, państwa azjatyckie, niezależnie od ich
potencjału militarnego, reagują na komunistyczne prowokacje tak, jak reagować
się powinno: zeszłoroczny przelot spotkał się z salwami ostrzegawczymi z broni
pokładowej myśliwców KF-16 Republiki Korei, a zeszłotygodniowy – z zagłuszaniem
łączności radiowej i nawigacji.
20 listopada na portalu eastasiaforum ukazała się analiza Aleksandra
Koroliewa z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii na temat systemu wczesnego
ostrzegania powietrzno-kosmicznego budowanego od kilku lat wspólnie przez Rosję
Sowiecką i Chiny. Autor skupia się na aspektach technicznych, strategiczno-militarnych
(w tym – wspólnych ćwiczeniach wojskowych) oraz geopolitycznych. Koroliew
informuje, że projekt ten jest już bliski ukończenia.
Jeśli chodzi o aspekt techniczny,
system ten nie jest tarczą antyrakietową sensu stricte, tak jak ten rozwijany
przez USA, tylko zaawansowanym systemem wczesnego ostrzegania. System ten
oparty jest na sprzęcie i oprogramowaniu sowieckim: przede wszystkim na sieci
satelit „Tundra”, umieszczonych w przestrzeni okołoziemskiej oraz modułowego
systemu radarowego „Woronież”, umieszczonego na terytorium komunistycznych
Chin. System ma, pisze Koroliew, „dostarczać informacje z wyprzedzeniem o
trajektorii nadlatującego pocisku, jego prędkości, czasu do osiągnięcia celu
oraz innych informacji krytycznych, niezbędnych do skutecznego przechwycenia”.
Według Koroliewa, Moskwa i Pekin podpisały kontrakt warty 60 mln dolarów
amerykańskich na rozwój oprogramowania do nowego systemu. Głównym wykonawcą ma
być państwowa sowiecka korporacja „Wympieł”, która już od dawna współpracuje z
chińskimi komunistami w zakresie projektów dla wojska.
Od czterech lat przeprowadzane są
dwustronne manewry i symulacje, mające sprawdzić i zgrać komponenty Federacji
Rosyjskiej i ChRL w ramach systemu wczesnego ostrzegania. Ćwiczenia te mają już
charakter regularny i noszą kryptonim „Bezpieczeństwo Przestrzeni”. W 2016 roku
miały one charakter symulacji komputerowej i odbyły się na terenie Centralnego
Instytutu Badawczego Armii Rosyjskiej. Manewry „Bezpieczeństwo Przestrzeni
2017” miały miejsce w Pekinie i miały za zadanie „wzmocnić dwustronną
współpracę i zabezpieczyć strategiczną równowagę w Azji i na Pacyfiku”, jak
podaje za chrlowskim Ministerstwem Obrony Koroliew. Zadaniem szczegółowym było
przećwiczenie wspólnego planowania operacji bojowych podczas prowadzenia obrony
przeciwrakietowej oraz „wzajemne wsparcie ogniowe”. Z kolei edycja ćwiczeń w
roku 2019 miała przećwiczyć reagowania w wypadku ataku na obydwa kraje przy
pomocy pocisków balistycznych i manewrujących. Ćwiczenia „Bezpieczeństwo Przestrzeni
2019” władze Rosji Sowieckiej i komunistycznych Chin wykorzystały już
propagandowo. To w ich kontekście Putin ujawnił plan stworzenia wspólnego
systemu wczesnego ostrzegania na forum Klubu Wałdajskiego.
I tu dochodzimy do aspektów geopolitycznych
i strategicznych opisywanych przez Koroliewa. Budowa przez Moskwę i Pekin
wspólnego systemu wczesnego ostrzegania jest według analityka „(...)
konsekwencją zgodnej i rosnącej konsolidacji chińsko-rosyjskiego strategicznego
sojuszu rozwijającego się od końca Zimnej Wojny.” Jest to „(...) oznaka
chińsko-rosyjskiej długoterminowej współpracy strategicznej, osiągającej nowy,
bardziej zaawansowany, ale w pełni spodziewany etap”. Etap ten jest - według
Koroliewa - osiągnięciem stopnia
integracji wojskowej między ChRL i Federacj Rosyjską i współzależności takiej,
jaka ma miejsce na przykład pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Stworzenie
wspólnego systemu wczesnego ostrzegania przed zagrożeniami z powietrza i kosmosu
oznacza unifikację państwowych systemów ostrzegania w „jeden kompleks”,
obejmujacy obustronną wymianę krytycznie wrażliwych i ważnych informacji. Dalszą
konsekwencją będzie „konwergencja strategii obronnych Rosji i Chin”, a końcowym
efektem – stworzenie „wspólnej polityki obronnej” Moskwy i Pekinu.
Według Koroliewa, Stany Zjednoczone
mogą znaleźć się w punkcie, w którym nie będą zdolne do stawania na
przeszkodzie sojuszowi pomiędzy Rosją Sowiecką a komunistycznymi Chinami,
którego możliwości będą cały czas konsekwentnie rosły. Koroliew określa grę USA
na rozbicie eurazjatyckiej osi i skłócenie Moskwy z Pekinem jako „trudną”. Jednakże
ze względu na wspólne interesy FR i ChRL oraz stopień ich integracji zewnętrznej
i wewnętrznej, rozbicie tego sojuszu jest po prostu niemożliwe.
A wychodząc już poza treść omawianej
analizy Koroliewa, w najbliższej przyszłości będziemy mieli do czynienia z
dwoma nakładającymi się na siebie trendami: z jednej strony będzie postępować
coraz większa integracja i unifikacja Federacji Rosyjskiej i ChRL oraz coraz bardziej
agresywna ich polityka (łącznie z możliwością wywołania konfliktu zbrojnego
albo eskalacji rozgrywających się już), z drugiej zaś, Stany Zjednoczone z nową
administracją Bidena i Harris, będą szukać „normalizacji” stosunków i kolejnego
„resetu” z Moskwą, Pekinem oraz ich realnymi i potencjalnymi sojusznikami, np.
Iranem czy Niemcami.
Na
początku listopada Aleksander Ścios popełnił na twitterze taki oto wpis:
"Rewelacja"
podana przez brytyjski"Sun",jakoby Putin(z powodu Parkinsona)miał
ustąpić w 2021 wygląda na klasyczną dezinformację w stylu sowieckim i może
oznaczać tyle,że w przyszłym roku,po ofensywie chińskiej wojny biologicznej
nastąpi wspólna,rosyjsko-chińska operacja militarna.
Wywołał on dyskusję niewspółmiernie
niestety małą w stosunku do rangi problemu, w której ponadto pobrzmiewały
popłuczyny po XIX-wiecznych mitach i komunistycznych dezinformacyjnych bajkach
o rzekomym konflikcie chińsko-rosyjskim/sowieckim. Tymczasem, symbioza ChRL i
Rosji Sowieckiej jest już zbyt silna, by którakolwiek z jej stron mogłaby
zaryzykować wejście w konflikt ze sobą.
ChRL dąży od samego początku swego
istnienia do obalenia pozycji USA i zdobycia oraz utrzymania światowej
hegemonii. Według oficjalnej doktryny Komunistycznej Partii Chin, deadline to rok 2049, czyli setna
rocznica powstania komunistycznej państwowości chińskiej. Jednym z elementów
niezbędnych do realizacji globalistycznych planów KPCh jest sojusz strategiczny
z Rosją Sowiecką, która w tym układzie miałaby pełnić role chińskiego „współhegemona”,
żandarma oraz strategicznego zaplecza i „dodatku” do komunistycznych Chin.
Przyznał to ostatnio dwukrotnie sam Putin (na spotkaniach Klubu Wałdajskiego w 2019
i 2020
roku), który stwierdził, że wzmacnianie potencjału militarnego komunistycznych Chin
jest w istocie działaniem w interesie Rosji Sowieckiej.
Rutynowe
ćwiczenia czy przygotowania wojenne?
To, co interesuje nas najbardziej przy
próbie rozwinięcia tez Ściosa, to współpraca
wojskowa oraz współpraca w zakresie bezpieczeństwa, a konkretnie, jej
dynamizacja i intensyfikacja, jaka ma miejsce co najmniej od roku 2012-2013. Odbywa
się ona – przypomnijmy – na trzech poziomach: spotkań na wysokim szczeblu
(polityków, wysokich rangą oficerów sił zbrojnych oraz kierownictw aparatów
bezpieczeństwa), wymiany technologii (handel bronią i systemami uzbrojenia), a
także personelu i know-how, zaś poziom trzeci to wspólne ćwiczenia wojskowe.
Intensyfikacja ta ma zwiększyć
wzajemną koordynację i interoperacyjność sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej i Chińskiej
Republiki Ludowej. Ma też znaczenie jako manifestacja polityczna i demonstracja
siły, a także ćwiczenie zdolności ofensywnych przeciwko państwom uznanym za
wrogów przez Pekin i Moskwę.
Przykładowo, ćwiczenia marynarek
wojennych FR i ChRL „Morskie Współdziałanie 2016” odbyły się na wodach Morza
Południowochińskiego, co miało oznaczać poparcie Moskwy dla roszczeń chińskich
na tym akwenie. Ćwiczenia „Morskie współdziałanie 2017” odbyły się na wodach
Morza Śródziemnego i Bałtyku (a dalej, Morza Ochockiego), co oznaczać ma
poparcie ChRL dla polityki Rosji Sowieckiej na terenie Europy Środkowej i
Wschodniej oraz jej „inwestytury” na tym obszarze. Ćwiczenia z tego cyklu mają
na celu również przećwiczenie zdolności do globalnej projekcji siły Chin i
Rosji Sowieckiej na akwenach odległych od „metropolii”.
W ramach Szanghajskiej Organizacji
Współpracy (w której przewodnią rolę gra sojusz Pekin-Moskwa) odbywają się
cyklicznie ćwiczenia pod kryptonimem „Misja Pokojowa”, w której oficjalnie
ćwiczone są operacje antyterrorystyczne i pokojowe, jednakże przy użyciu bardzo
niszczycielskich środków bojowych, jak na tego rodzaju misje. Ćwiczone jest tam
bowiem użycie strategicznych i operacyjnych związków wojsk pancernych, aeromobilnych
i zmechanizowanych, a także broni nuklearnej. Ostatnie dwa lata przyniosły
pewien nowy element w organizacji dwustronnych ćwiczeń: manewry sił zbrojnych
Federacji Rosyjskiej zamieniły się niejako w manewry całego „bloku
eurazjatyckiego”. Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza wzięła udział m.in. w
ćwiczeniach „Wostok 2018”, „Centr 2019” i „Kawkaz 2020”, które częściowo miały
miejsce na poligonach w europejskiej części Rosji.
W ostatnich latach mają także miejsce
regularne ćwiczenia sztabowe chińskiego i sowieckiego systemu obrony
przeciwlotniczej, przeciwrakietowej i kosmicznej, a na zeszłorocznym Forum
Wałdajskim Putin zadeklarował pomoc Chinom w budowie systemu ostrzegania przed uderzeniem
z przestrzeni powietrznej i kosmicznej.
Latem 2019 roku lotnictwo ChRL i FR
dokonało prowokacji
skierowanej przeciwko Korei Południowej i Japonii. Grupa chińskich i sowieckich
samolotów rozpoznawczych i bombowców strategicznych przeleciała przez
przestrzeń powietrzną tych krajów, dokonując zakłócania łączności myśliwców
południowokoreańskich mających za zadanie jej przechwycenie i
najprawdopodobniej prowadziła rozpoznanie radioelektroniczne. Przelot miał dla
Moskwy i Pekinu znaczenie polityczne i propagandowe, i był pierwszą
zaanonsowaną oficjalnie misją bojową mającą za główny cel rozpoznanie bojem.
Chiny i Rosja Sowiecka rozpoczęły
(bądź zdynamizowały) ostatnio współpracę w zakresie szeroko rozumianego cyberbezpieczeństwa,
włącznie z wdrażaniem systemów totalnej inwigilacji ludzi, a także w zakresie
nowoczesnej biotechnologii i bioinżynierii.
Scenariusze
przyszłej wojny
Wiele wskazuje na to, że epidemia COVID-19
to czynnik, który wpisuje się w opisaną przez Jurija Bezmienowa sekwencję
składającą się z czterech faz: (a) fazy demoralizacji, (b) kryzysu i (c) destabilizacji
i (d) normalizacji. Uwolnienie przez komunistów chińskich wirusa SARS-CoV-2019
ma zdynamizować i pogłębić fazę destabilizacji. Czy „normalizacja” może się
odbyć na drodze chińsko-sowieckiej operacji wojskowej? Działania wojenne mają
tu być dopełnieniem prowadzonej przez dekady wojny informacyjnej, ideologicznej,
kinetycznych działań dywersyjnych i plasowania agentów wpływu i szpiegów w strategicznych
punktach systemów politycznych Zachodu, zwłaszcza USA.
Stephen
Blank pisząc o manewrach „Wostok 2018” stwierdził, iż są one dla Moskwy
iPekinu „próbą” przed trzecią wojną
światową. Miałoby o tym świadczyć zaangażowanie, w szczególności ze strony
Federacji Rosyjskiej, ogromnej liczby sprzętu wojskowego i żołnierzy i to ze
wszystkich rodzajów sił zbrojnych (wojska lądowe, wojska specjalne, siły powietrzno-kosmiczne
i marynarki), próbę „triady nuklearnej”, czyli komponentów strategicznych wojsk
rakietowych, lotnictwa i marynarki zdolnych do operowania bronią nuklearną.
Podczas ćwiczeń tych zmobilizowano nie tylko ogromne ilości regularnego,
zawodowego wojska, ale także rezerwistów oraz administrację cywilną, by
sprawdzić jej funkcjonowanie w razie wybuchu pełnoskalowej wojny.
Jeff Nyquist od ponad dwudziestu lat
głosi, iż jednym z głównych celów sowiecko-chińskiej długofalowej strategii
jest pokonanie Ameryki i przejęcie władzy nad światem na drodze światowej
wojny, i to przy użyciu broni masowego rażenia. Uważa on wręcz, że trzecia
wojna światowa jest nieuchronna. Nyquist bierze pod uwagę nawet wariant
pełnoskalowej, skoordynowanej sino-rosyjskiej operacji, w której Rosja Sowiecka
dokonuje ataków przy pomocy międzykontynentalnych pocisków balistycznych, a
ChRL używają wojsk lądowych i marynarki wojennej. Autor ten ma również
następujące poglądy na temat pandemii SARS CoV-2019: po pierwsze, koronawirus
SARS-CoV-2019 jest produktem chrlowskich laboratoriów wojskowych, po drugie,
został uwolniony przez chińskie komunistyczne władze celowo, po trzecie,
obserwujemy „okres
przygotowawczy” do większej ofensywy komunistycznej, w którym władze krajów
komunistycznych m.in. prowadzą różne złożone operacje wpływu w Stanach
Zjednoczonych i na Zachodzie, a także ćwiczą np. Ewakuację do schronów. Nyquist
przeprowadził też dwuczęściowywywiad
z Trevorem Loudonem, znawcą problematyki współczesnego komunizmu, który
twierdzi między innymi, że letnie zamieszki, w których główną rolę grała Antifa
i Black Lives Matter są inspirowane przez Moskwę i Pekin oraz, że mogą one być
wstępem do otwartych działań wojennych.
Pretekstem może być chociażby agresja
komunistów chińskich na Tajwan, uznawany za zbuntowaną prowincję ChRL, a mający
krytyczne dla Pekinu znaczenie strategiczne, bowiem położony jest w tzw.
„wewnętrznym łańcuchu wysp” i jest kluczowy dla panowania nad obszarem
Pacyfiku. Scenariusz, w którym ChRL wywołuje wojnę o panowanie nad obszarem
całości Indopacyfiku jest szeroko omawiany w publicystyce i działalności
naukowej Jacka
Bartosiaka, który – podobnie, jak Nyquist – uważa wojnę chińsko-amerykańską
za rzecz właściwie nieuniknioną.
Możliwy, i od kilku lat szeroko
omawiany także w kręgach już nie podziemnych, tylko establishmentu Zachodu i
państw NATO, jest atak Rosji Sowieckiej na kraje Europy Środkowo-Wschodniej.
Caspar Weinberger już pod koniec XX wieku napisał scenariusz, w którym III
wojna światowa zaczyna się od ataku na Polskę, a kończy się nuklearnym bombardowaniem
miast zachodnioeuropejskich, kapitulacją Zachodu i wycofaniem się USA za Ocean
Atlantycki. Kilka lat temu generał armii brytyjskiej, sir Richard Shirref
napisał powieść „2017. Wojna z Rosją”, w której fabule i akcji, Federacja
Rosyjska zaatakowała i zajęła Łotwę, Litwę i Estonię oraz przypuściła atak na
zmierzające krajom bałtyckim na pomoc siły NATO. Bardzo podobny scenariusz stał
się również kanwą brytyjskiego paradokumentu „Inside the War Room”, gdzie wojna
rozpoczyna się od operacji FSB wzorowanej na modelu aneksji Krymu i rebelii w
Donbasie, a kończy się wymianą deeskalacyjnych uderzeń jądrowych.
Ewentualna wojna światowa, prowadzona
wspólnie przez komunistyczne Chiny i Rosję Sowiecką, może mieć przebieg
skoordynowanych ofensyw w różnych miejscach na świecie: na przykład, Chiny
atakują Tajwan i wojska amerykańskie na obszarze Pacyfiku Zachodniego, podczas
gdy Rosja Sowiecka atakuje w Europie Środkowej.
Wspólna operacja wojskowa wcale nie
musi być jednak operacją czysto militarną, zwłaszcza na skalę dotychczasowych
wojen światowych. O wiele bardziej należy spodziewać się działań o charakterze
kryptomilitarnym, w których siły zbrojne będą pełnić rolę pomocniczą, tak, jak
było to na Ukrainie. Niezależnie od rodzaju i przebiegu, kolejnym teatrem wojny
będzie tak, jak obecnie, cyberprzestrzeń.
Można spodziewać się wspierania przez
Pekin i Moskwę wywrotowych i rewolucyjnych ruchów politycznych takich, jak
międzynarodówki lewackie w rodzaju Antify, Black Lives Matter czy tym
podobnych, będących de facto organizacjami frontowymi partii komunistycznych
różnych odcieni, które dysponują coraz większym spektrum zasobów finansowych,
logistycznyc oraz organizacyjnych, włącznie z tworzeniem i prowadzeniem grup
paramilitarnych czy terrorystycznych. Drugim ostrzem bolszewickich „nożyc”
byłyby organizacje grupujące rasistów, segregacjonistów rasowych czy też „zwykłych”
nacjonalistów i konserwatystów, skłonnych widzieć w Wielkim Białym Putinie „katechona”,
który uratuje Okcydent. Organizacje te będą miały za zadanie siać
destabilizację i rewolucyjny chaos, a być może i przejąć władzę i stać się
kolaborantami wobec Pekinu i Moskwy.
Można wyobrazić sobie scenariusz, w
którym albo jacyś terroryści używają na terenie Stanów Zjednoczonych broni
masowego rażenia (na przykład atomowej albo radiologicznej), które to użycie
dobija osłabioną pandemią amerykańską gospodarkę, albo zamieszek o wiele
większych, niż te, które miały miejsce latem tego roku. Czy to użycie BMR, czy
to zamieszki spowodują anomię i chaos w Ameryce, same zaś zamieszki eskalują w
rewolucyjną wojnę domową, których władze federalne nie są w stanie opanować,
ulegając anomii. Wojska amerykańskie, które do tej pory stanowią pewien czynnik
powstrzymujący sowieciarzy, komunistów chińskich czy innej maści totalitarystów
wycofują się do Ameryki w celu likwidacji skutków kryzysu. Wówczas, Rada
Bezpieczeństwa ONZ, zdominowana przez ChRL, Rosję Sowiecką decyduje o wysłaniu do Ameryki kontyngentu Sił
Pokojowych ONZ, składającego się z wojsk chińskich i rosyjskich.
Opisana w poprzednim wpisie
konwergencja systemowa i technologiczna między komunistycznymi Chinami a Rosją
Sowiecką jest kolejnym przejawem długofalowego procesu, który publicyści
Wydawnictwa Podziemnego określili jako „czwartą fazę” ewolucji komunizmu,
polegającą na zaostrzeniu totalitarnych praktyk po radykalnej odwilży i
liberalizacji w postaci pieriestrojki. W ten sam polityczny trend wpisuje się
reakcja władz Białorusi na protesty po ostatnich wyborach prezydenckich – ostra,
nawet jak na standardy tego państwa. A także próba zabicia przy pomocy środków
paralityczno-drgawkowych Aleksieja Nawalnego – lidera rosyjskiej opozycji
koncesjonowanej przez Kreml i niepodważającej sowiecko-czekistowskich
fundamentów Federacji Rosyjskiej.
Przy okazji, należy stwierdzić, że
popularne na Zachodzie i w Polsce opinie o tym, że rządzona od ponad
ćwierćwiecza przez Aleksandra Łukaszenkę Białoruś jest państwem tyle totalitarnym,
co zewnętrznie suwerennym i niezależnym od Rosji Sowieckiej, są mitami,
podsycanymi najprawdopodobniej przez neosowiecką politykę strategicznej
dezinformacji, na wzór opisywanych choćby przez Anatolija Golicyna
dezinformacjami o rozłamie sowiecko-chińskim czy sowiecko-rumuńskim. Jaki jest
cel operacji „niezależność Łukaszenki”? Przede wszystkim wywołanie wrażenia, że
strefa wpływów Kremla jest wewnętrznie rozbita i poprzez różne koncesje czy też
zabiegi dyplomatyczne i stosunkowo miękkie naciski to na Moskwę, to na Mińsk
można rozgrywać jednych drugimi. Można też powiedzieć, że do tej pory była to
gra w dobrego i złego czekistę, wróć, policjanta, przy czym rolę złego pełnił
Łukaszenka, jako ostatni dyktator Europy. Zupełnie tak, jakby Rosja Sowiecka była
ostoją demokratycznych i liberalnych przemian, i to na Kremlu, nawet w samym
Putinie, widziano potencjał demokratyzacji. Teraz najwyraźniej przyszedł czas
na realizację polityki „zaciśniętej pięści”. Wydaje się też, że przynajmniej w
latach 90 XX wieku Białoruś była dla Moskwy swego rodzaju poligonem, na którym
eksperymentowano powrót do „zjadliwej” fazy totalitaryzmu, po pieriestrojkowej
„pieriedyszce”.
Scenariusz bez alternatywy
Słowem
– Łukaszenka był, jest ibędzie – tak
długo, jak długo pozostaje u władzy – gwarantem wpływów Putina i Rosji
Sowieckiej na Białorusi. Wpływy te przejawiają się zarówno w sferze formalnej i
prawnomiędzynarodowej, jak i faktycznym, strukturalnej zależności Białorusi od
Rosji Sowieckiej. Białoruś jest członkiem Wspólnoty Niepodległych Państw
(jednej z kontynuacji ZSRS),Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, członkiem-obserwatorem
Szanghajskiej Organizacji Współpracy, a także tworzy tzw. Państwo Związkowe
Białorusi i Rosji (powszechnie znane jako ZBiR). Na Białorusi znajdują się
ważne strategicznie bazy wojskowe Federacji Rosyjskiej – stacja ostrzegawcza
systemu obrony przeciwrakietowej w Hancewiczach oraz węzeł łączności
obsługujący okręty podwodne w Wilejce. Ściśle powiązana z Rosją Sowiecką jest –
zdaniem Jerzego
Targalskiego – wierchuszka białoruskich sił zbrojnych oraz białoruska
bezpieka (która nota bene nie siliła się na zmianę skrótu, wzorem sowieckiej
służby patronackiej).
Ostatnie
wizyty białoruskich oficjeli na szczycie SzOW, WNP i ODKB, wizyta szefa Rady
Bezpieczeństwa FR (i byłego szefa FSB) Nikołaja Patruszewa w Mińsku, wizyta
ministra obrony Siergieja Szojgu i wreszcie spotkanie Łukaszenki i Putina w
Moskwie – to wszystko nie wzięło się znikąd i wynika z zależności Białorusi od
Moskwy, której nie zdołały zmienić pozorne zmiany w postaci tzw. rozpadu ZSRS i
fałszywego upadku komunizmu.
Aktualne protesty najpewniej nie
doprowadzą do końca reżimu Łukaszenki, gdyż po pierwsze dysponuje on całym
aparatem bezpieczeństwa i wojskiem, które nawet w przypadku buntu części kadr
bez problemu stłumi wolnościowe dążenia Białorusinów, po drugie – mamy właśnie
do czynienia z etapem zaostrzenia totalitaryzmu. Obalenie Łukaszenki przez
część kadr armii i bezpieki i zainstalowanie któregoś z kontrkandydatów, na przykład
niemal ikonicznej już Ciechanowskiej
(żo czy Babaryki, skądinąd systemowych i promoskiewskich,
jest raczej opcją zapasową. Opozycja białoruska, a co za tym idzie naród
białoruski może zyskać wolność, niepodległość i suwerenność jedynie wtedy,
jeśli całkowicie odrzucą sowietyzm (czyli zależność od neosowieckiej Federacji
Rosyjskiej) i sięgną po radykalne, przemocowe metody walki. Nigdy, nigdzie,
żadna idea nie zwyciężyła z totalitaryzmem, tym bardziej, że jest on bardziej
zaawansowany technicznie niż nawet najlepiej zorganizowane i efektowne marsze.
Jak twierdził onegdaj Oswald Spengler, władza może zostać obalona jedynie przez
inną władzę, nie przez idee, niezależnie od tego, jak szlachetne,
chrześcijańskie, demoliberalne i „moralnie słuszne” by nie były.
Wkroczenie regularnych związków
operacyjnych i taktycznych regularnych sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej na
Białoruś jest raczej mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Już teraz
obserwujemy natomiast działania podobne do stanu wojennego wprowadzonego przez
Jaruzelskiego (jednakowoż bez jego oficjalnego ogłaszania) wsparte przez
„hybrydową bratnią pomoc” w postaci przebranych w białoruskie mundury (bądź
mundury bez jakichkolwiek oznaczeń wskazujących na przynależność państwową) sowieckich
czekistów i żołnierzy (najpewniej podlegających pod wojska specjalne, czy też
korporacje w rodzaju Wagner).
Tło
geopolityczne
Na wszystko, co dzieje się w Europie
Środkowej i Wschodniej należy patrzeć w trzech międzynarodowych kontekstach.
Pierwszym jest sfingowany upadek komunizmu i kontrolowany rozpad ZSRS
(wspomniany wyżej), którego aktualna rozgrywka na Białorusi jest jedną z
konsekwencji. Drugim jest utworzenie i rozwój Bloku Kontynentalnego, opartego o
oś Moskwa-Pekin, a który docelowo ma również objąć także zachodnią Europę.
Trzecim jest cicha wojna prowadzona przez ten blok przeciwko wolnemu światu, z
USA na czele, oraz kontrakcja USA pod przywództwem Donalda Trumpa z udziałem
lokalnych, a coraz mniej licznych sojuszników w Eurazji. Stąd też, pozostanie Łukaszenki na stanowisku
oraz zaostrzenie opresywności reżimu w ogóle, jest w oczywistym interesie Rosji
Sowieckiej. Ważny jest tutaj też aspekt geopolityczny – Białoruś to dla
Rosji/Sowietów centralny obszar Pomostu Bałtycko-Czarnomorskiego, położony
newralgicznie blisko tzw. Bramy Smoleńskiej i Moskwy, a także kluczowy dla
ekspansji na pozostałe kraje Europy Środkowej i Wschodniej (i/lub utrzymania
tam wpływów) oraz dalej, na Europę Zachodnią.
Polityka Łukaszenki i Putina jest
także w interesie ChRL i będzie przez Pekin popierana, zarówno dyplomatycznie,
jak i najpewniej zakulisowo. Dla Pekinu – co zostało tutaj omówione
wielokrotnie – Rosja Sowiecka jest zapleczem strategicznym i jednym z pomostów
łączących Chiny z Europą, a pacyfikacja Białorusi (w taki czy inny sposób) i
pełna reintegracja dawnej strefy sowieckiej z Moskwą powiększyłaby owo zaplecze,
naturalnie przy udziale chrlowskich inwestycji infrastrukturalnych, korporacji
i nowoczesnych technologii.
Niedawno
miało miejsce w Federacji Rosyjskiej „referendum”, w którym przyjęto
konstytucję putinowską. Jest ona zaledwie formalnym usankcjonowaniem stanu
faktycznego: strategii, zjawisk i procesów odbywających się już od blisko
dekady i mających charakter długofalowy.
Celem i efektem tych reform jest jeszcze większa centralizacja i
konsolidacja reżimu poprzez m.in. stworzenie systemu superprezydenckiego, w
którym to prezydent będzie kierował rządem, marionetkowym parlamentem,
sądownictwem i prokuraturą oraz najwyższymi kastami/organami, czyli bezpieką i
wojskiem. Nowa konstytucja zawierać ma oczywiste i naturalne, można rzec, odwołanie
do dziedzictwa ZSRS będącego fundamentem Federacji Rosyjskiej, a konkretnie do
Stalina i stalinizmu oraz dziedzictwa aparatu bezpieczeństwa: od CzeKa, poprzez
GPU, OGPU, NKWD, NKGB, po KGB. W „nowej” konstytucji mają się znaleźć również
odwołania do tradycji rosyjskiego prawosławia oraz państwowotwórczej roli
narodu rosyjskiego (Russkich, nie Rossijan), ale są to zabiegi w dużej
mierze skierowane na zagranicę i kontynuowanie operacji „prawicowego NEP-u”.
Osobiste aspiracje Władimira Putina do „wiecznej” prezydentury są tutaj
istotne, ale są one funkcją stałego wzmacniania środowiska, z którego się
wywodzi, czyli aparatu bezpieczeństwa: wzrostu znaczenia FSB, utworzenia
Gwardii Narodowej (czyli kolejnej bezpieki) a także nadania nowych kompetencji
dla funkcjonariuszy „zwykłej” policji i dyskutowane w 2016
roku plany scalenia FSB i SWR w MGB. Putin dąży nie tylko do przedłużenia
swojej prezydentury (na drodze kuriozalnego zabiegu „wyzerowania” kadencji) do
roku 2036 (a być może dożywotnio), ale także do sukcesji systemu władzy, w
którym centralną rolę gra czekistowskie „głębokie państwo”.
***
Reformy systemu Putina mają również swój
wymiar zagraniczny, pomijany niemal całkowicie w analizach. Jednym z wyjątków
jest prof. Stephen Blank, który w opublikowanym pod koniec lutego artykule Putin's
constitutional changes eschew the West and borrow from China
zwraca uwagę na fakt, iż reformy te są „zapożyczeniem” z modelu chińskiego, a
konketnie, podobnych reform systemu władzy i zarządzania Komunistyczną Partią
Chin realizowanych przez Xi Jinpinga. Gdy Putin wraca do praktyk stalinowskich,
Xi wraca do praktyki maoistowskiej. Konwergencja pomiędzy komunistycznymi
Chinami a czekistowsko-bolszewicką Federacją Rosyjską dotyczy jednak nie tylko
struktur władzy.
Federacja
Rosyjska dąży do zwiększenia totalitarnej kontroli nad cyberprzestrzenią, która
ma się stać przestrzenią podporządkowaną czekistowskiemu „Syndykatowi” (i
Komunistycznej Partii Chin) oraz nad własnym społeczeństwem. I na tym odcinku
kopiują od komunistycznych Chin konkretne rozwiązania
technologiczne. Projekt przekształcenia „runetu” w de facto
intranet, cenzurowany i kontrolowany przez czekistowski reżim, jest
rozwiązaniem wzorowanym na kontroli internetu od lat stosowanej przez ChRL pod
nazwą „Złotej Tarczy”, co pod koniec 2019 roku uzyskało formalną sankcję w
postaci porozumienia pomiędzy Roskomnadzorem a Chińską Administracją
Cyberprzestrzeni, dotyczącego współpracy w zakresie „kontroli treści niezgodnych
z prawem”, czyli po prostu współpracy w zakresie cenzury internetu.
Kreml
stopniowo wdraża system cybernetycznej kontroli i nadzoru nad społeczeństwem i
jednostkami, który nie tylko wzorowany jest na modelu chińskim, ale przede
wszystkim wdrażany i obsługiwany jest przez chrlowskie korporacje
podporządkowane KPCh. System cyberinwigilacji pozwalający na rozpoznawanie twarzy
i innych osobniczych cech dzięki którym możliwa jest dokładna identyfikacja
danej osoby, wprowadzany jest przez chiński Hikvision, będący dostarczycielem
sprzętu, na którym ów system ma operować. Pierwszy etap wdrażania wyżej
wymienonego systemu rozpoczęto na początku 2020 roku w Moskwie, gdzie
zainstalowano 170 tysięcy kamer połączonych z systemami rozpoznawania twarzy. Sieć
5G w Federacji Rosyjskiej (umożliwiająca magazynowanie i szybki przesył
ogromnej ilości danych, a w perspektywie, działanie cybergułagu) jest budowana
wspólnie przez Huawei i rosyjski telekom MTS, na mocy umowy zawartej w 2019
roku. Ponadto, Huawei
współpracuje już od jakiegoś czasu ze Sbierbankiem w zakresie utworzenia,
wdrożenia i administrowania systemem chmur danych o nazwie SberCloud.
Kolejnym ważnym elementem konwergencji
systemów politycznych Rosji Sowieckiej i ChRL jest także ścisła współpraca
pomiędzy Komunistyczną Partią Chin a Jedną Rosją, a także pozostałymi,
koncesjonowanymi partiami: Sprawiedliwą Rosją, Liberalno-Demokratyczną Partią
Rosji Żyrinowskiego i Komunistyczną Partią Federacji Rosyjskiej.
Zdaniem indyjskiego dyplomaty M.K. Bhadrakumara, Moskwa i Pekin będą „współpracować w
celu wzmocnienia swoich systemów politycznych”, czego wyrazem ma być poparcie
dla reform Putina udzielone przez wierchuszkę KPCh, a także poparcie Kremla dla
polityki ChRL wobec Hong Kongu. Tyczy się to jednak wszystkich wyżej
wymienionych procesów politycznych.
Nieco ponad rok temu Jakub Kralka
opublikował tekst o dosyć szokującej tezie: mamy do
czynienia z nowym układem geopolitycznym, który autor nazywa „Rusochinami”.
Teza ta jest opisem faktów, z jednym bardzo istotnym zastrzeżeniem: mowa
powinna być o Sinorosji, albo, by być bardziej precyzyjnym, o Sinosowietach. Wyżej
wymienione procesy długoterminowej perspektywie sprawią bowiem, że
komunistyczne Chiny będą miały niemal całkowity wgląd w politykę Rosji Sowieckiej,
która jednocześnie będzie swego rodzaju poligonem doświadczalnym systemów
kontroli społeczeństwa wdrażanych poza granicami ChRL. Polityka (zarówno
zagraniczna, jak i wewnętrzna) Rosji Sowieckiej staje się funkcją polityki
komunistycznych Chin. Pozornie wydaje się, że Moskwa jest w tym układzie na
straconej pozycji. Jednak dla kagiebowskich elit bycie „strategicznym dodatkiem”
do ChRL (a mówiąc ściślej: rozszerzonym zapleczem strategicznym) jest gwarantem
finansowania swojego permanentnie upadłego kołchozu (sprzedaż broni i surowców),
utrzymania i wzmocnienia kontroli wewnętrznej (chińskie inwestycje w IT), a
także potencjału ekspansji.
***
Wzajemna współpraca mająca
na celu wzmacnianie systemów politycznych ChRL i Federacji Rosyjskiej idzie w parze
– co naturalne – ze stałą współpracą w dziedzinie polityki zagranicznej, a w
szczególności i przede wszystkim, z coraz bardziej agresywną polityką
zagraniczną obydwu państw, coraz to częściej sięgającą po przemoc w postaci
środków militarnych czy po agresywne działania służb specjalnych. Dzięki sojuszowi z Chinami, Rosja Sowiecka może
wymuszać swoje cele i silniejszą pozycję negocjacyjną poprzez agresywną
politykę. Patrząc z drugiej strony Amuru, to sojusz z Moskwą umożliwia Chinom
na takie same działania, ostatnimi czasy również coraz bardziej agresywne.
Sojusz ten to zatem układ, w którym obie strony wzajemnie się wzmacniają i
torują sobie drogi.
Jednym z najbardziej
widocznych, aktualnych przykładów jest współpraca w zakresie wykorzystania
epidemii Covid-19 w charakterze broni biologicznej, informacyjnej, ekonomicznej
i politycznej przeciwko Zachodowi (na czele z USA). Zdaniem
Antoniego Macierewicza,
współpraca ta wygląda następująco: podczas gdy komunistyczne Chiny użyły
Covid-19 jako broni biologicznej, Rosja Sowiecka prowadzi rozbudowaną kampanię
informacyjną. Zarówno Pekin, jak i Moskwa żerują też na pośrednich
konsekwencjach pandemii. Ostatnie wydarzenia w USA należy odczytywać dwojako:
na poziomie wewnętrznym jest to próba przeprowadzenia rewolucji bolszewickiej w
USA i wywołania wojny domowej, zaś na poziomie międzynarodowym jest to
przeniesienie wojny na terytorium przeciwnika, niezależnie od tego, czy i w
jakim stopniu Antifa czy Black Lives Matter są sterowane przez FSB lub/i chrlowskie
Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego.
***
Co opisane tutaj procesy
polityczne oznaczają dla wolnego świata? Po pierwsze to, że głównym zagrożeniem
dla USA oraz części ich sojuszników są Chiny, ale jako element sojuszu
Chiny-Rosja Sowiecka.
Po drugie, konwergencja
pomiędzy Pekinem a Moskwą zaszła tak głęboko, że rozerwanie „Sinosowietów”
poprzez „różniczkowanie” i rozegranie Moskwy przeciw Pekinowi (jak sugeruje
sekretarz stanu USA Mike Pompeo, słusznie postulując globalny sojusz
antychrlowski jako taki) jest niemożliwe, a jedyną rozsądną strategią jest
budowanie przez USA sieci sojuszy obejmujących eurazjatycki „Rimland” i inne
części świata, a skupiających m.in. Polskę i inne kraje Międzymorza, Indie,
kraje Zachodniego Pacyfiku i Oceanii, z których cześć musiałaby zostać
wyposażona w broń nuklearną.
Po trzecie - dla Polski
głównym zagrożeniem jest Rosja Sowiecka, ale wspierana przez komunistyczne
Chiny. To sojusz z Chinami wzmocni Rosję Sowiecką (jeśli nie teraz, „od razu”,
to na pewno w przyszłości, i to nieodległej), dając jej zasoby niezbędne dla
prowadzenia ekspansji na terenie Polski i Międzymorza (oraz utrzymania wpływów
opartych na starych powiązaniach z czasów ZSRS), a także dla prowadzenia
polityki zmierzającej do finlandyzacji Europy. Ponadto, to Rosja Sowiecka
niejako toruje drogę wpływom chińskim w Europie, zarówno w obszarze Międzymorza
Bałtycko-Adriatycko-Czarnomorskiego, jak i Europy Zachodniej.
Odpowiedzialność za pandemię
koronawirusa SARS CoV-2019 ponoszą komunistyczne Chiny. Władze ChRL rozmyślnie
tuszowały jej rozmiar w początkowej fazie, odmawiały przyjęcia pomocy
międzynarodowej, prześladowały lekarzy, dziennikarzy i blogerów bijących na
alarm i próbujących ją zwalczać. Komunistyczna Partia Chin wykorzystuje koronawirusa
jako broń
biologiczną niezależnie od jego pochodzenia i przyczyn pandemii.
Nie jest wykluczona żadna możliwość,
jeśli chodzi o pochodzenie SARS CoV-19. Być może pandemia tego wirusa jest
chrlowskim odpowiednikiem Czernobyla (wypadkiem przy pracy personelu
laboratorium BSL-4 należącego do Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, z emblematem
jak żywo przypominającym logo korporacji Umbrella z serii horrorów „Resident
Evil”!), celowym działaniem w ramach walki o władzę wewnątrz Komunistycznej
Partii Chin, które na
pewnym etapie wymknęło się spod kontroli, albo też, jak twierdzi Jeff Nyquist, ofensywą w ramach długofalowej
strategii „wszechogarniającej wojny”, którą od lat realizuje kierownictwo ChRL.
Zachód
sprowadzony do parteru
Trudno jest teraz przewidywać dokładną
skalę destrukcji, jaką spowoduje pandemia CoV-2019, ale można nakreślić kilka
tendencji i procesów.
Świat zachodni w kształcie, jaki znamy
od jakichś trzydziestu z górą lat, przestał właśnie istnieć. Przykładem mogą
być Włochy i Hiszpania, które stały się de facto państwami upadłymi. Upadł tam
system opieki zdrowotnej, który został dosłownie i brutalnie mówiąc „zapchany”
przez liczne ciężkie i terminalne przypadki CoV-2019. Upadają całe sektory
gospodarki, na czele z turystyką, transportem, spedycją i logistyką. Zerwane
zostały łańcuchy dostaw i przepływy strategiczne na świecie. Także te
prowadzące z Chin, które na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat stały się
fabryką świata, uzależniającą wolny świat od siebie.
Pandemia uderza również w systemy
obrony i bezpieczeństwa zarówno krajów zachodnich (i reszty wolnego świata) z
osobna, jak i całego NATO i tzw. „sojuszu Zachodu”. Pandemia utrudnia
działalność polityczną i wojskową sojuszu, przykładem może być odwołanie
manewrów „Cold Response”, będących demonstracją Zachodu wobec agresywnych
działań Rosji Sowieckiej i Chin w Arktyce i ograniczenie skali manewrów
Defender Europe 2020. Kolejny przykład to aktualna sytuacja na amerykańskim
lotniskowcu „Theodore Roosevelt”, operującym na Oceanie Spokojnym. Lotniskowcowe
grupy bojowe, składające się z lotniskowca i eskortujących oraz zaopatrujących
go okrętów, stanowią podstawę dominacji USA na oceanach i w powietrzu.
Dla państw zachodnich, zarówno obrona
i bezpieczeństwo, ale i gospodarka, a właściwie przede wszystkim
kapitalistyczna i wolnorynkowa (mniejsza o model) gospodarka jest tym, co
Clausewitz określił jako „środek ciężkości”. Pandemia uderza w ten właśnie
środek ciężkości, tym samym niejako cofając kraje Europy Zachodniej, Wielką
Brytanię i Stany Zjednoczone do poziomu permanentnie upadłych gospodarek
komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej. Można spodziewać się uwiądu organów
władzy Unii Europejskiej, być może rozpadu UE, a na pewno jej bardzo poważnego
osłabienia. Można też spodziewać się – co jest o wiele bardziej niebezpieczne –
osłabienia NATO oraz więzów transatlantyckich i transpacyficznych pomiędzy
Stanami Zjednoczonymi a krajami Europy i Azji. Będzie to konsekwencja niestety
pewnego osłabienia Stanów Zjednoczonych. Należy oczekiwać ostatecznego upadku
demoliberalizmu i coraz bardziej intensywnego przekształcenia do w
demobolszewizm; jednocześnie oświeceniowe i demoliberalne mity będą czymś w
rodzaju „zdechłego albatrosa”, noszonego przez dotychczasowe elity, niezależnie
od ich proweniencji.
Spodziewać się należy upadku
dotychczas rządzących elit na Zachodzie, przynajmniej w niektórych krajach,
częściowo też na skutek wzrastającego sprzeciwu wobec nich. Ruchy opozycyjne
będą na pewno w dużej części nastawione radykalnie, rewolucyjnie, być może
proponujące w miejsce demoliberalizmu-demobolszewizmu jeszcze gorszy
totalitaryzm, a w jakiejś części proponujące powrót do autorytaryzmu epoki
przedrewolucyjnej, albo autorytaryzmu de modo Franco, Piłsudski czy Pinochet.
Ukoronowanie
długofalowej strategii KPCh?
Pozornym zaprzeczeniem teorii
(określanych pogardliwie jako „spiskowe”) mówiących, że SARS CoV-19 jest bronią
biologiczną „Made in China” jest to, że koronawirus dotknął w pierwszej
kolejności i w katastrofalnym stopniu Chińczyków. Epidemia uderza w chrlowską
gospodarkę, będącą jednym z motorów ekspansji KPCh i lewarów jej władzy. Trzeba
jednak pamiętać, że historia komunizmu zna wiele przypadków, w których dla
osiągnięcia taktycznych bądź strategicznych interesów komunistyczych elit
dokonywano zbrodni ludobójstwa albo innych posunięć, które dla tzw. człowieka
Zachodu wydawały się zupełnie irracjonalne z ekonomicznego czy politycznego
punktu widzenia, nie mówiąc już o ich moralnym aspekcie.
Wspomnieć tutaj można choćby terror
rewolucji bolszewickiej w Rosji, Hołodomor, rewolucję kulturalną i „wielki
skok” Mao. Bliższe nam przykłady to pomysły Gomułki i Olszowskiego z grudnia
1970 roku, które zakładały użycie przeciw robotniczemu powstaniu na Pomorzu
lotnictwa oraz artylerii. Dla komunistów nie liczy się gospodarka tak, jak
liczy się ona i jest rozumiana przez demoliberalny (mniej lub bardziej) Zachód
czy kraje takie, jak Japonia czy Korea Południowa. Jest ona zaledwie środkiem
do osiągnięcia, sprawowania, ekspansji i utrzymania władzy. ChRL-owska wersja
NEP-u w wykonaniu Deng Xiaopinga, Jiang Zemina i Hu Jintao była po prostu
etapem „wszechogarniającej wojny”, mającym na celu podłączenie się do
zachodnich systemów ekonomicznych, ekspansję i pasożytowanie na nich.
Od roku 2012 ma miejsce zmiana
kierunku. Reformy systemu władzy przeprowadzane przez ekipę Xi Jinpinga to
odejście od dengowskiego NEP-u i powrót do „zjadliwego” etapu komunizmu,
znanego z czasów Stalina i Mao. Oznacza to nie tylko scentralizowanie sposobu
zarządzania wewnątrz chińskiej kompartii, ale przede wszystkim coraz bardziej
agresywną i opresywną politykę wewnętrzną i międzynarodową. Wzmogły się
prześladowania Tybetańczyków, naród muzułmańskich, turańskich Ujgurów niemal w
całości umieszczono w gułagu, prześladuje się religijnych buddystów, wyznawców
Falun Gong i chrześcijan wszystkich odłamów i kościołów, o ile nie przyjmą
prymatu KPCh. Wdraża się również system permanentnej kontroli społecznej,
oparty na wszechobecnej cybernetycznej inwigilacji. W polityce zagranicznej
zaś, ma miejsce między innymi budowa i zacieśnianie sojuszy politycznych,
wojskowychi ekonomicznych, mających
umożliwić realizację mocarstwowych i globalistycznych interesów Komunistycznej Partii
Chin (na czele z sojuszem Pekin-Moskwa, Szanghajską Organizacją Współpracy czy
NJS).
Tutaj dochodzimy do kolejnej bardzo
ważnej kwestii: komunistyczne Chiny mają w wykorzystaniu pandemii koronawirusa
do osiągnięcia swoich celów strategicznego sojusznika (i „pomocnika”) – Federację
Rosyjską. Jak pisze Ołeksandr Danyluk w International
Policy Digest, Pekin i Moskwa wspólnie i w porozumieniu wykorzystują
pandemię do „zmiany światowego krajobrazu geopolitycznego”, osłabienia Unii
Europejskiej i NATO, a w konsekwencji do „wzmocnienia swojej międzynarodowej
pozycji”. To ostatnie stwierdzenie należy niestety uznać za eufemizm – mamy do
czynienia z początkiem sekwencji wydarzeń, których bezpośrednim następstwem
będzie, a przynajmniej ma być (w strategii Pekinu i Moskwy) obalenie pozycji
USA i ustanowienie nowego ładu światowego, w którym hegemonem będą
komunistyczne Chiny, z udziałem Rosji Sowieckiej (i pomniejszych państw,
podobnie miłujących pokój) oraz ich zachodnich kolaborantów, klientów i
użytecznych idiotów.
Korzyści
dla ChRL. Na co grają Chiny
Dzięki paraliżowi systemów zachodnich,
tworzy się dla elit komunistycznych (zarówno z KPCh i kremlowskiej „korporacji
czekistów”) środowisko, w którym mogą one funkcjonować równie sprawnie co dotychczas,
w zglobalizowanym neoliberalizmie.
Aktualnie, Europa (Włochy, Hiszpania)
i Stany Zjednoczone zostały ogłoszone przez WHO jako epicentra pandemii. ChRL
może zatem przystąpić do „pomocy” Włochom wysyłając tam personel medyczny i sprzedając
sprzęt niezbędny dla zachowawczego leczenia i profilaktyki, odpowiednio:
respiratory, indywidualne środki ochrony i dezynfekcji itp. W ten sposób ChRL
nie tylko nadrabia straty polityczne, gospodarcze i wizerunkowe poniesione w
pierwszych fazach epidemii, ale również prowadzi działania określane jako
„rozwiedka bojom”. ChALW monitoruje i analizuje, jaka dokładnie jest skala
destrukcji spowodowana wirusem, sposób w jaki są wdrażane procedury
antykryzysowe, pozyskuje masowe dane systemów opieki zdrowotnej dotyczące
milionów obywateli. Wojska OPBMR i medyczne mogą też tą drogą pobierać materiał
badawczy, który może zostać wykorzystany do prac nad kolejną bronią
biologiczną. Podobne działania podjęła Rosja Sowiecka, krótko po wysłaniu do
Włoch transportów z Chin (zapewne po rozmowach telefonicznych pomiędzy Xi,
Putinem, Szojgu i Miszustinem).
Są to zaledwie pierwsze akordy nowej
polityki zagranicznej ChRL, która ma za cel ostateczne pokonanie USA w coraz
gorętszej fazie „nowej zimnej wojny”, być może finałowej fazie długofalowej
komunistycznej strategii. Komunistyczne Chiny przedstawiają się teraz jako
pierwsza, najbardziej dotknięta ofiara koronawirusa, która po oficjalnym,
propagandowym i pokazowym jego „pokonaniu”, pomaga (wraz z Rosją Sowiecką) najbardziej
poszkodowanym krajom Zachodu, między innymi poprzez sprzedaż indywidualnych środków ochrony przed skażeniami czy
respiratorów (nota bene, przeważnie lipnej jakości). Jest to – jak opisuje Hanna Shen – element transakcyjnej polityki
zagranicznej: całkiem możliwe, że za jakiś czas ChRL może domagać się na
przykład tego, by w zamian za geszefciarskie sprzedawanie „pomocy” materiałowej
i medycznej kraje zachodnie zgodziły się na budowę sieci 5G przez Huawei. Następne
kroki Chin, których można (czy wręcz należy się spodziewać) to „pomoc” w
odbudowie zrujnowanych gospodarek, na przykład poprzez skup potaniałych aktyw
upadłych firm, całych przedsiębiorstw, a być może nawet całych państw, w
zależności od rozmiaru destrukcji, jaką wywoła kryzys ekonomiczny będący efektem
pandemii.
Wreszcie, komunistyczne Chiny
wykorzystają pandemię do eksportu neokomunistycznej ideologii i praktyki władzy
do krajów zachodnich, niezależnie od ich aktualnego i potencjalnego dotknięcia
pandemią. Megakryzys ekonomiczny i polityczny będący konsekwencją pandemii może
być przyczynkiem, by wprowadzić (i to permanentnie) drakońskie metody kontroli
społeczeństwa, które chrlowska machina wojny informacyjnej przedstawia jako
skuteczne metody walki z chorobą i utrzymywania zdrowia publicznego, jak pisze
profesor Hal Brandsna łamach Bloomberga.
Za tym będzie iść eksport nie tylko ideologii, ale również chrlowskiego
know-how i rozwiązań technologicznych, czego ziarna zostały już zasiane
wcześniej, np. w postaci ekspansji chrlowskich telekomów ze znanym wszystkim
Huawei na czele. Można przewidywać, że Pekin (wspólnie i z wydatną pomocą
Moskwy) będzie z jeszcze większą intensywnościa ingerował w procesy polityczne,
które będą miały miejsce w dotkniętych pandemią krajach Zachodu. Gdy dojdzie
tam do rewolucji, czy nawet mniej radykalnych i dynamicznych niepokojów, komunistyczne
Chiny i Rosja Sowiecka będą rozgrywały wewnętrznymi konfliktami, wspierając
zantagonizowane ich strony.
Moskwa będzie też grała na uzyskanie
większej politycznej swobody manewru zarówno w „swojej” bliskiej zagranicy, jak
i na Zachodzie. Można się spodziewać nacisków na zniesienie sankcji
gospodarczych. Możliwe jest też wzmocnienie obecności na terenach będących
dawnym sowieckim imperium wewnętrznym i zewnętrznym, na przykład pełna i
formalna aneksja Białorusi i wzmocnienie na tym terenie obecności militarnej.
Sukcesy i/lub porażki biologicznej
wojny informacyjnej Pekinu i Moskwy będą zależeć przede wszystkim od tego, jak
mocno pandemia uderzy w Stany Zjednoczone i ich potencjał polityczno militarny oraz
możliwości projekcji siły, a także od tego, w jaki sposób w dłuższej
perspektywie USA będą na sytuację reagowały.
Warto jednak rozwinąć jednak ciekawą i słuszną tezę doktora Targalskiego, mianowicie o tym, że niemożliwy jest ani konflikt pomiędzy dwoma komunistycznymi mocarstwami, ani rozerwanie ich sojuszu. Sojusz Pekin-Moskwa jest niejako naturalnym stanem rzeczy i wynika nie tylko z interesów bieżących, ale przede wszystkim długofalowych interesów strategicznych, warunkowanych imperialno-bolszewicką naturą obydwu państw. Antyamerykanizm (i antyokcydentalizm) nieformalnego sojuszu Pekin-Moskwa, o którym mówi dr Targalski, jest po prostu pochodną tego, iż oba te państwa dążą do zdobycia i utrzymania statusu światowych mocarstw i do światowej hegemonii. Komunistyczne Chiny i Federacja Rosyjska są z powodów geopolitycznych i geostrategicznych skazane na obustronną współpracę: mogą swoje cele realizować wyłącznie w ramach relacji będących nieformalnym, ale faktycznym sojuszem polityczno-militarno-gospodarczym.
Dla ChRL (a ściślej rzecz ujmując dla Komunistycznej Partii Chin, jak świetnie tłumaczy generał brygady Robert Spalding w książce „Niewidzialna Wojna”) sojusz z Moskwą jest najważniejszym elementem „nowego porządku światowego” Made in China, czyli globalnego systemu organizacji, instytucji, wpływów oraz mniej lub bardziej formalnych sojuszy, który ma zapewnić KPCh globalną dominację. Obszar Rosji jest też dla Chin ważnym zapleczem strategicznym: strefą łącznikową z obszarem euroatlantyckim i arktycznym oraz dostarczycielem surowców. Chiny nie stanowią zagrożenia dla Federacji Rosyjskiej, jak błędnie stwierdził premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Die Welt”: dla czekistowskiego syndykatu sojusz z KPCh jest wręcz gwarantem utrzymania i poszerzania wpływów (u siebie, w „bliskiej zagranicy” i na świecie) a „groźba” stania się „młodszą siostrą Chin” (jak to określa dr Targalski) i ich zapleczem strategicznym jest kosztem koniecznym.
Brak formalizacji i instytucjonalizacji sojuszu (nie licząc Szanghajskiej Organizacji Współpracy, BRICS czy wymienionego w programie Traktatu o Dobrosąsiedztwie i Przyjaznej Współpracy z 2001 roku) to bardzo dobry kamuflaż, zakłócający postrzeganie tego sojuszu wśród zachodnich ekspertów i decydentów. Dzięki takiemu „strategicznemu partnerstwu” obydwa państwa mogą z osobna realizować nieraz skrajnie różne strategie, będące jednocześnie częściami jednej neokomunistycznej mega-strategii.
Ogromnym zagrożeniem dla wolnego świata jest rozwijająca się współpraca w zakresie wprowadzenia przez Federację Rosyjską systemu kontroli społeczeństwa i systemu tzw. „kredytu społecznego”. W listopadzie ubiegłego roku, Nowaja Gazieta ujawniła zamiary wprowadzenia, na razie „jedynie” przez merostwo Moskwy, projektu „Inteligentnego Miasta” („Umnyj Gorod”), będącego de facto kopią rozwiązań zastosowanych w Pekinie, Szanghaju, Shenzhen czy okupowanym Turkiestanie Wschodnim. Cyfrowa inwigilacja oparta o sztuczną inteligencję umożliwiającą funkcjonowanie sieci bardzo precyzyjnych kamer i zarządzanie ogromną ilością danych ma zostać wdrożona do 2030 roku (zapewne po wprowadzeniu jej na pełną skalę w ChRL). Sowieckie korporacje, Rostec i Ntech Lab ściśle w tym zakresie współpracują z władzami ChRL. Można wręcz powiedzieć, że sowieciarze rosyjscy będą podwykonawcami korporacji podporządkowanych KPCh.
***
Sojusz strategiczny pomiędzy Rosją Sowiecką i komunistycznymi Chinami jest jednym z najważniejszych czynników, które zadecydują o kształcie polityki światowej nie tylko w najbliższym czasie, ale w ciągu najbliższych dekad. Trwa ukryta wojna prowadzona przez blok kierowany przez oś Pekin-Moskwa przeciwko Stanom Zjednoczonym, ich sojusznikom, ale i państwom neutralnym. Doktor Targalski mówi o możliwości rozszerzenia się tandemu ChRL-Federacja Rosyjska na Iran, co jest zresztą od dawna faktem; pod koniec grudnia 2019 roku Chiny, Rosja Sowiecka i Iran przeprowadziły wspólne ćwiczenia marynarek wojennych w rejonie Zatoki Perskiej i Morza Arabskiego. Nie tylko zresztą o Iran, bowiem mają miejsce coraz śmielsze przymiarki do włączenia w orbitę wpływów osi Pekin-Moskwa również Niemiec i Francji, a wraz z nimi całej Unii Europejskiej.
Wróćmy jednak do Iranu. Islamski ekstremizm od lat stanowi narzędzie w rękach sowieciarzy, bez względu na zmiany nazw i skrótowców. „Proxy” Kremla (ale i w sposób bardziej zakulisowy – Pekinu) stanowił afgański Taliban, Al-Qaida i Państwo Islamskie, sojusznikiem ZSRS/FR i ChRL jest też Islamska Republika Iranu, która swoje powstanie zawdzięcza między innymi ZSRS. Amerykanom i tzw. Koalicji Antyterrorystycznej udało się na tyle zdezintegrować Al-Kaidę, że dzisiaj nie stanowi ona już takiego zagrożenia, jak w latach pierwszych XXI wieku. Islamizm odrodził się jednak w straszliwej inkarnacji Państwa Islamskiego, którego plan stworzenia i utrzymania Kalifatu legł w gruzach pod amerykańskimi bombami lotniczymi i rakietami oraz pod ostrzałem kurdyjskich kałasznikowów. Amerykańscy "specjalsi" zabili kalifa Ibrahima, ale nie zabito idei Kalifatu. Nie ma on już jednak niezwykle ważnego atrybutu w postaci państwa o regularnej strukturze politycznej i militarnej, jakim dysponował on jeszcze niespełna dwa lata temu.
Tandem Moskwa-Pekin musi mieć agresywnego „sojusznika”, którego zadaniem będzie po pierwsze – destabilizowanie Zachodu, po drugie – wiązanie sił wojskowych państw zachodnich na Bliskim Wschodzie, co ułatwić ma działanie Rosji Sowieckiej i komunistycznych Chin. To między innymi dzięki (koniecznej) „wojnie z terroryzmem” i operacje wojskowe w Afganistanie i w Iraku, Rosja Sowiecka mogła rozbudować system penetracji Europy Zachodniej, ChRL rozbudowywać potencjał technologiczny, ekonomiczny i militarny, a obydwa państwa mogły – w cieniu islamskiego zagrożenia i wyniszczającej wojny z nim – nie zwracając uwagi świata, zbudować i umocnić sojusz. Poza tym, agresywny islamizm musi się odrodzić, gdyż wynika to z samej natury islamu, zdominowanego przez aszarytyzm.
Można spekulować, że miejsce Al-Qaidy i Daesh w geopolitycznym ekosystemie miała zająć właśnie Islamska Republika Iranu (równolegle z coraz bardziej islamizującą się i coraz bardziej agresywną Turcją), która posiada wszystkie niezbędne do tego siły i środki, na czele z Islamskim Korpusem Gwardii Rewolucyjnej, który śmiało można określić jako „małe KGB”. Gwardia Rewolucyjna patronuje nie tylko Hezbollahowi, Hamasowi, rządowi Assada czy też partyzantce Huthi w Jemenie, ale ma wpływy nawet w Ameryce Południowej, współpracując z kolumbijskim FARC czy bezpieką wenezuelską.
Egzekucja dokonana przez USA na dowódcy tej służby, generale Soleimanim i kilku innych członkach jej wierchuszki to taktyczny i strategiczny majstersztyk. Na poziomie taktycznym, zlikwidowano główny cel, bez ofiar w postaci niewinnych cywilów. Na poziomie strategicznym, dokonano ataku w sam „środek ciężkości” struktury polityczno-wojskowej nieprzyjaciela, używając pojęć Clausewitzowskich, i o to właśnie chodziło, wbrew histerii nowej, „prawicowej” generacji agentury i użytecznych idiotów, jojczących o tym, że zabicie generała ma świadczyć o przynależności USA do „cywilizacji turańskiej”. Dokonano dekapitacji irańskiego aparatu wpływów zagranicznych i represji wewnętrznych, a tym samym znacząco osłabiono potencjał Islamskiej Republiki Iranu, być może unikając w ten sposób dalszych, kosztownych i wyniszczających regularnych działań wojennych.
Być może, choć to tylko moja teza robocza, decyzja o likwidacji generała Soleimaniego zapadła nieprzypadkowo po wspomnianych wcześniej morskich manewrach Iranu, Rosji Sowieckiej i Chin. Niemal na pewno było to ostrzeżenie wobec nich, oprócz wspomnianego osłabienia ich sojusznika i oczyszczenia przedpola. Ponadto, gdy w tak znaczący sposób osłabi się takie państwa, jak Iran, czy też islamskie organizacje terrorystyczne, Stany Zjednoczone będą mogły bardziej skupić się na pozostałych, ważniejszych strefach starć z blokiem kontynentalnym: Europie (zwłaszcza Europie Środkowo-Wschodniej – wschodnim froncie NATO) oraz obszarze Indopacyfiku.
***
Od końca roku 2019 Rosja Sowiecka prowadzi kolejną kampanię dezinformacyjną przeciwko Polsce i Polakom, polegającą na dyskredytowaniu przedwojennego niepodległego państwa polskiego jako cichych sojuszników III Rzeszy oraz współsprawców Holocaustu Żydów. Moskwa w ten sposób poparła żydowskie organizacje roszczeniowe, zbijające kapitał na prowadzeniu „przemysłu Holocaust”, a także państwo Izrael, a ściślej, wpływowe – zarówno lewicowe, jak i prawicowe – kręgi polityczne w Izraelu, o nastawieniu z gruntu antypolskim. Operacja ta ma trzy zasadnicze grupy docelowe: zachodni mainstream, celem pogłębienia orientacji przychylnej Moskwie, wspomniane już środowiska żydowskie oraz Państwo Izrael, a także polską (a raczej peerelowską) lewicę, w celu wzmocnienia „lewej nogi” przychylnej sobie orientacji politycznej, agentury wpływu oraz użytecznych idiotów. Ta operacja – wraz z całym, wewnątrzpolskim kontekstem – wymaga jednak osobnego, bardziej szczegółowego omówienia.