22 grudnia 2020 roku odbył się drugi wspólny patrol lotniczy sił zbrojnych komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej. Według bloga Once Upon a Time in the West, patrol składać się miał aż z dziewiętnastu samolotów, włączając w to bombowce Tu-95 i H6K zdolne do przenoszenia strategicznej broni nuklearnej, samoloty rozpoznania, dowodzenia i wczesnego ostrzegania A-50 Berijew oraz osłaniające je myśliwce Su-35. Patrol przeleciał nad wodami Morza Wschodniochińskiego i Morza Japońskiego. Pierwszy wspólny przelot chińskich i sowieckich samolotów miał miejsce latem 2019 roku.
Według Ministerstwa Obrony Federacji
Rosyjskiej wspólne przedsięwzięcie zostało zrealizowane w celu “rozwijania i
pogłębiania wszechstronnego partnerstwa Rosji i Chin, (...) podwyższania poziomu
współpracy pomiędzy dwoma siłami zbrojnymi, rozszerzania zdolności do wspólnego
działania i wzmacniania strategicznej stabilności”. Według zaś chrlowskiego Global Times,
wspólne patrole powietrzne to sygnał oznajmiający, że ChRL i Rosja Sowiecka są
„fundamentami pokoju i stabilności w rejonie Azji i Pacyfiku oraz w Eurazji”. Nie
trzeba chyba tłumaczyć, że deklaracje te (zwłaszcza wyrażona na łamach Global
Times) faktycznie oznaczają roszczenie Pekinu i Moskwy do panowania na obszarze
Pacyfiku oraz w Eurazji.
Patrol ten był zatem jedynie elementem
większego i długofalowego procesu, wielokrotnie tu opisywanego: obserwujemy nie
tylko zacieśnianie się współpracy wojskowej, ale tworzenie się i wdrażanie wspólnej polityki i strategii ChRL i Rosji
Sowieckiej. Należy też zwrócić uwagę na to, iż integracja polityk obronnych obydwu
państw przebiega równolegle z konwergencją systemów politycznych. Rosja
Sowiecka wprowadza rozwiązania inspirowane wzorcami chrlowskimi i oparte na
chińskiej infrastrukturze. Nawiasem, lot odbył się po deklaracjach o ukończeniu
wspólnego systemu wczesnego ostrzegania oraz po słowach Putina o możliwości formalizacji
istniejącego już de facto sojuszu
wojskowego Federacji Rosyjskiej i Chin.
Pułkownik Robert Maginnis, ekspert
amerykańskiego konserwatywnego Family Research Center ocenił w wypowiedzi dla One
News Now Xi Jinpinga jako dyktatora „tak samo niebezpiecznego, jak Mao Tse
Tung, który zabrał życie ponad 60 milionom obywateli chińskich”. Według
emerytowanego oficera, USA jest w stanie wielofrontowej i wielowymiarowej „podwójnej
zimnej wojny” z ChRL i Federacją Rosyjską. Takie operacje, jak ostatni przelot
nad Morzem Wschodniochińskim i Japońskim nie powinny być zaskoczeniem, a co
więcej będą się powtarzać. Najbliższe lata pokażą, czy tylko w rejonie Azji i
Indopacyfiku, czy może zobaczymy wspólny, sowiecko-chiński patrol nadlatujący z
Kaliningradu.
Mimo, iż oficjalnie przelot nie był
skierowany przeciwko państwom trzecim, to wiadomym jest, że był on próbą
zastraszenia i ostrzeżenia USA i Japonii, a także Korei Południowej i Tajwanu. Wszystkie
te kraje znajdują się pod parasolem nuklearnym Stanów Zjednoczonych. Japonia
stopniowo wyrasta na mocarstwo regionalne, z możliwością stania się mocarstwem
światowym, konkurencyjnym wobec komunistycznych Chin i Rosji Sowieckiej.
Japonia jest już na piątym miejscu w światowym rankingu potencjałów militarnych
i na drugim miejscu w Azji, wyprzedzając już uzbrojone w strategiczną broń
nuklearną Indie i Pakistan. Ponadto, państwa azjatyckie, niezależnie od ich
potencjału militarnego, reagują na komunistyczne prowokacje tak, jak reagować
się powinno: zeszłoroczny przelot spotkał się z salwami ostrzegawczymi z broni
pokładowej myśliwców KF-16 Republiki Korei, a zeszłotygodniowy – z zagłuszaniem
łączności radiowej i nawigacji.