Zwycięstwo
Putina w „wyborach prezydenckich”, które odbyły się 18 marca
2018 roku, w czwartą rocznicę aneksji Krymu przez Rosję Sowiecką,
było oczywistością. Wysoka frekwencja i wysoki wynik towarzysza
pułkownika – na tle poprzednich – świadczy o legitymizacji jego
kolejnej kadencji i mocnej pozycji w neosowieckiej elicie. Wysokie
"poparcie" Putina należy jednak traktować nie tak, jak w
przypadku przywódców państw demokratycznych, ale jako efekt
sprawności aparatu państwowego oraz poparcie Putina przez grupę,
bądź konglomerat grup faktycznie sprawujący władzę w Federacji
Rosyjskiej.
Źródło:
larussophobe
Era
Putina a długofalowa strategia
Anatolij
Golicyn w wydanej w roku 1984 książce „Nowe kłamstwa w miejsce
starych...” przewidział, że po okresie pieriestojki i
liberalizacji nadejdzie czas rekomunizacji, konsolidacji i umocnienia
władzy sowieckiej, połączony ze wzmocnieniem i rozszerzeniem bloku
komunistycznego. Nie przewidział on, że władza komunistyczna
porzuci ideologię oraz dotychczasowe formy instytucjonalne, ani też
tego, że Związek Sowiecki ulegnie rozpadowi. Ale są to jedynie
"szczegóły techniczne", gdyż pod względem czy to
personalno-kadrowym, czy to prawnomiędzynarodowym, czy to kierunków
polityki wewnętrznej i zagranicznej, mamy do czynienia z kontynuacją
systemu sowieckiego, więzy łączące byłe republiki sowieckie i
kraje „postkomunistyczne” z centralą w Moskwie nie zostały (z
małymi wyjątkami) zerwane, a tym samym jest to spełnienie lwiej
części prognoz Golicyna.
Można
powiedzieć, że w efekcie transformacji ustrojowej, partia
komunistyczna została zastąpiona w roli wiodącej siły politycznej
przez aparat bezpieczeństwa, który zresztą przeprowadził operację
„przebudowy”: według różnych szacunków, od 70 do 80 procent
elit politycznych Federacji Rosyjskiej wywodzi się z sowieckich
specsłużb – głównie z KGB i jej spadkobierczyni – FSB, ale
również SWR (kontynuacja I Zarządu Głównego KGB), wojska, GRU,
FSO, SBP i ostatnio Gwardii Narodowej. Wielu politologów i
historyków twierdzi, że faktycznym rządem Federacji Rosyjskiej
jest nie rząd
aktualnego premiera ani nawet administracja
prezydenta, tylko Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, w której
czołowe miejsca zajmują wysokiej rangi czekiści i wojskowi.
To
właśnie za panowania Putina rozpoczęto wdrażanie opisanej przez
Golicyna fazy powrotu do praktyk totalitarnych i reintegracji bloku.
Powstał sojusz Rosji Sowieckiej z komunistycznymi Chinami:
rozpoczęto wielowymiarową współpracę polityczną, dyplomatyczną,
wojskową i ekonomiczną (bądź ją zacieśniono tam, gdzie istniała
wcześniej), powstały mniej lub bardziej formalne, mniej lub
bardziej sprawnie działające organizacje i platformy współpracy,
których kręgosłupem jest sojusz Moskwa-Pekin. Rozpoczęto proces
reintegracji i reaktywacji imperium sowieckiego głównie w oparciu o
starą komunistyczną nomenklaturę i agenturę, ale
także o wspólnotę interesów gospodarczych i politycznych pomiędzy
"dawnym" centrum a peryferiami. Również i temu nadane
zostały mniej lub bardziej sprawne organizacje i instytucje. To w
„erze Putina”, Federacja Rosyjska rozpoczęła wdrażanie tzw.
doktryny Fomina, mającej początek jeszcze na przełomie lat 70 i 80
ubiegłego wieku, a której celem jest utworzenie neutralnej Europy
nie tylko przy pomocy wpływów agenturalnych, dyplomatycznych i
politycznych, ale także z pomocą bardziej atrakcyjnej dla
przywódców zachodnich ekspansji gospodarczej, zwłaszcza
surowcowej.
Zupełnym
„przypadkiem” właśnie za prezydentury Putina bolszewicy albo
ich poputczicy zaczęli przejmować władzę w krajach dotąd
niekomunistycznych, w szczególności w krajach Ameryki Łacińskiej,
takich jak Brazylia, Wenezuela, czy Boliwia. Chwalona
przez
demoliberalnych intelektualistów
konwergencja pomiędzy totalitarnym Wschodem a demokratycznym
Zachodem
przybrała szczytowe rozmiary, doprowadzając do znaczącego
osłabienia świata zachodniego, na czele z USA (co przynajmniej
spowolniła administracja Trumpa).
Mniej
więcej na przełomie dwóch pierwszych dekad XXI wieku wdrożono tak
zwany „prawicowy NEP”, polegający na wspieraniu i wykorzystaniu
w charakterze agentury wpływu i użytecznych idiotów ruchów
kontestujących system demoliberalny, zarówno z prawa, jak i lewa.
Trzeba
tu
zauważyć, iż polityka ta bazuje na zbieraniu zysków z
prowadzonej
wcześniej, jeszcze za czasów ZSRS
„konwergencji” z Zachodem oraz implantowania tam komunizmu w
postaci tzw. marksizmu kulturowego, gramszyzmu czy politycznej
poprawności. W tej operacji mainstreamowe elity liberalne i lewicowe
z krajów Europy Zachodniej i USA, przeniknięte przez globalistów i
tzw. „Pokolenie ‘68” z jednej strony, jak i prorosyjscy
(prosowieccy) konserwatyści, prawica i nacjonaliści (czy też
radykalna, „antysystemowa” lewica), stanowią dwa ostrza tych
samych, kagiebowskich nożyc.
Za
czasów Putina poważnie zainwestowano także
w wojsko.
Siły zbrojne Federacji Rosyjskiej zmodernizowano pod względem
organizacyjnym i technologicznym na tyle, że nie przypominają już
one stanu z lat ‘90 XX wieku, wojen czeczeńskich, a nawet agresji
na Gruzję z 2008 roku. Co więcej, siły zbrojne i przemysł
zbrojeniowy Rosji Sowieckiej stały się realnym i skutecznym
instrumentem polityki, nie tylko w sensie stricte (wspomniana wojna
pięciodniowa przeciw Gruzji, aneksja Krymu i walki w Donbasie,
bratnia pomoc dla Syrii), ale jako skuteczny „straszak” i
instrument w ramach polityki dezinformacji. Jeszcze kilka lat temu
każdy, kto wskazywał na zagrożenie militarne ze strony Moskwy,
skazywał się na określenie mianem „zoologicznego antykomunisty”
i „zimnowojennego oszołoma”. Teraz zagrożenie dostrzegają
wysocy rangą oficerowie sił zbrojnych USA czy Wielkiej Brytanii,
przez co można stwierdzić, iż strategią niejako równoległą ze
strategią „środków aktywnych” i dezinformacji jest wywołanie
otwartej wojny przeciw Zachodowi. Poza
tym, udowodniono (między innymi dzięki relacjom dezerterów z
aparatu bezpieczeństwa, na czele z Aleksandrem Litwinienko)
wsparcie, jakie Moskwa udziela ekstremistom islamskim: od Al Kaidy,
poprzez irańskich ajatollahów, Hamas, Hezbollah, aż po Państwo
Islamskie.
Dyplomacja,
dywersja ideologiczna i działalność agentury z jednej, a grożby i
coraz bardziej agresywne zachowanie z drugiej, to dwa końce tej
samej polityki Moskwy, dialektycznej polityki „walki i
porozumienia”, a mówiąc prostszymi słowami – kija i marchewki:
jeśli otoczenie będzie tolerować i akceptować politykę Kremla,
to ten dobrotliwie ograniczy się do dywersji, a jeśli nie, to
skazuje się na coraz bardziej spektakularne, tragiczne i uderzające
centralnie w infrastrukturę krytyczną akty agresji.
W
polityce wewnętrznej, bezpieczniacka elita, na czele z FSB,
zawiaduje nie tylko procesami politycznymi i społecznymi w ich
strategicznych punktach i odcinkach, ale jest w stanie sprawować
kontrolę nad niemal każdym aspektem życia społecznego i
jednostkowego. Inżynieria społeczna i sowietyzacja trwa w dalszym
ciągu, jedynie zmieniono instrumenty. Czekiści (i pomniejsze,
zależne od nich „nadwyczajne kasty”) nadal traktują zwykłych
Rosjan jak bydło. Cała
przestrzeń publiczna, łącznie z mediami i internetem jest
praktycznie w całości kontrolowana
przez państwo, w szczególności za sprawą restrykcyjnego
prawodawstwa oraz wzmacniania aparatu bezpieczeństwa, które
wdrażano podczas poprzednich kadencji Władimira Putina na formalnie
najwyższych stanowiskach. Nie likwiduje się już jednak
całych klas społecznych czy narodów uznanych za wrogie polityczne
mordy mają charakter „punktowy” (wyjątek stanowi ludobójstwo
Czeczenów i Inguszy): od czasu do czasu „nieznani sprawcy"
pozbawieni szyi i poczucia humoru zabiją jakąś niepokorną
dziennikarkę, opozycyjnego polityka, czekiści zaproszą dezertera
ze swoich szeregów na radioaktywną herbatkę, wysmarują drzwi
neurotoksyną albo wysadzą bloki mieszkalne celem umieszczenia na
świeczniku swojego człowieka, a
historyka badającego sowieckie zbrodnie oskarży się o pedofilię.
Również
w warstwie symbolicznej Federacja Rosyjska już coraz bardziej
otwarcie nawiązuje do swego bolszewickiego dziedzictwa. W roku 2009
lider rzekomo opozycyjnej Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej,
Giennadij Ziuganow, otrzymuje w dniu urodzin od Putina wiele mówiący
prezent: „Manifest Komunistyczny” Marksa i Engelsa. Patronami
nowo utworzonej Gwardii Narodowej zostali Feliks Dzierżyński i
NKWD. Ponownie otwarto muzeum Dzierżyńskiego, w której to
ceremonii uczestniczyli deputowani rosyjskiej Dumy oraz oficerowie
FSB. W powstałej niedawno w Moskwie "Alei Przywódców"
znalazły się popiersia Lenina, Stalina i wszystkich pozostałych
przywódców ZSRS. Z okazji zeszłorocznego "Dnia Pobiedy"
na rosyjskich portalach zakupowych można było nabyć replikę
munduru czekisty... dla dzieci! Niedawny sondaż opinii publicznej
wykazał, że dla ogromnej większości Rosjan najwybitniejszą
postacią historyczną jest Józef Stalin. Kult Stalina, Armii
Czerwonej, CzeKa, GPU, OGPU, NKWD i KGB ma charakter oficjalny, a
badaczy i aktywistów badających i piętnujących komunistyczne
zbrodnie prześladuje się.
Sam
Putin wielokrotnie deklarował identyfikację z systemem
komunistycznym, począwszy od słynnego dictum o "upadku ZSRS
jako największej katastrofie geopolitycznej XX wieku", poprzez
wspomniany urodzinowy prezent dla Ziuganowa, wielokrotnie wyrażanej
dumy ze służby w KGB, skończywszy na całkiem niedawnych
wypowiedziach, w których stwierdził, że „nigdy nie złożył
legitymacji partyjnej KPZR”, przyznał słuszność ideologii
komunistycznej, a także zrównał komunizm z chrześcijaństwem, a
Lenina i Stalina z prorokami i chrześcijańskimi świętymi.
Putin
nie jest samowładnym
„carem”, ani „Fuehrerem”,
jak jest powszechnie postrzegany. Jest on po prostu emanacją
korporacji czekistów – pełni funkcję bardziej przypominającą
„prezesa zarządu” Siloviki
Inc., albo
„Wielkiego Brata”.
Ma on uosabiać aparat władzy, skupiając na sobie zarówno
uwielbienie, jak i nienawiść, tak na rynku wewnętrznym, jak i za
granicą. Putin
to twarz współpracy z ChRL czy Iranem z jednej, i z Niemcami i
Francją z drugiej.
Dla ogłupiałych konserwatystów i nacjonalistów ma być „białym
carem”, który wyzwoli Zachód z tyranii lewactwa i od zagrożenia
islamskiego, a
dla
równie ogłupiałych elit demoliberalnych i lewicowych –
uosobieniem podnoszącej głowę reakcji albo
nieobliczalnym dyktatorem, który użyje broni masowej zagłady, gdy
Zachód nie będzie chciał się z Moskwą układać.
Dla zsowietyzowanych oraz imperialno i nacjonalistycznie
nastawionych Rosjan ma być ukochanym wodzem, skupiającym
jednocześnie
nienawiść nielicznej i niewiele realnie znaczącej rosyjskiej
opozycji. Władimir Władimirowicz to jednocześnie celebryta –
bohaterski czekista, który nie tylko ratuje „Matuszkę
Rassiję”
z wszelakich opałów, ale pokonuje każdego konkurenta w judo,
poluje na tygrysy syberyjskie, jeździ konno topless po syberyjskiej
tundrze. Wreszcie – Putin jest niezbędny do firmowania aktualnego
etapu omówionej wyżej długofalowej strategii oraz do jej
kolejnych, planowanych etapów. I między innymi również dlatego
otrzymał takie poparcie, jakie otrzymał.
Próba
prognozy
Rozpoczynająca
się czwarta kadencja Putina będzie kontynuacją poprzednich,
połączoną z umacnianiem ich zdobyczy, zarówno w polityce
wewnętrznej, jak i zagranicznej. Najważniejsze elementy polityki
wewnętrznej Moskwy pozostaną niezmienne: wzmacniany będzie
czekistowski establishment i poszczególne służby specjalne, należy
się spodziewać zwiększania kontroli nad społeczeństwem, tym
razem przy użyciu coraz to nowszych zdobyczy technologii,
zapewniających skuteczną kontrolę (częściowo uzyskanych od
Chińczyków). Jednocześnie, równie ważnym priorytetem
rozpoczynającej się kolejnej kadencji Putina będzie
przygotowywanie sukcesji, mającej na celu przetrwanie i konserwację
systemu stworzonego w ostatnich osiemnastu latach.
W
polityce zagranicznej Federacja Rosyjske będzie wzmacniać sojusz z
ChRL, korzystny dla czekistowskich elit, mocarstwowych ambicji Moskwy
oraz długofalowej sowieckiej strategii. Nieprzypadkowo jednym z
pierwszych przywódców gratulujących Putinowi zwycięstwa był
właśnie Xi (tekst pełen frazesów o „wspólnym budowaniu nowego
porządku światowego przez Pekin i Moskwę), a jedni z pierwszych
zagranicznych oficjeli odwiedzający Rosję Sowiecką to minister
spraw zagranicznych ChRL Wang Yi oraz minister obrony ChRL, gen. Wei Fenghe.
Nawiasem, wybór Putina na kolejną kadencję szefowania
czekistowskiemu syndykatowi (całkiem możliwe, że dożywotnią)
zbiega się z nadaniem przez chińską kompartię równie
„dożywotniej” kadencji Xi Jinpingowi, co jest kolejnym sygnałem
wygaszania „pieriestrojkizmu” i trwałego powrotu do otwartego
totalitaryzmu.
Pierwsza
po „wyborach” wizyta zagraniczna Putina (w Turcji) świadczy o
tym, że rozwijany będzie nowy kierunek polityki zagranicznej,
mający na celu trwałe pozyskanie sojuszników na Bliskim Wschodzie,
już nie tylko „tradycyjnie” promoskiewskich Iranu i Syrii, ale
też odciągniętej od sojuszu z USA Turcji.
Moskwa
będzie coraz bardziej zuchwale prowadzić politykę reintegracji
„bliskiej
zagranicy” oraz
ekspansji w Europie Zachodniej, połączoną
z rozbijaniem więzi transatlantyckich. Można
spodziewać się, że w trakcie rozpoczynającej się czwartej
kadencji Putina dojdzie do scalenia współpracy Moskwa-Berlin
(Bruksela), Moskwa-Pekin oraz Moskwa-Teheran (Ankara) w jedną,
pan-eurazjatycką przestrzeń strategiczną, prawdopodobnie pod
szyldem
chrlowskiego Nowego Jedwabnego Szlaku. Można też spodziewać się
przynajmniej próby ostatecznego zerwania więzi politycznych i
wojskowych łączących Stany Zjednoczone z Europą. Tutaj przykładem
jest sprawa otrucia rodziny Skripalów oraz manewry, jakie
przeprowadziła Flota Bałtycka na wodach, pod którymi przebiega
gazociąg Nord Stream , a w przyszłości przebiegać ma Nord Stream
2. Moskwa
daje krajom zachodnim sygnał: po pierwsze, że może zrobić
wszystko i spotka się to co najwyżej z symboliczną reakcją, a po
drugie, że brak współpracy będzie się spotykał z coraz większą
agresją.