Władimir
Putin podobno zniknął. Od 5 marca nie pojawia się ani publicznie, ani w czasie
rzeczywistym w mediach. W sowieckich mediach puszczane są materiały archiwalne,
a także materiały antydatowane, na przykład ze spotkania z prezydentem
Kirgizji, które dopiero ma się odbyć.
W
mediach niezależnych od kremlowskich pojawiają się plotki o stanie zdrowia
Putina: od wylewu krwi do mózgu, poprzez chorobę nowotworową (rak kręgosłupa,
mózgu, trzustki), po kontuzje sportowe czy kolejną operację plastyczną. Krążą
też - różnymi kanałami - pogłoski o śmierci Putina. Mówi się też o tym, jakoby
miał mieć miejsce wojskowy albo czekistowski pucz, w wyniku którego władzę
przejęła - w zależności od analityka wygłaszającego daną spekulację - „partia
pokoju” albo „partia wojny”. Ukraińskie media powtarzają plotki o ucieczce
Dmitrija Pieskowa do Francji i Władysława
Surkowa (neo-sowieckiego ideologa) do ChRL. Z drugiej strony, oficjalne
sowieckie serwisy informacyjne cały czas piszą o bieżącej aktywności ludzi
władzy.
Na
Placu Czerwonym pojawiają się instalacje przypominające scenę koncertową. Jedni
mówią, że to przygotowania do pierwszej rocznicy zajęcia Krymu, inni - że to
przygotowania do pogrzebu… Na Łubiance (siedziba CzeKi, NKWD, KGB, a teraz FSB)
i na Kremlu lądują czarne helikoptery z oznakowaniami wojskowymi
(zidentyfikowane rzekomo jako śmigłowce wojsk łączności), na ulicach Moskwy
pojawiają się czołgi, ciężarówki piechoty i BTR-y. Płonie Monaster
Nowodziewiczy.
Są
trzy możliwości tego, co dzieje się faktycznie w Moskwie: (a) zmiana na
stanowisku prezydenta FR, (b) Putin faktycznie jest (był?) bardziej lub mniej
poważnie chory, (c) mamy do czynienia z dezinformacyjnym teatrem dla
wewnętrznej i zewnętrznej gawiedzi.
Przeanalizujmy
po kolei każdą z tych opcji.
Scenariusze (a) i (b). Zmiana władzy.
Rządząca
Rosją Sowiecką korporacja czekistów zdecydowała o dymisji oraz wymianie
obecnego prezydenta-genseka, bo z jakichś powodów się zużył w tej roli. Być
może faktycznie z powodu choroby, której konsekwencją może być śmierć lub
niezdolność do sprawowania urzędu. Podobna sytuacja miała miejsce po śmierci
Stalina i Breżniewa.
Wszelkie
rozważania o tym, z jakich powodów taka decyzja została podjęta, a także o tym,
czy następca Putina będzie „lepszy” czy „gorszy” będą uprawnione dopiero wtedy,
jeśli scenariusz końca Putina okaże się prawdziwy z trzech powodów. Po
pierwsze, nie można przewidzieć przyszłości. Po drugie, operacji kontrolowanej
zmiany władzy, czy też kontrolowanego puczu towarzyszy operacja dezinformacyjna
mająca na celu właśnie wywołanie u otoczenia tego rodzaju dywagacji i bardziej uwiarygodnia
zmianę genseka. Po trzecie to, czy Putina zastąpi Dmitrij Miedwiediew, Siergiej
Iwanow (oficer KGB, szef kancelarii prezydenta, były minister obrony) czy Siergiej
Szojgu jest sprawą na dłuższą metę drugorzędną, bo - wbrew pozorom i formalnym
konstytucyjnym zapisom - neosowiecka, czekistowska dyktatura panująca w FR nie
jest dyktaturą personalną.
System
władzy w Rosji Sowieckiej przypomina model znany zarówno z ZSRS, jak i z
korporacji, ma on jedynie inną formę instytucjonalną niż jego poprzednik, przez
co jest również o wiele mniej przejrzysty. Kastą rządzącą w FR są służby
specjalne - FSB (wywodząca się z KGB. Faktyczną władzę sprawuje (mniej lub
bardziej formalny) twór, który określa się jako „politbiuro” albo „zarząd”,
składający się z wysokich stopniem oficerów służb specjalnych, z udziałem osób
dopuszczonych do koryta przez czekistowski establishment. Prezydent pełni
funkcję „prezesa zarządu” albo „genseka politbiura” - funkcję skądinąd ważną,
ale nie dającą władzy absolutnej.
Jeśli
zatem obserwujemy kres Putina, to zastąpi go nie kto inny, tylko kolejny
czekista, ewentualnie osoba wyznaczona na to stanowisko przez „politbiuro”
korporacji czekistów. Czy okaże się „jastrzębiem”, czy „gołębiem”, „twardogłowym”
czy też „reformatorem”, również jest bez znaczenia, ponieważ akurat taka będzie
„mądrość etapu”; wszystko w tym systemie podporządkowane jest jednemu celowi:
sprawowaniu, utrzymaniu i ekspansji władzy przez czekistowski establishment.
Zarówno
w przypadku planowanej wymiany genseka, pałacowego puczu czy też choroby
Putina, wymiana na stanowisku prezydenta zabezpieczana jest operacją
dezinformacyjną taką, jaką właśnie obserwujemy. Ma ona wywołać wrażenie chaosu,
tajemniczości oraz niestabilności w kraju prowadzącym wojnę, coraz bardziej
agresywną politykę zagraniczną i posiadającym pokaźny arsenał różnego rodzaju
BMR.
Scenariusz (c), czyli wielka
inscenizacja
Co,
jeśli mamy do czynienia z wielopoziomowym przedstawieniem, mającym tylko i
wyłącznie zdezinformować otoczenie? Taka opcja jest wręcz najbardziej
prawdopodobna.
Jaki
mógłby być cel operacji dezinformacyjnej „gdzie jest Putin”? Spójrzmy na
komentarze w mediach wszystkich opcji światopoglądowych, we wszystkich krajach,
w których istnieje zainteresowanie tym, co dzieje się w Moskwie. Mówi się -
jedynie na podstawie strzępów informacji - o puczu dokonanym przez „twardogłowych”
wojskowych czy też czekistów, o „puczu prochińskich generałów” (jakby Putin i
jego ekipa nie byli dosyć prochińscy i zbrodniczy), o „groźbie przejęcia władzy
przez nacjonalistów” itp. Z drugiej strony spekuluje się, że domniemany
następca Putina będzie „gołębiem”, „liberałem” i „reformatorem”.
I o
to właśnie sowieckim dezinformatorom może chodzić.
Spektakl
miałby wywołać u otoczenia (chodzi głównie o USA, UE i Ukrainę) wrażenie
chaosu, niestabilności oraz słabości systemu władzy w Rosji Sowieckiej.
Poczucia, że państwu bandyckiemu, rządzonemu przez oficerów KGB, a przy tym
niestabilnemu należy pobłażać, bo inaczej można zdestabilizować jego wewnętrzną
sytuację. Z kolei na rynku wewnętrznym w Rosji Sowieckiej, operacja ma na celu
wywołanie tęsknoty za „znikniętym” Wielkim Bratem.
Pełnego
bilansu będzie można dokonać dopiero z perspektywy czasu. Być może patrzymy na
zasłonę dymną, która zakrywać ma zupełnie inne działania…
*Określenie zapożyczone od Aleksandra Ściosa.