Film ten, w reżyserii Piotra Zarębskiego umieszczam, ponieważ przypada dziś 11. rocznica śmierci człowieka, który swoim życiem dał przykład, jak walczyć z komuną. Przy okazji także dlatego, że wyszukiwarki internetowe prowadzą do mojego bloga właśnie z tego hasła, a poprzednio linkowany (w częściach) film został zdjęty z You Tube.
Geopolityka, geostrategia, FSB, komunizm, Putin, Rosja, ChRL, Rosja Sowiecka, Sowiety, KGB, PRL, PRL-bis, neokomunizm, Gazprom, Smoleńsk, antykomunizm, konserwatyzm, lewica, Platforma Obywatelska, WSI
2013-11-22
Pistolet do wynajęcia. Prywatna wojna Rafała Gan-Ganowicza.
Film ten, w reżyserii Piotra Zarębskiego umieszczam, ponieważ przypada dziś 11. rocznica śmierci człowieka, który swoim życiem dał przykład, jak walczyć z komuną. Przy okazji także dlatego, że wyszukiwarki internetowe prowadzą do mojego bloga właśnie z tego hasła, a poprzednio linkowany (w częściach) film został zdjęty z You Tube.
2013-10-15
Geopolityczne przebiegunowanie (1)
Podczas, gdy na tapecie nadal znajduje
się krwawa wojna domowa w Syrii (plus niedoszła interwencja i sukces
„pokojowych” inicjatyw Putina), a ostatnio krwawe masakry dokonywane przez
islamistów w Kenii i Nigerii, mało osób zwraca uwagę na to, że konflikty te są
zaledwie częścią globalnej rozgrywki pomiędzy USA i nielicznymi sojusznikami z
jednej strony, a „Blokiem Eurazjatyckim” pod wodzą sojuszu Moskwa-Pekin z
drugiej strony. Uwagę niewielu przyciągają wydarzenia, które mogą być o wiele
istotniejsze dla losów świata, niż konflikt w Syrii (który na poziomie
politycznym wygrali towarzysz pułkownik Putin, towarzysz Xi, towarzysz Assad i
Rowhani), a mianowicie mająca miejsce coraz większe zacieśnianie
polityczno-wojskowej współpracy pomiędzy Federacją Rosyjską i komunistycznymi
Chinami.
Nie jest to jednakże nic nowego, a
jedynie efekt polityki prowadzonej przez obydwa państwa już od ponad dwóch
dekad, od czasów pieriestrojki i sfingowanego upadku ZSRS.
Moskwa-Pekin.
Intensyfikacja współpracy wojskowej i politycznej
W dniach 5-12 lipca 2013 floty wojenne
ChRL i Federacji Rosyjskiej odbyły drugie, wspólne manewry morskie z cyklu
„Morskie Współdziałanie”. Ćwiczenia odbyły się w Zatoce Piotra Wielkiego na
Morzu Japońskim. Ze strony sowieckiej i chińskiej brało w nich udział około 20
okrętów (niszczycieli, krążowników rakietowych, okrętów zaopatrzeniowych) oraz
10 myśliwców i śmigłowców lotnictwa morskiego. Z kolei w dniach 01-15 sierpnia
2013 na poligonie w Czebarkule odbyły się cykliczne manewry Szanghajskiej Organizacji
Współpracy „Misja Pokojowa 2013”. W ćwiczeniach uczestniczyły wojska
zmechanizowane i pancerne, artyleria oraz lotnictwo obydwu krajów.
13 września miał miejsce Szczyt
Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Biszkeku, na którym padły propozycje utworzenia
wspólnego Funduszu na Rzecz Rozwoju, wspólnego systemu bankowego (Bank Rozwoju)
Szanghajskiej Organizacji Współpracy oraz Klubu Energetycznego. Zdecydowano
także o wzmocnieniu współpracy w dziedzinie transportu i usług oraz rozwoju
projektu Sieciowego Uniwersytetu SCO. Dyskutowano także o sytuacji w Syrii, z
kolei Moskwa zobowiązała się do przekazania Iranowi systemów antyrakietowych
S-300.
Miesiąc wcześniej, 16 sierpnia w Soczi
doszło do spotkania Putina z Jiangiem Yiechi (członkiem Rady Państwa ChRL),
gdzie podsumowano wspólne ćwiczenia wojskowe, zobowiązano się do dalszej
współpracy politycznej, militarnej i gospodarczej. Zobowiązano się też do
współpracy Moskwy i Pekinu „w kwestiach
zapewnienia bezpieczeństwa i pokoju na całym świecie”.
Ponadto, wszystko to zbiega się z
niezwykłą, nienotowaną od lat 80. nadaktywnością sił zbrojnych Federacji
Rosyjskiej: zarówno jej reformowaniem pod dowództwem nowego ministra obrony
Siergieja Szojgu w kierunku przekształcenia ich w siły zbrojne bardziej niż dotychczas
mobilne, jak i całego cyklu manewrów oraz prowokacji wobec państw zachodnich,
chociażby naruszeń przestrzeni powietrznej przez samoloty bojowe.
Z kolei na początku października,
parlament sowieckiej Białorusi uregulował status wojsk chińskich tymczasowo
stacjonujących i ćwiczących na terenie Białorusi. Nie jest to – jak chcą osoby
myślące życzeniowo – okrążanie Rosji Sowieckiej przez ChRL, bowiem polityka
Białorusi jest funkcją polityki Moskwy, zwłaszcza w kwestiach bezpieczeństwa.
Również tego miesiąca, w dniach 7-8
października odbył się w Indonezji szczyt APEC, w ramach którego odbyło się
spotkanie Putina i Xi. Przywódcy Federacji Rosyjskiej i ChRL zadeklarowali
zwiększenie współpracy w celu zapewnienia „bezpieczeństwa” i „stabilności” w rejonie
Azji i Pacyfiku oraz na całym świecie, a jako przykłady podawano wsparcie Syrii
oraz „pokojową” współpracę w kwestii północnokoreańskich zbrojeń jądrowych.
Putin i Xi zobowiązali się również do zwiększenia współpracy w dziedzinie
gospodarczej i infrastrukturalnej, między innymi energetyki i transportu.
Później, na Szczycie Wschodnioazjatyckim (EAS) w Brunei zaaprobowano plan
utworzenia wschodnioazjatyckiej struktury bezpieczeństwa opartą o sojusz
Moskwa-Pekin. Pierwsza runda rozmów w tej kwestii ma odbyć się w Brunei w
listopadzie tego roku, przyszłoroczna - w Rosji Sowieckiej.
Chińskie
aspiracje mocarstwowe. Wewnętrzna dynamika osi Pekin-Moskwa i jej aspekty geopolityczne
Wyżej wymienione wydarzenia należy
widzieć w następujących kontekstach, które zresztą poruszane już były na tym
blogu. Najważniejszymi z nich są mocarstwowe zamiary komunistycznych Chin oraz
wspólna strategia tandemu Moskwa-Pekin.
Jeżeli ChRL chce zostać w przyszłości
światowym mocarstwem, musi spełnić dwa podstawowe warunki. Pierwszym z nich
jest opanowanie sąsiadującej z nią części tak zwanego Rimlandu, czyli Azji Południowo-Wschodniej, strefy Pacyfiku
Zachodniego oraz basenu Oceanu Indyjskiego. Opanowanie sieci wysp, półwyspów i
cieśnin rozciągających się od Japonii i Korei, poprzez Wyspy Ryukyu, Tajwan,
Mariany, Mikronezję, Palau i Filipiny, skończywszy na Indonezji, Cieśninie
Malakka i Oceanie Indyjskim zapewniłoby ChRL bezpieczne szlaki handlowe,
bezpieczne połączenie z zamorskim imperium kolonialnym w Afryce oraz neutralizację
USA i ich sojuszników (remilitaryzująca się Japonia, Korea Południowa, Tajwan,
dawne terytoria powiernicze, Filipiny) w Azji, a tym samym – kolejny sukces w realizacji
strategii oblężeniu USA i Zachodu. W strategii militarnej ChRL obszar ten
określony jest jako „łańcuchy obronne”, a jego znaczenie porównywane jest – ze
strategicznego punktu widzenia jak najbardziej słuszne – do niegdysiejszego
znaczenia Wielkiego Muru Chińskiego.
Drugim warunkiem niezbędnym dla
realizacji mocarstwowych aspiracji ChRL jest sojusz polityczny, wojskowy i
gospodarczy z neosowiecką Federacją Rosyjską. Rosja Sowiecka (plus „bliska
zagranica”) pełni w tym układzie rolę głębokiego zaplecza strategicznego
komunistycznych Chin: sojusznika polityczno-wojskowego i gospodarczego, zaplecza
surowcowego i inwestycyjnego (zarówno dostarczyciela, jak i szlaku
tranzytowego), dostarczyciela technologii, a także gigantycznej strefy
pomostowo-buforowej pomiędzy ChRL a Europą Zachodnią. W dalszej perspektywie
Rosja Sowiecka może również pełnić funkcję ChRLowskiego „żandarma” i
„wielkorządcy” na Europę. Kremlowscy czekiści w pełni korzystają z takiego układu,
który jest gwarantem pozycji Moskwy (zarówno jej integralności wewnętrznej, jak
i pozycji międzynarodowej).
W zasadzie powinno się już mówić o osi
Moskwa-Pekin jako jednym układzie politycznym, który funkcjonuje zgodnie z
dwoma paradygmatami nowożytnej geopolityki: mackinderowskiego Heartlandu i spykmanowskiego Rimlandu, głoszących odpowiednio:
opanowanie centrum i obrzeży kontynentu Eurazji jako warunek światowej
mocarstwowości. Celem i fundamentem sojuszu Moskwa-Pekin jest właśnie wspólne zapewnienie
i utrzymanie hegemonii komunistycznych Chin oraz Rosji Sowieckiej na
megakontynencie eurazjatyckim, zarówno w jego centrum, jak i na peryferiach, co
umożliwić ma w dalszej perspektywie czasowej zdobycie oraz utrzymanie statusu globalnych
mocarstw. Moskwa i Pekin są zatem skazane na sojusz i strategiczną symbiozę.
Wracając do bieżącego kontekstu, w
przypadku choćby konfliktu z Japonią, próby „odzyskania” Tajwanu, konfliktu z
Filipinami czy nawet bezpośrednio z USA, Rosja Sowiecka musi być co najmniej
przychylnie neutralna, a najbardziej optymalnym rozwiązaniem dla Pekinu w tym
wypadku byłaby jawna bądź utajona pomoc udzielana przez Moskwę. Podobnie sprawy
miałyby się w przypadku konfliktu na terenie postsowieckich republik Azji
Środkowej oraz Azji Południowej (Afganistan, Pakistan, Iran). W interesie
Moskwy i Pekinu jest trzymanie w ryzach krajów islamskich, najlepiej tak, by
móc rozgrywać świat kartą wojującego islamu. Wydaje się, że obaj sojusznicy –
między innymi poprzez cykliczne manewry wojskowe – testują różne scenariusze i
taktyki działania. A zatem również na poziomie politycznym Moskwa i Pekin
również muszą współpracować po to właśnie, by wspólnie dokonywać ekspansji.
Eurazjatycki
analog NATO. Rola Szanghajskiej Organizacji Współpracy
Ani Federacja Rosyjska, ani
komunistyczne Chiny nie są w stanie realizować swoich mocarstwowych zamiarów z
osobna, zarówno na poziomie regionu, jak i na poziomie globalnym. Strukturami
międzynarodowymi, które pozwalają na wspólną realizację mocarstwowych i
globalistycznych ambicji Pekinu i Moskwy są Szanghajska Organizacja Współpracy,
Grupa BRICS, G-20 oraz Rada Bezpieczeństwa ONZ. Dwie pierwsze z nich są
inicjatywami, których centrum jest sojusz Moskwa-Pekin, natomiast dwie
pozostałe uczyniono de facto instrumentami realizacji polityki międzynarodowej
Rosji Sowieckiej i ChRL. Najważniejszą z tych organizacji wydaje
się być jednak Szanghajska Organizacja Współpracy – pakt o charakterze stricte
polityczno-wojskowym.
Członkami SCO są: Federacja Rosyjska,
ChRL, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan, obserwatorami: Mongolia,
Indie, Iran, Pakistan i Afganistan, a partnerami dialogowymi Białoruś, Sri
Lanka i Turcja, jednak rdzeniem tego układu jest oś Moskwa-Pekin. Mimo
zapewnień o pokojowym charakterze organizacji, jej najważniejszymi i
faktycznymi celami są: zmiana strategicznego układu sił na świecie poprzez
stworzenie kontrapunktu dla NATO i organizacji międzynarodowych pod wodzą USA,
a jednocześnie zdobycie oraz utrzymanie dominacji Moskwy i Pekinu na
kontynencie eurazjatyckim właśnie w myśl wspomnianego wyżej paradygmatu
Mackindera: kto panuje nad Heartlandem, panuje nad Światową Wyspą. Kto
panuje nad Światową Wyspą, panuje nad światem.
Sino-sowieckie manewry morskie oraz
manewry SCO, jakie miały miejsce tego lata wpisują się są częścią cyklicznych
manewrów SCO, jakie odbywają się już od ośmiu lat.
Od roku 2005 odbywają się manewry
wojskowe „Misja Pokojowa”, w których uczestniczą Siły Zbrojne Federacji
Rosyjskiej i Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza, a oprócz tego armie pozostałych
krajów członkowskich: Kazachstanu, Tadżykistanu, Kirgistanu i Uzbekistanu.
Oficjalne cele manewrów to doskonalenie
współdziałania, wypracowanie wspólnych procedur dowodzenia i koordynacja
wspólnych wysiłków w zwalczaniu międzynarodowego terroryzmu, ekstremizmu i
separatyzmu oraz nowych wyzwań i zagrożeń. Wszak czerwona armia zawsze
„broni pokoju”, a kagiebowska Rosja Sowiecka i ChRL dążą do zapewnienia
„światowego pokoju”, „światowej stabilności” oraz „wielobiegunowości świata”.
Jak na ćwiczenia „antyterrorystyczne”,
kolejne „misje pokojowe” angażują dużą ilość wojsk: od specjednostek policji,
poprzez wojska specjalne i powietrzno-desantowe, wojska pancerne i
zmechanizowane, aż po lotnictwo, w tym sowieckie lotnictwo strategiczne, zdolne
do przenoszenia broni nuklearnej. Taki był program manewrów „Peace Mission
2007”, które odbyły się na terenie sowieckiego Okręgu Wojskowego Wołga-Ural w
obwodzie Czelabińskim oraz w Turkiestanie Wschodnim. Wg Jeffreya Nyquista,
udział w tych ćwiczeniach bombowców zdolnych do przenoszenia broni nuklearnej
jest oznaką gotowości Rosji Sowieckiej (a być może także ChRL) do jej użycia w
faktycznym konflikcie zbrojnym (i raczej mało prawdopodobne, że przy tłumieniu
rebelii na Kaukazie Północnym czy w Turkiestanie Wschodnim), gdzie ofensywę
lotniczo-jądrową (bądź rakietowo-jądrową) wsparłyby wojska lądowe, do manewrów
tych włączono też siły bezpieczeństwa wewnętrznego. Manewry zakończyły się
podpisaniem „Deklaracji z Biszkeku”, przewidującej integrację struktur
Szanghajskiej Organizacji Współpracy i Organizacji Układu Bezpieczeństwa
Zbiorowego – organizacji wojskowej skupionej wokół Moskwy.
Pod koniec kwietnia 2012 roku, na Morzu
Żółtym odbyły się manewry „Morskie współdziałanie 2012” – pierwsze wspólne
manewry marynarek wojennych Rosji Sowieckiej i ChRL, które również odbyły się
pod hasłami „utrzymania pokoju i stabilności w regionie”, a które w
rzeczywistości są sygnałem, że główne kierunki polityki neobolszewickiej „osi
zła” są stałe; wobec Zachodu i państw regionu są demonstracją siły i kolejną
próbą wysondowania ich reakcji. Nieprzypadkowo odbyły się one po tym, gdy
towarzysze w Pekinie zaczęli wysuwać roszczenia terytorialne wobec Tajwanu,
Japonii, Filipin i Indonezji i gdy w kręgach Departamentu Obrony USA zaczęto
snuć scenariusze wojny amerykańsko-chińskiej wojny powietrzno-morskiej w
basenie Pacyfiku Zachodniego.
Z kolei zamiary zacieśnienia współpracy
i integracji współpracy na poziomie politycznym, ekonomicznym oraz
dyplomatycznym – między innymi plan „pokojowy” Putina dla Syrii oraz pomoc
Iranowi w programie nuklearnym i pomoc wojskowa państwu Ajatollahów i
islamskiej bezpieki – są krokami niezbędnymi w kierunku przekształcenia SCO w
swego rodzaju eurazjatyckie superpaństwo, na wzór UE, co z kolei jest niezbędne
dla osiągnięcia strategicznych celów Organizacji Szanghajskiej. Nawiasem, w tym
przypadku osiągnięcie tego celu jest całkiem możliwe, gdyż wszystkie państwa
założycielskie opierają swój byt na bolszewickich strukturach władzy: aparacie
bezpieczeństwa i specsłużb (Rosja Sowiecka plus środkowoazjatyckie republiki
postsowieckie) i kompartii (Chiny).
Nowa
zimna wojna czy coś gorszego?
W roku 2007 portal Wydawnictwa
Podziemnego opublikował odpowiedź
na ankietę autorstwa brazylijskiego analityka, prof. Olavo de Carvalho,
dotyczącą sytuacji międzynarodowej po sfingowanym „upadku komunizmu”. Napisał w
niej m.in.: Komunizm jako ruch ma się
lepiej niż kiedykolwiek w przeszłości. Jak […] zauważył Anatolij Golicyn, był
taki moment w historii, kiedy międzynarodowe interesy ZSRS znalazły się w
konflikcie z potrzebą dalszego rozwoju ruchu rewolucyjnego. Konflikt ten
doszedł do punktu przesilenia, kiedy okazało się koniecznym podjęcie decyzji na
rzecz dalszego rozwoju a przeciw istniejącej strukturze. Nie jest zbiegiem
okoliczności, że natychmiast po rozpadzie Związku Sowieckiego, ruch
komunistyczny począł wzrastać ze zwiększoną prędkością, aż do punktu, w którym
Stany Zjednoczone znalazły się pod wszechświatowym oblężeniem – leninowskie
marzenie, którego do tego momentu nie byli w stanie wprowadzić w życie. Wydaje
mi się oczywistym, że praca KGB, a zwłaszcza kampania „aktywnych środków” […],
została zintensyfikowana na początku lat 90., by wykorzystać złudzenie, że
koniec ZSRS oznaczać będzie także koniec komunistycznej działalności
wywrotowej. Lenin przygotował dla ruchu komunistycznego plan ekspansji, który
momentami musiał wydawać się nieosiągalny. Wyobrażał sobie, że począwszy od
Moskwy, komunistyczna ekspansja powinna najpierw objąć Europę Wschodnią,
następnie zawrócić w stronę Azji, podbić Afrykę i dopiero stamtąd ruszyć na
podbój Ameryki Łacińskiej, w ten sposób osiągając okrążenie Stanów
Zjednoczonych i ich sprzymierzeńców w Zachodniej Europie. Nie może już dziś być
żadnych wątpliwości, że oblężenie się rozpoczęło. Ostatni rozdział
leninowskiego planu doczekał się wykonania podczas pierwszej dekady po „upadku
ZSRS”.
Obserwując sytuację światową dziś, po
sześciu latach od ukazania się cytowanej wyżej analizy prof. de Carvalho,
nietrudno już zauważyć, że oblężenie trwa w najlepsze, a okres tzw. „Pax
Americana” właściwie dobiegł końca, czego ilustracją niech będzie kompletna
porażka administracji Obamy w sprawie Syrii czy wcześniejsze wycofanie się USA
z Europy. W roku 2014 wojska NATO mają wycofać się z Afganistanu, który wpadnie
w orbitę Moskwy i Pekinu i może stać się obszarem, dzięki któremu oba państwa
będą rozgrywać Zachodem. Z jednej strony mamy zatem oblężone, izolowane i
osłabiane USA i Zachód, z drugiej zaś – sieć sojuszy, których centralą jest oś
Moskwa-Pekin, a której częścią jest de facto sfinlandyzowana przez Moskwę Europa
i NATO, które z kolei przekształciło się w rodzaj klubu dyskusyjnego. Większość
państw Ameryki Łacińskiej rządzona jest przez promoskiewskich i propekińskich
komunistów. Afryka jest de facto terytorium zamorskim ChRL, które przy
współpracy Moskwy opanowują Azję Południowo-Wschodnią i basen Pacyfiku
Zachodniego. Ewentualne zdobycie przez ChRL wpływów w tym regionie byłoby finalizacją
strategii oblężenia. Groźną i niestety całkiem realną perspektywą jest – by
użyć innego określenia de Carvalho – „nowy,
wspaniały porządek światowy”, w którym centrum świata i głównym rozgrywającym będzie sojusz Moskwa-Pekin (być
może z ChRL jako światowym hegemonem i Rosją Sowiecką w charakterze pekińskiego
„kapo”), a peryferiami będą transnarodowe „strefy” czy też „wielkie
przestrzenie”, w mniejszym lub większym stopniu uzależnione od Moskwy i/lub
Pekinu bądź też z nimi powiązane, złożone z innych miłujących pokój i
bezpieczeństwo państw, takich jak Korea Północna czy Iran.
Komunistyczne Chiny i Rosja Sowiecka
prowadzą ukrytą wojnę z Zachodem i państwami tzw. „wolnego świata” za pomocą
szeroko pojętych środków politycznych, póki co nie uciekając się do wywoływania
konfliktów o wysokiej intensywności. Jest to i klasyczna dyplomacja, i
ekspansja ekonomiczna plus cała gama stosowanych przez specsłużby „środków
aktywnych”: od klasycznego szpiegostwa poprzez wojnę informacyjną i
ideologiczną oraz wpływanie na sytuację polityczną atakowanego kraju.
Deklarowanie odnowienia wyścigu zbrojeń, doktryny obronne (czyli doktryny
ataku), w których to państwa zachodnie są głównym wrogiem, wspólne i osobne
manewry, różnego rodzaju prowokacje czy też cyberwojna oraz wspieranie terroryzmu
i państw ten terroryzm wspierających, a także lokalne stosowanie terroru, są
ważnym dopełnieniem i przedłużeniem polityki Moskwy i Pekinu. Jest to
skierowane zarówno do ich otoczenia regionalnego, jak i do Zachodu oraz Stanów
Zjednoczonych. W ten sposób władcy Kremla/Łubianki i Nowego Zakazanego Miasta
grają przede wszystkim na pacyfistycznej, kramarskiej i geszefciarskiej
mentalności demoliberalnych elit i społeczeństw tzw. świata Zachodu. Takie
wrażenie można odnieść do tej pory. Pojawia się kolejna kwestia: czy możliwe
jest, a jeśli tak, to w jakiej skali, spełnienie wojennych gróźb Moskwy i
Pekinu?
2013-08-26
Odpowiedź na ankietę Wydawnictwa Podziemnego
Poniżej publikuję odpowiedź na III Ankietę Wydawnictwa Podziemnego, opublikowaną na tym portalu 16 lipca 2013 roku. Przy okazji polecam zapoznanie się z pozostałymi odpowiedziami oraz z zawartością całego portalu.
Von Thronstahl, Self defence or slavery:
Ilustracja muzyczna:
Von Thronstahl, Vorwärts, Die Raben Der Endzeit:
Von Thronstahl, Turn the centuries:
Von Thronstahl, Self defence or slavery:
***
Trzecia ankieta Wydawnictwa
Podziemnego
Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od
Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był
nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego
faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z
najeźdźcą. – Tak w
roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.
Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej
ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim
prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat
później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską –
w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale
także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami).
Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart
historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze
jeden, mocno odmieniony okres.
Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko
bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do
najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji
rzeczywiście miały i mają miejsce:
1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się
sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości
nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików.
Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze
okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?
Błąd ten ma swoje źródło przede
wszystkim w powszechnym niezrozumieniu istoty bolszewizmu/komunizmu pośród
historyków, politologów, sowietologów, rosjoznawców i sinologów, zarówno tych o
orientacji lewicowej (najczęściej prokomunistycznej), jak i prawicowej,
konserwatywnej. Tyleż powszechnie, co błędnie sprowadza się istotę komunizmu do
ideologii, rzekomo zakładającej cele „pozytywne” – najkrócej mówiąc,
sprowadzające się do polepszenia losów danej grupy społecznej („proletariatu”,
„klasy robotniczej” itp., itd.) albo mniej czy bardziej abstrakcyjnej
„ludzkości”. Co za tym idzie, większość badaczy zjawiska bolszewizmu/komunizmu,
nie pojąwszy samej jego istoty, błędnie postrzega także poszczególne etapy jego
ewolucji, która z definicji jest dostosowywaniem systemu do zmieniających się
warunków i wcale nie musi oznaczać jego upadku.
Badacze o orientacji prawicowej i
konserwatywnej wskazują często na sekciarskie: gnostyckie, masońskie,
okultystyczne czy wręcz satanistyczne korzenie bolszewizmu. Takie
przedstawienie problemu nie jest fałszywe – związki bolszewików z okultystami,
wolnomularzami czy satanistami są faktem. Ponadto, jak nauczał Carl Schmitt,
„pojęcia polityczne są zeświecczonymi pojęciami teologicznymi” (ale jeśli iść
tym właściwym tropem, to bez problemu zrozumiemy, że istotą okultyzmu i
satanizmu jest niczym nieograniczona, totalna władza). Ale ten opis zdaje się
wyczerpywać jedynie część aspektów zjawiska bolszewizmu/komunizmu, nie
poruszając jego istoty, albo robiąc to z reguły dość powierzchownie.
Komunizm (bolszewizm) to metoda
zdobycia, sprawowania, utrzymania i sukcesji władzy. Celem i istotą komunizmu
jest totalitarna władza i sowietyzacja, czyli inżynieria społeczna mająca za
cel wyhodowanie „nowego człowieka”. Najważniejszymi cechami bolszewizmu jako
metody sprawowania władzy są: skrajny totalitaryzm – podporządkowanie
wszystkiego interesom bolszewickich elit oraz skrajny relatywizm – „dobre” jest
to, co im służy, „złe” jest to, co im nie służy i szkodzi, dopuszczalne jest
każde działanie służące długofalowym
i bieżącym interesom komunizmu. Ideologia komunistyczna, na czele z marksizmem,
to przede wszystkim teoria i ideologia władzy. Służy ona określeniu celu
komunizmu, którym faktycznie, jeśli dokładnie się przyjrzeć, jest właśnie władza
oraz legitymizacji, propagandzie, trzymaniu w ryzach bolszewickich kadr i sowietyzacji.
Wystarczy sięgnąć do klasyków – nie tylko Lenina i Stalina, ale przede
wszystkim do „dzieł” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, na czele z „Manifestem
komunistycznym”. Wyraźnie jest tam napisane, że faktycznym celem komunizmu jest
władza komunistów (nie zaś „społeczeństwo bezklasowe”, „wolność”, „równość”
itp.) i że w tym celu dozwolone jest użycie wszystkich koniecznych i
skutecznych środków, które mogą być dowolnie zmieniane ze względu na dynamikę
sytuacji. Jak stwierdził zresztą sam Marks, „ideologia jest kostiumem władzy”.
To, co określane jest w niniejszej
ankiecie jako „etap upadły” bolszewizmu, a szerzej w dyskursie politologicznym
jako „postkomunizm”, to w istocie neobolszewizm, neokomunizm. Albo „komunizm
ukryty”, jeśli przywołać śp. Christophera Story. Komunistyczne struktury władzy
zamieniły władzę bezpośrednią na władzę pośrednią i kontrolę totalną na kontrolę
strukturalną. Hierarchiczne i scentralizowane struktury partii komunistycznych
i bezpieki zamieniono na policentryczne struktury sieciowe, po części ukryte i
nieformalne. Kontrola totalna, czyli kontrola nad każdym aspektem życia
politycznego, społecznego i jednostkowego została zastąpiona pośrednią i po
części zakulisową kontrolą strukturalną, czyli kontrolowaniem jedynie
najważniejszych, strategicznych dla funkcjonowania systemu odcinków życia politycznego,
społecznego i gospodarczego oraz najważniejszych procesów.
Proces transformacji ustrojowej
komunizmu w neokomunizm, proces pieriestrojki,
czyli przebudowy komunizmu przebiegał i przebiega inaczej w byłym ZSRS (oraz na
terenie wewnętrznego i zewnętrznego imperium sowieckiego), a inaczej w ChRL. Federacja
Rosyjska, czyli współczesna inkarnacja i kontynuacja ZSRS reprezentuje typ
„komunizmu ukrytego”, gdzie centrum władzy jest struktura sieciowa składająca
się z przeobrażonych sowieckich specsłużb, komsomolskiej oligarchii i
zdominowanej przez bezpiekę mafii. Ten sam model powiela się w krajach „byłego”
sowieckiego imperium wewnętrznego i zewnętrznego, nadal zresztą uzależnionych
od moskiewskiej centrali. Natomiast ChRL prowadzi, i to już od śmierci Mao i początków
kadencji Denga, politykę bardzo przypominającą leninowski NEP. W
komunistycznych krajach peryferyjnych, przedstawianych jako „skanseny”
komunizmu (Kuba, Wietnam, Laos, Demokratyczna Republika Kongo, Kongo
Brazzavile, Benin, Zimbabwe itd.) dopiero od 2000 roku wprowadza się albo model
„pieriestrojki”, albo mniej lub bardziej zmodyfikowany model ChRL-owski.
2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany
wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i
politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu
czynniki?
Zgodna ze stanem faktycznym jest
każda z prób odpowiedzi zawartych w pytaniu. Czy trzeba brać pod uwagę jeszcze
inne czynniki? Na pewno dynamikę zmieniających się wydarzeń, która na szczęście
znajduje się poza kontrolą czynników decyzyjnych na Kremlu, na Łubiance czy w
„Nowym Zakazanym Mieście”. Nie powinno to być jednak powodem do optymizmu:
istotą zarówno strategii, jak i taktyki jest ich zmienność i dostosowywanie do
zmieniających się warunków.
Wróćmy jeszcze do powiązanego z
powyższym pytaniem poprzedniego wątku. Modelowym przykładem splotu długofalowej
strategii, bieżącej taktyki bolszewii oraz dynamiki wydarzeń był właśnie proces
tzw. transformacji ustrojowej. Anatolij Golicyn czy np. autorzy podziemnej
bibuły z czasów pierwszej komuny mylili się w pewnych kwestiach (np. nie
utworzono „federacji sowieckiej”, w Polsce nie stacjonuje Armia Czerwona,
nawrót totalitaryzmu ma miejsce dopiero teraz itp.), ale były to jedynie
szczegóły techniczne. Związek Sowiecki formalnie się rozpadł, komunizm jako
ideologia państwowa oficjalnie upadł, ale komuniści zachowali władzę i
kontrolę. Zatem to, czy elita bolszewicka nosi nazwę WKP(b), KPZS, KPChL, KGB,
FSB czy WSI, czy centrale komunizmu noszą nazwę ZSRS, ChRL czy może Federacja
Rosyjska, czy dopuszczany jest (skądinąd ograniczony) pluralizm partyjny i
medialny, to kwestie czysto techniczne. W świetle teorii i dotychczasowej
praktyki komunizmu/bolszewizmu jest to dostosowanie do danej „mądrości etapu”,
do zmieniającej się sytuacji na zewnątrz i wewnątrz. Bolszewickim elitom z
różnych przyczyn po prostu przestały być potrzebne, albo „zgrały się”,
zewnętrzne formy systemu władzy (w tym także ideologia), treść jednak pozostała
taka sama. Jak pokazały ostatnie dwie dekady, przyjęcie przez komunizm
demoliberalnych form i procedur, zamiana władzy bezpośredniej na pośrednią i
kontroli totalnej na odcinkową czy też wolnego rynku w miejsce etatyzmu,
okazało się być o wiele skuteczniejszym i wydajniejszym instrumentem rządzenia
i ekspansji.
3. Trzy etapy i co dalej? Czy etap trzeci spełnia wszystkie ideowe cele
bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów daleki? Czy
należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może
spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?
Najważniejszym ideowym celem
bolszewizmu jest władza. Władza zarówno nad wszystkimi aspektami życia w danym
państwie, jak i władza nad światem. Cel ten nie został jeszcze spełniony, ale
bolszewicy są z każdym rokiem coraz bliżej jego realizacji. Od z górą trzydziestu lat spełniają się chyba wszystkie
geopolityczne prognozy Anatolija Golicyna zawarte w dwóch ostatnich rozdziałach
„Nowych kłamstw w miejsce starych”, jak i te dotyczące bolszewickiej
agresji ideologicznej i sowietyzacji niejako od wewnątrz, przedstawione przez
Jurija Bezmienowa.
Być może (mniej więcej od lat 2008-10)
mamy do czynienia właśnie z przejściem z „etapu trzeciego” do „etapu czwartego”.
Etap trzeci był etapem „komunizmu ukrytego”, cechującego się względnie małą
represyjnością (pomijając zbrodnie Rosji Sowieckiej w Czeczenii i czerwonych
Chin w Tybecie, Turkiestanie Wschodnim i na własnych, narodzonych i
nienarodzonych poddanych) i chaosem w strukturach komunistycznych, jak się
okazało z perspektywy czasu, chaosem pozornym. Od kilku lat, przetransformowany
komunizm przechodzi do coraz ostrzejszej ofensywy, zarówno na terenach przez
siebie opanowanych, jak i na zewnątrz.
Aktualną sytuację należy analizować
na dwóch poziomach: pierwszy to poziom geopolityczny, a drugi to stopień, w
jakim dane państwa, dane cywilizacje atakowane są rozkładane wewnętrznie przez
bolszewizm i torujący mu drogę demoliberalizm (liberalizm realny).
Współczesną kontynuacją bloku
komunistycznego jest projekt geopolityczny, który w pewnym uproszczeniu można
określić jako „blok eurazjatycki”. Jest to sieć sojuszy oplatająca już bez mała
cały świat, którego centrum jest oś Moskwa-Pekin, a peryferiami sojusznicy i
wasale Rosji Sowieckiej i ChRL. Organizacyjne formy bloku to
polityczno-wojskowa Szanghajska Organizacja Współpracy, gospodarczy sojusz
BRIC, Organizacja Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego oraz tworząca się Unia
Eurazjatycka mające zreintegrować przestrzeń byłego ZSRS wokół Rosji
Sowieckiej. Moskwa i Pekin wykorzystują także do swoich celów grupę G-20 i
forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Kolejnymi instrumentami światowej polityki Moskwy
i Pekinu są organizacje skupiające neokomunistyczne kraje i ruchy Ameryki
Południowej oraz orkiestrowanie grupy państw sponsorujących terroryzm (Iran,
Syria, Korea Płn., Birma, Sudan), którą neokonserwatyści określają jako „oś
zła”. Celem, a jednocześnie fundamentem projektu eurazjatyckiego jest realizacja
mocarstwowych i globalistycznych ambicji Moskwy i Pekinu, a tym samym
bolszewizacja świata.
Od lat ’90 decydenci z Moskwy i
Pekinu otwarcie deklarują zamiar stworzenia „Nowego Porządku Świata” w oparciu
o paradygmat „wielobiegunowości” i… „demokratyzacji stosunków
międzynarodowych”. Powinno być oczywiste dla każdego zdrowego na umyśle, że za takimi
deklaracjami w rzeczywistości kryje się właśnie zamiar zdominowania świata
przez ChRL i Rosję Sowiecką. Kolejnymi przykładami są koncepcje Siergieja
Karaganowa i Aleksandra Dugina – czołowych architektów sowieckiej/neosowieckiej
geostrategii i polityki zagranicznej. Doktryna Karaganowa przewiduje
zjednoczenie Federacji Rosyjskiej, przestrzeni sowieckiej oraz UE w twór o
nazwie „Związek Europejski”, a następnie utworzenie „Dyrektoriatu” – światowego
„rządu”, składającego się ze Związku Europejskiego, ChRL i USA. Aleksandr Dugin
postuluje podział świata na „wielkie przestrzenie” („rosyjsko-eurazjatycką”, „chińską”,
„arabo-islamską”, „europejską”, „latynoamerykańską”, „północnoamerykańską”),
zredukowanie amerykańskiej aktywności w świecie do roli jednej z „wielkich
przestrzeni”, a finalnie – globalną dominację „Uniwersalnego Imperium
Eurazjatyckiego”, czyli sojuszu Moskwa-Pekin.
Strategia Rosji Sowieckiej przewiduje
reintegrację dawnego imperium sowieckiego (w zasadzie powinno się mówić o
utrzymaniu panowania lokalnych komunistyczno-bezpieczniackich elit, mających
związki z moskiewską centralą), zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego (które
ma pełnić rolę „strefy buforowej” i „pasa transmisyjnego” na Zachód). To krok
do celu, jakim jest finlandyzacja Europy Zachodniej, co oznacza uzyskanie przez
Moskwę dostępu do Atlantyku. Celem Rosji Sowieckiej jest neutralizacja NATO i rozbicie
jedności euroatlantyckiej, by kraje Zachodu były nastawione wobec Rosji
Sowieckiej przyjaźnie, a przynajmniej neutralnie, będąc jednocześnie mniej lub
bardziej antagonistyczne wobec USA. Utworzenie „neutralnej, socjalistycznej Europy” (pod przewodnictwem Niemiec),
ma też umożliwić Rosji Sowieckiej transfer zachodnich technologii (w tym
technologii wojskowych i takich, które mogą być używane przez bezpiekę),
know-how i pieniędzy. Sowieciarze z Kremla realizują swoją strategię za pomocą
całej gamy typowych dla KGB tzw. „środków aktywnych”: ekspansji gospodarczej,
wojny ideologicznej, wojny psychologicznej, agentury wpływu, wykorzystywania
podmiotów gospodarczych oraz polityków o wspólnych interesach i last but not least „klasycznego”
szpiegostwa.
Głównym natomiast celem ekspansji
czerwonych Chin jest Azja Południowo-Wschodnia, baseny Pacyfiku Zachodniego i
Oceanu Indyjskiego oraz Afryka. Pekin także stosuje „środki aktywne”, jednak w
odróżnieniu od sojusznika zza Amuru kładzie nacisk na wojnę ekonomiczną, gdzie
głównymi instrumentami są merkantylizm, aspirowanie do roli światowego
bankiera, stosowanie niewolniczej siły roboczej, czego konsekwencją jest postępująca
dezindustrializacja krajów Zachodu poprzez drenaż kapitału i przenoszenie
produkcji na teren ChRL. Ekspansja chrlowskiego biznesu na kraje Zachodu to
oczywiście także doskonała metoda eksportu agentury: praktycznie cały chrlowski
biznes jest prowadzony przez funkcjonariuszy KPCh, Guoanbu lub III i IV
Departamentu ChALW.
Jeżeli zatem na mapie konturowej
świata zaznaczymy na czerwono Rosję Sowiecką, ChRL oraz ich sojuszników i
wasali, to zobaczymy, że wolny świat (w zasadzie jego resztki), na czele z USA,
znajduje się w stanie oblężenia (o którego początkach pisał w poprzedniej
ankiecie WP profesor de Carvalho). Zachód jest także podminowany przez struktury
faktycznie działające wbrew jego interesom, a służące współczesnemu
bolszewizmowi z centralą w Moskwie i Pekinie. Składają się one po pierwsze z
regularnych komunistów, lewaków i agentury wpływu, a po drugie z podmiotów,
które czerpią finansowy i ekonomiczny interes z paktowania z Sowietami i ChRL a
także z demoliberalnych, użytecznych idiotów. Profesor Olavo de Carvalho
wskazuje, iż jest to grupa mająca długofalową strategię władzy i współpracy z
bolszewikami. Nie tylko na poziomie polityki zagranicznej, ale także realizując
politykę konwergencji ze światem komunistycznym.
Jak pisałem wyżej, apogeum ekspansji
neobolszewizmu i wycofywania się Zachodu ze swoich dominiów ma miejsce od roku
2008. Wcześniej, od zamachów z 11.09.2001 Moskwa (w pewnym stopniu też Pekin) rozgrywała
Zachód kartą sterowanego terroryzmu islamskiego. Wiązanie sił amerykańskich i
alianckich w wojnie w Iraku i Afganistanie umożliwiło Moskwie finlandyzację
Europy za pomocą Gazpromu, reintegrację obszaru dawnego ZSRS i stawianie się w
roli sojusznika Zachodu w walce z islamskim ekstremizmem. ChRL mogła z kolei
położyć rękę na irackich złożach ropy naftowej. Kluczowe jednak są dwie
kadencje Barracka Obamy, politycznie i genealogicznie związanego z
amerykańskimi komunistami, kiedy to Stany Zjednoczone systematycznie wycofują
się z własnego imperium zewnętrznego (Europa), oddając pole Moskwie i Pekinowi,
a także rozbrajają się. NATO stała się w zasadzie klubem dyskusyjnym (do
którego dostęp ma od jakiegoś czasu Moskwa), a według politologa George’a
Friedmana, de facto już nie istnieje. Udowodniły to trzy operacje, w których
bolszewicy przetestowali gotowość Zachodu na agresję: operacja smoleńska,
operacja norweska, a ostatnio zamach w Bostonie (niezbyt spektakularny na tle
poprzednich autorstwa islamskich ekstremistów), kolejny szantaż KRL-D i sprawa
Edwarda Snowdena. Od 2008 roku, ChRL prowadzi coraz bardziej agresywną politykę
w rejonie Oceanu Indyjskiego, Azji Południowej i Wschodniej oraz Pacyfiku.
Obserwujemy także „koincydencję”
czasową takiej polityki światowej z wdrażaniem demoliberalnych, a wręcz demobolszewickich
rozwiązań w polityce wewnętrznej USA i krajów Europy Zachodniej. „Normą” jest
nie tylko dopuszczalność, ale i traktowanie jako „praw człowieka” zboczeń
seksualnych (mówi się o legalizacji pedofilii czy zoofilii), mordowania dzieci
nienarodzonych czy dobijania chorych i słabych (dopuszczalna jest już „aborcja
poporodowa”). A także wtrącania się nie tylko organów państwa, ale i pomiotów
pozapaństwowych (np. korporacji – niektóre z nich to de facto „prywatne”
państwa bolszewickie) w coraz więcej aspektów życia społecznego i prywatnego
ludzi. Ale praprzyczyną „upadku zachodu” i „czerwonego świtu” zdaje się być
oświecenie wraz ze swym dziedzictwem, demoliberalizmem. Alexis Carrell
stwierdził nie bez racji, że „liberalny burżuj jest starszym bratem bolszewika”.
Istotą liberalizmu jest bowiem kompromis, poddawanie wszystkiego regułom
demokracji i rynku, kontraktualizm, wieczne rozdyskutowanie i niechęć do
podejmowania decyzji, pacyfizm, roszczeniowa koncepcja indywidualizmu i „praw
do wszystkiego”. Gdy z drugiej strony, bolszewizm jest prostym jak konstrukcja
karabinka AK i równie skutecznym systemem, którego istotą jest władza, z
bezwzględnymi i zdeterminowanymi kadrami. Jak powiedział kiedyś Ernst Jünger,
„po wegetarianach przychodzą kanibale”…
Wróćmy jednak do koncepcji Karaganowa
i Dugina, których w żadnym wypadku nie można traktować jako czekistowskich
dowcipów po spożyciu napojów wysokoenergetycznych: na chwilę obecną mamy do
czynienia ze spełnianiem się tych właśnie koncepcji geostrategicznych. Obserwujemy
kształtowanie się „nowego porządku świata” z podziałem na strefy:
„rosyjsko-eurazjatycką” i „chińską” (złączone polityczno-wojskowo-gospodarczym
sojuszem Moskwa-Pekin), „europejską” (sfinlandyzowaną przez Moskwę),
„latynoamerykańską” (we władzy promoskiewskich i propekińskich komunistów),
„afrykańską” (de facto kolonia ChRL) i „amerykańską”, ograniczoną terytorialnie
do kontynentu północnoamerykańskiego. Koncepcja ta jest podzielana przez globalistyczne
(lewackie, liberalne i bolszewickie) elity z Zachodu, np. koncepcje Henry’ego
Kissingera czy Zbigniewa Brzezińskiego.
Jakie są perspektywy na przyszłość?
Być może bolszewicki, sino-sowiecki „Nowy Porządek Światowy” z osią
Moskwa-Pekin jako hegemonem i satelickimi „wielkimi przestrzeniami” (w tym –
amerykańską i europejską, w różnym zakresie opanowanymi przez liberałów i
bolszewików) to tendencja trwała. Być może bolszewicy z Kremla/Łubianki i
Zhongnanhai będą utrzymywać ją tak, jak to czyniły dotychczas za pomocą
kombinacji wojny ideologicznej, ekonomicznej, „Proxy Wars” i terroru na
ograniczoną skalę.
Nie wolno jednak wykluczać
scenariusza wojennego. Czekistowscy decydenci z Moskwy i
partyjno-wojskowo-bezpieczniaccy aparatczycy z Pekinu mogą mieć zamiar
„dobicia” upadającego i dogorywającego Zachodu. Można sobie wyobrazić
scenariusz, w którym np. terroryści islamscy czy „prawicowi” dokonują zamachów
w USA za pomocą broni masowego rażenia, na skutek których następuje chaos i
bezhołowie. Następnie, Rada Bezpieczeństwa i Zgromadzenie Ogólne ONZ, zdominowane
przez ChRL i Rosję Sowiecką, decydują o wprowadzeniu do pogrążonej w chaosie
Ameryki wojsk ONZ. Można też sobie wyobrazić sytuację, w której konflikt
lokalny (np. na Bliskim Wschodzie) przekształca się w konflikt o zasięgu
światowym. Teatrem przyszłej wojny może okazać się Europa, podminowana przez
coraz bardziej radykalną diasporę islamską, z zapleczem strategicznym na
Bliskim Wschodzie. W sytuacji gwałtownych zamieszek, albo konfliktu zbrojnego,
władze krajów europejskich (albo establishment unijny) raczej nie zwróci się o
pomoc do odizolowanej i oblężonej Ameryki, tylko do Rosji Sowieckiej
(wspomaganej przez ChRL).
Ani powyższa próba analizy, ani
scenariusze nie napawają optymizmem. Ale jak pisał Oswald Spengler, […] tylko marzyciele wierzą, że istnieje
wyjście. Optymizm jest tchórzostwem.
***